Wciągający, pełen intryg i obsesyjnej miłości thriller psychologiczny.
Jolene i Darius Avery są szczęśliwą parą i rodzicami kilkuletniej Mercy. Pewnego dnia do sąsiedniego domu wprowadza się tajemnicza Fig. Szybko zaskarbia sobie sympatię młodego małżeństwa i staje się powierniczką Jolene.
Z czasem zachowanie Fig zaczyna być coraz bardziej niepokojące - kobieta gromadzi w domu rzeczy identyczne jak u przyjaciółki, kupuje takie same ubrania, a na Instagramie publikuje zdjęcia Dariusa. Czy prawdziwym obiektem jej zainteresowania jest Jolene, jej przystojny mąż, czy mała Mercy? A może chciałaby mieć ich wszystkich?
Tarryn Fisher nakreśliła niezwykle intrygujące portrety psychologiczne bohaterów. W jakim stopniu ich motywacje są szczere? A może wszystko, co pokazują otoczeniu, to perfekcyjnie wyreżyserowany spektakl?
Najnowsza książka autorki bestsellerowych powieści Margo, Never never i Mimo moich win.
***
Bad Mommy to studium ludzkich namiętności, nakreślone odważnie i z pomysłem. Duszna atmosfera narasta i prowadzi do kulminacji, której nikt się nie spodziewał.
- Hanna Rydlewska, Chillizet
To JEJ dziecko. To JEJ mąż. To JEJ dom. TY jesteś tutaj tylko na chwilę, tylko przypadkiem. A przynajmniej tak jej się wydaje... Tarryn Fisher ma niepokojący dar przemawiania głosem psychopatów i ten głos pozostaje z nami na długo, zbyt długo. PRZERAŻAJĄCA lektura!
- Olga Kowalska, WielkiBuk.com
W dobie Facebooka i Instagrama łatwo uznać, że wszyscy poza nami wiodą ciekawe życie. Że mają idealną rodzinę, wspaniałą pracę, wiernych przyjaciół i są dokładnie tacy, jacy my chcielibyśmy być. Trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie płotu. Tarryn Fisher pokazuje, jak bardzo się mylimy, myśląc w ten sposób...
- Anna Misztak, Lubimy Czytać
Wszystko, co powiesz, może być użyte przeciwko tobie. Każdy drobiazg będzie wykorzystany, by cię oczernić lub zranić. Nie istnieje żadna skuteczna strategia radzenia sobie z psychopatą oprócz jednej - ucieczki. Powieść Tarryn Fisher przeraża bardziej niż niejeden horror. Jeśli przeczytasz ją uważnie, uczuli cię na pozornie mało znaczące sygnały...
- Sylwia Skorstad, Republika Kobiet
Jeśli wydaje wam się, że wiecie, do czego zdolna jest w swoich powieściach Tarryn Fisher, to jesteście w błędzie. Bad Mommy to thriller psychologiczny, jakiego dotąd nie było. Nie możecie przejść obojętnie!
- Zuzanna Burkowska, Kulturalna Szafa
issuu.com/wydawnictwosqn/docs/bad_mommy_issuu
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2017-06-14
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: Bad Mommy
Chciałam być chciana. To pragnienie nie osłabło, wręcz przeciwnie - z czasem stało się silniejsze...
To moje pierwsze spotkanie z autorką. Ku tej książce pociągnęła mnie okładka, opis wydawcy i sam tytuł. Nie wiem czemu, ale okładka jest taka tajemnicza, zapowiadająca coś mrocznego. Tytuł niby taki delikatny, ale pod takimi niewinnymi słowami może kryć się straszna historia. To wszystko bardzo mnie zaintrygowało i skłoniło by ją poznać.
Książka napisana jest w miarę prostym językiem, z bardzo niewielką ilością wulgaryzmów, co dla mnie jest dużym plusem Bohaterami książki jest małżeństwo Jolene i Darius Avery, ich sąsiadka Figgy Coxbury. Książka podzielona jest na trzy części.
W pierwszej poznajemy trójkę bohaterów z punktu Fig. Autorka opisuje nam jak to się stało, że Fig kupiła dom obok Averów. Opisuje jej fascynację Jolene, Dariusem i ich córeczką Mercy. Ta fascynacja jest wręcz obsesją na ich punkcie, bo Fig mebluje dom tak jak sąsiedzi, zmienia swój wygląd, by upodobnić się do Jolene. A najgorsze że bardzo chce się opiekować Mercy. I tu rodzi się pytanie, na kogo tak naprawdę czyha Fig?
W drugiej części bliżej poznajemy Dariusa. To psycholog, posiadający dwa oblicza. Jedno w domu, przy żonie i córce to wzorowy mąż i ojciec. Ale w pracy wychodzi z niego zupełnie inny człowiek. Czy Jolene chce poznać inne oblicze męża? To właśnie on powiedział żonie o obsesji Fig na jej punkcie. Oczywiście Jolene mu nie uwierzyła, choć mocno się nad tym zastanawiała.
W trzeciej części poznajemy samą Jolene. Widzimy jak ona wszystkie te niewiadome składa w jedną całość. Odkrywa drugie oblicze męża, a także prawdziwą twarz Fig, a najgorsze, że w końcu dociera do niej kto jest celem obsesji Fig.
Ogólnie fabuła skupia się na przemyśleniach i zachowaniach bohaterów, nie ma tu żadnej akcji. A mimo to książka cały czas niesamowicie trzyma w napięciu. Wciąż chce się wiedzieć, co będzie dalej i jak się to wszystko zakończy.
Nie każdemu spodoba się ta książka, w szczególności jeżeli podejdzie się do niej jak do normalnej powieści. Książka jest według mnie bardzo mroczna i zakręcona.To nie romans ze szczęśliwym zakończeniem. Są tu kłamstwa, zdrady, socjopatia, psychopatia a przede wszystkim stalking.
“Bad mommy. Zła mama” to thriller psychologiczny, który na długo pozostanie w mojej pamięci. Przede wszystkim dał mi wiele do myślenia i skłonił do baczniejszego przyglądania się nowo poznanym ludziom. Pokazał również, że możemy mieszkać pod jednym dachem i dzielić życie z osobą, której kompletnie nie znamy.
Bad mommy. Zła mama, książka która opisana jest z perspektywy trzech głównych postaci.
Pierwsza część przedstawia Fig, która straciła dziecko, rozstała się z mężem. Uważała, że jej nienarodzone dziecko to mała Mercy, córeczka kobiety, którą widywała nieopodal swojego miejsca zamieszkania. Początkowo ją śledziła, biegała w pobliżu jej domu. Jednak później przestało jej to wystarczać. Chciała ją poznać, zbliżyć się do niej. Gdy tylko ujrzała po sąsiedzku dom na sprzedaż, od razu postanowiła go kupić. Po wprowadzeniu zapoznała się z sąsiadami, którymi była Jolene, jej mąż Darius i córeczka Marcy. Fig robiła wszystko, aby zaprzyjaźnić się z rodziną. Stopniowo zdobywała ich zaufanie i wkradała się do ich życia. Zaprzyjaźniła się z Jolene oraz jej przyjaciółkami. Spędzała z nimi babskie wieczory, często kładła spać małą Marcy, która ponoć nie chciała zasypiać, gdy próbował ją ktokolwiek utulić do snu. Uważała, że Jolene nie jest dobrą matką i wiele rzeczy robiła źle, ale starała się hamować i jej nie poprawiać, aby nie zburzyć zdobytego zaufania. Stopniowo każdego dnia Fig odwiedzała sąsiadów wkradając się w ich życie. Stała się przyjaciółką Jolene, manipulowała nią. Opowiedziała jej swoją historię, gdzie powiedziała o myślach samobójczych. Opowiedziała, że chciała się rzucić pod pociąg, a następnie gdy tylko Jolene z Dariusem chcieli wspólnie spędzić czas, wyjść na randkę, Fig wstawiała zdjęcia torów i pociągów. Robiła to z premedytacją, aby Jolene rzuciła wszystko i biegła jej z pomocą. Stopniowo Fig, kiedy do Jolene odezwał się przyjaciel sprzed lat Ryan. Fig robiła wszystko, aby pchnąć przyjaciółkę w jego, gdy sama w tym czasie uwodziła jej męża. Mówiła, że Ryan docenia ją jako kobietę, Darius tego nie robi, że z mężem w ogóle do siebie nie pasują. Sama namawiała ją, aby pisała z przyjacielem sprzed lat. Jolene była pisarką, niemniej jednak pisała pod pseudonimem, ale Fig czytała jej książki, bo ta sama pierwszą podarowała jej w prezencie, zostawiając pod drzwiami. Była to praca wymagająca spokoju i skupienia, którego Jolene często brakowało.
Fig usilnie chciała upodobnić się do Jolene, zazdrościła jej życia i chciała je zdobyć na własność. Chciała być we wszystkim od niej lepsza. Nawet zawody krokomierzem, które dziewczyny urządzały chciała zawsze wygrywać, niemniej jednak Jolene zawsze okazywała się być lepsza. Fig kopiowała styl Jolene, urządzała dom dokładnie w tym samym stylu, ściany malowała na jej ulubione kolory, ustawiała te same figurki, które wcześniej komentowała jako tandetne w domu Jolene. Jednak to zawsze Fig odwiedzała sąsiadów. Jolene miała okazję zobaczyć jej dom dopiero później, gdy sytuacja znacznie się skomplikowała. Jolene odkryła w telefonie męża zdjęcia nagich kobiet, konkretnie były to zdjęcia piersi i pochw. Było ich całe mnóstwo, wtedy odkryła, że Darius przez cały czas ją zdradzał. Był psychologiem, który nagminnie sypiał ze swoimi klientkami. Miał założoną sprawę przez jedną z nich, która narobiła sobie nadziei na coś więcej, a Darius ją porzucił. To właśnie wtedy Jolene poszła do domu sąsiadki, która opłakiwała zdradę Dariusa razem z nią. Jak się później okazało opłakiwała własną zdradę, bo myślała, że jest jedyną kobietą w jego życiu, ale niestety się myliła, była tylko jedną z wielu. Jolene otrzymała od Ryana wiadomość, a następnie zatelefonował, czego wcześniej nie robił. Powiedział, że otrzymał filmiki pornograficzne jej męża z tajemniczego adresu. Jolene odkryła, że wysłała je Fig, która także miała romans z jej mężem. Sypiała z nim w ich własnym domu, gdy Jolene wyjeżdżała zajmować się umierającym ojcem.
Jolenen była matką Marcy, jednak Darius nie był jej biologicznym ojcem. Postanowił się nimi zaopiekować, gdy kobieta została sama w ciąży. On wcześniej został porzucony przez żonę, którą zdradzał. Jolene wierzyła, ze jej tego nie zrobi. Myliła się i nie mogła sobie wydarować, że wpuściła tego mężczyznę do ich życia. Jolene nie mogła dłużej tak żyć postanowiła zmienić miejsce zamieszkania. Kupiła dom w spokojnej, cichej okolicy i niczego nie podejrzewała, dopóki pewnego dnia w domu obok, który był na sprzedaż nie ujrzała nieco zmienionej, odrobinę zaokrąglonej Fig…
Książka, która wciągnie każdego czytelnika, poruszy jego szarego komórki i zdecydowanie zaskoczy zakończeniem.
Po przeczytaniu "Margo" autorstwa Tarryn Fisher nie byłam pewna czy chcę sięgać po kolejne książki tej autorki. Jednak gdy postanowiłam, że przez najbliższy czas będę czytać tylko te pozycje, które już mam na półce, wybór od razu padł na Bad Mommy. Jest to zeszłoroczna premiera, która przez pewien czas królowała na polskim booktubie czy bookstagramie. Swego czasu określana jako najlepszy, trzymający w napięciu do ostatnich chwil thriller psychologiczny.
Na łamach powieści poznajemy trójkę głównych bohaterów, mianowicie Fig, Dariusa oraz jego żonę Jolene. Małżeństwo wiedzie sielankowe życie na przedmieściach, na które wprowadza się również Fig. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby to wszystko nie było z góry zaplanowane, ponieważ kobieta od dawna obserwuje rodzinę i ich małą córeczkę. Powoli wchodzi w ich życie, próbując odebrać Jolene wszystko to, na co według niej nie zasłużyła. Szczęście, męża a nawet dziecko. Jednak jak się później okazuje, nie tylko Fig ma coś na sumieniu.
"Wpuściłam do domu potwora i pozwoliłam mu rządzić. Dlaczego? Dlaczego on zniszczył coś tak pięknego? Zniszczył naszą rodzinę."
Według opinii znaczącej liczby czytelników, Bad Mommy miało trzymać w napięciu, być mrocznie a sam proces czytania miał wywoływać pewien dyskomfort. No niestety w moim przypadku coś nie zaskoczyło, nie tak jak tego oczekiwałam. Przez pierwszą część książki akcja prze do przodu, powodując tym samym zachłyśnięcie się losami bohaterów, dzięki czemu niesamowicie wciąga. Niestety pozostałe dwie części znacznie psują wrażenia, które zostawia po sobie historia opisywana przez Fig. W przypadku Dariusa i Jolene akcja zauważalnie zwalnia, dowiadujemy się o ich losach znacznie więcej, jednak paradoksalnie, zamiast zaciekawiać, powoduje to w czytelniku zmęczenie.
Tarryn stworzyła naprawdę genialny portret psychologiczny postaci, niemalże z chirurgiczną precyzją zaglądając w głowy bohaterów, opisując każde ich zachowanie. Zapoznajemy się z umotywowaniem działania psychopaty czy socjopaty. Jednak dla mnie było to mimo wszystko zbyt przerysowane. To tak jakby jednemu człowiekowi dać wszystko co najgorsze i nie nadać mu ani jednej pozytywnej cechy. Przez co jednak cała fabuła znacznie traci na autentyczności, a samych bohaterów tejże książki nie nazwałabym wielowymiarowymi, być może poza Dariusem.
