Trwają przygotowania do świąt. Na osiedlu położonym na obrzeżach Krakowa lśnią tysiące świateł. Tylko dwa domy stoją ciemne. Przedwojenna willa i niewielki budynek obok niej.
Antek Milewski wraca do domu po latach. Zostawia za sobą porażkę życiową i chce zacząć wszystko od nowa. Kiedy przekracza próg starej willi, wracają dawne wspomnienia. Zaczyna rozumieć, że nie odnajdzie spokoju, dopóki nie rozwiąże tajemnicy z przeszłości. Dlaczego kochający ojciec nagle porzucił żonę i sześcioletniego syna? Czemu nigdy nie próbował naprawić błędu?
W małym jednorodzinnym domu nie obchodzi się świąt Bożego Narodzenia, bo kojarzą się z tragicznym wypadkiem. Magda Łaniewska i jej dwaj bracia zawsze wtedy wyjeżdżają do ciepłych krajów. Ale tym razem staną przed wielkim wyzwaniem. Będą musieli zorganizować prawdziwą Wigilię.
Nie wszystko pójdzie zgodnie z planem. Nie każdy człowiek okaże się wart pokładanego w nim zaufania. Jednak w magiczną noc światła zapalą się nie tylko w dwóch uśpionych domach, ale też w sercach ich mieszkańców.
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2017-11-08
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
„Wspaniała rodzina to wciąż największe marzenie większości ludzi”.
Żyjemy w świecie, w którym każdy chce być samodzielny. To źle. Zrywamy więzi, a potem każdy się dziwi, że jest samotny.
Tę książkę w swojej biblioteczce mam już od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz znalazłam chwilę, aby po nią sięgnąć. Trzeba w końcu zbudować jakiś nastrój świąteczny, a opowieść "Światło w Cichą Noc" Krystyny Mirek jest idealna, aby to zrobić.
To historia niezwykła, w której nie znajdziecie typowo bożonarodzeniowej atmosfery z opłatkiem, życzeniami wszystkiego dobrego oraz pachnący karpiem na wigilijnym stole. Zamiast tego przeczytacie o zwykłych ludziach, ich tragediach, poplątanych losach oraz przeszłości, która – mimo upływających lat – wciąż nie pozwala o sobie zapomnieć i normalnie żyć. Aby jednak to zrozumieć, przedstawię kilka ważnych kwestii dotyczących fabuły.
Już tylko kilka dni dzieli mieszkańców Krakowa od Bożego Narodzenia. Wszędzie więc panuje iście świąteczna atmosfera. Z głośników wydobywają się dźwięki piosenek bożonarodzeniowych, witryny oraz wnętrza przestrzeni publicznych są obficie przystrojone, a ludzi ogarnia szał przedświątecznych zakupów. Wszystko po to, żeby ze wszystkim zdążyć do Pierwszej Gwiazdki.
Jest jednak rodzina, która za wszelką cenę próbuje zapomnieć o tym okresie i co roku – zamiast tradycyjnie obchodzić Boże Narodzenie – wyjeżdżają do ciepłych krajów. Chcą zapomnieć, więc zarówno Magda Łaniewska, jak i jej dwa bracia planują swoje wakacje tak, aby nie musieć oglądać tego wszystkiego, co dzieje się dookoła. I tak odkąd pamiętają.
Równolegle poznajemy też Antka – również pokrzywdzonego przez los młodego mężczyznę obecnie stojącego na zakręcie przez kilka złych decyzji.
Dla obu rodzin jednak te święta będą oznaczać zupełnie co innego. Magda spróbuje przełamać wieloletnią tradycję i dla swojego ukochanego postara się zorganizować święta. Natomiast Antek spróbuje zrozumieć tajemnice z przeszłości oraz przebaczyć. Czy obojgu uda się odnaleźć w nowej dla siebie sytuacji oraz znaleźć ducha świąt? Czy potrafią zapomnieć o tragedii, jaka ich spotkała i zacząć wszystko od nowa? Tego dowiecie się, czytając "Światło w Cichą Noc".
Jak to jednak w życiu bywa, nie wszystko przebiega według założonego planu. Bohaterowie nieraz będą musieli zaryzykować, zawiodą się na tych, na których nie powinni, ale ostatecznie światło zabłyśnie nie tylko na choince. Ich serca będą gotowe, aby otworzyć się i znów zacząć żyć.
