Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2013-11-25
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 292
Na początek zaznaczę, że nie lubię takich klimatów, że nie wiadomo co się dzieje naprawdę co jest urojeniem... Nic nie zostaje wyjaśnione, a zakończenie można uznać za bardzo otwarte albo zamknięte w pętle (do wyboru). Po pierwsze dziwne, że osoba, która przeszła już dwa nawroty depresji wybiera się jako wolontariuszka, do ośrodka dla niepełnosprawnych. Po drugie, wiedząc o tym, że choroba miewa nawroty, nie bierze ze sobą żadnych leków. Jej współpracownicy nie mają kompletnie pojęcia pojęcia się z nią dzieje, traktują ją jak osobę zdrową, która robi sobie niesmaczne żarty. W ten sposób pogłębiają jej paranoję. Z drugiej strony opowieść dotyka ważnego problemu, jak osoba z zaburzeniami psychicznymi postrzega swoje otoczenie. Jak niewinne zdania i spojrzenie są postrzegane jak zagrożenie więc budzą opór. Osoba szamocząca się na noszach w kaftanie nie robi tego na złość sanitariuszom, ona jest naprawdę przekonana że cały świat jet przeciwko niej.
Akcja powieści Ivany Dobrakovovej rozgrywa się w Turynie, nazywanym miastem satanistów i egzorcystów. „Słońce Turynu” jest przewrotne: główna...
Przeczytane:2014-01-23, Ocena: 6, Przeczytałam,
Ivana Dobrakovová, absolwentka translatoryki, jest znana czytelnikom przede wszystkim jako autorka opowiadań. „Bellevue” to pierwsza powieść słowackiej pisarki przetłumaczona na język polski. Wg dziennika „Pravda” to najlepsza książka 2010 roku, dostała też nominację do nagrody Anasoft Litera 2011. Przez karty powieści wiedzie czytelnika Blanka, znudzona słowacka studentka. Z każdą kolejną stroną bohaterka irytuje coraz bardziej. Jako narratorka prowadzi swoją opowieść w banalny i nieco teatralny sposób. Już na wstępie raczy nas najbardziej intymnymi wyznaniami, ujawniając, że nie istnieje dla niej żadna granica – żadne tabu. Kobietę poznajemy w momencie planowania wakacyjnej podróży. Ostatecznie Blanka decyduje się połączyć przyjemne z pożytecznym (licząc przede wszystkim na relaks oraz lekką pracę) i trafia do Bellevue, ośrodka dla niepełnosprawnych. Przerażona, spanikowana, zniesmaczona schorzeniami rezydentów Bellevue dziewczyna coraz częściej konfrontuje postawę swoją i jej podopiecznych. Coraz częściej również pojawia się w niej strach przed przyszłością – czasem, który może przynieść chorobę, kalectwo. Największym ograniczeniem Blanki jest jej ciało. Nie akceptuje swojej kobiecości czy cielesności w ogóle. Dystansuje się do samej siebie, pogardza sobą. W swoim ciele upatruje źródła oraz siedliska wszelkiego zła (różnych dolegliwości, ograniczeń, niepełnosprawności). Tych prawdziwych i zmyślonych, będących projekcją jej fobii. Stopniowo bohaterka popada w obłęd. Dobrakovová z niepokojącą precyzją odmalowała człowieka, w głowie którego rodzi się paranoja i rozrasta, rozrasta, rozrasta. Aż w końcu ubezwłasnowolnia swoją ofiarę. Choroba Blanki jest najbardziej przerażającym schorzeniem, z jakim czytelnik spotyka się podczas lektury. Okazuje się, że to zaburzenie psychiczne jest najbardziej niebezpieczne dla chorego, stwarza on sobie bowiem świat, w który wierzy. Blanka uwikłała się w urojony spisek, którego miała być ofiarą. Dziewczyna nie szanowała swoich pacjentów, uważała ich za „robactwo” [s. 136]. Wedle jej teorii tylko jednostki silne mają możliwość żyć naprawdę, co brzmi raczej mało wiarygodnie w kontekście jej przypadłości czy choćby prezentowanego stylu życia. Odnosząca się z obrzydzeniem wobec niepełnosprawnych wkrótce sama doświadcza pogardy. Staje się pacjentką i poznaje życie z drugiej strony. Znajdują się tu rozważania nie tylko o pacjencie i jego zmaganiu się z chorobą, o niezrozumieniu, bólu, braku szacunku. Blanka dosyć trzeźwo ocenia cierpiących, ukazując także ich wady, brak kultury, których nie można tłumaczyć żadnym schorzeniem. Jest to swego rodzaju podkreślenie faktu, że nie istnieje podział my-wy (oni), bo wszyscy jesteśmy ludźmi, różnimy się tylko problemami, z którymi przychodzi nam się w życiu mierzyć. Słowacka pisarka ukazała proces rozwoju obłędu i zrobiła to w doskonały sposób, nie tylko treścią, ale również językiem, sposobem zapisu. Wraz z pogłębianiem się stanów paranoicznych u Blanki zmienia się także metoda opowiadania. W najważniejszych, przełomowych momentach następuje zwrot narracji, dzięki czemu nic czytelnikowi nie umknie. „Bellevue” to studium choroby psychicznej, w którym autorka podkreśla, że każdy z nas walczy ze swoimi demonami. To także przestroga przed nienawiścią, która stała się źródłem obsesji Blanki. To wreszcie opowieść o dziewczynie, która ucieka przed samą sobą i która sama siebie wchłania, doprowadzając do autodestrukcji. Ta dość odważna pozycja jest tak realna, że w kulminacyjnych momentach aż boli.