Na plus zasługuje wspomniane przeze mnie wcześniej przedstawienie historii z trzech punktów widzenia, dzięki czemu książkę, pomimo znużenia, czyta się zdecydowanie szybciej. Dużo tutaj dialogów i monologów wewnętrznych bohaterów. Akcja nie pędzi, jest zdecydowanie stonowana, a mimo to nie daje nam to oderwać się od tej pozycji. Również, być może będę jedyna w swych skojarzeniach, znalazłam pewnego rodzaju nawiązanie do postaci Jeckyll'a i Hyde'a, a przynajmniej w przypadku jednego z bohaterów wykreowanych przez autorkę.
Wiadomo, że Tarryn w swoich książkach zawsze szykuje coś co zaskoczy czytelnika, sprawi, że zwątpi w to co czyta. Oczywistym jest, że nie byłam przygotowana na to co tym razem wymyśli autorka, a już na pewno nie spodziewałabym się tego, jak te magiczne kilka zdań wpłynie na postrzeganie całej powieści. Jednak tym razem zupełnie nie zrobiło na mnie wrażenia. Być może wynika to, z faktu, że cała treść książki wydała się być zbyt odrealniona.
Podobnie jak w przypadku "Margo" książka pozostawiła ogromny niedosyt, a czytając ją miałam wrażenie, że czytam "Dziewczynę z pociągu" Pauli Hopkins, która niestety do moich ulubionych książek nie należy. Pomimo dobrego pomysłu na fabułę, stworzenia znakomitego aczkolwiek lekko przesadzonego portretu psychologicznego sama pozycja ni grzeje ni ziębi. Na koniec, niesamowicie zaintrygowana głosami o tym, że wszystkie trzy historie napisane przez autorkę coś łączy, zostawiam sobie jeszcze "Ciemną Stronę". Mam nadzieję, że tym razem się nie zawiodę.
www.czytampierwszy.pl
"Bad mommy" to książka opowiadająca o psychozie, spowodowaną traumą z dzieciństwa.
Głównymi bohaterami jest Fig i małżeństwo, Darius i Jolene, którzy spotykają się poprzez psychopatyczne wymysły Fig. Kobieta dowiaduje się, iż para posiada 2 letnią córeczkę Mercy, która byłaby w wieku jej córki, gdyby kobieta nie poroniła.
Książkę czyta się w miarę przyjemnie i płynnie. Powieść skłania do głębszych przemyśleń, oraz zapada w pamięć. Książka jest pełna intryg, kłamstw i zwrotów akcji, została nakreślona odważnie i z pomysłem. Powieść podzielona jest na trzy części. Narratorką najczęściej z nich jest Fig Coxbury. Bohaterzy są wiarygodnie sportretowani, zaprzyjaźniamy się z nimi od pierwszej strony i kibicujemy w trudach podjętej walki.
Książka jest niepowtarzalna i ujmująca. Zachwycona twórczością autorki, z chęcią sięgnę po jej kolejne dzieła.
"Gdy byłam dzieckiem, od szóstego do szesnastego roku życia motywowało mnie wiele rzeczy. Największą motywacją było pragnienie posiadania przyjaciół. Pewnie, że możesz ze mną usiąść. I wszyscy siadali, bo nikt nie chce zostawać sam. Nie mineło wiele czasu i ludzie zaczęli siadać na mnie. A to już spora waga. Zwłaszcza kiedy zdali sobie sprawę, że jestem gotowa nosić ich ciężar."
Po książkę sięgnęłam, ponieważ wiele osób ją czytało, co wiązało się z faktem, że poznałam różne różniaste opinie. Oczywiście jak to ja, postanowiłam, że wyrobię swoją. "Bad Mommy" zwiedziła ze mną Częstochowę, wymodliła za maturę, pomogła przetrwać trzy godzinną podróż. Wniosek? Mogłam zabrać inną książkę i oczywiście już wszystko wyjaśniam.
Autorka przedstawia nam książkę z trzech perspektyw, które po kolei zostają odhaczone. Najpierw widzimy wszystko z strony Fig. Kobieta poroniła, nie może ułożyć swojego życia, śledzi kobietę z sąsiedniej ulicy. Jolene (bo tak się nazywa "konkurentka") jest matką córeczki, która według Fig jest jej poronionym dzieckiem. Główna bohaterka tej perspektywy postanawia się przeprowadzić do sąsiedniego budynki. Zaprzyjaźnia się z Jolene, jej mężem (Darius'em) i oczywiście córeczką Mercy. Sprawy zaczynają się komplikować gdy Fig kupuje takie same rzeczy co sąsiadka (choć wpierw je krytykuje), publikuje zdjęcia jej męża na swoim Instagramie i upodabnia w każdy możliwy sposób.
Następnie widzimy wszystko z perspektywy Darius'a, terapeuty, kochającego męża, lecz wiele rzeczy jest tylko pozorem. Spojrzenie Jolene zostaje przedstawione jako ostatnie. Jest ona kochającą matką (choć według pewnej osoby nieodpowiedzialną), pisarka z talentem do.. do wszystkiego. Niestety nie zdradzę Wam sekretów Darius'a ani jego żony, sami musicie je odkryć.
Czytając książkę nie mogłam spostrzec kiedy strony przelewają się na przeczytane. Nie jestem w stanie stwierdzić czy to talent autorki, dobrze napisana książka czy wydanie, ponieważ wiele stron jest po prostu pustych z powodu rozpoczynania rozdziałów zawsze na prawej stronie.
"Bad Mommy" potrafi Nas zaskoczyć różnorodnością charakterów głównych postaci. Nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć ich toku myślenia, postępowania. Przedstawiając kolejne perspektywy autorka uświadamia nam, jak źle ocenialiśmy daną postać. Widzimy istotne sekrety, które za wszelką cenę zostały zamaskowane przez bohaterów. Tak naprawdę nasza ocena postaci zmienia się co po chwila, a przynajmniej moja. Można to użyć jako następny argument na to, że książkę czyta się naprawdę bardzo szybko. Według mnie słowa na tyle książki "thriller psychologiczny" jak najbardziej są zgodne z jej środkiem. Autorka potrafi nas zaskoczyć, wzbudzić zwątpienie,pomieszać nasze myśli.
Co mi się nie podobało? Wulgaryzmy, nadmiar erotyki, gdzie naprawdę dało się ją po prostu ominąć w wielu miejscach. Osobiście byłam przez to drażniona, nie podoba mi się wcinanie co po chwila słów "cipka, dupa, cycki", jak by było to nad wymiar konieczne. Mogę nawet stwierdzić, ze zostałam przez to w jakiś sposób zniechęcona do tej lektury i po połowie mnie to męczyło.
Książkę polecę osobą, którym nie przeszkadza zmiana perspektyw, tolerują erotykę jak i lubią pogłówkować nad losami bohaterów.
"Ludzie zwyczajnie nie chcą słyszeć prawdy. Mają swoje przekonania i każde ich podważanie budzi w nich niepokój."
Zaczytanego!!
Jesteście ciekawi co wyjdzie z połączenia psychopatki, socjopaty i pisarki? Jeśli tak to ta książka jest dla was.
Fig (psychopatka) zostaje najlepszą przyjaciółką Jolene. Pragnie jej życia. Tak samo się ubiera, tam samo mebluje dom itd. Ma romans z jej mężem. Wierzy, że córka Jolene, Mercy jest jej nienarodzonym dzieckiem. Uważa, że Jolene jest zła matką i nie zasługuje na Mercy.
Darius (socjopata) jest kochającym mężem i ojcem ale to tylko pozory. Kim jest tak naprawę Darius? To niewyżyty seksualnie psycholog, który wykorzystuje każdą swoją pacjentkę.
Jolene (pisarka) powoli odkrywa prawdziwą twarz Fig i Dariusa.
Zdecydowanie polecam !!!
Ludzkie pragnienia bywają tak silne, że ciężko nad nimi zapanować. Ludzie każdego dnia pragną czegoś, co nie należy do nich – drogiego samochodu, statusu społecznego, kariery na światowym poziomie. Ale co się dzieje, gdy pragnienie przeradza się w obsesję? Poznajcie Fig; główną bohaterkę "Bad mommy" Tarryn Fisher.
Fig Coxbury to postać szczególna, która jest przysłowiowym trybikiem, który pozornie współpracuje, ale to oczywiście jedynie pozory. Fig pragnie wieść szczęśliwe życie. Chciałaby mieć przystojnego męża, dziecko i duży dom. Pewnego dnia dostrzega swój raj na ziemi. Poznaje kilkuletnią Mercy oraz jej rodziców – Jolene i Dariusa. Jakaż jest szczęśliwa, gdy udaje się jej kupić dom sąsiadujący z tym, w którym żyje rodzina, którą sobie upatrzyła. I wtedy się zaczyna. Fig sukcesywnie wkrada się w łaski swoich sąsiadów, zmieniając się w zależności od osoby, z którą przebywa. Zmienia maski jak rękawiczki i pomału dąży do celu. Czy ta obsesja zniszczy wszystkich? A może nikt się nie dowie?
"Bad mommy" to książka, po której spodziewałam się naprawdę wiele. Sam opis obiecał mi ogromną adrenalinę, nieprzespane noce i dreszcze. Co otrzymałam? Lekkie znużenie, mieszające się z zawodem. Autorce niestety nie udało się sprawić, bym drżała na widok sąsiadów. Nie udało jej się również wzbudzić we mnie niepokoju. A szkoda! Przecież obsesja, a tym bardziej tak daleko posunięta, to coś, co dla mnie byłoby naprawdę ciężkim orzechem do zgryzienia. Bałabym się wychodzić z domu, a zaufanie do nowo poznanych byłoby w zasadzie jedynie pobożnym życzeniem. Dlatego jestem ogromnie zawiedziona lekturą. Bohaterowie wydawali się jakoś mało przejęci samą sytuacją. A gdy zaczęło docierać do nich, że coś jest nie tak, również nie zachowali się tak, jakby się można było spodziewać. Jak więc miałam poczuć grozę i powagę sytuacji?
Nie można jednak odmówić autorce sukcesu na płaszczyźnie emocjonalnej. Zachowanie bohaterów to jedno, ale uczucia to drugie. Zwłaszcza relacja Fig-Jolene. Ta druga zaufała i warto na jej historii wyciągnąć wnioski. Często ufamy bezgranicznie, staramy się pomóc, ale czy zawsze intencje osoby potrzebującej są szczere? Czy naprawdę jest nam wdzięczna za pomoc? Czy naprawdę jej potrzebuje? A może to czysta manipulacja? Historia Jolene uczy, że warto mieć się na baczności. Byłam pod wrażeniem zdolności manipulacyjnych Fig, choć może powinnam być załamana naiwnością Jolene. Ciężko się zdecydować.
Warto wspomnieć, iż całość napisana jest z trzech perspektyw – Dariusa, Jolene oraz Fig. Czytelnik poznaje punkt widzenia każdego z nich. I w tym miejscu aż się prosi, by napisać o Dariusu – jedyny mężczyzna w całej układance, który w dodatku jest psychologiem! Czy zauważył pokręconą osobowość Fig? Jaką rolę odegrał? Na te pytania nie odpowiem, ale był jedyną postacią, której nie potrafiłam ścierpieć. Jest specyficzny i to w tym negatywnym słowa znaczeniu. Nie, nie i jeszcze raz nie!
"Bad mommy" to nieco nużąca historia, która mimo tematyki, nie wciąga tak, jak powinna. Brak w niej akcji, ale przede wszystkim tego czegoś, co wywoła w czytelniku strach. Zabrakło tego czegoś, co nie pozwoli spać spokojnie, ani swobodnie rozmawiać z sąsiadami. Przynajmniej przez jakiś czas po lekturze. Wielka szkoda.
"Bad Mommy" to książka, która zdecydowanie jest zaskoczeniem, ale i jednocześnie małym rozczarowaniem. Twórczość Tarynn Fihser kojarzyła mi się do tej pory bardzo pozytywnie, głównie ze względu na 'Never Never". Tym razem jednak nie przypadłyśmy sobie do gustu.
Książka 'Bad Mommy" podzielona jest na trzy części. Każda część poświęcona jest innemu bohaterowi, a akurat bohaterów mamy tutaj bardzo ciekawych. Fig, Darius i Jolene czyli psychopatka, socjopata i ofiara. Z pozoru przeciętni, jednak każde z tej trójki ma własne tajemnice, dziwactwa i urojenia. Duży plus dla autorki za to jak wykreowała główne postacie. Świetnie przedstawione zostały ich portrety psychologiczne. Co ciekawe, w każdej z nich możemy odnaleźć część siebie. Choć zapewne nie będziemy chcieli się do tego przyznać na głos ;)
I tak bohaterowie to chyba jedyny mocny punkt tej książki. Z całą pewnością nie zaliczyłabym "Bad Mommy" do thrillerów. Jak dla mnie to jest to bardziej połączenie romansu i powieści obyczajowej. Początek jeszcze trzyma poziom, jest mały dreszczyk emocji. Za to później robi się już coraz bardziej przewidywalnie. Mamy tu miłość, przyjaźć, zdrady i problemy psychiczne - samo życie. To czego mi też w tej książce zabrakło to punkt kulminacyjny. Zabrakło jakiegoś zwrotu akcji, elementu zaskoczenia. Czegoś co odmieniło by zakończenie w książce na bardziej wyraziste.
Podsumowując - książkę czyta się szybko i dość przyjemnie,ale wielkiego wow się nie spodziewajcie. Nie ma w niej nic co mogłoby sprawić, że zostanie Wam w pamięci na dłużej. Jednak pomimo tego, że "Bad Mommy" mnie rozczarowała to Tarynn Fisher dam na pewno drugą szansę.