Historia napisana przez Krystynę Mirek jest lekka do czytania, ale bynajmniej niełatwa, co autorka udowodni wielokrotnie. Nieoczekiwane zwroty akcji, mnóstwo emocji i monologi wewnętrzne bohaterów pozwolą nam zrozumieć ich postępowanie. To pełna ciepła opowieść o samotności, niewyobrażalnym bólu oraz stereotypach, roli kobiet w rodzinie. To także historia walki o prawdę, przeszłość, przyszłość oraz wolność i niezależność myślenia. Mirek udowadnia, że nie każde wspomnienie związane ze świętami przynosi nam radość, rodzinne ciepło oraz bliskość. Niektóre wręcz przywołują koszmary z dzieciństwa, o których lepiej nie pamiętać.
Mimo że historia sprawia wrażenie dokończonej, to jednak czyta się z zainteresowaniem i chętnie sięgnę po następne książki tej autorki.
Jest grudzień. Dookoła trwają przygotowania do świąt. Wigilia i Święta Bożego Narodzenia to dla większości ludzi czas rodzinnych spotkań, ciepła, radości, bliskości. Niestety, dla Magdy i jej dwóch braci, Michała i Bartka, święta są najtrudniejszym okresem w ciągu całego roku. Wigilia, choinka, pierniki, śnieg są dla rodzeństwa symbolem tragedii jaka dotknęła ich gdy byli dziećmi. W Wigilię w wypadku zginęli ich rodzice. Dlatego Magda, Bartek i Michał nie obchodzą tradycyjnie świąt. Zawsze w tym okresie wyjeżdżają na egzotyczne wakacje. Jednak tego roku Magda decyduje się na przełomowy krok. Postanawia zorganizować Wigilię, na którą zostaje zaproszona rodzina jej narzeczonego Konstantego. Jest to nie lada wyzwanie dla dziewczyny, która nigdy nie przygotowywała świąt. Magdzie bardzo zależy aby zrobić dobre wrażenie na przyszłych teściach. Na szczęście może liczyć na wsparcie braci i kochanej, bliskiej sąsiadki, babci Kaliny. Wszyscy rzucają się w wir świątecznych przygotowań. Tymczasem w domu babci Kaliny pojawia się Antek Milewski, ukochany wnuk, z którym lata temu straciła bliski kontakt. Antek jest właśnie na życiowym zakręcie. Stracił wszystko: pracę, pozycję zawodową, mieszkanie, znajomych i ukochaną kobietę. Zaufał nieodpowiedniej osobie, został oszukany i wykorzystany. U babci miał zawitać tylko na chwilę, aby przekazać przesyłkę od swojej matki. Jednak zdecydował się zostać na dłużej, ku wielkiej radości babci Kaliny, która strasznie za nim tęskniła. Kiedyś Antek z rodzicami mieszkał w domu babci Kaliny, byli szczęśliwą rodziną. Jednak gdy chłopak miał sześć lat ,ojciec nagle ich porzucił. Odszedł do innej kobiety, z którą miał córkę. Matka Antka zdradzona i porzucona, zabrała syna i wyprowadziła się od babci Kaliny ( dom rodzinny męża). Rodzina się rozpadła. Antek już prędzej chciał nawiązać kontakt z babcią, ale nie umiał się na to zdobyć, bał się, że zrani tym matkę. Teraz po wielu latach Antek odbudowuje relacje z babcią. Decyduje się również poznać swoją przyrodnią siostrę Biankę. Antek odnawia też znajomość z sąsiadami, rodzeństwem Łaniewskich, z którymi przyjaźnił się jako dziecko. Czy te święta okaża się dla wszystkich przełomowe? Czy bohaterom uda się rozliczyć i pogodzić z przeszłością? Książka dość długo czekała na swoją kolej na mojej półce. Jest grudzień więc postanowiłam nadrobić zaległości w lekturach w klimacie świątecznym. Jedną z tych lektur jest właśnie "Światło w Cichą Noc". Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Krystyny Mirek i już wiem, że nie ostatnie. Historia rodzeństwa Łaniewskich, babci Kaliny i Antka niesamowicie mnie urzekła. Bohaterowie są bardzo sympatyczni i z miejsca stają się bliscy czytelnikowi (no może z wyjątkiem Konstantego i jego ojca). Każdy z bohaterów jest zupełnie inny. Mają różne usposobienia, charaktery ale każdy z nich jest wyjątkowy. Świetna jest postać Bartka. Jego "luz", sposób bycia, poczucie humoru. Uwielbiam poprostu. Jestem tak ciekawa dalszych losów bohaterów, że już planuję zakup kolejnych części z cyklu Willi pod Kasztanem. "Światło w Cichą Noc" czytało się bardzo przyjemnie. Jest to ciepła, piękna, nastrojowa historia. Wzruszająca, ale też niosąca nadzieję. Polecam serdecznie.
