"Bezczłowiecze" to literatura faktu (jeszcze) niedokonanego. To historia o tym, jak człowiek na własne życzenie doprowadził do rozpadu kontaktów międzyludzkich poprzez zatracenie się bez reszty w świecie wirtualnym. W takiej rzeczywistości żyje Maciek - dziennikarz nieprzystający zupełnie do nowoczesności oraz Marta, dla której to, co wirtualne jest chlebem powszednim karmiącym jej próżność. Do czasu... Czy tragiczne zrządzenie
losu, które połączyło ścieżki tych dwoje, może stać się początkiem odrodzenia człowieczeństwa?
Maciej Lasota, autor bestsellerowej książki ,,Przypadki, czyli awarie międzyludzkie" tym razem w zupełnie innej odsłonie. W ,,Bezczłowieczu" buduje świat, którego nie chcemy dostrzec, lecz czytając kolejne zdania, zadajemy sobie właściwe pytania, od których stronimy. Jeśli więc nadal nie jesteś gotów zauważyć własnego życia, nie czytaj tej książki. Czy Macieja Lasotę można nazwać polskim Paolo Coelho? W przypadku ,,Bezczłowiecza" zdecydowanie tak.
Wydawnictwo: Papierowy Motyl
Data wydania: 2021-10-20
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 126
"Bezczłowiecze" autorstwa Macieja Lasoty to książka wyjątkowo na czasie dotyczy większości z nas, biorących udział w świecie wirtualnym, co raz bardziej samotnych w "tłumie ".
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Papierowy Motyl
"... Otoczeni setkami znajomych w mediach społecznościowych nie zauważamy, że de facto jesteśmy sami..."
On - Maciek trzydziesto kilkulatek niepełnosprawny od urodzenia pracujący jako dziennikarz, traktujący ten zawód z mało spotykaną już teraz uczciwością i powołaniem.
Ona - Marta żyjąca w traumie po stracie ukochanej córeczki, nie mogąca zaakceptować otaczającej rzeczywistości, zawiedziona i rozczarowana ludźmi, których uważała dotąd za przyjaciół. Wątpiąca coraz bardziej iż możliwa jest szczera i uczciwa rozmowa dwojga ludzi twarzą w twarz.
Razem Ona i On, dwoje obcych sobie ludzi, wyznających podobne wartości czy mają szansę, aby to ich połączyło i stało się początkiem...
Książka daje nadzieję, że nie zatracimy się w świecie wirtualnym i mamy szansę realnie być szczęśliwi, ale wszystko zależy od nas.
"Bezczłowiecze" może być lekarstwem bez recepty. Polecam.
Jako niepoprawna wielbicielka pisma drukowanego, czytając "Bezczłowiecze" marzyłam o cichym pokoju pełnym książek...
Każdy idzie przez życie dźwigając swój bagaż doświadczeń. Tak też jest w przypadku głównych bohaterów. Maciek jest mężczyzną, uważanym przez innych za dziwaka, ekscentryka, a nawet wariata. Jego towarzyszkami życia są choroba i laska, bez których nie może się ruszyć nawet na krok. Marta natomiast musi dostać solidny cios od losu, żeby wyrwać się z otoczenia, które jak się później okazuje ma na nią destrukcyjny wpływ. Kiedy po wielkiej stracie do kobiety dociera, że wiadomości, które otrzymuje od bliższych i dalszych znajomych nie mają większego przekazu emocjonalnego, a są jedynie nic nieznaczącymi słowami przesyłanymi niejako na zasadzie kopiuj-wklej, coś w niej się buntuje. Okrutne słowa przyjaciółki ostatecznie wybudzają ją z pewnego rodzaju letargu. Postanawia zerwać ze swoim dotychczasowym życiem. Wymyśla plan, który pozwoli jej odnaleźć kogoś, kto tak jak ona odczuwa przeogromną potrzebę prawdziwego dialogu - rozmowy twarzą w twarz.
Bohaterowie historii nakreślonej przez Macieja Lasotę mają zwrócić naszą uwagę na zatracanie się w świecie wirtualnym oraz na to, że często nie dostrzegamy drobnych, ale za to wspaniałych rzeczy, które nas spotykają. Rozmowy prowadzone z bliskimi, ze znajomymi są tak naprawdę słowami, które gdzieś po drodze się rozpraszają i nie mają większego znaczenia. Nie dyskutujemy o tym, co tak naprawdę myślimy i czujemy, a mówimy jedynie po to, by wypełnić otaczającą nas ciszę.
