W wieku osiemnastu lat ludzie robią dziwne rzeczy. Zazwyczaj głupie, często ryzykowne, niekiedy skrajnie nieodpowiedzialne.
Nawet najbardziej doświadczeni alpiniści ginęli na szczytach takich jak ten, na który patrzyła. I na który zamierzała się wspiąć. Jedno potknięcie i mogło się to dla niej źle skończyć. Albo jedno pchnięcie... Ta myśl zakradła się do jej głowy nieproszona.
Czuję jednocześnie dwie wykluczające się emocje. Jedna to po prostu radosny entuzjazm: „Jasne, zróbmy to!”, a druga to pełne obaw „O nie, nigdy w życiu”. Pierwsza wydaje się ożywcza i lekka, druga – znajoma i bezpieczna. A ja, choć bardzo lubię być ostrożna i prędzej wybiorę wizję nudy i samotności niż ryzyko złamanego serca, to... już nie pragnę bezpieczeństwa i komfortu.
Niby wiedziałam, że ludzie, którzy wkładają palce do gniazdek elektrycznych, nie zapinają pasów czy prowokują drapieżniki to... debile. Czemu więc w stosunkach damsko męskich zawsze nie mogłam się powstrzymać przed podobnymi zagrywkami.
Podobno różowy kolor wybierają ludzie silni, pewni siebie, tacy, którzy nie boją się ryzykować. Powinni go natomiast unikać ci, którzy są w słabej formie psychicznej.
Ryzyko jest wliczone w cenę sukcesu.
Ukułem sobie w głowie dziwną myśl, że oto nadchodzi moment przełomowy, graniczny i ostateczny: albo znów utonę w bezkresnym morzu rudej na myszach, albo spróbuję sił z rudą o zielonych oczach. Albo wyjdę z ropucha z kolejną szklana kochanką, albo podejmę ryzyko zdobycia tej prawdziwej.
W wieku osiemnastu lat ludzie robią dziwne rzeczy. Zazwyczaj głupie, często ryzykowne, niekiedy skrajnie nieodpowiedzialne.
Książka: Na tropie trupa
Tagi: młodość, nieodpowiedzialność, ryzyko, głupota