Uważaj, czego sobie życzysz, bo możesz to dostać...
Dwudziestoletnia Kaja marzy o dużej rodzinie i ciepłych relacjach. Zawsze były tylko we dwie: ona i mama, próbująca związać koniec z końcem w Hamburgu. Po śmierci mamy Kaja przyjeżdża do Polski do dziadków, których nigdy nie poznała. Okazuje się jednak, że babcia nie żyje, dziadek Stanisław to zgryźliwy samotnik, a dom jest zapuszczony.
Nie tak Kaja wyobrażała sobie spotkanie z rodziną. Mimo wszystko stara się przekonać dziadka do siebie i jednocześnie próbuje się odnaleźć w małym miasteczku.
Czego nie mówiła jej mama? Dlaczego dziadek nie utrzymuje kontaktów z krewnymi? Kaja stopniowo odkrywa tajemnice z przeszłości...
Ani słowa o rodzinie to ciepła i wzruszająca powieść o zagmatwanych relacjach rodzinnych, tęsknocie i wchodzeniu w dorosłość. To zarazem opowieść o poznawaniu siebie i odnajdowaniu swojego miejsca na ziemi.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2024-01-30
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 296
Dziś przyszła pora napisać kilka słów o książce, która mnie niezwykle urzekła, a zarazem pozwoliła docenić moją własną rodzinę i więzi, które nas łączą. Nie będę opisywać fabuły, bo już sam opis wydawcy wiele zdradza, a nie chciałabym przez przypadek czegoś zaspojlerować i odebrać przyjemność z odkrywania tajemnic przeszłości. Miejcie jednak pod ręką zapas chusteczek, bo myślę, że mogą się naprawdę przydać...
"Ani słowa o rodzinie" to przepełniona emocjami opowieść o rodzinie, poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi, stracie, radzeniu sobie z żałobą i poszukaniu nadziei, o pasji i marzeniach, o wybaczeniu. Jest to historia o zagubieniu i poszukiwaniu własnego "JA", szczerej przyjaźni i prawdziwej miłości, która nie zawsze ma prawo bytu. To opowieść o tym, co najważniejsze i najcenniejsze w naszym życiu, a zarazem wskazówka jak bardzo ważne jest słuchanie siebie i spełnianie swoich marzeń.
Odnajdziemy w tej powieści także dużo dobra, bo tak jak w życiu... wystarczy w swoim otoczeniu odnaleźć człowieka, który poda nam pomocną dłoń i nie zostawi w najgorszym momencie życia...
Autorka zaserwowała czytelnikowi cały wachlarz emocji i jestem pod ogromnym wrażeniem tej historii. Dawno już tak bardzo nie byłam poruszona, a świadomość tego, że taka sytuacja może przydarzyć się każdemu z nas, dość mocno wpłynęła na moje samopoczucie.
Przedstawiona historia intryguje od pierwszych stron. Fabuła z każdą stroną coraz bardziej wciąga i zmusza do refleksji. Akcja toczy się dość szybko i potrafi mocno zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie. Intryga goni intrygę, a wyjawienie tajemnicy sprzed lat wstrząsa każdą komórką ciała, do głosu dochodzą głęboko schowane urazy, niedomówienia i niedopowiedzenia... demony przeszłości coraz częściej i głośniej dochodzą do głosu...
Doskonale wykreowani bohaterowie i świetnie poprowadzona akcja sprawia, że nie sposób oderwać się od lektury. Niejednokrotnie łapałam się na tym, że oceniam postępowanie bohaterów i zastanawiam się, jak ja bym się zachowała w danej sytuacji- czy dałabym kolejną szansę, godziła się na takie traktowanie, czy może postąpiłabym tak samo.
Narracja pozwala bliżej poznać daną postać, łatwiej jest "wejść" w jej sytuację i zrozumieć motywy i emocje, które nim targają. Ich "psychologiczna konstrukcja" zapewnia całą gamę uczuć. Jednych zaczyna się lubić od samego początku, drudzy wywołują ogrom nie zawsze fajnych odczuć...
Urzekły mnie "rozmowy" dziadka Staszka ze swoją zmarłą żoną, poruszają one głęboko ukryte struny i pokazują, że dla każdego to nie jest łatwa sytuacja, gdy w progu domu staje dziewczyna, która jest twoją wnuczką, której nigdy nie było ci dane poznać... i pokazują, że nie taki diabeł straszny, jak go malują...
Autorka doskonale oddała klimat małej miejscowości, gdzie wszyscy się znają i każdy wie wszystko o każdym, świetnie opisała mentalność takich miejsc, a barwne i działające na wyobraźnię opisy pozwalają poczuć to wszystko niemal na własnej skórze.
