Anioły jedzą trzy razy dziennie. 147 dni w psychiatryku

Ocena: 4.27 (22 głosów)
Grażynę Jagielską przez lata paraliżował strach. Żyła problemami męża. Dla jego pasji poświęciła swoje życie. W końcu jednak musiała zawalczyć o siebie. Przeżyła własny „lot nad kukułczym gniazdem”. Spędziła pół roku w szpitalu psychiatrycznym.

Poznała kobiety, które tak jak ona długo udawały, że wszystko jest w porządku. Spotkała twardzieli, którzy musieli nauczyć się płakać. Była w miejscu, w którym można było wszystko. Nie wolno było jednego – kłamać.

Julia musiała być coraz lepsza, aż pod wpływem stresu odcięła sobie ucho. Ratownik wiecznie golił głowę i wierzył, że dzięki temu stanie się kimś innym. Marek wrócił z wojny jako bohater, a potem załamał się i żył jak zwierzę. Karolinka była przekonana, że jest aniołem i nikt jej nie widzi.

Autorka zabiera nas w podróż pełną intymnych zwierzeń i prawdziwych emocji. W poruszający sposób opisuje azyl dla zagubionych oraz obrazy, które prześladowały ich latami. Opowiada o szczerości, potrzebie zrozumienia i bliskości.

Informacje dodatkowe o Anioły jedzą trzy razy dziennie. 147 dni w psychiatryku:

Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2014-01-06
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN: 978-83-240-2870-2
Liczba stron: 208

więcej

Kup książkę Anioły jedzą trzy razy dziennie. 147 dni w psychiatryku

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Anioły jedzą trzy razy dziennie. 147 dni w psychiatryku - opinie o książce

