,,Pewnego dnia w ugandyjskim sierocińcu prowadzonym przez o. Johna Bashoborę zrobił się tumult. Po chwili do jego biura przybiegli pracownicy niosąc na rękach martwe dziecię. - Wziąłem je w objęcia i powtarzałem ,,I love you". I to dziecko ożyło. Wróciło i jest z nami."
Fragment książki
58 tysięcy - tyle ludzi w 2013 roku wypełniło po brzegi Stadion Narodowy w Warszawie, by modlić się wraz z ojcem Johnem Baptistą Bashoborą. To nie był odosobniony przypadek, na spotkania, którym przewodniczy od lat przyjeżdżają tłumy. Jak to się stało, że wśród polskich katolików furorę zrobił ksiądz z Ugandy, o którym na zachodzie Europy mało kto słyszał?
Podobno Bóg otacza go niezwykłą opieką, a w jego życiu od małego dzieją się cuda. Podobno rozumie język aniołów i potrafi przetłumaczyć, co mówią używający go ludzie. Podobno potrafi przywrócić do życia zmarłych. Podobno uzdrawia setki chorych. Podobno są to potwierdzone medycznie przypadki.
Co z tego jest prawdą? Kim jest tajemniczy ksiądz o niespotykanych umiejętnościach? Czy w obecnych czasach rzeczywiście dzieją się rzeczy wymykające się naszemu rozumowi? Dziennikarskie śledztwo Marka Kęskrawca otwiera drzwi do zupełnie innego świata
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2021-02-24
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 320
Czy ugandyjski ksiądz jest w stanie zapanować nad kryzysem wiary, jaki obserwujemy w naszym kraju od kilku lat? Czy celowo jest zapraszany do Polski, aby spotykając się z tłumami ludzi obudzić w nich ducha i zasiać ziarnko wiary na nowo? Nie wiem co o tym sądzić. Po lekturze książki Bashobora. Człowiek, który wskrzesza zmarłych mam mieszane uczucia. W tym reportażu Marka Kęskrawca nic nie oczywiste i takie jednoznaczne, jak byśmy oczekiwali. Nie ma radykalnych określeń, że coś jest czarne lub białe. Nie jest to możliwe. Zadaję sobie pytanie, kim jest Bashobora? Cudotwórcą czy manipulatorem? Czy rzeczywiście ma taką moc, jak mu się przypisuje? Opisywane przypadki wskrzeszeń nie zostały potwierdzone przez kościół, nie zostały też uznane na cuda. O co więc chodzi? W moim odczuciu o kwestie wizerunkowe. On doskonale potrafi przemawiać do ludzi, wczuć się w tłum i bardzo prostym językiem porywać go do uniesień. Nie wywyższa się, nie unosi, jego skromność może tylko przysparzać mu zwolenników i wyznawców.
W latach ubiegłych dość często odwiedzał Polskę, głównie na zaproszenie biskupa Hosera. W ciągu roku spędzał u nas dwa miesiące, w trakcie których głosił nauki, najpierw w bardzo licznym gronie, później zmniejszało się ono do małych, powiedziałabym prywatnych, spotkań. Dość znamienne jest to, że Kościół w Polsce nie wypowiada się jednoznacznie na temat działalności księdza. Nie krytykuje jego poczyń, ale też nie można powiedzieć, aby bardzo ją promował. Bardziej stoi z boku i zbytnio nie ingeruje. Zadaję sobie pytanie, dlaczego autorowi reportażu nie udało się umówić z księdzem na wywiad. Skoro jest otwarty i ma wielką moc, dlaczego nie skorzystał z takiej okazji? Nie znam odpowiedzi.
Ta pozycja to nie jest typowa biografia księdza, owszem znajdziemy w niej podstawowe fakty o nim. Ale jej celem jest ukazanie fenomenu tego skromnego księdza, o dość skrajnych i radykalnych poglądach, trochę nie przystających do obecnych czasów. Ta historia wyraźnie daje sygnał, że ludzie dzisiaj potrzebują i oczekują nowych charyzmatycznych przywódców, którzy obudzą ludzi z letargu i wskażą prostą drogę do Pana. Czy on jest takim zwiastunem?
Czy po lekturze tego ciekawego reportażu będziemy wiedzieć, w czym tkwi siła księdza? Skąd ma taką charyzmę i moc? Czy uratuje kryzys wiary w naszym kraju? Czy ludzie mu zaufają? Sięgnijcie po tę pozycję i sami się przekonajcie. Na pewno czas spędzony z Bashoborą nie będzie stracony, zapewniam. Ja bardzo miło i ciepło wspominam tę lekturę, nie zdawałam sobie dotychczas sprawy o wartości Bashobory, a teraz mogę sobie usystematyzować poglądy na jego działania. Jestem przekonana, że każdy z was będzie potrafił sam ocenić postawę księdza i odpowiedzieć na postawione wyżej pytania.
Polecam, godna uwagi.
Decydując się na przeczytanie tej książki, wiedziałam, że będzie specyficzna. Jednak nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo. Ciekawość wzięła górę.
John Baptist Bashobora - ugandyjski ksiądz, przez niektórych nazywany cudotwórcą. W 2013 roku (czy tylko ja nie kojarzę kompletnie tego wydarzenia?) zgromadził na Stadionie Narodowym 58 tysięcy swoich... No właśnie - wyznawców? Fanatyków? Wierzących?
Dla mnie to, co czytałam to totalna abstrakcja i absurd, a to nie si-fi, a reportaż.
Marek Kęskrawiec odwalił kawał dobrej roboty biorąc udział w rekolekcjach mówcy Basha, szkoda tylko, że nie doprosił się wywiadu.
Ze smaczków, przy których dostawałam wytrzeszczu gałek ocznych, to chociażby:
- Jeśli uprawiasz jogę, uprawiasz niebezpieczny rodzaj magii (juhuu! Czekam zatem na ?, może jednak jest dla mnie nadzieja!)
- "Jeśli ktoś na ulicy cię zgwałci, musisz przebaczyć tej osobie, ale tez nakazać duchowi gwałtu, aby z ciebie wyszedł." (I koniecznie przeprosić gwałciciela!)
- "Mężczyzna powinien mieć żonę, a żona męża. Ale wtedy ciało żony nie należy już do niej, ale do męża." ?
i wiele, wiele innych. Mogłabym napisać esej na temat tej książki ?
Boję się ludzi, którzy wierzą temu człowiekowi i "oddają" się jego "czarom". A było ich aż 58 tysięcy z całej Polski. Bashobora przedstawia niepokojące przekonania zbieżne z wydarzeniami, które mają miejsce ostatnimi czasy w Polsce...