Styl i lekkość pióra pani Alicji sprawia, że pomimo trudnej historii książkę czyta się przyjemnie.
Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać tę historię- smutną, momentami wręcz bolesną, ale niezwykle prawdziwą.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To doskonała książka na jeden wieczór, zmuszająca do refleksji i zastanowienia się nad tym, jak przeszłość może wpłynąć na przyszłość oraz o tym, że każda tajemnica kiedyś ujrzy światło dzienne.
RECENZJA
„ANI SŁOWA O RODZINIE”
AUTOR: ALICJA FILIPOWSKA
WYDAWNICTWO: ZYSK I S-KA
„Wzdrygnęłam się, przeszło mnie zimno. I nie wiem, czy był to chłód pierwszych jesiennych dni, czy może duchy matki i babki dołączyły do nas i dały mi o sobie znać. A może to była świadomość, że tak dużo tajemnic mojej rodziny zawsze zostanie sekretem”.
Rodzina to nasze źródło odwagi i wsparcia, jednak nie zawsze tak bywa. Czasami los pisze inny scenariusz, rzucając nas w środek konfliktów, nieporozumień, domysłów i całkowicie odcinając od naszych korzeni,
dokładnie tak jak bohaterów tej opowieści.
„Ani słowa o rodzinie” to intrygująca, pięknie i wyjątkowo realnie napisana opowieść, która
przepełniona jest ogromnym wachlarzem emocji. Historia o potrzebie bliskości, odnajdowaniu siebie, bezradności, zagubieniu, poszukiwaniu własnych korzeni, potrzebie posiadania rodziny, ludzkich wyborach, trudnych i skomplikowanych relacjach rodzinnych, skrzętnie skrywanych tajemnicach i nieporuszaniu pewnych tematów, które stają się niewygodne, sprawiają wielki ból i żal.
Fabuła książki toczy się niepospiesznie, bez nagłych zwrotów, za to każdy rozdział odkrywa po troszeczku obraz relacji rodzinnych, ich niechęci względem siebie, pomaga zrozumieć przeszłości, która odcisnęła duże piętno w tej rodzinie. Zobaczymy, jak pomalutku kruszą się mury i pomalutku jednoczy się rodzina.
Autorka w intrygujący i w niezwykle plastyczny sposób pokazała relacje rodzinne, skrywane tajemnice sprzed lat, idealnie wplata się w fabułę, a chęć zobaczenia, jak ułożą się więzi między główną bohaterkę a jej dziadkiem, i resztą rodziny, ich powolne poznawanie się, przyzwyczajanie się do siebie, sprawia, że z dużym zainteresowaniem czytałam tę książkę. Pokazuje jak brak szczerej rozmowy, zamkniecie się, na innych oddala ludzi od siebie.
Anna Filipowska Idealnie oddaje małomiasteczkowy klimat i nastroje mieszkańców, gdzie każdy, każdego zna, wszystko o każdym wie, a plotki roznoszą się bardzo szybko.
Autorka ma płynne, lekkie pióro i z dużą wrażliwością ukazuje emocje swoich bohaterów, a to sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko.
Książka napisana jest z perspektywy głównej bohaterki Kaji i jej dziadka Stanisława, ale jego perspektywa została, pokazana w inny i bardzo ciekawy sposób, jak opowiada o wydarzeniach, swoich uczuciach zmarłej żonie. Dzięki czemu możemy poznać ich dokładniej ich odczucia, zobaczyć ich emocje, uczucia, zwątpienia, ból, strach, a na Stanisława możemy spojrzeć nieco łagodniej i poznać go z tej lepszej strony, niż pokazuje.
Bohaterzy wykreowani bardzo realnie, wiarygodne, wyraziści, różnorodni, żyją, swoim życiem nie wchodząc sobie w drogę.
Kaja to postać niezwykle interesująca, odważna, silna i zdeterminowana, ale bardzo samotna młoda dziewczyna, która musi poradzić sobie ze stratą i odnaleźć się w sytuacji, w której się znalazła. Stała się ofiarą swoich własnych nadziei i złudzeń.
Stanisław na pierwszy rzut oka niedostępny, surowy, pełen jadu, złości i pogardy gbur ze swoimi przyzwyczajeniami, a tak naprawdę on nie potrafi z nikim rozmawiać. A gdy pojawiła się w jego życiu Kaja, jego świat stanął na głowie.
Przy głębszym poznaniu naprawdę zyskał w moich oczach.