Święta Bożego Narodzenia nieodmiennie kojarzą mi się ze świecidełkami, kolorowymi lampkami, uroczymi ozdobami i bajecznymi wystawami sklepowymi. Oczywiście jest to przede wszystkim czas dla rodziny, pojednania z bliskimi, czas wybaczania i zacieśniania więzi, chwile pełne radości, śmiechu i miłości. Tylko co jeśli ktoś jest pozbawiony tej rodziny? Czuje pustkę i żal, a jak na złość już od listopada bombardowani są z każdej strony świątecznymi gadżetami i całą tą świąteczną otoczką?
Bohaterowie książki najchętniej wymazaliby termin świąt z kalendarza. Mogliby przespać ten czas lub wyjechać gdzieś daleko, najlepiej do ciepłych krajów, gdzie świąteczny klimat nie jest tak odczuwalny. Tego roku jednak ma się wszystko zmienić, zarówno u Antka Milewskiego, jak i Magdy Łaniewskiej i jej braci. Czy na pewno uda się odczarować święta i wszystko pójdzie zgodnie z planem?
Przyzwyczaiłam się do przedstawiania świąt w sposób pozytywny - przyjemny, swojski, ciepły i rodzinny. Tutaj mamy inaczej, nikt na te święta nie czeka. W innych książkach, nawet jeśli w rodzinach występują konflikty, zadry czy niedomówienia to jednak wszyscy mają nadzieję, że okres świąt zmieni postać rzeczy i rodzina na powrót stanie się jednością. Tutaj autorka miała nieco inny zamysł. Pomysł ciekawy, nietypowy, jednak nie do końca przemawia do mnie sposób przelania go na papier. Postaci nie bardzo do mnie przemawiają, są mało wiarygodne ze względu na to co mówią, jak się zachowują i jakie mają podejście do życia. Niby każda postać jest inna, ale ja wyczuwam tu jakiś na siłę narzucony schemat, a nie osoby z krwi i kości. Nie szczególnie spodobał mi się też sposób przedstawienia historii - przedłużające się rozmowy o tym samym, jakby na siłę miały wydłużyć książkę. Przecież rozmowa Magdy z braćmi na temat konieczności zorganizowania świąt była rozciągnięta na 40 stron! No niestety można się znudzić i zapomnieć co było wcześniej. Na szczęście pojawił się wątek Mirskich, rodziny, jak z obrazka, która idealna jednak wcale nie jest i ten motyw oraz związek Magdy i Konstantego sprawiły, że chciałam doczytać książkę.
Naturalnie chcę też poznać dalsze losy bohaterów, ich tajemnice i to co przyniesie przyszłość. Liczę na to, że druga część, czyli "Światło o poranku" (które już w domu mam) będzie tą lepszą częścią i obudzi we mnie więcej pozytywnych odczuć.
Wspomnę jeszcze tylko o okładkach. No nic nie poradzę na to, że uwielbiam sielskie, klimatyczne, ciepłe i urocze okładki, są dla mnie pierwszym wyznacznikiem podjęcia decyzji o sięgnięciu po daną książkę - dopiero później czytam o czym jest fabuła książki. W tym przypadku oba tomy mają obłędną okładkę i mam ochotę bez przerwy się w nie wpatrywać.
Święta Bożego Narodzenia – radosne oczekiwanie, rozświetlona choinka, wspólne śpiewanie kolęd, prezenty, atmosfera pełna ciepła. Niestety nie dla Magdy i jej dwóch braci. Przed laty w wigilijny wieczór doszło do tragedii, która odebrała urok świąt i pogrążyła rodzeństwo w rozpaczy. Dopiero niespodziewane wyzwanie sprawi, że będą musieli uporać się z przeszłością. Przed podobnym zadaniem staje Antek, który po latach wraca do domu rodzinnego. Nawet obłędna kuchnia babci Kaliny nie jest w stanie zmazać wspomnień po ojcu i jego decyzji o porzuceniu rodziny. Antek wciąż nie poznał odpowiedzi na wiele pytań.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Krystyny Mirek i nie było ono zaskakujące. Już wcześniej słyszałam o tej autorce i choć niespecjalnie zagłębiałam się w informacje na jej temat, wyobrażałam sobie, że jej książki są lekkie, niezobowiązujące, dzięki czemu umilą wolny dzień, choć nie wzbudzą zachwytu. Właśnie tak mogę opisać swoją przygodę ze „Światłem w Cichą Noc”: to pełna ciepła lektura, która co prawda nie pozostawiała po sobie większego wrażenia, jednak pozwoliła mi się odprężyć w świąteczny wieczór.
