Apokalipsa Z. Mroczne dni (t.2)

Ocena: 5 (4 głosów)

Ocalonym z Apokalipsy Z udaje się dotrzeć na Wyspy Kanaryjskie, jedne z ostatnich miejsc, gdzie można się nie obawiać nieumarłych. Trafiają jednak trafiają do społeczności rządzonej przez wojskowych, pogrążonej w wojnie cywilnej, której ludność głoduje i zużywa ostatnie zasoby potrzebne do życia.

Władze Teneryfy rozkazują bohaterowi i jego nieodstępnemu towarzyszowi, aby wraz z ekipą żołnierzy wyruszyli na niemal samobójczą misję: mają zdobyć zasoby zgromadzone w szpitalu La Paz w Madrycie,  podczas apokalipsy zamienionego w Bezpieczną Strefę, jedną z pierwszych, które upadły. W szpitalnych magazynach nadal zgromadzone są całe tony lekarstw, niezbędnie potrzebnych ocalonym na Wyspach. Bohaterowie będą zmuszeni pożegnać bezpieczne schronienie i powrócić do niewyobrażalnego piekła - postapokaliptycznego Madrytu, pełnego agresywnych żywych trupów. Ich odwaga ponownie zostanie wystawiona na próbę.

Nie wyobrażają sobie, że najgorsze jeszcze przed nimi. Niegodziwość ludzka naraża na szwank przetrwanie kruchych resztek cywilizacji...

W styczniu 2014 tom 3 "Apokalipsa Z. Nadejście sprawiedliwych"

Informacje dodatkowe o Apokalipsa Z. Mroczne dni (t.2):

Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2013-11-06
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788377584996
Liczba stron: 352

więcej

Kup książkę Apokalipsa Z. Mroczne dni (t.2)

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Apokalipsa Z. Mroczne dni (t.2) - opinie o książce

