Wiktoria uspokoiła mnie, że do koszenia trawy przychodzi ogrodnik. Opiekunka natomiast plewi grządki i dba o kwiaty. Rano po śniadaniu idzie do ogródka i do obiadu tam pracuje. Gdy zobaczyłam grządki z sałatą zjedzoną przez ślimaki, koprem, buraczkami i innymi różnościami, które można znaleźć w ogródku, zrobiło mi się słabo na samą myśl, że tego doglądać ma opiekunka. Część warzyw wyrosła, bo nie została zużyta w porę, część zjadły ślimaki, część obsiadła mszyca. Warzywa lepiej wyglądały w szklarni. Rosły tam cukinie i pomidory. Poza tym w ogrodzie znajdowały się porzeczki, agrest i maliny… Zmienniczka opowiedziała mi o pracy tutaj. Zaznaczała, że jej się tu podoba, dobrze rozumie się z podopieczną i wróci tu jesienią. Wtedy będzie wystarczająco pracy, bo spadną liście w ogrodzie i będzie miała co grabić. Słuchałam jej i zastanawiałam się, czy to żart. Wiktoria niestety mówiła poważnie.
Duszę się. Jest mi niedobrze. Nie mogę przestać odtwarzać w myślach porannejsceny w kawiarni, ciągle tam wracam, ciągle widzę wyraz ich twarzy.
„Ona nie nienawidzi ludzi, nienawidzi kłamstwa: zabawne, że ludzie i kłamstwa zazwyczaj są nierozłączni. Nikt tego nie wie, ale to dziewczyna, która zapytana w podstawówce, co chciałaby robić, jak będzie duża, odpowiadała niezmiennie tak samo: <Uszczęśliwiać ludzi>.”
Nie sztuka nie grzeszyć, jak się nie ma okazji.
Wpuszczenie do serca aż tylu osób może się źle skończyć. Wie pani, totak jakby na wejściu do jakiegoś ważnego muzeum, na przykład Luwru, niebyło żadnych kontroli. Wystarczyłaby chwila, a Mona Lisa byzniknęła.
Wiktoria uspokoiła mnie, że do koszenia trawy przychodzi ogrodnik. Opiekunka natomiast plewi grządki i dba o kwiaty. Rano po śniadaniu idzie do ogródka i do obiadu tam pracuje. Gdy zobaczyłam grządki z sałatą zjedzoną przez ślimaki, koprem, buraczkami i innymi różnościami, które można znaleźć w ogródku, zrobiło mi się słabo na samą myśl, że tego doglądać ma opiekunka. Część warzyw wyrosła, bo nie została zużyta w porę, część zjadły ślimaki, część obsiadła mszyca. Warzywa lepiej wyglądały w szklarni. Rosły tam cukinie i pomidory. Poza tym w ogrodzie znajdowały się porzeczki, agrest i maliny… Zmienniczka opowiedziała mi o pracy tutaj. Zaznaczała, że jej się tu podoba, dobrze rozumie się z podopieczną i wróci tu jesienią. Wtedy będzie wystarczająco pracy, bo spadną liście w ogrodzie i będzie miała co grabić. Słuchałam jej i zastanawiałam się, czy to żart. Wiktoria niestety mówiła poważnie.
Książka: Perły rzucone przed damy
Tagi: praca, Autobiografia