/http://www.inulec-reads.pl/
Jolene i Darius Avery są szczęśliwym małżeństwem i razem wychowują córkę Mercy. Kiedy do sąsiedniego domu wprowadza się tajemnicza Fig, ich życie zaczyna się zmieniać. Początkowo kobieta zaprzyjaźnia się z Jolene i staje się stałym gościem w domu Averych, jednak z czasem jej zachowanie staje się coraz bardziej niepokojące. Fig kupuje rzeczy identyczne jak te, które widzi u Jolene, farbuje włosy na taki sam kolor, kupuje takie same ubrania. Stopniowo staje się klonem swojej sąsiadki. Czy prawdziwym obiektem jej zainteresowania jest piękna Jolene, przystojny Darius, czy może mała Mercy?
Thrillery psychologiczne są jednymi z moich ulubionych książek. Czasem jednak potrzebują one dłuższej chwili, aby wciągnąć czytelnika w wir wydarzeń i zaskarbić sobie jego uwagę na dłuższy czas. Bad Mommy była inna - od samego początku przejęła kontrolę nad moim umysłem i sercem, nie pozwalając przestać o sobie myśleć. Zdaje się, że chcielibyśmy, aby każda książka miała tak zadziwiające umiejętności, racja? Ale zacznijmy od początku...
Normalną rzeczą jest, że każdy z nas próbuje bardziej lub mniej chronić swoją prywatność. Z reguły nie wpuszczamy do własnego domu człowieka, którego widzimy pierwszy raz w życiu, ponieważ nasz umysł stwarza sobie przeróżne przerażające scenariusze, które mogłyby się spełnić, gdybyśmy zbyt szybko zaufali nieznajomemu i ukazali mu kawałek swojego życia osobistego. Nasza bohaterka Fig najwidoczniej nie wzbudzała jednak żadnych podejrzeń, ponieważ jej nowa sąsiadka Jolene bez wahania zaprosiła ją do swojego domu. Historia rodziny Averych z biegiem czasu staje się coraz bardziej niepokojąca - wokół nich kręci się kobieta, która zaczyna naśladować każdy ich ruch. Kiedy Jolene zamawia nową farbę, aby odświeżyć wygląd mieszkania, Fig natychmiast kupuje identyczną. Elementy wystroju wnętrza domu Averych raz za razem pojawiają się w mieszkaniu Fig. Ulubiony sklep spożywczy Jolene natychmiast staje się miejscem odwiedzanym przez sąsiadkę, a produkty, które wkłada do koszyka po chwili lądują także w lodówce Fig! Potraficie wyobrazić sobie taką sytuację, gdy wasza przyjaciółka nieustannie śledzi każdy wasz krok, starając się być taka, jak wy? Ta wizja, przynajmniej mnie, napawa ogromnym niepokojem.Ogromną zaletą powieści Tarryn Fisher jest to, że autorka z chirurgiczną precyzją kształtuje rys psychologiczny bohaterów. Poznajemy ich z biegiem czasu tak dobrze, że żadna ich decyzja nie może wydać nam się niezrozumiała. Zaglądamy do wnętrza ich umysłu tak często, że znamy ich na wylot. Psychika bohaterów zawsze niezwykle mnie interesuje, a tutaj mamy okazję poznać każdy motyw, każde wspomnienie i każdy powód, dla którego podejmują oni akurat taką, a nie inną decyzję.
Na swoim koncie czytelniczym mam już pewną liczbę przeczytanych thrillerów psychologicznych, więc moje małe doświadczenie sprawiło, że na każdym kroku zastanawiałam się, czy to, co czytam, nie okaże się przypadkiem jedną wielką bujdą. Wiecie, bywało już tak, że teoria, co do której byłam stuprocentowo pewna, upadała w czasie jednej sekundy - tak autorzy potrafią zamotać czytelnikiem. Przeczuwałam, że Tarryn Fisher przygotuje dla mnie ogromny plot twist, który zmieni bieg wydarzeń w książce o sto osiemdziesiąt stopni. I faktycznie, im dalej brnęłam w powieść, tym większe towarzyszyło mi napięcie. Okazało się, że każdy z bohaterów ma swoje głęboko skrywane tajemnice, które prędzej czy później wychodzą na jaw. Nawet osoba, która wydaje się najbardziej godna zaufania, może bardzo niemiło nas zaskoczyć. W Bad Mommy nikomu nie wolno ufać!
Wiecie, jaki jest największy problem powieści Tarryn Fisher? Jeśli raz ją otworzycie, nie będziecie w stanie jej zamknąć. Ostatnio nieczęsto zdarza mi się trafiać na książki, które pochłaniają mnie całkowicie, tak że mogłabym przeczytać je za jednym zamachem. Bad Mommy była właśnie taka - cholernie wciągająca! To idealny thriller psychologiczny, który gra na emocjach i szydzi z czytelnika, żeby na sam koniec zostawić go z mętlikiem w głowie.
Na początku tego roku czytałam inną książkę Fisher - Margo. Nie potrafiłam wtedy jednoznacznie stwierdzić, czy powieść ta mi się podobała, czy też nie, ale niezaprzeczalnie była ona oryginalna. Tym razem jednak autorka pobiła samą siebie. Wydaje mi się, że każda kolejna książka Tarryn Fisher jest lepsza od poprzedniej. Aż strach pomyśleć, co szykuje się w przyszłości ;)
Nie jestem w stanie wymienić choćby jednej wady książki Fisher. Jest to jedna z takich powieści, jakie chciałabym czytać zawsze. Mam wrażenie, że teraz, po lekturze, przez jakiś czas wszędzie będę widziała psychopatów! Jeśli kiedykolwiek mieliście wątpliwości, czy sięgnąć po twórczość Tarryn Fisher, nie wahajcie się ani chwili! Chociaż Margo była dobra, Bad Mommy bije ją na głowę.
booksofsouls.blogspot.com
Skojarzynki:
stalking * sąsiadka * obsesja * urojenia * terapia * manipulacja
Dzięki czytampierwszy.pl za możliwość przeczytania książki.
Bad Mommy. Zła mama
Tarryn Fisher
Wydawnictwo: Sine Qua Non
"Gdy byłam dzieckiem, od szóstego do szesnastego roku życia motywowało mnie wiele rzeczy. Największą motywacją było pragnienie posiadania przyjaciół. Pewnie, że możesz ze mną usiąść. I wszyscy siadali, bo nikt nie chce zostawać sam. Nie minęło wiele czasu i ludzie zaczęli siadać na mnie. A to już spora waga. Zwłaszcza kiedy zdali sobie sprawę, że jestem gotowa nosić ich ciężar"
Dlaczego?
Uwielbiam Tarryn Fisher, każdą jej książkę (wydaną u nas) przeczytałam i jestem pod wielkim wrażeniem. Nie tylko stylem pisania, ale i to jak wydobywa te brzydkie, straszne osobowości. Autorka w bardzo mocny sposób ukazuje nam ciemną stronę człowieka. To jest pociągające i niepokojące w tym wszystkim.
Jolene i Darius Avery są szczęśliwą parą, mają kilkuletnią córeczkę Mercy. W pewnym momencie do ich dzielnicy wprowadza się sympatyczna Fig. Kobiety zaprzyjaźniają się ze sobą i wspólnie spędzają dnie. Z czasem Fig czuje się jak u siebie i wpada w obsesję… Zaczyna się dość niewinnie, te same ciuchy, perfumy, fryzury, mowa i wszystko. Byłoby dobrze, gdyby nie fakt chęci przejęcia życia Jolene. Fig chce wszystkiego, co ma jej przyjaciółka, nawet męża oraz ich córkę. Fig nie jest zadowolona tylko z przyjaźni, nie chce żyć w cieniu kogoś innego. I tak zaczyna się przerażający plan…
Czy Fig chce stać się klonem Jolene, czy nią samą? Czyjego życia tak naprawdę chce? Czy chodzi tylko o chęć rywalizacji? Czy jedynie ciepłego, rodzinnego szczęścia?
Właśnie zakończyłam „Bad Mommy nadal próbuję dojść do siebie po tym, co udało mi się przeczytać. To książka, po której zostajesz z pytaniem WTF, dosłownie moja pierwsza myśl przy zakończeniu.
"Zwariowałaś-oznajmił (...)
Nie nazywaj mnie wariatką. Jeśli będziesz to robił, odetnę ci w nocy jaja i wtedy się przekonasz, co to prawdziwe szaleństwo"
3 części, trzech bohaterów, inne poglądy, emocje i uczucia, które zmieniają się jak w kalejdoskopie. A moje zdanie na temat bohaterów zmieniało się również szybko.
To, co kłębiło się w głowie Fig było jak rollercoaster. Jej tok myślenia i dążenie do celu było bardzo niepokojące.Cieszę się również z różnych perspektyw podczas czytania. Okazuje się, że poznając inną wersję również zmieniamy o nich zdanie. Sam Darius był dla mnie zaskoczeniem, on również po troszku był szalony jak Fig. Jego podwójna twarz była totalnym szokiem! Jedyną taką normalną w tym wszystkim była Jolene, nieświadoma niczego kobieta. Bardzo sympatyczna, ciepła osoba, ale czy na pewno?
CYTAT TYLKO DLA DOROSŁYCH!!!
"Mężczyźni patrzą nawet wtedy, kiedy temu zaprzeczają. Rządzi nami popęd. Patrzymy na długie nogi, zarys sutków pod koszulką, zaokrąglone pośladki w opiętych dżinsach. Na ich widok nam staje. Takimi stworzyła nas natura. Niektórzy hipokryci, świętoszkowate sukinsyny, twierdzą, że nie patrzą. Mówią, że unikają widoku zła, czyli kobiet, które ich podniecają"
Fig jest wyjątkowo bardzo rozbudowaną postacią, z pozoru prosta, ale z dalszym czytaniem jest bardzo skomplikowana. Jak sama sobie wmawia różne rzeczy, próbuje siebie usprawiedliwić, zastanawia się nad tym co robi.
"Jesteśmy sumą naszych wczesnych doświadczeń, naśladujemy sposób, w jaki nauczono nas kochać, uprawiać seks i nawiązywać kontakty z ludźmi. Niektórzy z nas zrywają z przeszłością, innym nigdy się to nie udaje"
Portret psychologiczny ukazany mistrzowsko, jestem pod wrażeniem szczegółów. To, w jaki sposób zostali oni wykreowani, czym się kierują w życiu i do czego każdy z nich dąży. Czuję do tej pory ciarki na plecach, myśląc, że miałabym taką przyjaciółkę. Postacie doskonałe na swój sposób!
Akcja może nie jest dość szybka, ale w tej książce nie o to chodzi. Skupiamy się na łączących relacjach między bohaterami. Na przemyśleniach, dążeniu do celu, ale i na usprawiedliwianiu samej siebie. Zrozumieniu czym się kieruje i jaki jest prawdziwy cel (Fig) jej obsesji.
Fig zdaje sobie sprawę z tego, że źle robi, ale za chwile sama szuka usprawiedliwienia dla swego zachowania i robi to dalej. Zaprzecza, przekonuje samą siebie i sama sobie kibicuje. Nic, co robi nie jest złe, sprzeczne z panującymi zasadami. Przecież to normalne, iż przyjaciółki ubierają się tak samo, noszą fryzury i mają takie same wnętrza w domu. Prawda?
"Kiedy się nieustannie myśli, wiele rzeczy się przeinacza. Musisz wypowiedzieć myśli na głos, żeby wiedzieć, że nie jesteś jedyną popieprzoną osobą. To ogromna różnica, gdy już ma się tę świadomość"
"Widzę, że dostajesz więcej, niż Ci się należy. Nie mogę na to patrzeć. Boli mnie to, bo zasługuję na więcej niż ty. Rzecz w tym, że mogłabym być lepszą tobą"
Mam wrażenie, że podczas czytania ja również byłam taką stalkerką. Może i nie z taką obsesyjną miłością jak Fig, ale dobrze mi było. Uwielbiałam to uczucie, które budziły we mnie pewne wydarzenia. Chciałam więcej, ale i trochę wstyd mi było. Przecież ja nie jestem taka jak Fig… a może jednak po części się z nią utożsamiam?
"Byłam świetna w żalu. Niektórzy ludzie ukrywają swój ból, udają, że wszystko jest w porządku. Należy im się za to medal. Ta cała staromodna duma nie jest dla mnie. Ja nie miałam krztyny dumy, za to doskonale płakałam. Szloch wydostawał się z mojego brzucha i wędrował w górę, wstrząsając całym moim ciałem"
Zakończenie, które chyba tylko w filmach może być! Nie wierzę w to, co zostało przedstawione.
Jeżeli, ktoś chce zacząć od przeczytania końca, apeluję NIE RÓB TEGO! To będzie krzywdzące i zepsujesz sobie całą zabawę. I kiedy myślę, że nic nie jest już mnie w stanie tu zaskoczyć bum! Kolejny szok i niedowierzanie. Istna petarda!
"Bad Momy. Zła mama" to książka idealna przy lampce wina. Zaskoczy nie raz i pokaże, co kobieta jest w stanie zrobić z zazdrości.
Dziękuję za możliwość przeczytania książki:
https://czytampierwszy.pl
Gdy do domu w sąsiedztwie wprowadza się Fig, życie Dariusa i Jolene zmienia się na zawsze. Początkowa sympatia szybko zmienia się w obsesję. Nie wiadomo jednak, kto jest obiektem westchnień i zazdrości Fig…
Kilka miesięcy temu przeczytałam „Margo”. Jej historia okazała się na tyle intrygująca, że zapragnęłam poznać inne tytuły, które wyszły spod pióra autorki. Kolejnym punktem na mojej liście była „Bad mommy”. Zapowiadała się wspaniale- mrocznie i klimatycznie. Tylko czy rzeczywiście tę powieść można podsumować w ten sposób?