Avatar użytkownika - Ruda_Wiedzma
Ruda_Wiedzma
Przeczytane:2014-02-09, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2014, Mam,
Po drugą część Apokalipsy Z sięgnęłam zaraz po tym, jak odłożyłam na półkę część pierwszą, Początek końca. Już wcześniej, zanim w ogóle zagłębiłam się w lekturze trylogii pana Manela Loureiro, postanowiłam, że książki te przeczytam jedną po drugiej, wszystkie trzy tomy. Dzięki temu byłam, a raczej jestem - w chwili, gdy piszę te słowa, przeczytałam około sześćdziesięciu stron trzeciej części, Gniew sprawiedliwych - na bieżąco z fabułą i z bohaterami, z którymi zdążyłam się zżyć, w szczególności z jednym... Nie przedłużając, zobaczmy jak toczy się życie - i nieżycie - w postapokaliptycznym świecie. Czwórka ocalałych uciekła z martwej Europy. Naprawiony helikopter Wiktora pomaga im dostać się do ziemi obiecanej, na Wyspy Kanaryjskie, jedno z niewielu miejsc na Ziemi, gdzie ludzkość przetrwała i żyje w zorganizowanym społeczeństwie. Jednakże już w kilka minut po przybyciu na wyspy, bezimienny prawnik oraz rodzina zostają poddani miesięcznej kwarantannie. Po jej ukończeniu na własne oczy przekonują się, że to, co miało być rajem, okazuje się być piekłem na ziemi wcale nie gorszym od tego na kontynencie... Wymarzony raj, którym w moich myślach były Wyspy Kanaryjskie, złoty sen, dzięki któremu udało mi się przeżyć tyle ponurych miesięcy, po trochu odsłaniał swoją prawdziwą istotę: miejsca biednego i pogrążonego w beznadziei, miejsca oblężonego, gdzie przetrwać jest niełatwo. Apokalipsa Z. Mroczne dni zaczyna się dokładnie w miejscu, gdzie kończy się akcja pierwszego tomu trylogii. Czwórka, wróć, piątka ocalałych z opuszczonego szpitala: hiszpański prawnik - którego imię w dalszym ciągu pozostaje nieznane, Ukrainiec Wiktor Pritczenko, nastolatka Lucía oraz siostra Cecylia oraz kot Lukullus, udają się do jednej z ostatnich ostoi ludzkości, na Wyspy Kanaryjskie. Jednakże autor stwierdził, że w tak trudnych czasach nie ma mowy o zakończeniu w stylu żyli długo i szczęśliwie, nie lękając się więcej o swoje życie. Niestety nie, życie w postapokaliptycznym świecie, nieważne czy w miejscu oblężonym przez Nieumarłych, czy wśród innych ocalałych, jest niezwykle trudne, wymagające poświęceń na rzecz ogółu. Brakuje wszystkiego: jedzenia, podstawowych produktów codziennego użytku, ale i surowców energetycznych oraz lekarstw. Z tego też powodu organizowane są ekspedycje na kontynent, w celu zdobycia niezbędnego zaopatrzenia, by ludzkość nadal mogła sobie radzić... jakoś. A kto lepiej niż dwóch weteranów, którzy przeżyli niemalże rok na ziemi niczyjej, wśród tysięcy żywych trupów, nada się do misji, mającej na celu zdobycie lekarstw i odczynników niezbędnych do dalszego funkcjonowania szpitala? Można by rzec, że ocalali spadli z deszczu pod rynnę. Dano im chwilę czasu, by odpoczęli po przebytej trudnej podróży, by już w jakiś czas później złożyć im ofertę nie do odrzucenia. Dosłownie. Być może ludzkość już zawsze będzie musiała żyć na tym świecie razem z nimi, chyba że ich wcześniej wytępimy... lub oni pierwsi wytępią nas. Szczerze mówiąc spodziewałam się, że w drugiej części Apokalipsy Z będzie się coś dziać, ale nie spodziewałam, że ocalałych spotkają aż takie... przeszkody. Wiedziałam, że pan Loureiro nie będzie się zagłębiał w opisy (w miarę) spokojnego życia na Wyspach Kanaryjskich, lecz nie myślałam, że w grę wejdzie wysłanie Prita i prawnika jako ochotników na straceńczą misję. Niemalże zgrzytałam zębami w momentach, kiedy zrządzeniem losu wpakowano ich w całe to gówno i ciągle żyłam nadzieją, że nic im się nie stanie. Nie ze względu na bezimiennego, lecz ze względu na Prita, do którego zapałałam ogromną sympatią już od samego początku, kiedy pojawił się w Początku końca. Zdecydowanie jest to mój ulubiony bohater. Do fabuły Mrocznych dni doskonale pasują słowa, które przeczytałam w innej książce, również związanej z tematyką zombie, stwierdzające, że to nie trupów należy się obawiać, ale żywych. Idealnie wpasowują się one w akcję powieści. W świecie ogarniętym zombie apokalipsą często większe zagrożenie czeka na człowieka ze strony innego człowieka. Chciwość, żądza przetrwania czy też zwykła zazdrość - te cechy najmocniej dają o sobie znać w tak ekstremalnych warunkach. Jesteśmy wściekłymi bestiami, Basilio. (...) Rzucamy się jedni na drugich przy najmniejszej okazji i nic nie możemy na