Do czego może doprowadzić pogoń za nową technologią? I czy w świecie, w którym bardziej naturalnie od rozmowy wydaje się wysyłanie elektronicznych wiadomości, można nawiązać jeszcze prawdziwe relacje? Na te pytania w swojej powieści Bezczłowiecze stara się odpowiedzieć Maciej Lasota.
Maciek jest dziennikarzem, jednak niewiele wspólnego ma ze swoimi kolegami z redakcji. Zamiast na tablecie czy nowoczesnej komputerowej klawiaturze, swoje teksty wciąż pisze na maszynie do pisania. Zamiast kawy z ekspresu wybiera sypaną. Nic więc dziwnego, że trudno mu odnaleźć się w świecie, w którym życie w biegu stało się codziennością.
W tym samym świecie żyje Marta, która nie wyobraża sobie życia bez smartfona i kontaktu z wirtualnymi przyjaciółmi. Wkrótce kobieta uświadamia sobie jednak, że życie, które prowadzi, jest jedynie ułudą.
Niebawem tych dwoje bohaterów się spotka. Jednak czy w świecie ograniczonym do cyfrowych kontaktów, będą potrafili znaleźć wspólny język również „w realu"?
Maciej Lasota, autor Bezczłowiecza, na okładce określony zostaje mianem polskiego Paulo Coelho. Lektura jego nowej książki przekonuje jednak, że autor jest również bacznym obserwatorem rzeczywistości.
Pozornie wydaje się, że Lasota w swojej powieści pokazuje świat dystopijny. Świat, w którym człowiek całkowicie podporządkował się maszynom i pogrążył w wirtualnej rzeczywistości. Po głębszym zastanowieniu okazuje się jednak, że literacka kreacja autora nie odbiega mocno od tego, co naprawdę nas otacza.
Maciej Lasota nieco przerysowuje skalę opisywanych zjawisk, jednak jest to zabieg celowy. Za sprawą swojej powieści autor uwypukla problem coraz większego uzależnienia człowieka od komunikacji cyfrowej, a przy tym stałego ograniczania tradycyjnej komunikacji werbalnej.
Potrzeba rozmowy jest zatem istotna w Bezczłowieczu i stanowi jeden z jej najważniejszych wątków. Nie mniej istotna okazuje się jednak literatura. W książce Macieja Lasoty nie brakuje nawiązań do klasyki polskiej literatury. I choć w wywiadzie autor przekonuje, że jego powieść nie jest utworem, który zrozumieją jedynie poloniści, to jednocześnie udowadnia, że literatura może być dla człowieka równie ważna, co woda i tlen.
Świat za oknami redakcji wyglądał niczym wyciągnięty z opowiadań Brunona Schulza,
Tak zaczyna się jeden z rozdziałów Maciej Lasota. I taki charakter wydaje się mieć także jego powieść – nieco nierzeczywisty, lekko baśniowy. Będący jednocześnie ostrzeżeniem, jak i spojrzeniem na otaczający nas świat z innej, nieco bardziej krytycznej perspektywy.
Bezczłowiecze to lektura interesująca i wartościowa, a jednocześnie zwięzła w swojej formie. I choć można przeczytać ją w jeden wieczór, to skłania do refleksji na znacznie dłużej.
Maciek, prywatny detektyw, lata świetności ma już dawno za sobą. Niegdyś bohater mediów, kreowany na jedynego sprawiedliwego, teraz topi smutki w alkoholu...