Avatar użytkownika - aleksa6
aleksa6
Przeczytane:2017-02-20, Ocena: 1, Przeczytałam, 12 książek 2017,
147 dni w psychiatryku - czytasz na okładce. Zakładka książki mówi, że "to lektura, która rozrywa czytelnikowi żyły". Bez zawahania pakujesz książkę do koszyka i rozpoczynasz podróż po każdej kartce. Ostatnia strona, zamykam książkę i jestem pełna rozczarowania. To nie miało być to.Zupełnie nie odnalazłam się w tym zamieszaniu, poplątaniu wątków. Może taki był cel, może miało to urzec. Taka historia, tak dramatyczne przeżycia bohaterów! Fragmenty - dosłownie linijki, które poruszały mnie do głębi. Ale to nie wystarczy. Żyły nie zostały rozerwane. A mogły ...
Link do opinii
Avatar użytkownika - maja_klonowska
maja_klonowska
Przeczytane:2016-10-13, Ocena: 4, Przeczytałam, 26 ksiązek 2016,
Świry. Szajbusy. Pomyleni. Obłąkani. Tak potocznie nazywamy ludzi cierpiących na zaburzenia psychiczne. Patrzymy na nich podejrzliwe, kręcąc palcem przy skroni kółko - ot wariaci. Schorzenia psychiczne jak każda chorobę trzeba leczyć w szpitalu. I znów pogardliwe nazwy: dom wariatów, miejsce bez klamek, świrlandia. Wciąż w świadomości wielu ludzi( często na skutek literatury bądź filmów) żyją opowieści o sadystycznym personelu znęcającym się na pacjentach. Cierpiący na zaburzenia spotykają się ze społecznym ostracyzmem, często z odrzuceniem przez najbliższe osoby. Wciąż pokutuje przekonanie, że choroba umysłowa jest powodem do wstydu, trzeba ją ukryć przed sąsiadem, szefem, rodziną. A zachorować może każdy. Nie ma na tę przypadłość lekarstwa ani szczepionki. Czasem najdrobniejsze zdarzenie może wpłynąć na psychikę człowieka. Bywa i tak, że życie w określonych warunkach prowadzi do psychicznego załamania. Tak było w przypadku Grażyny Jagielskiej. Żona korespondenta wojennego przez lata żyła pracą męża. I przez lata razem z nią żył strach o najbliższą osobę wyjeżdżającą do najbardziej zapalnych miejsc na świecie. Pewnego dnia strach okazał się silniejszy. Grażyna Jagielska spędziła pół roku w szpitalu psychiatrycznym. Na motywach swoich obserwacji i historii poznanych pacjentów napisała książkę ,,Anioły jedzą trzy razy dziennie. 147 dni w psychiatryku". Opowieść ta składa się z trzech części. Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie, głos ma alter ego autorki. Czasem Jagielska przedstawia sytuację odwołując się do sesji terapeutycznych ( psychodramy) bądź życiorysów bohaterów i wtedy to im oddaje głos. W moim odczuciu autorka postawiła swoich bohaterów w następujący sposób: po jednej stronie żołnierze - po drugiej cywile. W środku zaś osoba narratorki łącząca te dwie grupy. Bohaterkę poznajemy, kiedy przenosi się z oddziału zamkniętego do grupy terapeutycznej. To duży ,,awans" dla chorego- nie ma wszechobecnych kamer, ( które wciąż podczytywały książki narratorki), można mieć coś bezcennego dla kobiety - kosmetyki i lusterko, jest komputer, udostępnione są telefony, organizowane wyjścia na miasto. W jej części przebywa również kilkoro weteranów wojennych, parę kobiet i jeden mężczyzna- cywil. Wszyscy zostali uznani za grupę wsparcia, razem mają dążyć do uzdrowienia. Czy jest ono jednak w ogóle możliwe? Grupę żołnierzy prześladują wspomnienia wojenne. Patrzą ,,dziwnym, prawie pustym wzrokiem" na rzeczywistość, która jest dla nich zagrożeniem. W ich głowach misja w Afganistanie wcale nie dobiegła końca, wciąż trwa. Czas powrotu do domu jest bardzo odległy. Jeden zmaga się z agresją, drugi żegna się z otaczającym go światem, kolejny wciąż zbiera szczątki zabitych kolegów i śpi pod łóżkiem, bo tam nie ma min, a inny nie