Najmocniejszą stroną tej powieści jest kreacja bohaterów. Postacie są bowiem wyjątkowo naturalne, prawdziwe, przypominają osoby z naszego najbliższego otoczenia, przez co łatwo się z nimi utożsamić. Każdy z nich ma problemy, w których możemy odnaleźć odbicie własnych, ich rozterki nie są wyolbrzymione, tylko po prostu ludzkie. Rodzeństwo Łaniewskich przez całe swoje życie próbuje się pogodzić z tragicznym wypadkiem, który rozbił ich rodzinę. Antek nie jest w stanie wybaczyć ojcu po tym, jak ten zostawił jego i swoją żonę. Kalina musiała zaakceptować wybór syna, przez co nie widywała wnuka przez całe lata. Z kolei Dorota Mirska orientuje się, że jej idealny z pozoru dom to jedynie złota klatka. Nie ma wątpliwości, że te wszystkie sytuacje to jedynie kronika dnia codziennego – może niezbyt zaskakująca, ale właśnie uderzająca w swojej prostocie.
Do stylu nie mogę mieć większych zastrzeżeń, pomijając (najprawdopodobniej niezamierzony) patos, który momentami przewijał się w dialogach. Rozdziały mijają w zastraszającym tempie, nieproporcjonalnym do samej akcji, biegnącej dość spokojnym, ustabilizowanym rytmem. Potwierdzają się opinie głoszące, że Krystyna Mirek posługuje się bardzo lekkim piórem. Co prawda atmosfera utrzymująca się w powieści nie pozwala na doznanie gwałtowniejszych uczuć, ale za to idealnie się wpisuje w świąteczny klimat. „Światło w Cichą Noc” kończyłam w Boże Narodzenie, więc możecie wierzyć mi na słowo, że to idealna lektura na ten czas. Autorka zadbała, żeby ze stron wprost wylewał się zapach pierników, zatem trudno nie ulec tak dobrze oddanemu nastrojowi.
Oczywiście święta są jedynie tłem wydarzeń, polegających głównie na uchylaniu rąbka rodzinnych tajemnic czy na pojednaniach (bądź kłótniach). Ponieważ to dopiero pierwszy tom cyklu, poszczególne wątki są raczej nieśmiało zarysowane. Po dotarciu do ostatniej strony nadal nie wiem, dlaczego ojciec Antka podjął taką, a nie inną decyzję, nie znam też szczegółów życia rodziny Mirskich, przez co postępowanie Doroty wydaje się nagłe i nie dość dobrze uzasadnione. Trudno doszukiwać się w fabule niespodziewanych zwrotów akcji, wprost przeciwnie: bywa ona niemal irytująco powolna, co z pewnością nie spodoba się niecierpliwym. Wierzę, że zamierzeniem książki było jedynie otwarcie poszczególnych furtek, które w kolejnych tomach pozwolą autorce na rozwinięcie każdego z tematów. Nie da się bowiem ukryć, że mimo codzienności motywów przedstawionych w powieści, kilka z nich porusza dość istotne problemy, które wymagają odpowiednio poświęconej uwagi. Jest dość przewidywalnie, jest prosto, jest nieco naiwnie – ale trudno nie odmówić tej książce pewnego uroku. I choć zauważyłam kilka niedociągnięć (przykładowo relacja Magdy i jej ukochanego, Konstantego, jest kompletnie niezrozumiała: ich pozorna zażyłość wydaje się pusta i nielogiczna), to jednak z ciekawością sięgnę po kontynuację serii „Willi pod Kasztanem”. Bo mimo wszystko trudno nie przywiązać się do tych bohaterów i nie poczuć potrzeby poznania ich dalszych losów.
Jeśli na tegoroczne Boże Narodzenie będziecie poszukiwali odprężającej, świątecznej lektury, to mogę zdecydowanie polecić „Światło w Cichą Noc”. Zwolennicy prostych obyczajówek doskonale odnajdą się w tematyce, zwłaszcza jeśli będą domagać się historii niewymagającej, a jednocześnie klimatycznej i przyjemnej w odbiorze. Sama z chęcią powrócę do opisanego przez Krystynę Mirek zakątka Krakowa.
Uwielbiam pióro Krysi. Zawsze w jej powieściach odnajdę ukojenie, bardzo mądre słowa, które dają mentalnego kopa i nakazują pozytywne myślenie o życiu, ładują dobrą energią, wzbudzają wiele emocji, a także otulają człowieka niczym ciepła, puchową kołdrą, w której można się zaszyć przed całym światem i na spokojnie wyciszyć. Sięgając po jej najnowszą książkę ,,Światło w Cichą Noc'' pragnęłam znaleźć przyjemną świąteczną atmosferę, puszysty, biały śnieg, którego w tym roku szczególnie mi zabrakło na święta, pozytywne emocje pokrzepiające serce. Wszystko to otrzymałam, ale... No właśnie. Było jakieś ale, które sprawiło, że nie do końca zakochałam się w historii, a bardzo na to liczyłam.