poradzić. Popatrz, nawet na tych pieprzonych wyspach... Co zrobili ocaleni, kiedy tylko się zorganizowali? Zaczęli się między sobą wybijać! Jesteśmy na krawędzi wojny domowej, jeśli wierzyć mediom! Te przeklęte potwory ukradły nam tę odrobinę ludzkich uczuć, jaka nam jeszcze pozostała... Autor pomyślał o swoich czytelnikach i na samym początku lektury drugiego tomu zobaczyć można "wprowadzenie", które streszcza wydarzenia z Początku końca. Jako że zdecydowałam się czytać tą trylogię ciągiem, jeden tom po drugim, to mi owo wprowadzenie żadnej różnicy nie robi, ale myślę, że czytelnicy, którzy będą mieli dłuższe przerwy między czytaniem pierwszego i drugiego (a także i trzeciego) tomu będą mogli sobie w bezproblemowy sposób przypomnieć co działo się wcześniej. W przypadku konstrukcji powieści tym razem nie ma się do czynienia z formą dziennika/bloga. Ci z Was, którzy czytali pierwszy tom cyklu, pamiętają, że prawnik zostawił go na lotnisku, skąd helikopterem wyruszali na Wyspy Kanaryjskie. W Mrocznych dniach akcja prowadzona jest w sposób normalny, typowy, głównie dlatego, że w pewnym momencie zaczyna biec dwutorowo, czego nie dałoby się autorowi zrobić w przypadku utrzymania formy znanej z pierwszej części Apokalipsy Z. Mam jednak jedno ale. Okładka. Zastanawiam się dlaczego wydawca zdecydował się na taką wersję. Ilustracja z pierwszej części była wręcz świetna, zaś to zdjęcie przedstawiające grupę mężczyzn, który wyglądają raczej jakby zgubili się w lesie po nocnej libacji niż jakby uchodzili ledwo żywi z rąk Nieumarłych... Nie, to mi się zdecydowanie nie podoba. Apokalipsa Z. Mroczne dni jest równie wartką powieścią jak pierwsza część trylogii. Dużo zwrotów akcji sprawia, że czytelnik bardzo szybko wciąga się w czytaną książkę. Dużo zombie, które można liczyć na miliony, w różnym stanie rozkładu, bardzo dokładnie przedstawione przez autora, dodają smaczku lekturze. Wszak nie o celebrytach tu mowa, tylko o trupach żywych, więc turpizmu spodziewać się należy. Jednakże mam nadzieję, że bohaterom uda się w końcu gdzieś osiąść i w jakiś sposób spokojnie egzystować... Czy im się to uda? Okaże się niebawem, w trzecim tomie Apokalipsy Z. Gniew sprawiedliwych. http://wiedzma-czyta.blogspot.com/2014/02/manel-loureiro-apokalipsa-z-mroczne-dni.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - agnik66
agnik66
Przeczytane:2014-02-07, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2014,
"Apokalipsa Z. Mroczne dni" to druga część trylogii. Tych, którzy nie czytali części pierwszej, zapraszam TUTAJ". Ziemia wygląda teraz zupełnie inaczej. Nie ma internetu, telewizji, szkół, nie ma niczego. Brakuje nawet żywych ludzi, za to Nieumarłych jest od groma, bowiem można ich spotkać praktycznie wszędzie. Jedynym ratunkiem dla bohaterów okazuje się podróż na Wyspy Kanaryjskie, gdzie nie ma zombie, a życie wygląda w miarę normalnie. Jednak to tylko pozory, okazuje się bowiem, że nie trzeba Nieumarłych, by niszczyć ludzkość. W tej części nie ma już formy bloga ani dziennika. Trochę nad tym ubolewam, bo podobał mi się ten sposób i był w miarę oryginalny. Ponadto narracja prowadzona jest teraz i pierwszoosobowo, i trzecioosobowo - w zależności od rozdziału. Był też jeden rozdział przedstawiony z perspektywy Nieumarłego. Musze przyznać, że bardzo spodobał mi się ten pomysł. Druga część trylogii podobała mi się tak samo bardzo jak poprzednia. Jednak trochę się od siebie różnią. Inna jest forma, ale o tym już wspominałam, jest więcej żywych bohaterów, akcja jest jeszcze bardziej dynamiczna. Oczywiście kilka wydarzeń można przewidzieć, ale tak to już jest z takimi książkami. Nie jest to jednak w tym przypadku jakaś duża wada. Gdy zaczynałam czytać tę część powiedziałam sobie, że przeczytam 100 stron i wracam do obowiązków. Jak się można domyślić, na tej liczbie się nie skończyło. Po prostu nie mogłam się oderwać. Mówiłam, że jeszcze tylko jeden rozdział i kończę, ale nie mogłam tak po prostu zamknąć tej książki.Autor kończył w najciekawszych momentach i tym prowokował mnie do dalszego czytania. kingaczyta.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - Sheti
Sheti
Przeczytane:2014-01-06, Ocena: 4, Przeczytałam, Czytam regularnie w 2014 roku,