może zrozumieć, dlaczego jego żona nie pojmuje tego, co przeżył w Afganistanie. Pełną niebezpieczeństw wyprawą jest wyjście do supermarketu, bo w mijanej piaskownicy, w której codziennie bawią się dzieci, na pewno jest ukryty ładunek wybuchowy. Jak zresztą dojść do sklepu, skoro trzeba minąć liczne bloki, a tam w oknach, za tymi pięknymi firankami kryją się snajperzy? Jak można usiąść na widowni teatru, skoro za plecami siedzą potencjalni zamachowcy- zabójcy? I ten przerażający odgłos pojedynczych kroków kogoś, kto idzie za tobą... Wtedy trzeba zwiększyć czujność, lecz jeżeli kroków jest więcej, jest tylko jeden ratunek - ucieczka. A w domu wcale nie jest łatwej. Dzieci, dla których pojechało się do tego zapomnianego przez Boga kraju, dla których zrobiłoby się wszystko, są jakieś obce. Żona, wciąż zadaje dziwne pytania, nie rozumie, że człowiek, który pojechał do ,,Afgana" po powrocie nie będzie taki sam. Lepiej się napić wódki, wtedy chociaż na chwile można zejść z patrolu, nie strzelać omyłkowo do afgańskich cywilów i przestać wstydzić się przed samym sobą tego, co się widziało na wojnie. Sen nie przynosi ulgi. Nocami rozbraja się miny pułapki i szuka szczątków zabitych kolegów. Potem przekracza się pewną granicę, po której jedynym ratunkiem jest hospitalizacja w szpitalu psychiatrycznym. Żołnierze są przeważnie zdrowi fizycznie( jeden z nich nie ma nóg), to młodzi ludzi, ale bardzo okaleczeni psychicznie. Autorka pisze: ,, Człowiek nie powinien tak cierpieć, w takim cierpieniu jest coś przeciwko naturze". Jeden z nich nie udźwignie swojej traumy. Z kolei cywile zmagają się z zaburzeniami, które nękają dzisiejsze społeczeństwo. W przeważającej większości to również młodzi ludzie, zdrowie fizyczne im dopisuje, ale nie potrafią sprostać życiowym wymaganiom. Julia była kiedyś piarowcem, uwielbiała wyzwania, doskonale wykształcona brylowała na swoim rynku pracy, aż pewnego dnia pod wpływem stresu okrutnie się okaleczyła. Karolinka przygotowywała się do obrony doktoratu, dopóki nie stwierdziła, że jest dzieckiem i aniołem. Anioł nie potrzebuje doktoratu. Zofia latami była ofiarą przemocy fizycznej i wciąż przeraża ją jakikolwiek kontakt z drugą osobą. Jedyny cywil- mężczyzna to Krzysztof i wszyscy nazywają go Jezuskiem. Przepełniają go altruizm i empatia, ale w dzisiejszych czasach ciężko jest żyć takiemu człowiekowi. Zostaje zwolniony z pracy, ponieważ nie jest konkurencyjny i nie wykazuje się inicjatywą. Wciąż próbuje z tym walczyć. Ta postać wzbudziła moją największą sympatię, bo jakże mądrze brzmią jego słowa: ,,Życie chyba nie polega na tym, żeby cały czas wyszarpywać coś dla siebie?". Ostatnią osobą jest narratorka. Po raz pierwszy poddawana hospitalizacji, obserwuje swoich kolegów. Wciąż słyszy szum przepływającej rzeki, jej brzegi zdają się majaczyć na widnokręgu. Ona także ma swoje demony, które ją prześladują. Czy zdoła je pokonać i czy w ogóle chce tego? ,,Powiedziałam, że tak, leki biorę. Ale nie brałam. Nie byłam jeszcze zdecydowana, jaką rzeczywistość wybrać: tę, w której wciąż na nowo zbieram części mojego męża i zapewniam mu przetrwanie, czy tę, w której zażywam leki i w ogóle nie dostrzegam grożącego mu niebezpieczeństwa. Jeszcze nie potrafiłam podjąć takiego ryzyka". Narratorka wędruje nocami po salach i rozpytuje o różne organy śpiące osoby. Przeraża to zwłaszcza weteranów. Wystarczyłoby to zgłosić szpitalnemu personelowi. Narratorka zostałaby odesłana na oddział zamknięty i problem byłby rozwiązany, ale jeden z żołnierzy stwierdza: ,,Wiemy, co to jest wrócić na niebieską( tak nazywają oddział