Kaja po śmierci swojej mamy, nie wie, jak ma dalej żyć. Z dnia na dzień została sama na świecie, stała się odpowiedzialna za wszystko, w dodatku nigdy nie poznała nikogo z rodziny. Zmęczona smutkiem, siedzeniem w domu postanawia wyjechać do Polski i poznać dziadków. Ma jedno pragnienie, żeby poznać swoją rodzinę. Tylko nie zdaje sobie sprawy, że czeka ją bardzo trudne zadanie. Ponieważ ta rodzina od wielu lat działa według z góry ustalonych zasad, gdzie stosują zasadę, że milczenie jest złotem. Na miejscu okazuję się, że babcia nie żyje, a dziadek to zgryźliwy samotnik. Mimo wszystko dziewczyna stara się małymi kroczkami przekonać do siebie dziadka i odnaleźć się w nowym miejscu, stopniowo odkrywając tajemnice przeszłości.
-Czy Kaja dobrze zrobiła, przyjeżdżając, do Kamionki szukając rodziny.
-Jak ułożą się relacje między Kają i jej dziadkiem?
-Czy Kaja odnajdzie tam tego czego szuka?
-Czy znajdzie właściwe miejsce dla siebie?
-Czy będzie tam mile widziana?
-Dlaczego Stanisława odizolował się od wszystkich?
Polecam.
Lubicie historie rodzinne, w których jest pełno tajemnic? Ja bardzo lubię, dlatego nie mogłam nie przeczytać powieści obyczajowej o trochę groźnie brzmiącym tytule „Ani słowa o rodzinie”, której autorką jest Alicja Filipowska. Zobaczmy zatem, jaką historię opisuje ta książka!
Kaja jest dwudziestolatką, której najbliższą rodziną zawsze była jej matka. Mieszkały razem w Niemczech, gdzie z trudem wiązały koniec z końcem. Po śmierci matki, Kaja postanawia przyjechać do Polski w celu poznania swoich dziadków, których wcześniej nie widziała nawet na oczy. Na miejscu poznaje tylko dziadka, bo niestety okazuje się, że babcia nie żyje. Nie tak wyobrażała sobie przyjazd do Polski... Jej dziadek okazuje się zgryźliwym samotnikiem, który mieszka w zapuszczonym domu, znajdującym się w małej miejscowości, gdzie wszyscy wszystko o sobie wiedzą. Z czasem Kaja zaczyna odkrywać tajemnice dotyczące jej rodziny. Jakie istotne fakty zatajała przed nią mama? Dlaczego dziadek przestał utrzymywać kontakt z krewnymi? Jak dalej potoczą się losy Kai w rodzinnej miejscowości swojej mamy?
W książce narracja prowadzona jest w pierwszej osobie. Narratorem głównie jest Kaja, która w ciekawy i barwny sposób opowiada historię swojego życia, po tym, jak przyjechała do Polski. Są też rozdziały, co prawda, mało ich, ale są, w których to jej dziadek w formie listu do swojej zmarłej żony ze swojego punktu widzenia opowiada o swoich relacjach z Kają (przypominało mi to listy Barbary z „M jak miłość”, która w obecnych odcinkach pisze do Lucjana i opowiada mu o losach swojej rodziny). Tak więc, dzięki tej narracji dokładnie poznałam bohaterów, których relacje rodzinne nie wyglądały najlepiej. Według mnie Kaja jak na swój wiek była bardzo mądrą i dojrzałą dziewczyną, którą życie nie rozpieszczało, jednak nie poddawała się i próbowała żyć normalnie. Jej dziadek, który na początku był dla niej niemiły i oschły, widać było, że jest dobrym człowiekiem, wiec mimo jego ciężkiego charakteru, czasami wzbudzał moją sympatię. Ciekawymi postaciami były również ciotki Kai, obie inne („kolorowa i gruba” jak to określił je dziadek Kai), jednak każda
na swój sposób starała się pomóc tej zagubionej dziewczynie i wspierać ją w ciężkich chwilach. Jak widać, książka ta ma posiada wiele interesujących postaci, w dodatku małomiasteczkowy klimat sprawiał, że fabuła książki była dla mnie bardzo ciekawa i czytałam ją z wielką przyjemnością. Może sekrety rodzinne, które wyszły na jaw, jakoś szczególnie nie zaskoczyły mnie, ale ciężkie relacje rodzinne, wybory z nimi związane oraz opisane trudne uczucia potrafiły mnie bardzo zaciekawić. Końcówka książki jak dla mnie była satysfakcjonująca i ogólnie cieszę się, że mogłam poznać historię opisaną w tej książce.