Tym, co zawsze zwraca moją uwagę w powieści i zawsze zasługuje u mnie na wielki plus, niezależnie od pozostałych elementów, jest pierwszoosobowa narracja. Bardzo się cieszę, że Fisher zdecydowała się opowiedzieć nam o złej mamie w taki sposób, pozwalając nam lepiej zrozumieć postępowanie i motywy głównej bohaterki. Tym, co ucieszyło mnie jeszcze bardziej, jest zaangażowanie w opowieść pozostałych postaci. Szybko bowiem okazuje się, że nie tylko Fig ma cos do powiedzenia i nie tylko jej sylwetka zasługuje na uwagę.
Fisher stworzyła interesujących, wielowymiarowych bohaterów. Mrocznych, doświadczonych, na życiowych zakrętach. Każdemu z nich przypisała zestaw intrygujących, często przeciwstawnych cech. Podobnie jak w „Margo”, tak i w tym przypadku nic nie jest czarne lub białe, natomiast szarości łatwo doszukiwać się w każdym zakamarku i na każdej płaszczyźnie. Powieściowych bohaterów ciężko bowiem jednoznacznie ocenić, szczególnie, gdy przekonujemy się, jak wiele asów chowają w rękawie i jak dużo ułomności skrzętnie maskują. Te wywrotowe charaktery wiele razy mnie zaskoczyły, szczególnie na późniejszym etapie.
Autorka stworzyła przyjemnie mroczną i urokliwie klimatyczną atmosferę, na którą składają się zwroty akcji i zmienne decyzje bohaterów. Szczerze powiem, że na początku nie mogłam wczuć się w tę opowieść i choć czytało mi się bardzo dobrze, zastanawiałam się, co niby powinno wywołać u mnie rumieńce i emocje. Cierpliwie jednak czekałam, aż dotarłam do drugiej części, w mojej opinii znacznie lepszej, mocniejszej i zaskakującej, stanowiącej główny zwrot w tej historii i zmieniającej nasze spojrzenie na całą opowieść.
Fisher zbudowała swoja historię umiejętnie łącząc elementy thrillera i powieści obyczajowej. Dylematy jej bohaterów nie są szczególnie wymyślne, ale sposób ich przedstawienia sprawia, że nie trącą ono banałem. Podczas lektury wielokrotnie odnosiłam wrażenie, że książkowe postacie na każdym kroku zmagają się z przeszłością, a błędne decyzje, przeszkody losu, niesprawiedliwie porażki wywołują w nich najgorsze instynkty i sprawiają, że na powierzchnię wypełza złość, ból, chęć zemsty.
„Bad mommy” została napisana lekkim stylem i prostym językiem. Kolejne strony pochłania się w błyskawicznym tempie, a przeskoki od jednego rozdziału do drugiego następują niemal niezauważalnie. Czyta się bardzo dobrze, z wielkim oczekiwaniem na kolejne niespodzianki od autorki.
W moim odczuciu powieści tej dość daleko jest do bestsellera, a jednak ciekawie pokazuje, w jaki sposób bohaterzy się zmieniają, stanowi dobrą rozrywkę i skłania do myślenia. Nie mogę powiedzieć, by poświęcony jej czas był stracony, choć „Margo” to nie jest…
W dzisiejszych czasach praktycznie każdy z nas ma coś z podglądacza. Ilość kont na portalach społecznościowych typu Facebook czy Instragram są tego idelanym przykładem.
Pomyśl - ile razy dziennie odwiedzasz je, by zobaczyć, co udostępnili Twoi znajomi, przyjaciele, idole. Ile razy zainspirowałeś/aś się pomysłem innej osoby, patrząc jedynie na dodane przez nią zdjęcie.
Czy istnieje jeszcze granica między zwykłą ludzką ciekawością, a chorobliwym stalkowaniem?
"Obserwowałam ludzi,
a potem chciałam tego, czego oni chcieli."
Tarryn Fisher i bohaterka jej nowej książki Bad Mommy - Fig, potrafi zmusić czytelnika do takich refleksji. Fig jest nieszczęśliwa i chorobliwie zazdrosna. Zazdrości innym ich życia. Wszystkiego...
Pod wpływem chwili kupuje dom, który sąsiaduje z domem małżeństwa Averych. Jolene i Darius Avery wraz ze swoją uroczą córeczką Mercy Moon zaprzyjaźniają się z nową sąsiadką. Nie wiedzą jednak czy kobieta, którą wpuścili za próg swojego domu i życia jest przyjacielem, czy też wrogiem...
"Byliśmy pokoleniem ludzi,
którzy pragną wszystkiego, co widzą."
Troje bohaterów.
Trzy perspektywy.
Co jest dobrze wykreowaną fikcją?
Co jest prawdą?
Jak daleko można się posunąć, by zdobyć coś, co należy do innych?
Podobało mi się to, w jaki sposób autorka przedstawiła odczucia głównych bohaterów oraz ich wzajemnych relacji. Uwielbiam thrillery psychologiczne, a Bad Mommy bez wątpienia jest jednym z lepszych, które do tej pory przeczytałam. Margo było rewelacyjne, a Bad Mommy tylko potwierdziło jak dobry warsztat pisarski posiada Tarryn Fisher.
Wciągająca, zaskakująca i na długo pozostająca w pamięci historia. Narracja jest prowadzona z 3 perspektyw i podzielona na 3 części. Każda z części niesie ze sobą zaskakujące plot twisty, ale i tak najbardziej szokujący był dla mnie ostatni rozdział. Jeśli chodzi o bahaterów to moje uczucia do nich zmieniały się co kilka rozdziałów. Na pewno są świetnie wykreowani, a to że możemy oglądać świat z każdej z pespektyw sprawia, że możemy ich poznać i dowiedzieć się co mają w głowie i co nimi kieruje, a to naprawdę interesująca przygoda. Serdecznie polecam!
Ostatnio mam mało czasu na czytanie książek. A wszystkie powieści, które zaczęłam nie wciągnęły mnie. Postanowiłam przeczytać, lekką lekturę, która umili moje wieczory po powrocie z uczelni. Wybrałam thriller psychologiczny, autorstwa Tarryn Fisher, pt. „Bad mommy”. Jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, a połączeniu dreszczyku emocji z psychologią, zdecydowanie zachęciło mnie do przeczytania tej książki.
Spędzając czas na świeżym powietrzu mijamy mnóstwo ludzi. Nie przyglądamy im się, a więc nawet nie mamy świadomości, mijając ponownie daną osobę, że już ją gdzieś spotkaliśmy. Może zdarzyć się też tak, że tą samą osobą, mamy okazje się poznać, a nawet zaprzyjaźnimy się, po jakimś czasie. Podobna historia spotkała jedną z głównych bohaterek Bad mommy.
Opowieść poznajemy z perspektywy – Fig, Jolene oraz Darius w narracji pierwszoosobowej. Co ułatwia nam, wczuć się sytuację każdego z bohaterów. Pomysł na fabułę, oceniam pozytywnie, mająca potencjał, aczkolwiek trochę mało oryginalna. Co, prawda nie czytałam książki o podobnej treści, ale taki motyw na filmach.
Najbardziej spodobało mi się wykreowanie postaci Fig. To, co ona myśli, mówi, robi - tworzy interesujący portret psychologiczny. Główna bohaterka, planuje każdy swój krok. Bez względu okoliczności, dąży do wytyczonych sobie celów. Jest najbardziej barwną i wyrazistą postacią w powieści. Z pewnością nie chciałabym mieć takiej sąsiadki, która naśladuje mnie na każdym kroku.
Darius z zawodu jest terapeutą. A co ciekawe sam jest pod jakimś względem zaburzony. Jego kreacja jest mniej ciekawa niż Fig. Swoim zachowaniem nie wzbudził we mnie sympatii. Z kolei jego żona – Jolena pisze książki pod pseudonimem. Kobieta jest przyjaźnie nastawiona do świata, nie dostrzega potencjalnych zagrożeń. Jej łatwowierność i naiwność jest jak u dziecka.
Treść powieści interesująca, aczkolwiek przewidywalna. Akcja, przy początku powieści zaciekawiła mnie niesamowicie, szczególnie wszystko, co dotyczyło Fig. Pod kątem psychologicznym książka zasługuje na pochwałę. W książce występuje sporo obyczajówki, a zamiast niej wolałabym, takie elementy, które wywołają porządny dreszcz emocji. Natomiast zakończenie, zaskoczyło mnie. Wywołało szok i niedowierzenie.
Nawet, jeśli rodzina wydaje się szczęśliwa, nigdy nie wiadomo, co kryje się wewnątrz tej grupy społecznej. Zdjęcia publikowane w mediach, niekoniecznie pokażą nam prawdę. A ponadto, wszystko co udostępniamy mediach, może być wykorzystane przeciwko nam.
Książka, nie jest długa, ale myślę, że ilość stron jest wystarczająca. Krótkie rozdziały – lekkie, proste, zrozumiałe. Opisy nie nudziły. A swobodny styl pisania autorki nie przeszkadzał, a na pewno umilał czytanie.
Podsumowując, chciałam przeczytać książkę, z którą spędzę przyjemnie czas. Tak, też trafiłam. Powieść Tarryn Fisher jest przede wszystkim wciągająca. Postacie są różnorodne, każda osoba na swój sposób inna. Aspekty psychologiczne są dużym atutem. Mimo, niskiego napięcia, lektura mi się podobała.
Tarryn Fisher poznałam już w Margo. Książka była ciekawa, choć dziwna i trudno mi było pozbierać po niej myśli. Mimo to sięgnęłam po Bad Mommy, podobał mi się opis, okładka i udzieliło mi się od innych. I już po kilku stronach autentycznie bałam się ją czytać.
Historia opowiadana jest z trzech perspektyw – Fig, Dariusa i Jolene. Darius i Jolene są szczęśliwym małżeństwem, mają kilkuletnią córkę Mercy. Fig ma za sobą trudne chwile, dużo wizyt u psychologa i niepokolei w głowie. Uważa, że w Mercy jest dusza jej zmarłej córki, więc obserwuje rodzinę Jolene i próbuje dostać się do ich kręgu. Zostaje ich stałym gościem, przyjaciółką matki Mercy. Wydawałoby się, że nikt nie zauważa, że z Fig jest coś nie tak, ani tego, że ma niezdrową obsesję na punkcie Jolene. Upodabnia się do niej, zakłada te same ubrania, tak samo mebluje mieszkanie; pragnie przejąć jej styl, jej rodzinę, jej życie. Chce być od niej lepsza, chce być lepszą matką dla Mercy, więc próbuje ją prześcignąć we wszystkim. Jolene nie zasługuje na tę rodzinę, jest Złą Mamą i to Fig powinna być na jej miejscu. Ale pomimo tego, że Fig wyraźnie coś kombinuje, jej pojawienie się sprawia, że sekrety wychodzą na wierzch. Spada zasłona normalności ukazując prawdziwe, pokręcone oblicza bohaterów, co może być jednocześnie zbawieniem i koszmarem.
Fig uderzyła we mnie już na samym początku. Tarryn Fisher wykreowała ją na wzorową psychopatkę i to właśnie przez nią bałam się to czytać. Już na pierwszych stronach czułam, że coś się stanie i byłam bardzo zaciekawiona: tak więc historia wciągnęła mnie od razu. Kiedy dodam recenzję Lokatorki przeczytacie, że zabrakło mi w niej niepokoju. Czy tutaj mi go brakowało? Ani trochę. Postacie wykreowane przez Tarryn Fisher sprawiały, że nieraz otwierałam szeroko oczy ze zdziwienia, łapałam się za głowę albo nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą przeczytałam. Każda postać przedstawiona była inaczej, w zależności kto opowiadał, więc w pierwszej chwili ktoś mógł wydać się naprawdę w porządku, a w drugiej zostać znienawidzony. W połowie nie wiedziałam już, komu ufać i tylko powstrzymywałam się przed zerkaniem na dalsze strony, żeby sobie nie spoilerować.
Postacie, jak i sytuacje, wywierały dużo emocji. Głównie tych negatywnych, bo mamy do czynienia z negatywnymi bohaterami. Byłam zła, zszokowana i czasem miałam ochotę krzyczeć na bohaterów, kiedy ja coś wiedziałam, a oni jeszcze nie. Nie spodziewałam się, że tak na mnie ta książka wpłynie, bo wcale nie jest żadnym arcydziełem. Momentami niesmaczna i czasem wywracałam oczami, ale mnie wciągnęła i mocno zaciekawiła. Średnio podobało mi się zakończenie, nie przepadam za otwartymi zakończeniami, wolałabym mieć czarno na białym, jak to się skończyło. Ale biorąc pod uwagę, że pochłonęłam ją w jeden dzień, mało zwróciłam na to uwagę. Bardzo podobał mi się wgląd w umysły bohaterów, to, że autorka skupiła się głównie na nich i mogliśmy ich poznać jak najlepiej. Przedstawiła każdego z ich chorej strony, o której mieli lub nie mieli pojęcia.
Dobry klimat, prosto napisana, łatwa do zrozumienia; całkowicie inna od Margo. Pomimo wad naprawdę była dobra i nie żałuję, że ją przeczytałam.
Recenzja pochodzi z bloga: blue-spark-books.blogspot.com
Sięgając po "Bad Mommy. Zła mama" spodziewałam się mrożącego krew w żyłach thrillera, którego akcja będzie pędzić na łeb na szyję. Jednak dostałam coś innego, oryginalnego i przyciągającego uwagę. Zapraszam Was dziś na parę słów o najnowszej książce Tarryn Fisher.
Jolene i Darius tworzą trwały, na pozór szczęśliwy związek. Ale pozory mylą... Sielankowe życie tego małżeństwa kończy się z chwilą, w której poznają Fig. Choć opis książki wskazuje na to, że mowa będzie głównie o Fig i o jej obsesjach, to jednak nie znaczy, że autorka ograniczyła się do tego jednego wątku. Fabuła jest podzielona na trzy części. Każda z nich wprowadza nową narrację, a więc mamy trzy różne opowiedziane kolejno przez: Fig, Dariusa i Jolene. Taki zabieg okazał się bardzo dobrym pomysłem, ponieważ dzięki niemu autorka udowadnia, że pozory naprawdę mylą... Fig wcale nie jest ideałem kobiety, Jolene okazuje się być o wiele inteligentniejsza niż na początku nam się wydawało, a Dariusa z pewnością nie można nazwać kochającym mężem i ojcem. W całej tej historii Fig wcale nie odgrywa aż tak istotnej roli. Podoba mi się to, że "Bad Mommy" porusza o wiele więcej tematów niż wydawałoby się po przeczytaniu opisu. Znajdziecie tutaj takie motywy jak uczciwość, miłość, zakłamanie czy obsesja.
Słyszałam sporo negatywnych opinii o tej książce i chyba wiem z czego to wynika. Ludzie spodziewają się prawdziwego thrillera, którego akcja będzie trzymała czytelnika w napięciu. Jeżeli oczekujecie właśnie tego, to "Bad Mommy" będzie złym wyborem. Tarryn Fisher powoli rozwija fabułę, nie spieszy się i nie próbuje wystraszyć czytelnika. Ta książka skupia się przede wszystkim na psychice człowieka, a przedstawiona w niej historia jest bardzo subtelnie przedstawiona. Nie ma tu morderstw, porwań czy samobójstw. "Bad Mommy" ulokowałabym pomiędzy bardzo dobrą obyczajówką ocierającą się z lekka o kryminał a thrillerem psychologicznym, który wywołuje gęsią skórkę. Tarryn Fisher zaskoczyła mnie przede wszystkim tematyką, w jakiej się porusza oraz zakończeniem książki. I szczerze przyznam, że zakończenie troszkę mnie przeraziło.
Czy polecam "Bad Mommy"? Owszem, ale nie róbcie sobie nadziei na coś oszałamiającego. Jest to po prostu dobra książka z mądrym przesłaniem, drugim dnem i ciekawą konstrukcją.
"Jak daleko się posuniesz, aby zawładnąć czyimś życiem?"
Bohaterami książki jest Jolene, Darius i Marcy Avery oraz ich nowa sąsiadka Fig, która ma obsesje na punkcie Jolene, kupuje takie same rzeczy jak ona, farbuje włosy na ten sam kolor.
Tylko czy na pewno chodzi tylko o Jolene? Aby poznać odpowiedź na to pytanie musicie przeczytać tą historie!!
Ja postanowiłam przeczytać tą książkę, zachęcona przez innych czytelników i ich recenzje.
Zdecydowanym plusem tej książki jest to, że czyta się ją bardzo szybko i łatwo.
Bardzo podoba mi się to, że historia ta jest napisana z perspektyw trzech osób. Z każdej możemy dowiedzieć się czegoś nowego.
Książkę czytałam z zainteresowaniem, mimo że spodziewałam się czegoś więcej to polecam ją bo naprawdę warto poznać tą historie i postawić się na miejscu bohaterów.
Moja ocena to 7/10.
“Jesteśmy sumą naszych wczesnych doświadczeń, naśladujemy sposób w jaki nauczono nas kochać, uprawiać seks i nawiązywać kontakty z ludźmi. Niektórzy zrywają z przeszłością, innym nigdy się to nie udaje...” (“Bad mommy” T. Fisher, s. 192)
Każda książka Tarryn Fisher coraz bardziej mnie zaskakuje. “Bad mommy” to historia przesiąknięta obłędem, tajemniczością i intrygami. Joelne i Darius są szczęśliwym małżeństwem wychowującym dwuletnią córkę Marcy. Ich życie jest idealne - mają piękny dom z ogrodem, on jest szanowanym psychologiem, a ona bestsellerową pisarką. Oboje cieszą się urodą, inteligencją i gronem prawdziwych przyjaciół. Ale czy na pewno? W ich życiu pojawia się Fig, sympatyczna sąsiadka, która potrzebuje pomocy i życiowego kierunkowskazu. Fig zmaga się z problematycznym mężem, myślami samobójczymi i rakiem. A może jednak nie? Koniecznie przekonajcie się sami, kto w tej historii jest dobry i zły. Ko kim manipuluje? Kto kogo oszukuje?
“Bad mommy” to książka pokazująca w jaki sposób psychopata może wtargnąć do naszego życia, jak subtelnie na nie wpływa, żeby ostatecznie je zrujnować. Przede wszystkim pokazuje, jak groźny może być obłęd, miłość, nienawiść i zazdrość. Kiedy psychopata zaczyna czegoś pragnąć, to robi wszystko, żeby zdobyć swój cel, obiekt pożądania, jednocześnie eliminując wszystkie przeszkody. Książka obrazuje również to, że psychopata jest człowiekiem niezwykle zaburzonym, ale zarazem cierpliwym i wytrwałym. W sposób konsekwentny zatruwa życie drugiej osobie i niszczy wszystko dokoła niej. W taki właśnie sposób jest zaprezentowana Fig, która na początku pragnie tylko dziecka od Joelne, gdyż uważa ją za złą matkę, niegodną córki. W tracie historii jej fascynacja zaczyna zmienać swoje oblicze. Już nie mamy do czynienia z fascynacją na punkcie małej Marcy, ale fascynacją na punkcie Joelne, na punkcie wszystkiego co ona posiada. Życia, urody, córki, męża... “Pragnęłam, by mnie ktoś pragnął. Pragnienie to było pączkiem róży, który rozkwitł z czasem...” (“Bad mommy”, T. Fisher, s. 136). Postać Fig jest bardzo złożona, odkrywając jej osobowość, to tak jak byśmy obierali cebulę - nigdy nie jest przyjemnie i nie wiadomo, ile jeszcze warstw przed nami.
Joelne to kobieta z klasą, jednocześnie z wielkim sercem. Jest przedstawiona jako dama, ale nie taka co poszukuje aplauzu i sławy. Joelne zna swoją wartość i wie, że jej życie jest czymś wspaniałym. Dodatkowo jest to kobieta niezmiernie ufna, daje szansę każdemu człowiekowi na zbliżenie, co niestety jest dla niej zgubne, bo jak się okazuje wprowadza do swego życia szaleństwo. Tym samym sposobem Joelne, jako dobra dusza, przyjmuje w grono swych przyjaciół zburzoną Fig. Pragnie jej pomóc, uleczyć ją i naprawić. Czy jej się uda?
Dużym plusem książki jest to, że historię trójki odkrywamy poprzez spojrzenie Fig, Dariusa i Joelne. Możemy spojrzeć oczami bohaterów na każdego z nich. I tak na początku poznajemy Fig, jej fascynację i potrzeby. Następnie historię opowiada Darius, który również okazuje się tym kim nie jest naprawdę, a na samym końcu Joelne dodaje od siebie swoją duszę do tej historii. Ten “chwyt” jest bardzo zwodniczy dla czytelnika, wprawia nas w oszołomienie i mami. Może spowodować, że polubimy złego bohatera, aby na końcu dowiedzieć się, że nie jest tym za kogo się podawał. Zwodzi nas, co do natury bohaterów. Jednocześnie ten “chwyt” pokazuje, jak łatwa dać się omamić drugiej osobie, jak łatwo zaufać komuś, wyrobić sobie błędne zdanie o innym – pokazuje jak łatwo jest nami manipulować. A czy Ty, czytelniku, jesteś pewny, że najbliższa Ci osoba nie jest psychopatą?
Minusem książki, jest parę nieścisłości fabuły - na początku poznajemy Fig po rozwodzie, żeby pod koniec książki (akcja trwa 2 lata) znowu okazało się, że jest świeżo po rozstaniu z mężem. Takich błędów nielogiczny jest kilka - możliwe, że nie są to nawet błędy logiczne, a brak dokładniejszego opisu fabuły, przeskoczenie zbyt szybkie z jedno wątku na drugi. Nie da się ukryć, że książka wciąga i to w sposób fascynujący. Czytelnik z każdą kartką wchodzi coraz głębiej w szaleństwo, odkrywa nowe intrygi, jednakże... No właśnie nie mamy tu takiego “BUM”. W “Bad mommy” są zwroty akcji, ale takie stopniowe i delikatne, nie było nagłości i dynamizmu. Jednakże, nie wpływa to znacząco na ciekawość historii. Ostatecznie “Bad moomy” dostaje ode mnie solidną 8 – jest to książka, którą zdecydowanie warto przeczytać, jeżeli lubi się thrillery psychologiczne.
„Ludzie, którzy zwracają uwagę na szczegóły, nie są dupkami – tacy ludzie naprawdę cię widzą. Takie coś wymaga pewnego wysiłku, żeby spojrzeć poza siebie i dostrzec innych. W dzisiejszych czasach rzadko się to zdarza.”
W Seattle mieszka szczęśliwe małżeństwo (Jolene i Darius) z kilkuletnią córeczką Mercy. Wydają się idealną rodziną, przecież mają wszystko. Pewnego dnia do domu obok przeprowadza się Fig, kobieta pragnąca prawdziwej miłości i dziecka, ale nie wszystko układa się tak jakby chciała. Fig mając za płotem tak idealne małżeństwo pragnie tego samego. Zaprzyjaźnia się z rodziną. Przyjaźń przekształca się w obsesję. Fig staje się sobowtórem Jolene, te same włosy, ubrania, meble i wyposażenie domu. Przesiaduje cały czas w domu sąsiadów, a Mercy staje się jej córką.
Książka składa się z trzech części. Kolejne części historii są opowiadane z punktu widzenia męża, żony i sąsiadki. „Bad mommy.” opowiada ciekawą historię, oprócz tego dowiadujemy się że idealne małżeństwo, idealni ludzie nie istnieją. W ich życiu też pojawiają się problemy.
Książkę pochłonęłam w ciągu jednego dnia. Podobała mi się bardzo, ale liczyłam na coś innego wiedząc, że to thriller psychologiczny. Moim zdaniem ta książka to nie thriller, ale nie oznacza to, że lektura staje się przez to mniej ciekawa. Jest to moje kolejne spotkanie z autorką, niebanalny pomysł, a ostatnie zdanie powoduje mętlik w głowie. Polecam.
Tarryn Fisher poznałam poprzez przeczytanie "Margo", którą byłam zachwycona, ale jednocześnie to co się tam wydarzyło wzbudzało we mnie strach. Mimo wszystko, po skończeniu pierwszej powieści, postanowiłam wziąć się za drugą tej samej autorki. Muszę przyznać, iż byłam do niej pozytywnie nastawiona. Już od pierwszych stron troszkę się bałam, lecz postanowiłam czytać dalej i zdecydowanie było to doskonałe rozwiązanie. Postacie, które stworzyła kobieta wzbudzały we mnie wiele emocji, przede wszystkim tych złych. Niejednokrotnie przechodził mnie dreszczyk emocji. "Bad Mommy" to obyczajówka z wątkiem kryminalnym - kłamstwa, problemy psychiczne i intrygi. Nie mogłam się od niej oderwać i przeczytałam ją w ciągu jednego dnia. Jest to głownie książka z przesłaniem, ale bardzo dobra, dla osób, które przez chwile chcą się choć przez chwilę oderwać od rzeczywistości. Nie jest to coś wspaniałego o czym będziemy przez najbliższe kilka dni rozmyślać, jednak uważam, iż warto wziąć lekturę w swoje rączki.
https://kacikmilosnikowksiazek.wordpress.com
Jolane Avery prowadzi idealne życie. W pięknym, dużym domu mieszka z kochającym ją mężem Dariusem i kilkuletnią córeczką Mercy. Fig Coxbury niestety nie ma tyle szczęścia. Partner cały czas powtarza jej, że jest bezwartościowa, a do tego ciągle cierpi po stracie swojego nienarodzonego dziecka. Losy kobiet połączyły się, gdy zostały sąsiadkami, a przy tym najlepszymi przyjaciółkami. Lecz Fig nie jest taka, za jaką się podaje. Z czasem coraz bardziej upodabnia się do swojej pocieszycielki. Zaczyna przekraczać granice, prowadząc zawiłą, manipulacyjną grę, w której każdy możne stać się pionkiem, by zdobyć swoje idealne życie. Jej dążenie do celu zmienia się w obsesje, która zawładnęła jej umysłem i odebrała resztki zdrowego rozsądku.
Książka podzielona jest na trzy części: Psychopatka, Socjopata, Pisarka. Mogłoby się wydawać, że ta sama historia opowiedziana z różnych perspektyw będzie nudna, przewidywalna. Nic bardziej mylnego. Autorka ukazała, że wszyscy myślą, czują na swój odmienny sposób. Dla każdego z nich liczą się zupełne inne rzeczy i niejednakowo radzą sobie ze stresem. Przybliżony został nam sposób odczuwania emocji przez psychopatów oraz socjopatów. Tarryn Fisher ukończyła psychologię i niejako uczy nas jak działa ludzka psychika. Tak jak w jej książce „Margo” tak i tutaj zdobywamy wiedzę na temat różnych osobowości.
Tempo akcji jest bardzo szybkie, zawrotne. Autorka sprytnie lawiruje miedzy elementami książki w taki sposób, że czytelnik od razu chce poznać dalsze losy bohaterów. Każdy koniec rozdziału zostawia po sobie pytania, otwarte wątki, które karzą nam o sobie myśleć. Nie jest to typowy czasoumilacz, tylko poważna książka, którą każdy powinien przeczytać.
"Bad Momy. - Zła Mama" -
każda kobieta chce mieć idealnie ułożone życie, przystojnego i inteligentnego męża oraz uroczą małą córeczkę, nie inne pragnia ma Fig Coxbury. Niestety nie jest jej dane doświadczyć tego wszystkiego na własnej skórze, dlatego gdy Jolene Avery można by rzec, zaprasza ją do swojej rodziny, kobieta nie waha się skorzystać z zaproszenia.
"Uważaj, kogo wpuszczasz do swojego domu" aż chce się powiedzieć.