zamknięty). Nie oddajemy ludzi na niebieską(...)". Jedynym ratunkiem dla kobiety, która nie potrafi dostosować się do życia bez lęku jest wysłuchanie życiorysów żołnierzy. Tam pełno przerażających wydarzeń. Tak oto okaleczeni psychicznie weterani opowiadają narratorce swoje historie, chociaż niejednokrotnie nie potrafili wypowiedzieć słowa podczas terapeutycznych sesji. A opowiadanie o wydarzeniach, które sprawiły, że człowiek znalazł się w miejscu, gdzie największym skarbem jest ukrywana i pilnie strzeżona klamka do okna, wymagało wielkiej odwagi i determinacji. Wszyscy próbują się wspierać, opowiadają się za sobą, dążą do powrotu do prawdziwego życia - rzeczywiście tworzą grupę wsparcia. Jedyną osobą, która odstaje jest pani Stasia. Starsza pani, która jest tak bardzo zadowolona ze swojego samotnego życia, że nawet nie rozumie, dlaczego znalazła się w szpitalu psychiatrycznym. Nie próbuje się z nikim zaprzyjaźnić, na nikim jej nie zależy, odrzuca dowody sympatii. Lekceważy oznaki zainteresowania. W jej historiach nie ma szczerości, a warunkiem powrotu do zdrowia jest otwartość. Nikt nie chce być okłamywany. Jeden z weteranów uważa ja nawet za osobę podstawioną przez personel szpitalny. Jednak to paradoksalnie zachowanie pani Stasia sprawia, że pozostali chorzy - zwłaszcza żołnierze- chcą walczyć o siebie. Nie chcą być jak samotna staruszka, która kłamie i żyje w wyidealizowanym, ( ale jakże strasznym) świecie. Swoich bohaterów autorka kreśli w sposób bardzo delikatny, wręcz pobieżny. Próżno szukać opisów ich dokładnego wyglądu. Podaje tylko skąpe informacje, ujawnia tylko jedną jakąś ich cechę np. złote włosy Julii, delikatność Karolinki, Jezusek to lekko łysiejący blondyn. Podobnie jest w przy opisie żołnierzy. Jednak o ile sprawdziło się to w przypadku cywilów, nie do końca pasowało mi to w przypadku weteranów. Te postacie zlewają mi się w jedno, a przecież każdy z nich opowiadał swój życiorys. Chociaż historie weteranów są przerażające, to nie wzbudzały one takiego mojego zainteresowania, jak opowieści cywilów. Po pozycję ,,Anioły jedzą trzy razy dziennie. 147 dni w psychiatryku" sięgnęłam z bibliotecznej półki w sumie dość przypadkowo. Myślałam, ze jest to fikcja literacka. Dopiero podczas lektury ,,doczytałam" na wewnętrznej stronie okładki, że poprzedza ją książka ,,Miłość z kamienia". Podejrzewam więc, że aby mieć pełny odbiór tej książki warto zapoznać się z wcześniejszym tytułem. Mimo że tego nie zrobiłam, nie czuję się rozczarowana jej przeczytaniem, treścią czy sposobem kreowania postaci. Nie szukałam w niej jakichś analiz, rozważań dotyczących ludzi chorych - to zostawiam specjalistom. Otrzymałam po prostu obraz przeżyć autorki w klinice psychiatrycznej ( na szczęście bez elementów thrillera w postaci sadystycznego personelu), która opisała swoje rozmowy z ludźmi zmagającymi się ze stresem oraz cierpiącymi na PTSD ( czyli zespół stresu pourazowego), o którym coraz głośniej zaczyna być w mediach. Książka z pewnością jest warta uwagi i nie żałuję czasu, który z nią spędziłam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - justsmileback
justsmileback
Przeczytane:2015-06-23, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Ulubione,
Z racji tego, że interesuję się psychiatrią, tą książkę po prostu uwielbiam. :) Nie ma co wiele o niej pisać, ją po prostu trzeba przeczytać! :)
Link do opinii
Avatar użytkownika - muszkasia
muszkasia
Przeczytane:2015-05-01, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki w 2015 roku, Mam,