Apokalipsa jest coraz częstszym motywem poruszanym w dzisiejszej literaturze - temat całkowicie na czasie, w końcu sami mieliśmy jej doświadczyć. Czy miała ona już miejsce, czy dopiero się rozpoczęła, a także, jak wygląda - to nadal kwestie sporne. Kwestia wiary? Bardzo możliwe. Jednak wszystkie wizje wydają się być całkiem prawdopodobne, a ta, w której autorzy twierdzą, że naukowcy wyhodują nowego wirusa wywołującego pandemię, która pochłonie świat jest jak najbardziej realna. Nieumarli opanowali świat. Czwórka ocalałych z ,,Początku końca" trafia na Wyspy Kanaryjskie. W końcu znaleźli miejsce, gdzie żyją ludzie i nie trzeba się obawiać Nieumarłych. Jednak czy w czasach Apokalipsy ich radość może trwać wiecznie? Zdecydowanie nie. Życie w izolowanej strefie nie jest usłane różami, a jakby tego było mało, nie wszystkim udaje się tam zadomowić. Dzięki niesamowitym zdolnościom przetrwania główny bohater i Prit zostają wysłani do postapokaliptycznego Madrytu - misja raczej samobójcza, ponieważ roi się w nim od zombiaków. To jest dopiero ich pierwszy problem, bowiem ludzka natura i zawiść przysporzą im kolejnych... ,,Początek końca" średnio mi się podobał. Nie była to kwestia Nieumarłych, za którymi nie przepadałam, ale powoli się do tego motywu przekonuję. Po prostu zabrakło mi tam akcji, napięcia i czegoś, co faktycznie by mnie porwało. Był to debiut autora, więc oko nieco przymknęłam. Lubię, gdy podczas czytania kolejnych części jakiejś serii, czy też po prostu innych książek tego samego człowieka, potrafię zauważyć jego rozwój. Tak było w tym przypadku - druga część jest znacznie lepsza od pierwszej. Akcja jest praktycznie na każdej stronie, a napięcie można wyczuć w wielu momentach. O ile pierwszy tom mnie po prostu nieco nużył, tak tutaj faktycznie nie było nudy. To najbardziej cenna zmiana, jaka tutaj zaszła. Coraz lepiej poznajemy głównych bohaterów, a uważny czytelnik zauważy jeszcze jedną istotną rzecz - zmiany, jakie w nich zaszły. Wydarzenia, które im towarzyszyły w przeciągu ostatniego roku odcisnęły na nich swoje piętno. A teraz wcale nie jest lżej - powiedziałabym nawet, że jest trudniej. Walka o przetrwanie trwa, a ludzie są tylko ludźmi - każdy patrzy na siebie, egoizm bierze górę. Ah, i uwielbiam sposób, w który autor przedstawia zwierzęcego bohatera - kot Lukullus jest znakomity! Idealnie oddał kocie zachowania, a powszechnie wiadomo, że jestem kociarą, więc ponownie mnie tym urzekł. Cieszę się, że pan Loureiro nie skupił się tylko na jednym miejscu akcji, ale rozdzielił je na Wyspy Kanaryjskie i Madryt. Jeśli chodzi o język to już w przypadku pierwszej części w sumie nie miałam się do czego przyczepić. Tutaj utrzymywany jest ten sam poziom, ale w dużo większym stopniu potrafiłam sobie wyobrazić każde miejsce, bohatera czy sytuację. Może to kwestia tego, że faktycznie drugi tom bardziej przypadł mi do gustu. Nie myślałam o tym, żeby książkę odłożyć na półkę, bowiem lubię mocną akcję - tutaj może szału nie ma, ale było naprawdę interesująco. Pojawia się również nutka nieprzewidywalności, co dodatkowo podsyca atmosferę. Nie ukrywam, że jestem ciekawa, jak skończą się losy bohaterów. Autor zrobił naprawdę spory postęp. ,,Mroczne dni" są lepsze od ,,Początku końca", czytało mi się je znacznie lepiej. Tym razem potrafiłam się wczuć w całą historię i zaufajcie mi - nie jest ona marzeniem, które ktoś chciałby spełnić. To brutalna rzeczywistość, z którą przychodzi się zmierzyć ocalałym ludziom. Szczerze? Zdecydowanie nie chciałabym się znaleźć na ich miejscu. Przyjemna lektura, zapewniająca dobrą rozrywkę. Myślę, że fani takich książek będą naprawdę zadowoleni. Z chęcią zapoznam się z trzecią i ostatnią częścią, ponieważ ciekawość zwyciężyła - chcę wiedzieć, jak wszystko się zakończy. Mam nadzieję, że autor pozostanie w tak dobrej formie. Wystawiam 7/10. www.sheti-shetani.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - oklaskim
oklaskim
Przeczytane:2014-09-15, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2014, Własne, Ulubione,
Inne książki autora
Ostatni pasażer
Manel Loureiro0
Okładka ksiązki - Ostatni pasażer

Czy młodej dziennikarce uda się wyjaśnić tajemnicę statku widma i odwrócić przeznaczenie? W sierpniu 1939 roku stary angielski węglowiec niemal...

Apokalipsa Z. Początek końca. Tom 1
Manel Loureiro0
Okładka ksiązki - Apokalipsa Z. Początek końca. Tom 1

Cywilizacja już nie istnieje. Nie ma Internetu. Ani telewizji. Ani telefonów komórkowych. Nie ma niczego, co przypominałoby ci, że jesteś ludzką istotą...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy