Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2012-11-28
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 396
Kawał może odrobinę nietypowej, ale bardzo ciekawej lektury. Trochę wspomnienia, trochę autobiografia, trochę reportaż, trochę zbiór luźnych obserwacji nie tylko o Japonii i Japończykach, ale o życiu w ogóle.
W książkach o Japonii chyba najbardziej fascynuje mnie to, że każdy autor-gaijin zwraca uwagę na inne rzeczy i inne opisuje. Wygląda na to, że trzeba przeczytać co najmniej z dziesięć książek, by wyrobić sobie jakie takie zdanie na temat Japonii ;)
Marcin Bruczkowski pisze ciekawie i z jajem. Jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć, jak może wyglądać życie obcokrajowca w Japonii, serdecznie polecam.
''Japończycy to najuczciwszy naród na świecie, więc kradną tylko rowery i parasole ''
Opowiedziana z jajem i lekkim przymrużeniem oka historia, z dziesięciu lat Pobytu w Kraju Kwitnącej Wiśni, lub jak pisze autor '' Kraju Wschodzącego Jena ''. To pierwsza książka tegoż pisarza, jaka wpadła w moje łapki i była to przyjemna lektura. Mimo iż pewnie coś tam się w Japonii zmieniło od czasu opisywanych wydarzeń, czyli lat 80 - 90, ale przecież japońska kultura liczy sobie zdecydowanie więcej wieków niż marne 30, czy nawet 40 lat, więc książkę i tak czytałam z przyjemnością. Niektóre wydarzenia mnie śmieszyły, niektóre wprowadzały w zdziwienie i nawet zupełne niedowierzanie, a niektóre nawet złościły.
Kiedy Marcin (autor) przybywa do Japonii, ma 24 lata i nie potrafi sobie poradzić ze zmianą strefy czasowej, przez co cierpi na bezsenność i skutkiem tego, włóczy się nocą po Tokio. W czasie jednej z takich wędrówek poznaje innego Gajdzina (obcokrajowca), wielkiego wzrostem Irlandczyka o imieniu Sean i wkrótce stają się najlepszymi przyjaciółmi. Dzielili się własnymi doświadczeniami i spostrzeżeniami na temat swojego gajdzińskiego życia w tym pięknym egzotycznym i cokolwiek niezrozumiałym dla nas Słowian, kraju.
Japonia to dla mnie bardzo szeroko pojęta egzotyka, więc to co czytałam, łykałam jak młody pelikan i coraz bardziej się dziwiłam. Pan Bruczkowski w swojej opowieści przybliża polskiemu czytelnikowi na przykład zasady pracy informatyka w japońskim przedsiębiorstwie, tudzież przygotowanie tego miejsca pracy do audytu. Co kryją w sobie pojęcia: nocna elektronika, czy kapsułkowe hotele. Mają tam zdecydowanie więcej rozmiarów puszek piwa od bardzo mini do bardzo maxi, serwis dla pijanych kierowców, oraz jednoosobowe toalety samochodowe. Swojskie w Japonii, są parapetówki, oczywiście te urządzane przez gajdzinów i w dodatku w towarzystwie polskiej żubrówki, oraz korki na autostradach i niedozwolona jazda po pasie policyjnym. Kac po takiej parapetówie jest zdecydowanie taki sam jak w Polsce.
Jednak to o czym pisze autor, to nie tylko rzeczy fajne, czy śmieszne. Opowiada też o wielkich latających karaluchach, o trzęsieniach ziemi, o zamachu terrorystycznym w tokijskim metrze. O wszechobecnej ciasnocie i budowaniu w pionie, bo ten sposób oszczędza się powierzchnię. O tym że Japończycy mają równie mgliste pojęcie o naszym kraju, jak i większość Polaków o Kraju Kwitnącej Wiśni. Tego wszystkiego i jeszcze wiele więcej można się z tej pozycji dowiedzieć. Mogłabym ją zarekomendować i tym którzy znają lub cokolwiek więcej wiedzą o Japonii, na przykład w celach weryfikacji z ich przeżyciami, spostrzeżeniami, czy wiadomościami, jak również całkowitym laikom mojego pokroju.
Trzecia książka autora bestsellerów "Bezsenność w Tokio" i "Singapur czwarta rano". Powieść współczesna o charakterze sensacyjno-przygodowym...
Autor "Bezsenności w Tokio" tym razem zabiera Czytelników do Singapuru - nie tylko o czwartej rano? Bohaterami powieści są Paweł - polski perkusista-hobbysta...
Przeczytane:2016-09-07, 52 książki w 2016 roku, Mam,