Książka jest dość krótka, więc nie ma co liczyć na długie wieczory spędzone na jej czytaniu. Niewielki gabaryt sprawia, że lektura może nam towarzyszyć w podróży nie powodując zbytniego obciążenia bagażu. Treść wciąga, ale przede wszystkim daje do myślenia. Prowokuje refleksje na temat tego, jak wygląda nasze życie i nasze kontakty z innymi. Sprawia, że analizujemy, czy sami potrafimy rozmawiać z drugim człowiekiem, czy tylko wymieniamy się informacjami.
"Słowo (...) jest siłą największą, zdolną na trony wynosić i z tronów strącać."
Słowo ma niesamowitą moc, ponieważ potrafi pocieszyć w trudnych chwilach, ale może również niesamowicie zranić. Czasami jedno słowo wystarczy, by odmienić całe życie...
„Bezczłowiecze” to druga książka Macieja Lasoty i jakże odmienna od zabawnych „Przypadków, czyli awarii międzyludzkich”. Również traktuje o relacjach, jednak wydaje się dużo bardziej przenikliwa i dojrzała.
Autor zwraca uwagę na problem, który coraz dotkliwiej dotyka nasze społeczeństwo. W świecie wirtualnym potrafimy błyszczeć, ale trudno nam zamienić kilka słów twarzą w twarz. Chowamy się za swoimi smartfonami, by nie nawiązywać kontaktu wzrokowego, by nie zostać zmuszonym do rozmowy.
Czy nie najlepiej to widać w pociągach? Kiedyś po trzech godzinach wspólnej podróży, można było poznać czyjeś życie od podszewki. Teraz każdy zamyka się w swoim świecie, zakłada słuchawki na uszy i kieruje wzrok w telefon odcinając jakiekolwiek szanse na interakcję. Czy nie interesuje nas już drugi człowiek, a może to my mamy obawy, by pokazać swoją prawdziwą twarz?
Zamykając się w wirtualnym świecie, mamy możliwość kreować go według swojego uznania, podobnie jak siebie samych. Czy naprawdę utraciliśmy umiejętność rozmowy z drugą osobą, nasze reakcje w wirtualnym świecie obrazują emotikonki, a język ubożeje?
Marta i Maciek (czy zbieżność imion jest przypadkowa?) są światełkiem nadziei w tym kreowanym przez autora, zatraconym w iluzji, świecie, stroniącym od emocji, kontaktu, słowa. Każde z nich odczuwa potrzebę, by coś zmienić, by odnaleźć w życiu sens. Czy bezpośrednia rozmowa im to umożliwi?
Zwykła konwersacja twarzą w twarz urasta do rangi wydarzenia tak niezwykłego, że warto jej poświęcić powieść? Patrząc na kierunek, w którym zmierza świat, z pewnością tak.
Bezczłowiecze...
Żyjemy w takich czasach, gdzie człowiek z tym co myśli i czuje wcale nie stanowi najwyższej wartości. Liczy się to kim jest i co posiada. Bezczłowiecze, czyli okres gdy człowieka odarto z jego "ludzkości", zapomniano o jego potrzebach.
Maciej Lasota w swojej książce Bezczłowiecze kreśli przed nami zatrważające obrazy. Pokazuje świat, w którym słowa straciły swoją moc. Człowiek wrócił do określania swoich emocji i odczuć za pomocą obrazków, emotikonek. Powtarzając za Gombrowiczem: "upupił" swój język...
Już jakiś czas temu, gdy byłam na studiach wykładowcy zwracali uwagę na laicyzację języka. Mówiło się o jego ujednoliceniu, zmierzającym w niekoniecznie dobrym kierunku. Niegdyś wykształceni ludzie wyrażali się bardziej elokwentnie, dziś wszystko jest "cool", "super" i "ekstra", i niestety, mówi tak znaczna część społeczeństwa.
Jaki naprawdę jest stan naszego języka? Czy potrafimy nazwać uczucia, porozumieć się z drugim człowiekiem i porozmawiać z nim na temat naszych emocji? Lasota w swej książce pisze, że ludzie utracili tę zdolność. Wolą schować się za bezpieczną barierą w postaci komunikatora. Zaszyć za ekranem laptopa lub smartfona i z tego miejsca porozumiewać się ze światem, bo tak jest wygodniej. Bo nie musimy stawać twarzą w twarz z drugim człowiekiem i narażać się na zbędne emocje towarzyszące rozmowie.
Wygodniej, ale czy to znaczy, że lepiej? W książce Macieja Lasoty ludzie całkowicie zaniechali kontaktu z drugim człowiekiem. Słowa przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Liczyła się tylko wizja i kontakt przez szklany ekran za pomocą jak najprostszych słów. Jednak, autor nie pozostawia nas z uczuciem zupełnej beznadziei, tylko pozwala nam wierzyć, że nie wszyscy są zadowoleni z takiego stanu rzeczy. Według niego są jednostki, które tęsknią za tym, co było i marzą o zwykłej rozmowie w cztery oczy.
Marta i Maciek. Dwoje zupełnie obcych ludzi, którym brakuje towarzystwa i którzy nie czują się dobrze w czasach, w których przyszło im żyć. Maciek, wyalienowany mężczyzna, przez postronnych uznawanany za dziwaka z uwagi na swoje poglądy. Zastanawia mnie ile autora jest w tym bohaterze? Jak bardzo przekonania Maćka są bliskie twórcy tej książki?
Bezczłowiecze napisane jest w wyjątkowy sposób, widać w nim ogromną elokwencję twórcy i znajomość literatury. Autor wielokrotnie nawiązuje do klasyków i ich dzieł. Ten utwór stanowi niejako wzorzec, za którym powinniśmy podążać. To dla nas światełko w tunelu. Poza licznymi odniesieniami do klasyki i wysokiego stylu, niesie również ze sobą ogromny ładunek emocjonalny. Oto nastały czasy, gdy czlowiek człowiekowi wilkiem.
Jak Ty zachowasz się w takiej sytuacji?
Ta książka mobilizuje nas do zastanowienia się nad własnym życiem. Jak bardzo wyimaginowany jest świat, który przedstawia nam Lasota? Jak bardzo jesteśmy uzależnieni od mediów społecznościowych? Czy czasem nie jest tak, że zastępują nam one rzeczywisty kontakt z człowiekiem? Czy wciąż pragniemy obecności drugiej osoby, rozmowy z nią, czy może już przepadliśmy w internetowych komunikatorach? Czy jeszcze tli się w nas iskierka człowieczeństwa...?
To naprawdę bardzo wartościowa książka. Krótka, aczkolwiek treściwa i niezwykle poruszająca. Każdy powinien się z nią zapoznać.
Moja ocena to 9/10.
Dla mnie to była bardzo abstrakcyjna książka. Napisana niesamowicie poetyckim stylem, który potrafi oczarować i sprawić jednocześnie, że gdzieś ten sens książki nam ucieka. Ja wpierw czytałam treść, więc o niej mogę powiedzieć, że jakoś tak wolno brnęła do przodu, bo wiele chciała nam ukazać w barwnym wydaniu. Później zaciekawił mnie styl autora, który kiedy się w niego wczytywałam sprawiał, że gdzieś ulatywał mi sens książki. Było to bardzo dziwne, bo jeszcze się z czymś takim nie spotkałam. Jakby myśląc o książce człowiek był ślepy i głuchy na treść. Ale do konkretów.
W tej nadsłownej pozycji poznamy dwóch bohaterów. Pierwszym z nich jest Maciek, który poprzez swoją wstydliwość boi się rozmawiać z ludźmi. Chociaż jest dziennikarzem, to jednak stroni od ludzi. Nie lubi niepotrzebnych zamętów, dlatego prowadzi rozmowy przez internet, bo wtedy może być kim tylko chce. Boi się prawdy, bo nie chce by ktoś go oceniał. Jego myśli zawierają w sobie pełno mądrości, które przekłada na swoje życie. Wie, że ludzie lubią udawać kogoś, kim nie są, dlatego się od nich odgrodził. Jest osobą mądrą, bo wypowiada się w myślach inteligentnie, aczkolwiek zdaje sobie sprawę, ze swojej inności.
Drugą postacią jest Marta, również posiadająca talent do zamykania się w domu. Kiedy po stracie córeczki nie potrafiła dojść do siebie, nadeszła depresja. Podła choroba zabrała jej wszystko, co najcenniejsze, czyli wolność. Zamknięta na ludzi, otworzyła się na internet, czyli wirtualną przestrzeń, gdzie nikt już nie może jej skrzywdzić bardziej. Kiedy jednak dojdzie do pewnych wydarzeń, skieruje się do mieszkania babci, które po niej odziedziczyła. Tam natrafi na ogromne zbiory książek, które bardzo ją zaciekawią.W pewnym momencie da ogłoszenie, że potrzebuje kogoś do rozmowy. Tu już nie trzeba nawet się domyślać, że tą osobą stanie się Maciek.
Jest to pozycja, która chce sprowadzić nas na ziemię. Ukazuje, że prawdziwe życie jest tutaj, a internet powinien być w nim jedynie dodatkiem, a nie na odwrót.
Maciek, prywatny detektyw, lata świetności ma już dawno za sobą. Niegdyś bohater mediów, kreowany na jedynego sprawiedliwego, teraz topi smutki w alkoholu...