„Ani słowa o rodzinie” jest bardzo interesującą powieścią obyczajową, w której jest pełno sekretów rodzinnych oraz trudnych relacji. Bardzo miło spędziłam z tą książką czas, historia opisana w niej była według mnie bardzo interesująca. Tak więc, jeśli lubicie czytać opowieści o trudnych relacjach rodzinnych, które są ubarwione barwnymi bohaterami i ciekawymi sytuacjami, to ta książka będzie dla Was w sam raz!
Za sprawą tej cudownej książki znów poczułam się młoda. Jakbym powróciła do czasów w których żyli moi dziadkowie od strony mamy. Przywołała we mnie tyle wspomnień, a opisami malutkiej wsi i mieszkańców czułam jakbym weszła do jej świata. Może to dziwne, ale kiedyś tak było, że gdy ktoś uciekł z domu, to rodzina się od niego odwracała. Nie poruszali tematu tej osoby, jakby każdy zgodnie stwierdził, że z dniem ucieczki przestała istnieć. Jednak widać było ten żal i smutek, że kogoś im brakowało, ale nikt się do tego nie przyznawał. Właśnie taki opór napotkała dwudziestoletnia Kaja, kiedy po śmierci matki, ponownie wróciła do Polski. Do dziadków, których raczyła spotkać, lecz nie sądziła, że kogoś już nie było. Zamiast wielkiej radości i gościny spotkała rozczarowanie i pretensję. Czytając opowieść od strony Kaji widzimy, że czuje się porzucona. Ona nie wie, dlaczego jedyny jej krewny ją odrzuca, niemal oblewając błotem. Z jednej strony na przekór jemu, a z drugiej z powodu braku innych perspektyw, zostaje tam dłużej. Każdego dnia wkłada w dom nowe życie i nie zawsze jest to zmiana na lepsze. Poznając głos krewnego z listu, który pisze do swojej połówki w niebie, zauważamy jak bardzo ona mu kogoś przypomina. Jest wściekły, bo nie chce przeżywać tego, że otworzy swoje serce, a ona ucieknie jak jej matka. Sądząc po liście, jest to dobrym i uczuciowym człowiekiem, tylko przechodząc wiele boleści, nie potrafi być inny. Autorka skrawek po skrawku odkrywa nam przeszłość rodziny dziewczyny. Wychodzi na to, że matka o wielu rzeczach jej nie mówiła. Kaję spotka wiele zaskoczeń i wzruszeń, zanim dowie się wszystkiego. Czy możliwe jest, by nie znając sekretów człowiek był szczęśliwszy? Czy jednak zatajając ważne aspekty swojego życia nie krzywdzimy kogoś bardziej, skoro te sprawy dotyczyły i dotyczą też drugiej osoby?
Naprawdę wspaniała obyczajówka. Pokazane są plusy i minusy życia na wsi i w mieści. Każda postać jest unikatem, który rozpoznaje się od razu. Opowieść bardzo wciąga, bo długo nie wiemy co takiego skrywają korzenie dziewczyny. Opisana pięknym stylem, gdzie wkrada ją ogromy uczuć takich jak: nostalgia, smutek, nienawiść, żal, miłość, niepewność oraz samotność.
Z taką lekturą można kochani popłynąć. Piękna, wzruszająca, otulająca, jednak przepełniona żalem, bólem, tęsknotą. Autorce udało się idealnie trafić w moje serce. Trudne relacje rodzinne, spowodowane nieprzepracowanymi problemami, brakiem rozmowy, zaufania, spowodowały, że życie Kai ograniczało się dotąd tylko do jednej osoby-do mamy. Po jej śmierci, dziewczyna chce otworzyć nowy rozdział w życiu, jednak liczne przeszkody na jej drodze, skutecznie jej to uniemożliwiają...jednak warto się starać, czekać, powoli działać, aby w końcu dotrzeć do celu. Jednak nie tylko Kaja jest tu głównym bohaterem. Dziadek Stanisław również nie bez powodu jest oschły, zamknięty w sobie i zgryźliwy. Autorka przepięknie wykreowała swoich bohaterów - są autentyczni, mają ludzkie wady, problemy, obawy, lęki. Ich psychologiczny zarys w pełni do mnie przemawiał. Podobnie zresztą jak ich relacja, która w miarę czasu ewaluowała, przynosząc nam nadzieję i ważny przekaz. Oprócz Kai i Stanisława znajdziemy tu inne, barwne postacie, np ciocia. Autorką osadziła całą fabułę w klimacie małomiasteczkowym. to również działało na korzyść tej historii. Wszyscy się znają i wiedza o sobie wszystko, a to tylko podsyca ciekawość czytelnika. Kochani książka niesamowicie ujmująca, pięknie napisana, ukazująca głębię ludzkich przeżyć, emocji, myśli. Znajdziemy tu miłość, przyjaźń, samotność, rodzinne sekrety, złość, zagubienie, nadzieję, tęsknotę, stratę, pustkę... cały wachlarz emocji. O czym tu warto wspomnieć, to cudownie opisany wątek koni... Bardzo pouczająca, otulająca powieść, z którą spędzicie piękne chwile! Jestem Z A C H W Y C O N A! Ta historia ma długi zostanie w mojej pamięci 🪻 polecam...
“Uważaj! To, czego sobie życzysz, możesz dostać… I co wtedy?
Kaja od zawsze była tylko z mamą, mieszkają w Hamburgu, nie jest im łatwo. Niespodziewanie przychodzi choroba matki, niebawem Kaja zostaje zupełnie sama. Strzępki informacji na temat rodziny pozostawionej przez mamę w Polsce, powodują, że dziewczyna postanawia wrócić do Polski. Ma zamiar odnaleźć swoich dziadków. Na miejscu w Kamionce, okazuje się, że babcia nie żyje, a dziadek jest odpychającym, zgryźliwym, samotnym człowiekiem. Pomimo nieprzyjemnego zachowania dziadka i domu, który marnie się prezentuje Kaja nie poddaje się. Postanawia zrobić wszystko by przekonać do siebie dziadka i odnaleźć się w nowym, jakże innym od jej wyobrażenia miejscu. Na jaw zaczynają wychodzić tajemnice z przeszłości. Dlaczego mama zerwała zupełnie kontakt z bliskimi?
Przeszłość spowita niedopowiedzeniami, skrzętnie skrywane sekrety rodzinne… Akcja powieści toczy się swoim rytmem, intryguje, niesie sporą dawkę emocji. Fabuła ciekawie poprowadzona, dopracowana w każdym szczególe, wyraźnie ukazane trudne, zawiłe relacje rodzinne i małomiasteczkowa specyficzna społeczność. Autorka ma lekkie, płynne, naturalne, pióro. Z wnikliwością i wrażliwością ukazuje emocje, jakie stają się udziałem naszych bohaterów. A ci bardzo dobrze wykreowani, ciekawy psychologiczny rys na ich osobowości. Wiarygodni, realni, zwyczajni, to ludzie, jakich mijamy w naszej codzienności. Do Kaji od razu poczułam sympatię to dwudziestoletnia pewna siebie, harda, uparta, szczera, wrażliwa, pracowita, kochająca konie, bardzo samotna dziewczyna. Przyjazd w rodzinne strony matki miał być czymś dobrym w jej życiu. Jednak rzeczywistość jest zupełnie inna. Kaja wyraźnie czuje, że jest niechciana, niepotrzebna, że jest intruzem. To z perspektywy Kai i jej dziadka stopniowo odkrywamy zawiłe losy jej rodziny. I pozostali bohaterowie, paleta przeróżnych, barwnych osobowości, początkowo trudno im zaufać, polubić, z czasem wszystko nabiera innego wymiaru.
Autorka porusza w niej trudne i ważne problemy dotyczące ludzkiej egzystencji. Wygodna rutyna, spokojna samotność, trudne pogodzenie się ze śmiercią żony i nagle zjawia się ona, wnuczka, intruz. Są zupełnie różni, dzieli ich wiek, poglądy, spojrzenie na świat, a jednak łączy ich więcej niż początkowo przypuszczają. Stopniowo, niechętnie i z rezerwą zaczynają się poznawać. Czy będą w stanie razem stworzyć szczęśliwy dom? Różne odcienie miłości, przyjaźń. Rodzinne tajemnice, zadawnione urazy, które kładą cieniem na teraźniejszości. Samotność, poczucie straty, zagubienie, niezrozumienie, tęsknota. Szukanie swoich korzeni, swojego miejsca na ziemi. Zajmująco ukazany wątek o koniach, o miłości do nich. Małomiasteczkowa społeczność, tutaj wszyscy wszystko o sobie wiedzą, życie na pokaz, bo co inni powiedzą.
Mądra, ciepła, niosąca nadzieję opowieść. O stracie, o przyjaźni, o miłości, o nadziei, o szukaniu swojego miejsca na ziemi. A także o tym jak ważne i potrzebne w relacjach międzyludzkich są szczere rozmowy. Serdecznie polecam!
"Ani słowa o rodzinie"
Kaja jest dwudziestoletnią dziewczyną, jest pewna siebie, harda, uparta, a także wrażliwa. Mieszka wraz z mamą w Hamburgu. Ich życie nie było łatwe. Nagła choroba matki zmienia wszystko. Dziewczyna zostaje zupełnie sama i odkrywa strzępki informacji na temat rodziny pozostawionej przez mamę w Polsce. Dlaczego jej rodzicielka wyjechała? ?
Dziewczyna postanawia wrócić do Kamionki, aby odnaleźć swoich dziadków. Na miejscu okazuje się, że babcia nie żyje, a dziadek jest odpychającym, zgryźliwym samotnikiem. Mimo nieprzyjemnego zachowania dziadka i marnego stanu domu Kaja się nie poddaje. Pragnie przekonać go do siebie i odkryć tajemnice z przeszłości. Czy dowie się wszystkiego? ?
Na te pytania znajdziecie odpowiedzi jak sięgnięcie po książkę ?.
"Czy Kaja i dziadek będą w stanie stworzyć szczęśliwy dom?" ?
To pytanie towarzyszy nam przez całą lekturę.
Książka opisuje historie o miłości, przyjaźni, tęsknocie i poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. A także o rodzinie pełnej tajemnic. Podczas czytania będą nam towarzyszyć różne emocje. Autorka łączy elementy psychologiczne z ciepłem i nadzieją.
Cała fabuła jest wciągająca i pokazuje nam, jak trudne mogą być relacje w rodzinne, która skrywa tajemnice.
Polecam Wam ?
Gratuluję autorce i życzę dalszych sukcesów ?
Bardzo dziękuję wydawnictwu za egzemplarz ?
Współpraca reklamowa, barterowa ?.
,,bo w rodzinie o pewnych rzeczach po prostu się nie mówi"
Relacje między dziadkami i wnuczkami są z reguły pełne ciepła, miłości, troski i najczęściej wspominany je z rozrzewnieniem. Tego rodzaju odczuć nie ma bohaterka książki "Ani słowa o rodzinie".
Kaja Wesołowska przez całe swoje dwudziestoletnie życie mieszkała z mamą Anną w Hamburgu. Poza nią i przyjaciółkami nie miała nikogo bliskiego. Dopiero po jej śmierci Kaja postanawia odnaleźć dziadka i babcię, o których dziewczyna wiedziała jedynie, że mieszkają w małej wiosce pod Lublinem o nazwie Kamionka. I właśnie w takim przełomowym momencie ją poznajemy, gdy jedzie do miejsca, o którym wie niewiele. Spodziewa się serdecznego przyjęcia, a przynajmniej odnowienia rodzinnych więzi. Na miejscu jednak wszystko wygląda inaczej, niż sobie wymarzyła. Dziadek Stanisław okazuje się gderliwym, niemiłym w kontakcie samotnikiem, a babcia Basia zmarła kilka lat temu. Nie okazuje wnuczce żadnych cieplejszych uczuć, a wręcz przeciwnie, ma nadzieję, że dziewczyna szybko się znudzi i wyjedzie do większego miasta. Od początku jest zirytowany jej obecnością, chęcią wprowadzenia zmian w jego domu wymagającym remontu, ale też zachowaniem i wyglądem, gdyż Kaja przypomina raczej chłopaka ze swoją podgoloną fryzurą, kolczykami i tatuażami. Do tego wciąż drąży temat sekretów rodzinnych, o których on nie chce mówić, a ona chciałaby wiedzieć. Pytań jest sporo i my też nie od razu o wszystkim się dowiadujemy.
Miałam już do czynienia z prozą pani Alicji Filipowskiej czytając ,,Nigdy bym", w którym poruszała życiowe problemy dojrzałych kobiet. Tym razem opowiada nam o młodej dziewczynie, która pragnie poczuć się kochaną i potrzebną przez najbliższych, ale nie jest jej łatwo to osiągnąć. Zawsze chciała mieć większą rodzinę, ale nigdy nie przypuszczała, że gdy to pragnienie się spełni, nie będzie jej lekko.
Autorka zastosowała ciekawy sposób zaprezentowania tej historii z dwóch różnych perspektyw: Kai i dziadka. Kaja zwierza się nam ze swoich rozterek, planów, smutków, rozgoryczenia i tego, co zamierza zrobić ujawniając swoje odczucia i emocje. Punkt widzenia Stanisława poznajemy w nieco odmienny sposób. Niemal każdego dnia zwraca się do swojej ukochanej, zmarłej żony, której zdjęcie trzyma w swoim pokoju. Z jego perspektywy wszystko wygląda mniej surowo, a wizerunek samotnego starszego pana nabiera nieco łagodniejszego wyrazu. Wbrew pozorom, które wokół siebie stworzył, jest troskliwy, wrażliwy, nostalgiczny, ale też uparty. On po prostu nie potrafi inaczej postępować. Jego kwestie są jakby komentarzami do wydarzeń a jego wynurzenia ukazują nam zdarzenia w nieco innym świetle. Okazuje się, że on też musi nauczyć się funkcjonować w nowej rzeczywistości po tym, jak od kilku lat unikał ludzi, nawet sióstr swojej żony, Halinki i Bożenki.
Kaja też nie ma łatwo, gdyż realia polskiej wsi odbiegają od życia w Niemczech, więc trudno jej odnaleźć się w niewielkiej społeczności. Nieco kolorytu dodaje jej życiu mieszkająca obok ciotka Halinka, która jest niczym kolorowy ptak. Niestety, jej energia tłamszona jest przez starszą siostrę Bożenkę, z którą mieszka w dużym domu. Mimo to Kaja czuje się u nich znacznie lepiej, niż u dziadka. Bardzo wzruszającym motywem jest miłość do koni, które Kaja uwielbia i na szczęście tego rodzaju zajęcie udaje się jej wykonywać i to dzięki dziadkowi, więc tym gestem pokazał, że nie jest złym człowiekiem. Tym samym autorka pokazuje, że w każdym człowieku tkwi dobro, ale nie każdy potrafi je okazać.
,,Ani słowa o rodzinie" to powieść ze spokojną akcją, bez nagłych zrywów, ale mimo to czyta się ją z ciekawością, gdyż nie brakuje w niej emocji. Pani Filipowska z pietyzmem oddaje nastroje mieszkańców Kamionki, uwydatniając ich dobre i niezbyt chwalebne strony, gdzie obecna jest zaściankowość, hipokryzja, kołtuństwo, zakłamanie, ale też serdeczność, wsparcie i życzliwość. Odmalowała ich barwne osobowości oddając charakter prowincjonalnego środowiska i realia życia na małej wsi, w której pozornie się niewiele dzieje, wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, bo wieści roznoszą się błyskawicznie, w parku siedzą miejscowe pijaczki, ludzie mają ze sobą różne relacje, lepsze lub gorsze, a w niedzielę wędrują do kościoła z nabożną miną.
Przede wszystkim to opowieść o skomplikowanych relacjach rodzinnych, sekretach skrywanych od lat, które są przyczyną nienawiści niszczącej więzi. Przez wiele lat pielęgnowane były nieuzasadnione wzajemne pretensje, zakorzenione, niczym chwasty, które trudno wyrwać. To też historia o realizowaniu swojej pasji, odnajdywaniu swego miejsca na ziemi oraz dostrzeganiu w innych tego, co mają w sobie dobrego i docenianiu drugiego człowieka.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem Zysk i S-ka
,,Ani słowa o rodzinie" to powieść, w której Autorka decyduje się na podjęcie trudnego wątku jakim są relacje rodzinne. Relacje otulone ogromną dawką emocji, tajemnic, wzajemnej niechęci, niedopowiedzeń, a nawet i bólu.
Fabuła została bardzo ciekawie skonstruowana i dokładnie przemyślana. Wszystko zaczyna się w momencie, kiedy młoda dziewczyna Kaja traci matkę i postanawia wyruszyć do Polski, aby poznać rodzinę której nigdy nie widziała na oczy. Do tej pory na świecie był tylko ona i mama, bo ojca nie poznała, a dziadków kojarzyła wyłącznie z opowieści. Jednak czy wyjazd ten to dobry pomysł?
Z całą pewnością pojawienie się Kaji wywraca życie dziadka Stanisława do góry nogami. Początkowo miałam problem, aby polubić jego postać. Jednak przenosząc się w czasie i poznając historie rodziny coraz lepiej rozumiem tego zgryźliwego człowieka, a nawet czasami zbyt narwaną Kaję, której zachowanie nie zawsze mi się podobało. Ich spotkanie można porównać do spotkania dwóch światów, które różni wszystko, a łączą jedynie więzy krwi. Jednak miło było się przyglądać naprawianiu straconej relacji do czego prowadziła droga była pełna potknięć i przeszkód.
,,Ani słowa o rodzinie" to historia o skutkach złej relacji na linii dziecko-rodzic, gdzie wzajemne pretensje wciąż się nawarstwiają sprawiając, że najbliższe osoby stają się sobie zupełnie obce. Jest to opowieść o przyjaźni, miłości, szukaniu swojego miejsca na ziemi, własnej tożsamości i przede wszystkim o potrzebie prawidłowych relacji międzyludzkich. W powieści tej kotłuje się od emocji i przesłań dla każdego Czytelnika. Jest to niezwykle mądra i wbrew pozorom ciepła powieść niosąca za sobą nadzieję na naprawienie wszystkich złych relacji, które być może sami mamy w swoim życiu. Serdecznie polecam.
"Nigdy bym” to opowieść o kobietach, w których życiu powinno być już niewiele niewiadomych – są dojrzałe, mają stałą pracę, są w stałych i...
Przeczytane:2024-04-12, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024, 52 książki 2024, 26 książek 2024, 12 książek 2024, Posiadam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024,
„Ani słowa o rodzinie” to już moje kolejne spotkanie z twórczością Alicji Filipowskiej i przyznaję, że kolejne bardzo udane. Autorka pisze wspaniałe, niezwykle życiowe powieści, których akcja bez problemu mogłaby znaleźć odzwierciedlenie w realnym życiu, myślę że wiele osób w znalazło się w podobnej sytuacji życiowej.
Kaja to młoda dziewczyna, która do tej pory mieszkała wraz z matką w Hamburgu, gdzie jednak się im nie przelewa. Dlatego też, gdy matka dziewczyny umiera, ta decyduje się na odszukanie swoich przodków w Polsce i spełnienie marzenia o dużej, kochającej rodzinie. Od matki dowiedziała się jedynie tyle, że ojciec zmarł, a ona będąc jeszcze w ciąży wyemigrowała do Niemiec i tam, wraz z córką układała swoje życie na nowo. Kaja po śmierci mamy decyduje się na powrót do Polski i odkrycie swojej przeszłości, a może i odnalezienie członków rodziny, których nie było dane jej w życiu poznać. Zderzenie z rzeczywistością okazuje się jednak niezwykle bolesne dla dziewczyny. Jej babcia nie żyje, a w domu wita ją jedynie dziadek Stanisław, który okazuje się być starym, zgorzkniałym człowiekiem, który zatracił całą radość życia. Dodatkowo w znacznym stopniu zaniedbał cały rodzinny dobytek, a jakby tego było mało z oburzeniem patrzy, jak Kaja próbuje coś z tym zrobić i jakoś to zmienić. Kaja stopniowo zaczyna odkrywać swoją przeszłość, mimo iż początkowo nikt nie patrzy w jej stronę przychylnym okiem, to z czasem powoli zaczyna się to zmieniać.
Jakie tajemnice z życia swojej matki i bliskich odkryje dziewczyna?? Jak duży wpływ będą one miały na dalsze decyzje i życie dziewczyny… W jak odbiegających od rzeczywistości realiach żyła Kaja, poprzez informacje, które uznawała za prawdę, a nie do końca okazały się one nią być. Tego wszystkiego można dowiedzieć się sięgając po ten tytuł!
Autorka wspaniale pisze o rodzinie, o jej wartościach, o tym jak ważne jest dla drugiej osoby wsparcie najbliższych, abyśmy zawsze w chwilach potrzeby mieli się do kogo zwrócić o pomoc, z kim dzielić zarówno swoje smutki, jak i radości! Rodzina w życiu to siła i wsparcie, które często jest naszym motorem napędowym do działania! Dla mnie osobiście rodzina w życiu jest najważniejsza, dlatego po ten tytuł sięgnęłam z wielkim zaciekawieniem. Dodatkowo lekki styl autorki, który bardzo mi przypadł do gustu, sprawia, że przez książkę przepłynęłam! Świetne jest również to, że historię poznajemy zarówno z perspektywy Kai, jak i jej dziadka, co w znacznym stopniu ułatwia zrozumienie wielu decyzji zarówno z teraźniejszości, jak i przeszłości!
Kolejne strony powieści odkrywają przed czytelnikiem kolejne tajemnice, których nie brakuje chyba w każdej rodzinie. Mniejsze, czy większe zdecydowanie są wszędzie. Odkrycie po latach niektórych z nich może mieć ogromny wpływ na dalsze nasze losy. Bardzo często również okazuje się, że prawda, którą znaliśmy przez lata może w znacznym stopniu odbiegać od faktów, które miały miejsce w przeszłości.
„Ani słowa o rodzinie” to wspaniała, poruszająca historia, podczas czytania której oczywiście nie obyło się u mnie bez łez! Napisana jest pięknym językiem, a czytanie nie męczy, tylko i wyłącznie sprawia przyjemność. Zdecydowanie warto sięgnąć po ten tytuł i gorąco go polecam wszystkim czytelnikom. Ja jestem zachwycona powieścią.