Książka wciągająca bardzo, już od pierwszych stron jak zresztą każda z powieści pani Mirek . Z niecierpliwością czekam na dalsze losy bohaterów "Światła w cichą noc" Szczególnie ciepło myślę o Bartku który choć wydaje się takim "niebieskim ptakiem" to ma wiele wrażliwości i dobre serce w sobie.
* K. Mirek, "Światło w Cichą Noc", Wyd. Edipresse, Warszawa 2017, s. 91
** Tamże, s. 227/228
Książka przeczytana szybciutko bo zaledwie w dwa dni.
To przepiękna opowieść o miłości, nadziei,przebaczeniu i zawiedzionych oczekiwaniach.W sam raz na zbliżające się Święta Bożego Narodzenia. To opowieść nie tylko dla tych, którym Święta kojarzą się z radością, ciepłem spotkań rodzinnych i zapachem ciasta ale także dla tych, którym choinka przypomina o cierpieniu, smutku i miłości utraconej. Nie dla wszystkich to będzie wyjątkowy czas. Ale może się okazać, że jednak nie wszystko jeszcze jest stracone. Przecież magia Świąt może zdziałać prawdziwe cuda w naszym życiu, jeśli tylko pozostaniemy na nią otwarci. Bez miłości w naszym życiu, wszystko inne traci swój blask. To pierwsza książką tej autorki z którą miałam styczność a pod ręką czekają kolejne. Liczę, że będą równie cudowne.
Nadchodzi czas świąteczny, który większości ludzi kojarzy się z cudownym okrem. Ale nie rodzinie Łaniewskich, dla których ten czas jest wyjątkowo trudny. To właśnie podczas wigilijnego wieczoru, gdy ich rodzice pojechali po ostatnie zakupy, oni czekali w blasku choinki na ich powrót, zapukał policjant, który oznajmił im najgorszą wiadomość. Ich rodzice zginęli w wypaku, a Michał, Magda i Bartek byli zdani tylko na siebie. Musieli szybko dorosnąć, ale wyszło im to wspaniale. Tworzyli zgraną drużynę.
Jednak na okres świąteczny zawsze decydowali się na wyjazd z dala od choinki i całej świątecznej oprawy. Ale tego roku Magda za nomową swego narzeczonego zaprosiła jego rodzinę na prawdziwą, tradycyjną wigilię. Chciała zaimponować Konstantemu, nie wspominała mu wcześniej o swoich świątecznych przeżyciach i niechęci do tych dni. Była to pierwsza rozmowa rodzeństwa o świątecznym czasie, ale wspólnie doszli do wniosku, że pora już zakończyć uciekanie przezd przeszłością. Nikt nie chciał poruszać tego tematu, ale okzało się, że tak naprawdę wszyscy tego potrzebowali.
Bracia, szczególnie Bartek, postanowili pomóc siostrze w zorganizowaniu Wigilii. Wszystkie świąteczne potrawy, choinka i przybranie domu.
Bartek postanowił nawet dla siostry własnoręcznie upiec pierniczki, które wyszły wspaniałe, ale przed wręczeniem ich zostały skonsumowane przezz Michała i Antka.
Antek to wnuk sąsiadki Łaniewskich, który nie utrzymywał kontaktów z babcią. Jego zerwane więzi były podyktowane tym, że była to babcia od strony ojca. Ojca, który zdradził jego mamę i odszedł do innej kobiety, z którą miał córkę Blankę. Antek miał również za sobą przejścia, gdyż kobieta którą myślał że kocha, wykorzystała go, ukradła jego tajne i dane i przekazała do konkurencyjnej firmy, po czym znikła bez śladu. Postanowił zacząć wszystko od nowa właśnie w Krakowie, gdzie mieszkała jego babcia.
Wszyscy zaangażowali się w przygotowania dla rodziny Milewskich, tylko czy aby napewno Konstanty był tego wart. Od początku Antek próbował ostrzec Magdę przezd jej narzeczonym, którego kojarzył z kursów, gdzie był otoczony gronem pięknych pań. Bracia również czuli, żę z Konstantym musi być coś nie tak. Ich podejrzenia nasiliły się, gdzy Antek ujrzał konstantego w towarzystwie Luizy-jego szefowej. Wspólnie jedli kolację, ale spotkanie nie do końca wyglądało na służbowe.