Grażyna Jagielska po raz kolejny zabiera swych czytelników w świat swych najtragiczniejszych i najbardziej intymnych wspomnień. Jednocześnie pisze o nich w sposób, który wydaje się bardzo lekkim i nieprzemyślanym stylem pisarskim. Od początku widać, że autorka nie należy do wybitnych przedstawicieli polskiej literatury, jednak to o czym piszę jest czymś wybitnie niespotykanym.
Link do opinii
Avatar użytkownika - szmaragdova
szmaragdova
Przeczytane:2015-04-20, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2015,
Poprzednia książka G. Jagielskiej zabolała do szpiku kości, ta zmęczyła tak, że zabrakło miejsca na oddech. Klaustrofobiczna narracja z koszmaru sennego, którego każdy z nas się obawia- zamknięcia w szpitalu psychiatrycznym. Jak tak dobrze przyjrzeć się życiu, każdy z nas jest od "wariatkowa" na wyciągnięcie ręki. Książka nie tylko o spustoszeniu jakie w ludziach zostawia wojna, ale o tym, że często "radzić sobie z życiem", to zadanie ponad siły przeciętnego człowieka. Może lepiej nie zapuszczać się w takie rejony zupełnie bezkarnie...
Link do opinii
"Anioły jedzą trzy razy dziennie" wcale nie jest książką o szpitalu psychiatrycznym, a przynajmniej nie w większości. Jest to raczej opowieść o wojnie, o jej okrucieństwach, bólu jaki pozostawia i strachu jaki rodzi. Na oddziale, na którym toczy się opowieść nie znajdziemy bowiem samozwańczych Napoleonów czy innych urojonych bohaterów. Jest tylko Jezusek, którego ksywa wcale nie oznacza, że ma się za Zbawiciela. Zawdzięcza ją swojej uczynności. Jest Karolinka, której wydaje się, że ma dwanaście lat, niezwykle zadowolona z życia Pani Stasia (która właściwie nie wie, po co tu jest), Julia która odcięła sobie ucho (niczym Van Gogh) i nasza narratorka. Reszta - całkiem spora - to żołnierze z syndromem stresu pourazowego. Weterani Afganistanu. Dla nich wojna wcale się nie skończyła - staczają ją codziennie - jest to walka ze wspomnieniami z misji i cywile są dla niej jedynie tłem. Lwią część książki stanowią życiorysy wojskowych, będące częścią ich terapii. Epatują okrucieństwem, tragizmem i smutkiem. Opisują fakty i (co ważniejsze) emocje bohaterów. A tych jest w książce niemało. Komuś urwało nogi, innemu bomba rozsadziła wnętrzności, trzeci nosi z sobą but razem z odciętą stopą... ten ogrom można najkrócej określić słowem "masakra" lub "jatka". Weterani do dziś mają problem z ulokowaniem siebie w rzeczywistości. Nie wiedzą, czy gdzieś w oddali czai się snajper, czy to tylko złudzenie. Dla pewności lepiej schować się pod łóżko i dotrwać tam do rana, aż znajdzie ich pielęgniarka. Jeśli nie odstrasza Was brutalność (także w języku), interesują tematy psychologiczno-wojskowe, możecie sięgać śmiało. Dla mnie jednak zbyt wiele było krwawych wizji, a za mało szaleństwa (nie licząc wyprawy do teatru - w niej widzimy dopiero jak ciężko chorym psychicznie wykonywać najprostsze zadania). Jest to jednak bardziej książka dla fanów zagadnień militarnych niż dla poszukujących prawdy, jak wygląda psychiatryk od wewnątrz. Czyta się ciężko - tematyka też nie ułatwia sprawy. Pod koniec ma się wrażenie, że wcale się bohaterów nie poznało. Mignęli tylko na kilku(nasto)tygodniowej hospitalizacji. Mówili o tym, co ich boli, ale nie dali nam wejść do wnętrza siebie. Mimo zwierzeń stworzyli (a może raczej autorka) mur nie do przebicia. Solidny - jak na żołnierza przystało.
Link do opinii
Avatar użytkownika - nasturia
nasturia
Przeczytane:2014-06-23, Ocena: 6, Przeczytałam, Czytam regularnie w 2014 roku,