Jolene ma wszystko, czego pragnie Fig, piękny dom, przystojnego męża Darius'a oraz śliczną córeczkę Marcy . Opętana obsesją na punkcie idealnego życia Fig, powoli zaczyna kopiować idealne życie całej rodziny Avery'ów. Jednak z początku niegroźna obsesja, zamienia się w niebezpieczną sytuację.
Książka to thriller psychologiczny w którego fabule autorka wpłata romans. Połączenie w trójkącie miłosnym psychopaty, socjopaty i normalnego człowieka daje dość intrygującą mieszankę wybuchową.
Pisarka przedstawia nam jedną historię w trzech różnych punktach odniesienia Fig, Jolene i Darius'a. Czy to dobry sposób na taką książkę? Moim zdaniem tak. Dzięki temu mamy widok, z trzech różnych perspektyw, co daje dodatkowy klimat całej historii. Jednak porównując do siebie wszystkie te perspektywy można dojść do wniosku, że historia oczami psychopaty i socjopaty wydaje się ciekawsza, bawrwniejsza, budząca wiele emocji,niż zwykłego człowieka.
O ile w powieść autorstwa Tarryn Fisher, można się dobrze wczuć i przeczytać jednym tchem w parę godzin, to jednak spokojnie też można odłożyć na półkę i do niej wrócić bez obawy o stracony wątek.
*Recenzja także na lubimyczytac.pl oraz blogu.
Książka opowiada losy szczęśliwej rodziny, psychologa Dariusa, pisarki Jolene oraz ich córki Mercy, którzy pozwolili wejść do swojego życia nowej sąsiadce Fig. Fig bardzo szybko zaskarbia sobie przyjaźń całej rodziny, szczególnie Jolene. Niestety Jo nie ma pojęcia, że po stracie córki Fig ma problemy psychiczne i manipuluje nią. Pragnie posiadać wszystko co ma Jolene, włącznie z mężem i córką.
Książka składa się z trzech części, historia widziana oczami Fig, Dariusa i Jolene.
Tytuł oraz pierwsze strony trochę mnie zmyliły i na początku byłam zawiedziona, jednak jest to thriller psychologiczny, który daje do myślenia.
Nie można popadać w paranoje, ale należy być ostrożnym i uważać kogo wpuszczamy do swojego życia i nie należy sugerować się wyłącznie tym co widzimy w sieci.
Nie jest to najlepsza książka w moich zbiorach jednak polecam po nią sięgnąć bo porusza ważny temat. Czytało mi się ją całkiem dobrze.
Co byś zrobił, gdyby ktoś chciał ukraść ci życie? Gdyby twoja przyjaciółka najbardziej na świecie pragnęła twojego męża oraz córki? I co jeśli powoli stawałaby się kopią ciebie?
Życie Jolene było wręcz wzorcowe. Była w szczęśliwym małżeństwie i wychowywała malutką Mercy. Wszystko układało się tak jak powinno. Do czasu, kiedy, do domu obok, wprowadziła się pozornie sympatyczna Fig. Wtedy wszystko zaczęło się komplikować.
Myślę, że na początku należy zaznaczyć, iż ta książka raczej nie należy do tych lekkich, które czyta się w jeden wieczór. Pomimo tego, że "Bad mommy" nie jest grubą pozycją, to nie było mi jej
łatwo czytać. Już sama tematyka obracająca się wokół psychozy jest ciężka, a jeszcze trudniej jest, kiedy, dzięki narracji pierwszoosobowej, możemy wejść do głowy psychopaty oraz socjopaty.
Jednak ten mroczny klimat książki w żadnym wypadku nie jest ujmą dla powieści. Portret psychologiczny jaki autorka stworzyła w "Bad mommy" jednocześnie jest przerażający oraz godny podziwu.
Podczas czytania zastanawiałam się, skąd autorka ma taką wiedzę o chorobach psychicznych. Może miała doświadczenie z takimi ludźmi? Albo z nią samą jest coś nie tak? Wszystko wyjaśniło się, kiedy przeczytałam o niej notatkę na okładce. Studiowała psychologię, no tak, chyba mam zbyt bujną wyobraźnię. Lecz trzeba przyznać, że nie każdy psycholog jest w sanie napisać tak trzymającą w napięciu książkę, jaką stworzyła Tarryn Fisher.
Już od samego początku tej powieści czytałam ją ze świadomością, że prędzej, czy później dojdzie do tragedii i z każdą kolejną stroną upewniałam się w tym przeczuciu. Jednak koniec nie był, aż tak dramatyczny jak sobie wyobrażałam, ale może to i lepiej, dzięki temu był bardziej 'życiowy'.
Przez "Bad mommy" zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy ludzie wokół mnie też nie ukrywają przypadkiem takich mrocznych sekretów, jak bohaterowie tej powieści. Jednak chyba pozostaje mi jedynie mieć nadzieję, że tak nie jest.
W książce Tarryn Fisher nikt nie jest tym za kogo się podaje. Wszyscy noszą maski, a najbardziej autentyczną osobą jest mała Mercy, chociaż nawet ją owiewa pewna tajemnica. Polecam tą powieść szczególnie osobom, które gustują w thrillerach psychologicznych i angażujących psychicznie powieściach.
Jolene i Darius Avery prowadzą poukładane życie, mają dom z ogródkiem, ona jest pisarką, a on psychologiem, wychowują też kilkuletnią córeczkę Mercy. Wydaje się, że mają wszystko to, co kochająca i idealna rodzinna powinna mieć, jednak jak wiemy pierwsze wrażenie bywa często złudne. Do domu obok wprowadza się Fig Coxbury, która zaprzyjaźnia się z Averymi. Jednak ze strony Fig, przyjaźń ta polega obsesyjnym zainteresowaniu życiem sąsiadów. Pragnie przejąć życie Jolene w stosunku do której odczuwa dwojakie uczucia – chorą fascynację i nienawiść…
,,Obserwowałam ludzi, a potem chciałam tego, czego oni chcieli. Czy to ma sens?”
Książka składa się z trzech części, każda z nich jest przedstawieniem wydarzeń z perspektywy innej osoby – w pierwszej kolejności Fig, później Dariusa i na końcu Jolene. Dwie pierwsze części zainteresowały mnie na tyle, że nie mogłam oderwać się od książki. Stanowiły one doskonały opis chorych pragnień bohaterów oraz ich sylwetek psychologicznych. Ostatnia część natomiast wydawała mi się bardziej nużąca, mniej ciekawa. W moim przypadku może to wynikać z irytacji samą postacią Jolene, która jest osobą naiwną i to w takim stopniu, że momentami staje się to karykaturalne.
Na plus mogę ocenić styl pisania autorki, który można określić jako lekki, przyjemny czasami wulgarny i bardzo emocjonalny. Na minus natomiast – zakończenie, które mimo, że nie było złe to jednak zabrakło mi czegoś, co pozostawiło by mnie w szoku.
Reasumując, ,,Bad Mommy” mimo pewnych mankamentów wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie. Było to moje pierwsze spotkanie Tarryn Fisher, ale po tej książce mogę zagwarantować, że nie ostatnie.
Bad mommy dobry thriller psychologiczny !!
Główni bohaterowie książki Jolene i Darius Avery są szczęśliwym małżeństwem i rodzicami małej dziewczynki, mają piękny dom i idealne życie.Bohaterką książki jest Fig, kobieta szalona, nieprzewidywalna, z osobowością paranoiczną, która o swoim szaleństwie jest świadoma i chodzi do psychoterapeutki. Wizyty te mają raczej charakter rozmowy niż samej terapii, gdyż Fig nie chce się leczyć. Wie, że jest chora ale uważa tą chorobę za coś normalnego. Bohaterka od zawsze chciała być czymś lub kimś innym. Jest też bardzo dobrym obserwatorem, gdyż zwraca uwagę na rzeczy, które innym ludziom umykają. Poznajemy ją, gdy zapragnęła być Jolene. Podłożem tej "decyzji" jest chęć posiadania dziecka, gdyż w przeszłości Fig poroniła i nie może tego zrozumieć oraz się z tym pogodzić. Również od zawsze chciała być chciana, lubiana i szanowana - czyli taka, jaka jest Jolene. Fig podjęła decyzję, że jest w stanie zająć miejsce Jolene, tytułowej "złej mamy", po tym jak zobaczyła małą Mercy na placu zabaw i ubzdurała sobie, że jest to jej utracona córka.
Z drugiej strony mamy z pozoru idealną rodzinę - Jolene, Mercy i Dariusa, którzy mają wszystko - cudowne dziecko, piękny dom, miłość rodzinną, swoją bezpieczną przystań. Jolene jest uznaną pisarką, która chce chronić swoją prywatność i publikuje książki pod pseudonimem, piękną kobietą i ludzie zazdroszczą jej życia. Ma ona swoją historię z przeszłości oraz smutki i żale, lecz poznajemy ją w chwili, gdy już ma wszystko poukładane, ma zaufanych przyjaciół i wyznaje swoje własne wartości. Jolene ma dobre serce i chce pomóc nowej sąsiadce, która ma ponoć raka i myśli samobójcze. Zaprasza ją na herbatki i obiady, spotkania z przyjaciółmi. Z początku jej mąż Darius nie jest tym zachwycony, gdyż jako psycholog wyczuwa, że z Fig jest coś nie tak. Próbuje przekonać żonę, że zachowanie Fig- kupowanie tych samych ciuchów i rzeczy do domu, chodzenie do tych samych lekarzy i fryzjera, zachowywanie się tak jak ona - nie jest normalne. Darius to z pozoru facet idealny. Jest idealnym ojcem dla nieswojego dziecka, kochającym do szaleństwa żonę i ciągle patrzącym na nią z pożądaniem. Nietrudno wyobrazić sobie, że Fig też chciałaby mieć swojego Dariusa, lecz ona sama chce mieć właśnie Dariusa Jolene. Lecz tu też pozory mylą. Darius jest socjopatą, chamem i jest uzależniony od seksu na tyle, że regularnie zdradza żonę ze swoimi pacjentkami.
Książka jest inna, niż te które do tej pory czytałam. Jest pełna ludzi z silnymi charakterami, a z drugiej strony z jakimiś zaburzeniami psychicznymi, którzy dobrze wiedzą o swoich problemach i nic z nimi nie robią, bo po prostu nie chcą. Również jest niezwykle emocjonalna, ciężka i niepokojąca. To niezwykle przemyślany thriller psychologiczny, gdzie wydarzenia poznajemy z trzech punktów widzenia - Fig, Dariusa i Jolene. Motywy stalkingu i chorób psychicznych dominują w tej historii i są przedstawione w bardzo ciekawy sposób, tak, żeby czytelnik mógł je łatwo zrozumieć i w pewien sposób utożsamił się z bohaterami.
Zakończenie z jednej strony jest zaskakujące, gdyż sądziłam, że Fig posunie się do gorszych rzeczy, lecz i tak nadal jest wstrząsające.
Książkę polecam osobom, które lubią czytać właśnie ten rodzaj książek, jak również tym, którzy chcą zacząć przygodę z thrillerami psychologicznymi. Bądźcie przygotowani na bohaterkę jak z horroru, której szaleństwo wykracza daleko poza społecznie akceptowalne zachowania. Nic w tej książce nie jest proste, ale dzięki temu po przeczytaniu długo nie będziecie mogli o niej zapomnieć.
To było moje pierwsze spotkanie z Tarryn Fisher i jej twórczością. Mam w domu "Margo", ale póki co czeka i raczej szybko po nią nie sięgnę. I już na początku, chcę wam powiedzieć, że troszkę się zawiodłam. Fajna historia, ciekawie opisana, jednak thrillerem psychologicznym bym jej nie nazwała. No dobrze, może odrobinkę nim jest. Od razu oświadczam, że nie mam na myśli tego, że książka jest zła, bo nie jest. Uważam jedynie, że czegoś w niej brakowało. Dreszczy, ogromnego poczucia niepokoju, może odrobiny strachu, ściśniętego gardła i dziwnego uczucia w sercu. To wszystko w niej było, ale za mało. Co prawda, nie sięgnęłam po tę książkę, by się bać, tylko po to, by po ciekawym opisie, dowiedzieć się jak to wszystko się zakończy.
Zaczęło się niewinnie. Pewna kobieta wprowadziła się obok ciebie. Zachowywała się normalnie, chciała poznać ciebie i twoją córeczkę. Jednak coś w niej było nie tak, to dziwne spojrzenie szeroko otwartych oczu, jakby starała się wchłonąć wszystko co cię otacza, uważnie się rozgląda, nie mruga. W jej oczach nie ma uczuć, patrzy na twój dom, twoją córeczkę, twojego męża, jakby chciała przejąć twoje życie. Jednak starasz się zrozumieć, kobieta bardzo wiele przeszła, straciła wymarzone dziecko, załamała się, mąż jej nie wspiera. Oddajesz jej swoje serce, podnosisz na duchu, starasz się z całej siły jej pomóc. Jednak coś tu jest bardzo nie tak, udajesz że nie widzisz, nie chcesz jej przecież zranić, stała się twoją przyjaciółką. Jednak za każdym razem, gdy chce się zająć twoim dzieckiem, pozwalasz, rejestrujesz jej zachowania i nawet jeżeli wydają się one niecodzienne, to nie reagujesz. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, że za fasadą zranionej kobiety, kryje się choroba psychiczna. Ona chcę być tobą, jest jak chwast który zatruwa twoje życie. Żałujesz, że wpuściłaś ją do swojego życia gdy widzisz włosy tego samego koloru co twój, gdy widzisz ten sam styl ubierania, te same rzeczy u niej w domu, przyłapujesz ją wiele razy jak wpatruje się w twojego męża maślanymi oczami, jakoś za bardzo spoufala się z twoją córeczką. To niepokojące, zaczynasz się bać i zastanawiać kim tak naprawdę ona jest.
Gdyby mi przytrafiło się coś takiego, to nie potrafiłabym żyć normalnie. Cały czas zastanawiałabym się o co chodzi, kim jest ta kobieta. Żyłabym w ciągłym niepokoju, wpatrując się w jej okno i bojąc się ją wpuścić do swojego domu.
Książka podzielona jest na trzy części "Psychopatka", "Socjopata" i "Pisarka". Z każdą kolejną częścią odkrywamy tajemnice trzech głównych postaci. Gdy zaczęłam czytać, nawet nie spodziewałam się, kim są bohaterowie. Nawet mimo tego, że nazwa każdej z części już od początku nas uświadamia. Jednak patrząc na np. Dariusa, nie mogłam uwierzyć, że za maską dobrego męża, pokazaną w pierwszej części, kryje się osoba, która nie odczuwa poczucia winy, nie ma wyrzutów sumienia i niczego się nie wstydzić. Mężczyzna wydawał się być normalny, niczym się nie wyróżniał, wydawało się, że ma dobre serce, kocha swoją żonę i nigdy by jej nie skrzywdził. A potem dotarłam do części pisanej z jego perspektywy i dosłownie zdębiałam. Wcześniej nie miałam wobec niego nawet cienia wątpliwości, a tu proszę, któż się skrył za maską. Co do Fig, czyli psychopatki, to nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia. Wydawała mi się lekko mdła i irytowała mnie swoim zachowaniem. Ale w sumie, nic dziwnego. Historia, którą napisała Tarryn Fisher jest naprawdę niepokojąca. Co prawda, zaczęło się niewinnie, o ile zachowanie Fig można tak nazwać. Chodzi mi o to, że czytając pierwsze rozdziały opisane z jej perspektywy, nie wyczuwałam szaleństwa aż tak bardzo. Jej myśli zostały przedstawione w taki sposób, że mimo iż doskonale wiedziałam co kryje się pod maską, to do pewnego momentu nie sprawiało to, że czułam dreszcz na ciele.
Mimo tego, że postać głównej psychopatki delikatnie mnie zawiodła, to muszę przyznać, że z autorka doskonale wgłębiła się w portrety psychologiczne bohaterów. Na początku każdy z nich wydaje się nam być normalny w swoim szaleństwie. Fig cierpi po utracie dziecka, a Darius, Jolene i ich córeczka Mercy, tworzą prawie idealną rodzinę. Obserwujemy ich życie i czekamy aż coś się zmieni, powoli w tym pięknym obrazie pojawia się rysa i odkrywamy, że nie tylko Fig jest szalona. Odkrywamy jak bardzo zepsuci są bohaterowie, zaczynamy czuć smród zgnilizny, powoli wypełnia ona nasze płuca. Mrużymy oczy nie chcą patrzeć jak bardzo chorzy oni są. Autorka skupiła się tylko na tych trzech postaciach i niestety, zepchnęła na bok jedną poboczną postać, która sądzę, że powinna być jedną z głównych postaci, bo mogła, a raczej mógł wnieść wiele do historii. Jednak nie mam jej tego za złe. Bardzo mi się to podobało i dzięki temu czytałam z zapartym tchem, mimo wspomnianych wcześniej braków.
Nie potrafię pisać o częściach merytorycznych w książkach, o ich przesłaniu, które czytelnik z nich wyciąga. Nie jestem krytykiem literackim i nigdy nim nie będę. Ja jedynie piszę o własnych odczuciach i dlatego, mam wrażenie, że nie powinnam pisać tej recenzji. Wydaje mi się, że nie będę w stanie przekazać wam wielu istotnych rzeczy, wielu szczególików, które łączą się w całość. Nie opowiem wam o motywach, nie będę roztrząsać zachowania bohaterów. Chcę byście byli zaciekawieni, dzięki moim odczuciom, a nie dokładną prawie że naukową analizą tekstu. Nie lubię tego i sądzę, że wy także. Dlatego też, wybaczcie mi chaotyczność tej opinii. Nie potrafię zebrać myśli po tej książce, chociaż bardzo się staram. Czuję się jakby latały mi po całym umyśle, obijały się o jego ściany i choć próbuję je złapać, to nie chcą mi na to pozwolić.
A to dlatego, że tematyka "Złej mamy" i sam jej gatunek, dokładnie to miał na celu. Zdezorientować, zaciekawić, zaniepokoić, wytrącić z równowagi i podstawić nogę, gdy myślimy że rozgryźliśmy bohaterów, czy zawarte w niej przesłanie. Nic bardziej mylnego. Ciężko mi dobrać słowa, w szczególności po zakończeniu, które dosłownie wbiło mnie w fotel. Nie chodzi o akcje jaka tam się działa, a o ostatnie zdanie, które przyprawiło mnie o dreszcze, jakby nagle wybudziła się w środku nocy z koszmaru i patrząc na ścianę ujrzała na niej cień postaci. Mrugam, postać znika. Jedno zdanie, które jest idealnym zwieńczeniem powieści, doskonałe w swojej prostocie, zapadające w pamięć i które na kilka sekund sprawiło, że moje serce się zatrzymało a oddech zwolnił. Niby nic takiego, ale jednak, gdy nie ono, to "Zła mama" straciłaby trochę swojego klimatu, który Tarryn tak misternie budowała, już od pierwszego zdania. Uwierzcie mi, choć wydaje się to nieprawdopodobne, jedno zdanie może uratować książkę, nadać jej jeszcze większej głębi, sprawić że zostanie ona w głowie i sercu czytelnika na dłużej niż kilka godzin.
"Złą mamę" czyta się szybko. Tarryn ma genialny styl pisania, od którego naprawdę trudno jest się oderwać. Ja sama przeczytałam tę książkę, ledwo w jeden dzień, prawie nie oddychając. Czekałam na jakiś zwrot akcji, który dosłownie wciśnie mnie w fotel, wyciśnie powietrze z płuc, jednak autorka rozwiązała to inaczej. Ale o tym musicie przekonać się sami, sięgając po książkę. Będziecie zadowoleni, jeżeli szukacie lekkiego thrilleru. Jednak jeśli szukacie czegoś mocnego, no to zawiedziecie się. Ale oczywiście, nie kierujcie się moim zdaniem, bo najważniejsze są tylko i wyłącznie wasze uczucia i preferencje. Tak samo, jeśli jest wśród was ktoś, kogo thrillery psychologiczne nie ciągną, to mogę wam zagwarantować, że ten się wam spodoba. Ma w sobie coś takiego, co nie pozwala się od niego oderwać. Mi się naprawdę bardzo podobało i czytałam z ogromną przyjemnością, mimo że cały czas miałam wrażenie że czegoś mi tutaj brakuje. Raczej nie wrócę już do tej książki ale chętnie sięgnę po kolejne dzieła twórczości Tarryn Fisher.
Także, jak najbardziej zachęcam wam do przeczytania tej książki, mała ilość stron i duża czcionka, jest tutaj ogromnym plusem. Historia nie jest rozciągnięta, czyta się niesamowicie szybko a zakończenie jest bardzo satysfakcjonujące. Nie żałuję, że spędziłam przy niej te kilka godzin. I wy też nie pożałujecie :)
"Jak daleko się posuniesz, by zawładnąć czyimś życiem"?
Ta książka była moim pierwszym zetknięciem się z twórczością autorki - Tarryn Fisher. Podchodziłam do tej pozycji trochę sceptycznie. Obawiałam się że dostane naiwny thriller młodzieżowy, który nie będzie spełniał oczekiwań dojrzałego czytelnika. Nic bardziej mylnego. Książka okazała się być skierowana do starszych czytelników i zdecydowanie nie polecam osobom poniżej 16 roku życia.
Mamy tutaj historię trzech różnych osób, co ciekawe każda z nich w pewnym momencie staje się narratorem tejże historii, co okazało się być świetnym zabiegiem, który pozwalał czytelnikowi spojrzeć na wydarzenia ukazane w książce z trzech różnych perspektyw, które jak można się domyślić zdecydowanie się od siebie różniły. Jak się okazuje każda z nich skrywa swoje tajemnice i własne demony, ale żeby je poznać polecam zapoznać się z lekturą.
Historia zaczyna się, gdy poznajemy Fig i od samego początku jej zachowanie budzi w czytelniku niepokój. Wykazuje ona dziwne, nienaturalne zainteresowanie drugą osobą, którą tak naprawdę osobiście nie zna. Nie jest to fascynacja pozytywna, a wręcz przeciwnie, Fig uważa, że kobieta ta, imieniem Jolene, nie zasługuje na to co ma, czyli małą córeczkę imieniem Mercy oraz przystojnego i cudownego męża Dariusa. Co więcej, Fig uważa, że w małej Mercy zamieszkuje dusza jej zmarłej córeczki i tym samym to ona jest jej prawdziwą matką. Aby zbliżyć się do rodziny kupuje dom obok tego na pozór idealnego małżeństwa. Niczego nie podejrzewająca Jolene zaprzyjaźnia się z nową sąsiadką, zapraszając ją nie tylko do życia sąsiedzkiego, ale również prywatnego, rodzinnego. Opowiada Fig o sobie coraz więcej i więcej, nie zdając sobie sprawy z intencji z pozoru miłej i niepewnej siebie sąsiadki. Ale czy małżeństwo Jolene i Dariusa faktycznie jest tak idealne jakby się wydawało? Czy Darius jest tak cudownym mężczyzną jak opisuje go Fig? Co się stało z mężem Fig, o którym od czasu do czasu wspomina? Czy Fig zależy tylko na Mercy, czy może pragnie ukraść Jolene wszystko co w jej życiu ważne? I wreszcie, co jest prawdą a co dzieję się tylko w głowie Fig? A może nie warto ufać żadnemu bohaterowi tej powieści?
Nie gwarantuje, że lektura da Wam odpowiedź na wszystkie te pytania, ale zapewne wielu z Was tak jak i mnie pochłonie bez reszty, a finał zaskoczy i wywoła gęsią skórkę, prawdę mówiąc nie pamiętam, żebym jakąkolwiek książkę przeczytała aż tak szybko. Nie pozostaje mi nic innego jak przytoczyć cytat z książki: "Moja nauczycielka, była zakonnica, często mówiła, że słowo pisane ma swój rytm i melodię. (..) staccato jej zdań połączone z tak wartko płynącym rytmem, że nie chcesz odłożyć książki, by go nie przerwać". Dokładnie tak samo było ze mną kiedy czytałam tę książkę. Pozostawiła ona po sobie pewien niedosyt, który szybko wypełniłam sięgając od razu po "Margo" tej samej autorki. Uwaga! Książka może powodować tzw. kaca książkowego, ale mimo wszystko naprawdę warto się zapoznać z tą duszną, fascynującą, zawiłą i wstrząsającą historią, w której nie wszystko jest takie jakie zdaje się być na pierwszy rzut oka.
Zapraszam na mój blog: http://kotkawaksiazka.blogspot.com/
Darius i Jolene Avery to młode, szczęśliwe małżeństwo wychowujące dwuletnią Mercy. Ona jest pisarką, tworzącą pod pseudonimem, on prowadzi praktykę psychologiczną. Wkrótce ich sąsiadką zostaje Fig Coxbury, która szybko zjednuje sobie przyjaźń pary oraz ich córki.
Wszystko wydaje się nad wyraz normalne ale to pozory. A jak wiadomo pozory mylą, i to bardzo. Bo czy normalne jest to, że Fig śledzi Jolene i Mercy, kiedy te wracają z parku? Jak wytłumaczyć to, że nowa sąsiadka przegląda ich listy wykradzione ze skrzynki? Co stoi za faktem, iż Fig farbuje włosy na ten sam kolor, który nosi Jolene, kupuje takie same ubrania co ona, je w tych samych restauracjach co para a jej dom jest urządzony w prawie identyczny sposób co małżeństwa Avery.
”Fig wprowadziła się sześć miesięcy temu i coraz bardziej mnie przypominała. Nawet ufarbowała włosy na ten sam kolor. Nic sobie z tego nie robiłam, dopóki tydzień później nie poszłam do fryzjerki i nie dowiedziałam się, że Fig poprosiła o dokładnie tę samą mieszankę, jakiej użyła na moich włosach.”
"Serce waliło mi jak młot, ale pokiwałam głową, kiedy Fig zaproponowała, że oprowadzi mnie po domu. Wyglądało to mniej więcej tak: Moja kiczowata figurka Space Needle w jej pokoju dziennym. Mój fotel w krowie łaty w jej foyer. Moja kamienna czaszka na kwiaty najej regale. Mój druciany kosz z kocami. Moja kremowa narzutka na jej fotelu. Moja lampa. Moje łóżko. Moja fototapeta na jej ścianie. Kiedy dotarłyśmy do drugiej łazienki, zbierało mi się na wymioty.”
Kim jest Fig i kto tak naprawdę ją interesuję? Mąż, żona a może dziecko? Tak wiele pytań ale czy otrzymamy odpowiedź czytając „Bad Mommy”?
Powiem szczerze, że Tarryn jak zwykle stworzyła intrygujący zestaw postaci bo tak naprawdę ciężko wskazać, kto jest głównym bohaterem książki. Autorka zastosowała zabieg narracji wieloosobowej więc książka podzielona została na trzy części, której kolejno narratorami są: Fig, Darius i Jolene. Podobnie postąpiła w swojej wcześniejszej serii „Mimo moich win” a zabieg ten zarówno tam jak i tu uważam za bardzo udany bo dzięki niemu poznaliśmy myśli i motywy całej trójki.
Kolejne strony ujawniają przed nami prawdę, która nie zawsze jest ładna. Darius, którego uważałam za idealnego męża i ojca w pierwszej części okazuje się nieszczerym hipokrytą. Jolene nie jest idealna, czasem krytykuje męża a ich zainteresowania są skrajnie różne ale jest zbyt ufna i tą ją w końcu gubi. Jak określić Fig, tą szaloną? Jej zazdrość o idealną rodzinę Avery, to że uważa, iż mogłaby być lepszą wersją Jolene, która według niej nie doceniała tego co ma – pozwólcie, że ocenę pozostawię wam.
Dawno nie czytałam książki z wątkiem psychologicznym ale nie zawiodłam się. Książkę czyta się naprawdę szybko bo rozdziały nie ciągną się w nieskończoność. Sam temat naśladownictwa, który poruszyła Tarryn jest niezwykle fascynujący.
Czuję tylko jeden mały niedosyt zakończeniem. Nie twierdzę, że to które dała nam Fisher było złe ale gdyby, powiedzmy uraczyła nas czymś bardziej wbijającym w fotel np. samobójstwem Fig na torach to byłabym wniebowzięta.
Fig to młoda kobieta, która sama nie wie, czego chce. Wie za to, że chce być chciana. Chce, aby ludzie ją kochali i akceptowali. Wciąż potrzebuje i panicznie szuka miłości i szacunku. Obserwuje Mercy- córkę Jolene i zakochuje się w niej. Chce dla niej jak najlepiej. Chce zabrać ją od Jolene. Od Jolene, która nie jest dla Mercy wystarczająco dobra. Jest złą mamą.
Fig postanawia wprowadzić się blisko rodziny Jolene. To doskonała okazja, żeby zbliżyć się do jej upragnionego dziecka i dać mu trochę szczęścia.
Jolene ma dosłownie wszystko. Idealną rodzinę: kochającego męża i dziecko, które kocha bezgranicznie. Ma piękny dom a do tego hobby. Pisze. Brzmi dobrze? Dlaczego, więc Jolene nie przepada za spotkaniami z ludźmi? Dlaczego więc ma swoje sekrety, które ukrywa przed mężem?
Jolene ma słabości jak każdy człowiek. Ma też przeżycia, które wywołują lęk i sprawiają, że Jolene nie zawsze jest szczęśliwa.
Darius to idealny mąż. Mąż, którego każda kobieta chciałaby mieć. Dba o dziecko, żonę, dom. Jest opiekuńczy, troskliwy i co najważniejsze zrobi wszystko dla swojej rodziny.
Ale czy aby na pewno są ludzie tak idealni? A może owa idealność to maska, pod którą znajdziemy coś, czego nigdy nie chcielibyśmy zobaczyć? Jakie sekrety skrywa Darius? I co stanie się, kiedy pozna Fig?
Do tej powieści od początku coś mnie przyciągało. Gdziekolwiek widziałam ten tytuł, czułam potrzebę zapoznania się z Bad Mommy. W końcu nie wytrzymałam i usiadłam i otworzyłam książkę Tarryn Fisher.
Początkowo czytanie sprawiało mi wielką przyjemność. Czułam, że będzie to coś cudownego. To, w jaki sposób autorka wykreowała Fig, niesamowicie przypadło mi do gustu. Całkowicie przepadłam w tym klimacie obłędu i obsesji. Zatopiłam się w umyśle Fig i próbowałam ją zrozumieć i przewidzieć jej ruchy.
A potem kiedy zmienił się bohater, opisujący zdarzenia, cała ekscytacja tą powieścią, cały ten mroczny klimat i napięcie po prostu zniknęły. Brakowało mi tu czegoś. Brakowało mi zaskoczenia.
Czułam się, jakbym czytała słaby dramat, próbujący naśladować thriller. Schemat gonił schemat. Przyjemność, z jaką czytałam część napisaną z perspektywy Fig, zamieniła się w irytację i rozdrażnienie. Zła na autorkę, że popsuła coś, co początkowo na prawdę mi się podobało, byłam gotowa odłożyć tę książkę. Jednak ciekawa tego, co może się jeszcze wydarzyć, przeczytałam Bad Mommy do końca. Końcówkę przewidziałam. Niestety.
Podsumowując, książka nie trafiła w mój gust i rozczarowała mnie. Zamierzam dać szansę "Margo" tej samej autorki i zobaczyć czy mi się spodoba.
Tarryn Fisher trzyma pewien poziom poniżej którego najwyraźniej nie schodzi. "Margo" jest doskonała, "Bad mommy" tylko trochę jej ustępuje. Mamy tutaj historię opisaną z 3 różnych perspektyw: żony i męża oraz ich sąsiadki Fig, której początkowa fascynacja parą przeradza się w niezdrową obsesję. Zaczyna ona bowiem meblować dom, tak samo jak oni, chodzić do tych samych restauracji co oni, coraz częściej przebywać w ich domu nieproszona i w dodatku niezdrowo interesować się ich córką. Narracja z początku przedstawiona z perspektywy samej stalkerki ciekawie opisuje sytuację, podczas gdy dopiero odsłonimy pozostałe dwie wizje całej sytuacji, dopiero poznamy prawdę. Na końcu miało być wielkie "łał", ale nie było, stąd 5 gwiazdek zamiast 6. I po raz kolejny przekonamy się, że i tak to faceci to największe świnie.
http://www.ksiazkomiloscimoja.pl/2017/08/bad-mommy-za-mama-tarryn-fisher-cos-tu.html
Jestem w totalnym szoku po skończenie tej psychologicznej, poplątanej emocjami książki. Istna bomba, która przed czytaniem zaczyna tykać, a z rozdziału na rozdział tykanie przybiera na sile by w końcu wybuchnąć tyloma emocjami które towarzyszą przy czytaniu tej powieści.
Szczerze powiedziawszy, nie za bardzo wiedziałam co dostanę od Tarryn Fisher, nie czytałam dotąd żadnej jej książki, zastanawiałam się długo przed sięgnięciem czegokolwiek od tej autorki, za dużo przeczytałam dobrych opinii i może jak do tej pory znów zawiodłabym się, że to co podoba się innym, mnie nie koniecznie.
Oryginalni bohaterowie - psychopatka i socjopata. No i oczywiście nasza Bad Mommy która okazała się całkiem inna niż można to sobie wyobrazić, po tym jak sięgamy po książkę pierwszy raz.
Momentami zaskakująca, czasami nie mogłam się połapać w czasie, i jak to się stało i kiedy. Nie ma nudy i w sumie o to właściwie chodzi, żeby nas czytelników przyciągać do książki a nie odwrotnie, i tu właśnie to dostajemy, można się nieźle zatracić w czytaniu.
Polecam!
Ciekawie napisany thriller, historia pisana z perspektywy różnych bohaterów
Fig, Jolene i Darius. Trzy osoby i różne charaktery. Fig to dosyć młoda kobieta, która poronisła. Za przyjaciółkę obrała sobie Jolene, kobietę, która ma dziecko w wieku podobnym do tego co miałaby Fig. Cała historia jest dość nietypowa, zajeżdża tutaj dość sporym stalkingiem i chorobą psychiczną. Ale przecież o to chodzi w thrillerach psychologicznych. Nie każdy może być normalny, a tym bardziej u Tarryn Fisher. Tak więc... Młoda córeczka Jolene i Daius to Mercy. Jolene, jest obserwowana i uznana przez Fig za złą matkę. Wszystko zaczyna przekraczać wszelkie normy. Fig przeprowadza się do sąsiedztwa, zaprzyjaźnia isę z Jolene i trakuje Mercy niczym własne dziecko. To wszystko, ta cała sytuacja to wielki absurt. Lecz jest to absurd, który momentami jest przewidywalny.
Kolejna historia, którą nam ukazuje Terryn Fisher i kolejni niezbyt zdrowi psychychicznie bohaterowie. Tutaj nic nie jest normalne. Relacja między córką Jolene i Dariusa, a Fig. Totalny absurd. Dosłownie ta cała historia jest paradoksem i do tego chwilami dość przewidywalnym, jednak nie nudnym. Całość oceniam dość wysoko. Jednak wywołuje u mnie dość mieszane uczucia. Paradoks w połączeniu z przewidywalnością, kto by pomyślał...
Czy uważacie, że można powiedzieć o kimś, że zna się go jak samego siebie? Ja uważam, że nie. Wiele osób chowa tajemnice o sobie, które ukrywa i do których nie przyznaje się światu, z których nie zwierzy się przyjaciołom, których nie wyjawi nawet podczas spowiedzi. Jest to naturalnym zachowaniem, jeśli chodzi o cechy nie akceptowalne społecznie. Jest to rodzajem ochrony siebie. I właściwie każdy ma takie prawo. Nie na problemu, jeśli te sekretne czyny lub myśli nie wyrządzają krzywdy innym. Co innego, jeśli tak....
Kiedy małżeństwo Jolene i Darius poznają nową sąsiadkę Fig, początkowo widzą w niej tylko uczynną kobietę. A nie powinni. Sami wydają się stanowić idealną rodzinę. Czy na pewno nią są?
„Bad mommy. Zła mama” to opowieść o skrywanych głęboko tajemnicach, które jednak powoli zaczynają wychodzić na światło dzienne. Strzeżcie się.
Jolene i Darius Avery szczęśliwe małżenśtwo, które wspólnie wychowuje córkę Jolene Mercy. Wprowadza się po sąsiedzku tajemnicz Fig. Poroniła i wyobraża sobie że dusza jej córki jest teraz w Mercy. Zaprzyjażnia się z rodziną , coraz bardziej upodabnia się do Jolene, kupyuje takie same rzeczy tak samo maluje swoje włosy, kupuje do swojego domu takie same rzeczy, kupuje takie same ubrania i jada w tych samych restauracjach. Jej zahowanie staje sie coraz bardziej niepokojące. pierwsza część jest ukazana z perpsektywy Fig to ona jest narratorem opowiada o swoich odczuciach i kontaktach z nowymi sąsiadami zarówno z Jolene jak i Dariusem. Fig uważa że Jolene jest złą matką i żoną i że nie poswieca odpowiedniego czasu i uwagi Dariusowi. Natomiast Jolene coraz bardziej nakręca na Ryana jej przyjaciela z młodości.Darius jest psychologiem natomiast Jolene pisarką która pisze pod pseudonimem i ukrywa to. Druga część narratorem jest Darius, który jak się okazuje jest uzależniony od sexu, kocha swoją żonę ale sypia ze swoimi pacjentkami i ma poważne kłopoty w pracy. Ta część jest pełna wulgarnego języka. Natomiast ostatnia najważniejsza częśc widziana jest oczami Jolene, ona próbuje pomóc Fig wierzy w nią w ich przyjaźń, ale niestety się mocno zaiwedzie. Ta część wiedzie do końca którego można było się spodziewać. Brak tu elementu zaskoczenia i intrygi z piekła rodem . To ksiązka ppełna socjopatów i psychopatów jakby ktoś powiedział. Sąsiadów którzy nie są idealni i ich wścibskich sąsiadów. Do przeczytania ale bez zachwytu. Tych wykreowanych postaci zwyczajnie nie da się lubić,
Bad mommy. Zła mama. Zła książka.
Poważnie. To popieprzona książka o popieprzonych ludziach. Wypada słabo pod każdym względem. Uboga jeśli chodzi o język, brak jakiejkolwiek akcji, zupełny brak napięcia, a do tego od samego początku nasuwa się jedno stwierdzenie - wszystko to już było... Ostatnio przeczytałam naprawdę sporo książek - gorszych i lepszych - takich o pozornie szczęśliwych małżeństwach, o praniu prywatnych brudów na oczach sąsiadów, o stalkingu, o tym, że ktoś ma na czyimś punkcie obsesję, o naiwnych kobietach, o niewłaściwych przyjaciółkach, o podglądaniu czyjegoś życia w internecie itp. itd.
Tutaj wszystko to było. Mix wszystkich elementów, który nawet na tle pozycji takiej jak wyjątkowo słaba wg mnie "Dziewczyna z pociągu" wypada jeszcze słabiej.
Mamy trójkę głównych bohaterów. Sąsiadka - wariatka Fig, oraz małżeństwo - Jolene i Darius. Jedyną w miarę barwną postacią jest tutaj Fig. Początkowo poznajemy całą historię z jej perspektywy.
Z Fig ewidentnie jest coś nie tak. Jej psychiatra podejrzewa, że jest ona socjopatką. Fig postanawia wówczas zmienić psychiatrę... Figgy ma obsesję. Obsesję na punkcie pewnej rodziny. Otóż kobieta ta pragnie być dokładnie taka sama jak Jolene. Mówiąc dokładnie, mam na myśli DOKŁADNIE taka sama. Kopiuje wszystko, co uda jej się podpatrzeć - fryzurę, biżuterię, ubrania, gadżety do domu, a nawet kolor farby na ścianach. Jednocześnie jednak uważa, że Jolene jest złą matką...
Czy zatem o to właśnie jej chodzi? By Mercy (córka Jolene i Dariusa) stała się jej córką? A może Fig posunie się jeszcze dalej i zajmie miejsce Jolene również w jej małżeństwie. Darius nie przepada za Fig, a jednocześnie jednak tych dwoje dziwnym trafem znajduje wspólny język.
W zasadzie to tyle. Nie ma w tej książce żadnych niewyjaśnionych, strasznych sekretów. Nie ma żadnego napięcia. Cały czas miałam wrażenie, że tak czytam, bo czytam, ale w sumie nic się nie dzieje... Miałam nadzieję, że chociaż na końcu autorka zaserwuje jakiś większy dreszczyk emocji, jakąś zaskakującą puentę. Nic takiego niestety nie nastąpiło.
"Bad mommy" to na mojej liście na razie jedno z najgorszych czytelniczych rozczarowań w tym roku. Niech nie zwiedzie was tytuł czy okładka. Naprawdę strata czasu...
Serce można oddać tylko raz Nie, nie jestem bez winy, ale zanim mnie osądzisz, pozwól, że coś Ci powiem. Pomyśl o mężczyźnie, którego kochasz...
W Bone jest dom. W domu mieszka dziewczyna. W dziewczynie mieszka ciemność... Margo nie jest jak inne nastolatki. Żyje w ponurym miasteczku...
Jesteśmy sumą naszych wczesnych doświadczeń, naśladujemy sposób, w jaki nauczono nas kochać, uprawiać seks i nawiązywać kontakty z ludźmi. Niektórzy z nas zrywają z przeszłością, innym nigdy się to nie udaje.
Więcej