Magda dostrzegła, że rodzina Konstantego dość stanowczo określa wszystkim role. Ojciec zarazbia pieniądze, zajmuje się firmą, natomiast matka zajmowała się domem. Uczta, którą przygotowała na niedzielny obiad była dla niej czymś niespotykanym. Ale Dorota - mama Konstantego nie miała możliwości spokojnie usiąść i porozmawiać z gośćmi. Była traktowana jak służąca. Ona sama nie zdawała sobie z tego sprawy, dopóki nie ujrzała zachowania Magdy i jej normalności, co bardzo nie spodobało się tacie Konstantego. On chciał mieć wszystko dokładnie tak jak sobie zaplanował. Nawet przyszłość dla swoich dzieci to właśnie on pllanował. Pani Dorota postanowiła się zbuntować.
Jedne święta, jedno zaproszenie na kolację, a zmieniło tak wiele.... Cudowna opowieść, którą czyta się idealnie.
Cała recenzja na: http://www.ksiazkowewyliczanki.pl/2017/12/czy-zabysnie-swiato-w-cicha-noc.html#disqus_thread
Opowieści świąteczne powinny pokazywać radość, nadzieję i ciepło, które kojarzy się ze Świętami Bożego Narodzenia. To wszystko znaleźć można w najnowszej książce Krystyny Mirek. Autora pokazuje dwie rodziny, naznaczone przez życie, które radzą sobie z problemami jak potrafią. Rodzeństwo Łoniewskich od wczesnego dzieciństwa przeżywa traumę tragicznych wydarzeń, które na domiar złego wydarzyły się w tym właśnie okresie. Na co dzień każde żyje, jak potrafi, choć widać wyraźnie, że po latach przeszłość nadal ma na nich bardzo silny wpływ. Święta dodatkowo potęgują te uczucia, dlatego też od lat uciekają od wszystkiego, co się z tym okresem kojarzy. Ale co, kiedy któregoś roku jedno z nich stwierdzi, że pora z tym skończyć? Na pewno będzie to duże wyzwanie dla całej trójki.
Świąteczne powieści to książki dające nadzieję, radość, wzruszające, a jednocześnie pokazujące magię świąt. To wszystko znaleźć można w "Świetle w Cichą Noc". Oprócz pierwszoplanowych bohaterów pojawia się tu kilka innych osób, które również tłumią w sobie różne złe wspomnienia, żyją chwilą nie pozwalając sobie na analizy, ale w końcu wszystko powoli się zmienia. U Krystyny Mirek bardzo lubię świetny styl oraz bohaterów, którzy mimo różnych życiowych ran bardzo szybko stają się bliscy.
Czas do Bożego Narodzenia skraca się coraz prędzej. Dzień za dniem ucieka i już za moment będziemy zasiadać do Wigilijnego stołu, trzymać w ręku opłatek, składać życzenia... To nie dla wszystkich wyjątkowy czas. Nie wszystkim kojarzy się pozytywnie. Ale to nie znaczy, że nie może zdarzyć się cud, który przemieni serca i podejście. Zawsze jest nadzieja, iż przeszłość, może nie bardzo kolorową zdołamy oddzielić grubą kreską i zacząć na nowo.
W najnowszej powieści Krystyna Mirek opowiada piękną historię. Niebanalną. Obsadzoną mocno w okresie przedświątecznym i już centralnie świątecznym. Bohaterowie w wyniku trudnych doświadczeń w dzieciństwie, uciekają przed Bożym Narodzeniem. Łatwiej jest wyjechać poza granice kraju, niż zmierzyć się z świąteczną atmosferą, która kojarzy się Magdzie, Bartkowi i Marcinowi z bólem straty rodziców. Rodzeństwo jest już dorosłe. Postarali się o to, aby ich więź była wyjątkowo silna. Bracia czują się odpowiedzialni za młodszą siostrę. Kiedy więc kalendarz daje dobitnie znak, że czas planować wyjazd i mogłoby się wydawać, iż lada chwila spakują walizki i wyruszą przed siebie... Magda przerywa coroczną tradycję ku uldze braci. Dziewczyna staje przed wyzwaniem: ma urządzić Wigilię dla swojego ukochanego a także jego rodziców. Bartek i Marcin chcąc uszczęśliwić siostrę, przełamują swoją niechęć do świąt i służą pomocą zakochanej Magdzie.
Antek jest już dorosły ale ból o odejściu ojca tkwi w nim nadal. Mężczyzna wskutek pewnych wydarzeń, traci wszystko. Powraca do Krakowa, aby spróbować zacząć wszystko od początku. Z czystą, białą, jak padający właśnie z zasnutego chmurami nieba, śnieg. Trafia pod czułą opiekę nieocenionej babci Kaliny. Miejsce, które zna z dzieciństwa, ma być tylko na chwilę, jednak okazuje się, że los, jak to w większości przypadków bywa, ma inne, lepsze plany.