Grażyna i Wojciech Jagielscy przetrwali 53 wojny. To musiało wycisnąć na nich piętno. Jagielscy są ze sobą ponad 27 lat, przez 20 Wojciech Jagielski był korespondentem wojennym. Grażyna, dziennikarka, początkowo poświęciła się macierzyństwu. Pomimo potwornego lęku o ukochanego męża, godziła się na jego wyjazdy; on nie wyobrażał sobie rzetelnego pisania o jakimś kraju nie będąc jednocześnie w nim w trakcie trawiących tam zamieszek. Żyła pracą męża, żyła jego życiem zapominając o sobie, opierając podstawy swojego istnienia na nim. Długotrwały stres i strach spowodował u Grażyny stany lękowe, z którymi sama nie była sobie w stanie poradzić. Trafiła do szpitala psychiatrycznego na oddział leczenia stresu bojowego. ,,Anioły jedzą trzy razy dziennie. 147 dni w psychiatryku" to zapis relacji z terapii, historie współtowarzyszy, opis życia, jakie toczy się w szpitalu. Ale myli się ten, kto sądzi, że Jagielska skupiła się w książce na sobie i swojej chorobie. O niej samej jest bardzo niewiele, z premedytacją pozostaje w cieniu, aby oddać pierwszeństwo weteranom wojennym z Afganistanu i Iraku oraz cywilom, którzy również przebywają na oddziale. Przejmujące historie mężczyzn, którym nie dają spokoju obrazy z przeszłości, którzy nie potrafią dostosować się do rzeczywistości, choć ją przecież doskonale znali sprzed wyjazdu na misje pokojowe. Czytelnik zostaje świadkiem ich prób powrotu do normalnego życia, do życia wśród ludzi bez ciągłego oglądania się za siebie, bez wzmożonej czujności na każdym kroku. Walczą z irracjonalnym strachem, z niekontrolowanymi wybuchami agresji, również w stosunku do najbliższych, walczą o swoje nowe, zdrowe istnienie. Wśród cywili autorka skupia swoją uwagę między innymi na młodej kobiecie, która osiągnęła sukces zawodowy przypłacając go autoagresją, osamotnionej starszej pani Stasi, której niestety specjaliści nie byli w stanie pomóc. Jej postać jest przekazem dla czytelnika, że nie zawsze medycyna czy terapia są skuteczne. Długotrwała samotność wytworzyła u niej mechanizmy obronne. Kobieta wypiera ze swej świadomości wszystkie negatywne emocje, stworzyła pancerz ochronny, przez który nikt nie dał rady się przebić. Ogrom zrozumienia, jaki Jagielska posiada dla wszystkich bohaterów powoduje, że są oni bardzo blisko czytelnika. Nie ma muru otaczającego szpital psychiatryczny, nie ma zamknięcia, są tylko ludzkie dramaty i słabości, ludzkie cierpienie i nieustanna walka o siebie. To poruszający reportaż o próbie ujarzmienia wroga, jakim jest okaleczona ludzka psychika.
Link do opinii
Avatar użytkownika - frolic
frolic
Przeczytane:2014-01-31, Ocena: 6, Przeczytałam,
Nie czytałam jeszcze "Miłości z kamienia", ale teraz jestem już pewna, że koniecznie muszę to zrobić. "Anioły jedzą trzy razy dzienne" to niezwykła, poruszająca i oparta na prawdziwych doświadczeniach opowieść o ludziach, którzy nie mogą sobie poradzić z rzeczywistością. Zwłaszcza, że ich rzeczywistość składała się głównie z wojny i z traumatycznych przeżyć. Jagielska opisuje szpital psychiatryczny w prawdziwie mistrzowski sposób, jestem pełna podziwu dla jej talentu pisarskiego i dla jej umiejętności poradzenia sobie w ten sposób z własnym cierpieniem.
Link do opinii
Avatar użytkownika - GRZADA
GRZADA
Przeczytane:2014-01-26, Ocena: 5, Przeczytałem, 52 książki 2014, Mam,
To druga książka Grażyny Jagielskiej opisująca jej pobyt w otchłani stresu i strachu. Tu opisuje powolny powrót do normalności, czyli swój pobyt w psychiatryku. Jest tam otoczona ludźmi z różnymi urazami psychicznymi. Z całą pewnością nie jest to łatwa lektura, ale warta przeczytania. Polecam
Link do opinii
Avatar użytkownika - Ivy
Ivy
Przeczytane:2023-04-11, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2023,

"Niemożliwe, żeby ona była prawdziwa, ktoś tak popierdolony nie istnieje"

 

Dziwna to była terapia i jakoś zupełnie do mnie nieprzemawiająca. Miałam wrażenie, że na tym oddziale nie ma żadnych lekarzy, za to rządzą na nim weterani. To oni decydują, kto ma jeść, nawet jak nie chce, a kto kłamie, mówiąc swój życiorys. Szczerze mówiąc, jakoś wcale nie było mi ich żal, w końcu jeździli na te misje z własnej woli i za ciężkie pieniądze (niektórzy wielokrotnie), a  przecież po pierwszej już wiedzieli, jak tam jest i czym to "grozi", że tak to nazwę.

 

Trochę żal, że autorka poświęciła im aż tyle swojej książki, bo mnie, na przykład, bardziej interesowała Julia, czy Karolinka, czy nawet sama pani Grażyna. Że nie wspomnę już o pani Stasi. Bardzo byłam ciekawa, co takiego się stało w życiu tej starszej kobiety, że aż tak się "opancerzyła". A cała banda weteranów łącznie z autorką znęcali się nad nią psychicznie. 

 

"Pani nam urąga, nie szanuje nas pani", jak wrzeszczał jeden z weteranów do starszej kobiety. Gdy tymczasem, moim zdaniem to oni jej nie szanowali i jej urągali. Na szczęście dla niej, była tak opancerzona, że nie zauważała ani złych uczynków z ich strony, nie słyszała obraźliwych epitetów, ani dobrych (Jezusek).

 

Reasumując, jeśli w Polsce tak wyglądają oddziały dla tak zwanych "lękowych", to nie dziwota, że mają taką złą opinię i każdy "lękowy" sto razy się zastanowi, zanim się do swoich lęków przyzna lekarzowi. Ale zaopatrzenie gastronomiczne mają chyba niezłe, skoro kaszanka to towar deficytowy, a szynka jest be, bo jest jej nadmiar.

Link do opinii

Jedna z nielicznych książek, które mnie rozczarowały. Spodziewałam się bardziej osobistej, intymnej opowieści a dostałam... No właśnie, takie poplątane z pomieszaniem. Muszę przyznać, że ciężko mi się ją czytało. Raz, że tematyka trudna, bo leczenie psychiatryczne w naszym kraju nadal jest tematem tabu. Dwa to to, że wszystko było jakieś takie chaotyczne. Nie polecam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Zaczytana22
Zaczytana22
Przeczytane:2017-06-14, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Avatar użytkownika - zosia29
zosia29
Przeczytane:2016-08-06, Ocena: 3, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - rozczytana
rozczytana
Przeczytane:2016-07-08, Ocena: 3, Przeczytałem,
Inne książki autora
Wszystkie moje domy
Grażyna Jagielska0
Okładka ksiązki - Wszystkie moje domy

Kiedy mąż, oblatywacz samolotów, przechodzi na emeryturę, a drugie i ostatnie dziecko opuszcza rodzinne gniazdo, jej dotychczasowy, choć niełatwy...

Miłość z kamienia
Grażyna Jagielska0
Okładka ksiązki - Miłość z kamienia

Pięćdziesiąt trzy wojny. Dla niego pełnia życia, przygoda, adrenalina, nagradzane na całym świecie reportaże. Dla niej samotność, niewyobrażalna...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Z pamiętnika jeża Emeryka
Marta Wiktoria Trojanowska ;
Z pamiętnika jeża Emeryka
Obca kobieta
Katarzyna Kielecka
Obca kobieta
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Oczy Mony
Thomas Schlesser
Oczy Mony
Rok szarańczy
Terry Hayes
Rok szarańczy
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy