Michał Cholewa, laureat Nagrody im. Janusza Zajdla, przedstawia kolejną powieść w cyklu Algorytm Wojny.
Po zagładzie świata, który przeminął w Dniu, gdy Sztuczne Inteligencje postanowiły unicestwić ludzkość, ta jednak przetrwała i teraz podzielona na trzy mocarstwa walczy o pozostałości dawnej cywilizacji.
Zasady nie obowiązują, moralność nie istnieje. Ludzie są jeszcze bardziej bezwzględni niż SI, a do tego nielogiczni, małostkowi, aroganccy, gotowi mścić się i mordować w imię prywatnych ambicji.
Marcin Wierzbowski ze swoim oddziałem weteranów zostaje wciągnięty w szeregi niezawodnego, lecz cieszącego się złą sławą Dowództwa Operacji Specjalnych Unii Europejskiej. Dowodzący nimi pułkownik Brisbane zabiera żołnierzy w kolejną misję, tym razem na Liberty, planetę, która zadziwiająco dobrze poradziła sobie z buntem maszyn i dysponuje aż dwiema kopalniami caellium, niezwykle cennego surowca. Niestety Liberty leży w strefie wpływów potężnych Stanów Zjednoczonych i znowu misterne operacje specjalne muszą zastąpić inwazję na pełną skalę.
Tym razem jednak szans na sukces nie dostrzegają nawet magowie, ludzie-komputery żyjący w komorach medycznych, którzy stracili kontakt ze swoim gatunkiem, w zamian zyskując niemal nieograniczone możliwości analizy i zdobywania wiedzy.
Brisbane wierzy jednak Colette, dziewczynie ukształtowanej w projekcie Dedal, który miał za zadanie stworzenie następcy SI.
Czym będzie zwycięstwo i jaką cenę trzeba za nie zapłacić?
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2016-02-03
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 512
Algorytm Wojny, ogromne kosmiczne bitwy, walki wywiadów i sił specjalnych. Genialni bohaterowie i zaskakujące zmiany akcji. Ludzie kontra maszyny. Intuicja...
Nagle oszalałe Sztuczne Inteligencje zniszczyły znany nam świat. Wędrujemy wśród gwiazd i w blasku supernowych toczymy wojny. Na ponurych planetach i ciemnych...
Przeczytane:2016-03-01, Ocena: 6, Przeczytałam, "Wyzwanie - fantastyka 2016", 52 książki 2016, Mam,
MICHAŁ CHOLEWA - niezwykle utalentowany pisarz S-F młodego pokolenia, autor znakomicie przyjętego cyklu "Algorytm wojny", zdobywca prestiżowej Nagrody Im. Janusza Zajdla w 2015 roku. Nie ukrywam, iż śledzę dokonania tego autora z wielkim zainteresowaniem, jak i również bardzo kibicuję mu w jego pisarskiej karierze, ponieważ moim skromnym zdaniem skala jego talentu dorównuje takim geniuszom pióra, jak Stanisław Lem czy też Janusz Zajdel. Jego książki stanowią bowiem niezwykłe połączenie pasjonującej akcji, sensacji, grozy, z piekielnie inteligentną grą toczoną pomiędzy autorem i czytelnikiem, która to stanowi wielkie wyzwanie dla każdego odbiorcy jego twórczości.
Po takich słowach nie muszę chyba dodawać, iż z wielką niecierpliwością wyczekuje każdej kolejnej odsłony fantastycznego cyklu "Algorytm wojny", opowiadającego o mrocznej wizji świata przyszłości, w którym to ludzkość podzielona na kilka głównych frakcji politycznych, toczy kosmiczną walkę o pozostałości minionego świata, który to uległ zagładzie po "Dniu", czyli początku wojny pomiędzy ludźmi, a Sztuczna Inteligencją... Na najnowszą część przyszło czekam Mi i innym czytelnikom blisko rok, lecz oto czas ten został w pełni wynagrodzony możliwością lektury powieści pt. "Inwit", która to, podobnie jak poprzedni tomy cyklu, ukazała się nakładem Wydawnictwa Warbook. Czas zatem na podzielenie się wrażeniami z tego literackiego spotkania, które oczywiście było niezwykle owocne...:)
"Inwit" przedstawia wydarzenia rozgrywające się niespełna rok po tym, co mogliśmy obserwować w poprzedniej części cyklu - "Forcie". Główni bohaterowie tej kosmicznej sagi, z sierżantem Marcinem Wierzbowskim na czele, stanowią część składową Dowództwa Operacji Sił Specjalnych Unii Europejskiej, czyli komandosów cieszących się jak najbardziej złą sławą bezwzględnych żołnierzy. Wraz z dowódcą - pułkownikiem Brisbanem i towarzyszącą mu tajemniczą Colette, trafiają na zapomnianą po "Dniu" planetę Liberty, której największym skarbem są bogate złoża caellium, czyli niezwykle pożądanego przez każdą ze stron konfliktu surowca energetycznego. Rząd planety przyjmuje pomoc Unii Europejskiej, lecz oczywiście polityka rządzi się swoimi prawami, które mają niewiele wspólnego z dobrem milionów cywili żyjących na Liberty. Tym samym Wierzbowski, Weiss, Isakkson, Thorne i Van Reuters trafiają w sam środek terrorystyczno - partyzanckich działań tzw. "Dzieci Liberty", zaś w przestrzeni około planetarnej pojawiają się nieproszeni goście...
Najnowsze dzieło Michała Cholewy stanowi bez wątpienia najbardziej wymagającą, złożoną i inteligentną odsłonę cyklu, spośród tych jakie do tej pory mogliśmy poznać. Polityczne rokowania na najwyższych szczeblach, skomplikowana gra wywiadów Unii Europejskiej, rządu Liberty i pozostałych uczestników tej gry, wielkie kosmiczne bitwy i szybkie starcia oddziału OES-ów na powierzchni planety i we wnętrzach kosmicznych okrętów, a wszystko to podane w wyrafinowany, dopracowany pod każdym względem, pasjonujący, intrygujący i zaskakujący na każdym kroku, sposób. Świat wykreowany wyobraźnią autora w tej opowieści, wciąga czytelnika bez reszty w tę zagadkową i misterną grę, która działa niczym narkotyk... Nie chce się jej kończyć i nie chce się powracać do rzeczywistości, która wobec wydarzeń rozgrywających się na kartach "Inwitu", jest po prostu śmiertelnie nudna...;)
Pod względem fabularnym jest świetnie, zresztą jak zawsze u Michała Cholewy. Po krótkim wprowadzeniu i przypomnieniu sytuacji głównych bohaterów, zostajemy rzuceni w sam wir, początkowo niezwykle skomplikowanych, z czasem bardziej przejrzystych, wydarzeń na planecie Liberty, i w okalającej ją przestrzeni kosmicznej. Akcja skupia się na kilku głównych planach, tj. na działaniach oddziału OES-ów, wydarzeniach przedstawiających losy rdzennych mieszkańców planety, a w szczególności jej przywódców, oraz na niezwykle emocjonujących chwilach na pokładzie okrętu EUS "Kraken", który odgrywa decydującą rolę w tej historii. Oczywiście to nie wszystko, czym raczy nas autor w swej opowieści, gdyż częste zmiany lokacji jak i obiektów naszego zainteresowania, stanowią główny rdzeń tej fabuły. Jest pasjonująco, intrygująco i bardzo zaskakująco, o czym przekonujemy się tym bardziej, im bliżej nam do finału tej opowieści. W odróżnieniu od poprzedniego tomu, tym razem postawiono tutaj nacisk na ujęcie w skali "makro", w którym to każda z grup postaci pierwszo i drugoplanowych, odgrywa równie istotną rolę, zaś sama akcja nie skupia się jedynie na losach "Wierzby" i jego podwładnych. Dzieje się tak wiele i tak ciekawie, iż czasami nie sposób nie zadać sobie pytania o to, czy, jak to trafnie ujął wydawca, historia ta mogła powstać w umyśle człowieka, czy też maczała w niej palce jakaś sprytna SI...;)
"Inwit" zachwyca swoim rozmachem, co jest widoczne szczególnie w rozdziałach poświęconych oglądowi sytuacji ogólnej, jaka to ma miejsce na planecie Liberty i wokół planety. Największe wrażenie wywierają tutaj oczywiście sceny kosmicznej walki, ale również i te opowiadające o taktyce, wyprzedzającej na długo rzeczywisty obrót wydarzeń, jaki to ma później miejsce. Autor niewątpliwie świetnie odnajduje się w takim układzie, czego wyraz dał już w drugim tomie cyklu - "Punkcie cięcia", ale dopiero w tej powieści ukazuje pełnię skali swojego taktyczno - literackiego talentu przewidywania oraz rysowania i wprowadzania w życie niezwykle inteligentnych scenariuszy kosmicznej wojny... Oczywiście w parze z owym zmysłem taktycznym, idzie niezwykle imponująca wiedza z pogranicza fizyki i astronomii, którą to Michał Cholewa raz jeszcze "sprzedaje" w perfekcyjny sposób:) Długo szukałam w pamięci książki S-F, która w tak mądry, przejrzysty i barwny sposób przedstawiałaby kosmiczną wojnę, ze wszystkimi jej aspektami włącznie, czyli polityką i taktyką na czele, i naprawdę nie znalazłam lepszej od najnowszego dzieła Michała Cholewy...
Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o bohaterach tej opowieści, z którymi to przez te trzy poprzednie tomy zdążyłam się już bardzo zżyć... Tym razem drużyna "Wierzby" liczy zaledwie sześć osób, zaś do grona dobrze znanych nam już postaci, dołączyła krnąbrna i nie do końca najsympatyczniejsza dziewczyna na świecie - Delaviente, którą swoją osobą wsparła nowych członków OES-ów. Cóż mogę powiedzieć o tych postaciach, aniżeli to że są równie fascynujący, barwni, intrygujący i prawdziwi, jak miało to miejsce w poprzednich odsłonach cyklu? Mogę dodać jedynie, iż każdy z nich odsłania nieco bardziej swoją prawdziwa twarz, nawet łącznie z posągowymi Weissem czy też Thornem na czele;) Największe zmiany zaszły jednak w moim ulubionym bohaterze, czyli Marcinie Wierzbowskim, który ze zwykłego żołnierza, stał się sierżantem dowodzącym całą grupą, a tym samym decydującym o ich życiu. Ten ciężar widać u tej postaci, i trudno zresztą temu też się dziwić... Ale tym samym sam "Wierzba" zyskuje w moich oczach jeszcze bardziej, gdyż przez to ten młody chłopak stał się prawdziwym mężczyzną... Obok żołnierzy z oddziału Marcina, płk. Brisbane'a czy też tajemniczej Colette, pojawiają się tutaj również i inni znani nam już bohaterowie, z komandor Elise Moore, komandorem Delanovem czy też nieodgadnionym admirałem Kuertenem na czele, którzy to również stanowią bardzo silną stronę tej historii. Nie można też zapominać o nowych bohaterach, czyli mieszkańcach Liberty, którzy to są nie mniej intrygujący niż ich bardziej nam znani towarzysze...
Michał Cholewa zaskoczył Mnie swoją opowieścią, a dokładnie jej charakterem. Po "Forcie" spodziewałam się czegoś w tym samym stylu, tymczasem autor dał mi tutaj emocje, pomysły, strukturę fabularną przypominającą "Punkt ciecia", tyle że w jeszcze bardziej rozwiniętej i inteligentnej formie. I przyznam, że było to zaskoczenie niezwykle pozytywne, imponujące i pociągające, gdyż zaproponowana i toczona przez autora gra intelektualna z czytelnikiem, bardzo wciąga... Połączenie hard S-F z kriminalno - szpiegowską historią, o które to mógł się pokusić jedynie wybitny pisarz, a takim w mym mniemaniu jest Michał Cholewa. I choć być może książki nie czyta się tak łatwo i lekko jak poprzedniego tomu, to jednak satysfakcja literacka płynąca z tej lektury, jest przeogromna... Dla fanów twórczości tego autora, jest to pozycja obowiązkowa. Również i ci, którzy pierwszy raz zetknęli się z tym cyklem, nie powinni czuć się zagubieni, a tym samym mogą traktować tę powieść jako odrębną całość, ciesząc się jej wszelkimi walorami. Chociaż moim skromny zdaniem, odmówienie sobie poznania całości cyklu "Algorytm wojny", było bo jawną zbrodnią przeciwko literaturze scence - fiction...;) Polecam!