Konstanty to chłopak, który stoi na rozdrożu. Nie potrafi wybrać pomiędzy tym, czego on sam pragnie a tym, co zaplanował dla niego ojciec. Mirscy są idealni. Bogactwo, przepych aż kipi w ich domu, ale brak w nim ciepła ogniska domowego. Jest chłód, pustka, ból niezrozumienia, brakuje miłości. Kiedy w te idealny obraz niespostrzeżenie wkradnie się osoba z innego świata, zwyczajna, pełna ciepła, złudzenia dotychczas zamiatane pod dywan, wyjdą na zewnątrz i nie pozwolą na ponowne zepchnięcie... Przychodzi więc czas, gdy klapki tkwiące na oczach tak silnie, spadają... Czy ludzie, którzy przywykli do takiego pustego życia będą zdolni wyjść na przeciw temu prawdziwemu?
Bohaterowie jeszcze nie wiedzą, że te święta będą dla nich wyjątkowe na różnych płaszczyznach, przede wszystkim jeśli chodzi o relacje. Boże Narodzenie będzie niejako punktem zwrotnym w ich życiu... Czasami wystarczy impuls. Jedno słowo. Jeden gest. To zmienia wszystko. Pragniemy miłości, poszukujemy jej z zapartym tchem, jednak okazuje się, że zupełnie nie tam, gdzie ona na nas czeka. To jednak nie oznacza, że porażka jest bezużyteczna, wręcz przeciwnie. Ze wszystkiego, co ma miejsce w naszym życiu można wyciągnąć dobro... ze wszystkiego. Jestem tego pewna a ta powieść też to świetnie ukazuje. Jest to już druga książka Krystyny Mirek, co do której zakończenia wcale nie byłam pewna... i to bardzo mi odpowiadało. Dziękuję autorce, że trzymała mnie w niepewności!
Polecam tę książkę całym sercem na ten czas świątecznych przygotowań lub świątecznego odpoczynku. Zobaczcie, że "Światło w Cichą Noc" daje nadzieję...
Pomiędzy zwątpieniem i nadzieją jest cały ocean niespełnionych marzeń oraz zawiedzionych oczekiwań. Okres świąteczny sprzyja zapominaniu tego co złe, ale i rozpamiętywaniu bolesnych wspomnień. Czasem ktoś zaczyna pragnąć rozpocząć całkiem nowy rozdział w życiu, a święta mogą okazać się w tym bardzo pomocne …
Wszystko miało się potoczyć się inaczej, a wyszło z tego bagno, w którym została utopiona iluzja szczęśliwej przyszłości. Antek od dawna nie odwiedzał pięknej willi zbudowanej przy cichej uliczce w Krakowie, czas w niej spędzony okazał się preludium do bolesnej prawdy, nawet teraz – po latach ból wciąż jest odczuwalny, a jeżeli do tego dodać ostatnie wydarzenia to bilans wychodzi na ogromnym minusie. Boże Narodzenie w tym roku nie zapowiada się dla młodego mężczyzny zbyt radośnie. Tuż obok dostojnej willi stoi jeszcze jedno domostwo, mniej okazały, lecz również brak w nim świątecznego blasku. W przypadku Magdy, Michała i Bartka od dawna funkcjonuje dobrze wypracowany schemat, trójka rodzeństwa ma zamiar uciec od bożonarodzeniowego klimatu najdalej jak się da. Co roku skutecznie odgradzają się od Świąt, lecz tym razem „tradycji” nie stanie się zadość lub przynajmniej ktoś ma plany by zburzyć wieloletni plan ominięcia Wigilii. W dwóch sąsiadujących domach od bardzo dawna duch Świąt był traktowany po macoszemu, jednak tym razem ma być całkowicie odwrotnie. Czy da się nadrobić zaległości? A może wydarzy się coś co zmieni postrzeganie nie tylko Bożego Narodzenia, ale i pewnych wydarzeń z przeszłości? Antek nie zapatrywał się na powrót do Krakowa chętnie, pamięć przywoływała niechciane obrazy, czy były oprócz nich inne - zapomniane? Co z planami Magdy i jak na nie zareagują bracia? Ta czwórka ma więcej ze sobą wspólnego niż przypuszczają, łączy ich nie tylko niechęć do świątecznej pory …
Święta Bożego Narodzenia mają w sobie czar, który z roku na rok coraz bardziej doceniam, upływ czasu nie odbiera im uroku, ale uzmysławia to co mogą przynieść i co już, niestety, bezpowrotnie minęło. „Światło w Cichą Noc” doskonale wpisuje się w listopadowo-grudniowy okres, chociaż lektura podczas innych pór roku nie odbierze wspaniałej atmosfery oraz jej przekazu. Ciepła opowieść z wieloma celnymi obserwacjami dotyczącymi nie tylko tego co dzieje się z nami w okresie świątecznym, lecz przede wszystkim dotyczących więzi rodzinnych oraz ich znaczenia, tak często niedocenianego. Krystyna Mirek w swej książce porusza wiele problemów jakie aż nazbyt często w rzeczywistym świecie głęboko ranią. Pozostawione same sobie wcale nie odchodzą w zapomnienie, wprost przeciwnie wciąż przypominają o swym istnieniu i nie pozwalają pójść naprzód. Święta stały się nie tylko tłem, ale i motywem łączącym poszczególne wątki, nie one jednak są na pierwszym planie, to miejsce zajęli bohaterowie oraz ich przeszłość. Okazuje się, że właśnie w tym momencie roku nadchodzi kulminacja tego wszystkiego co uwierało, raniło, rozczarowało lub wydawało się nie do zniesienia i to nie od niedawna, lecz od lat. Autorka skierowała swoją historię w kierunku odczarowania złych wspomnień oraz doświadczeń, natomiast nie daje, poprzez stworzone przez siebie postacie, uniwersalnej recepty na wszystkie troski. Strona po stronie towarzyszymy Antkowi, Magdzie oraz jej braciom podczas chwil, okazujących się dla nich przełomowymi. Emocje im towarzyszące oddane zostały realnie, bez egzaltacji i przede wszystkim z sympatią, chociaż nie bez gorzkich spostrzeżeń. Pomiędzy rezygnacją i przyzwyczajeniem pojawia się nadzieja oraz pragnienie rozpoczęcia nowego rozdziału w życiu, trudno nie trzymać kciuków za bohaterów i nie kibicować im w potyczkach z losem. „Światło w Cichą Noc” jest klimatyczną lekturą, nie jedynie z powodu świąt, ale zwłaszcza dzięki bohaterom zwyczajnie-niezwyczajnym, niedoskonałych, ale pełnym ideałów.
Na czas kwarantanny ta książka okazała się trafioną lekturą. Akcja powieści rozgrywa się w grudniu, gdzie bohaterowie przygotowują się do Wigilii, ale w niczym mi to nie przeszkodziło. Urzekły mnie losy bohaterów.
Tytułowego światła, które im zaświeci w cichą i wyjątkową noc poszukują wszyscy bohaterowie tej książki. Każdy ma za sobą bolesne przeżycia z powodu których Święta Bożego Narodzenia przestały kojarzyć się z radością.Przejmujący był wątek rodzeństwa, które nie obchodzi Wigilii z powodu osobistej tragedii sprzed lat. Antek Milewski, główny bohater był dla mnie taką bratnią duszą, jego historia jest mi bliska, bo też strata bliskiej dla mnie osoby napełniła mnie bólem.Urzekły mnie opisy mroźniej zimy, dzisiaj w grudniu to ciężko o taki widok. Wspaniała postać babci Kaliny, kobiety niezwykle serdecznej i mądrej,która zawsze służy pomocą. Chętnie sięgnę po kolejne tomy tej serii.
Książka jak najbardziej wpisuje się w klimat okołoświąteczny. Porusza ważne, trudne sprawy. Pokazuje, że czas można oswoić; że traumatyczne przeżycia z przeszłości, dzięki przyjaznym ludziom, można pokonać; że za życiem w luksusie niejednokrotnie kryją się ludzkie nieszczęścia; że magiczny czas Bożego Narodzenia może wpłynąć na relacje międzyludzkie.
Choć już dawn po świętach... nadrabiam zaległości książkowe, chcąc przedłużyć jeszcze te uczucia... radosnego oczekiwania, piękna rozświetlonej choinki, wspólnego śpiewanie kolęd, szykowania i ukrywania prezentów, atmosfery pełnej ciepła, cudownych zapachów w całym domu...Bardzo sympatyczna lektura z dozą wigilijnego ciepła, choć podłożem tragedii z przed lat... Lekka, przyjemna-można poczuć święta i delikatnie ich magię..., ale spodziewałam się czegoś więcej... a jednak polecam
W święta najważniejsza jest miłość. Każdy jej pragnie. Ale kiedy wreszcie się pojawia, potrafi nieźle namieszać. Julka, zakochana nastolatka, wiezie do...
Jak bardzo się mylimy, oceniając ludzi po pozorach. Magda, zwyczajna kobieta, ma w życiu szczęście do idealnych mężczyzn. Pierwszy, świetnie zapowiadający...