Nie wiadomo na ile nas stać, dopóki nas nie sprawdzą.
Stąpanie po kruchym lodzie nie jest dobrym pomysłem, chyba że nie masz innej drogi. A on, nie miał, więc szedł, słysząc w głowie, jak trzeszczy pod jego stopami, a pod nim czai się niezbadana głębia.
– Nie jestem chujem, tylko gliniarzem – rzucił. – Wbrew pozorom to nie zawsze oznacza to samo.
Życie może i bywa podłe, lecz świat jest naprawdę piękny.
– Wszystkiego w życiu należy spróbować – odparła. – Z wyjątkiem gówna.
Wydaje nam się, że jesteśmy czymś w miarę stałym, skończonym, pewnym, a tymczasem wszystko przez nas cały czas przypływa – powietrze, materia, woda. Jesteśmy tylko punktem przeładunkowym dla atomów. I dla zdarzeń, które się wokół nas dzieją.
W tym stroju i z tą maseczką na twarzy przypominała bardziej członka elitarnego oddziału do zadań specjalnych niż piosenkarkę z aspiracjami do bycia gwiazdą popkultury. Nikt nie powinien jej rozpoznać. Chwała pandemii, pomyślała.
Na rytualne komplementy nie ma potrzeby odpowiadać. Najlepiej jeśli, jak w tym przypadku, nie są do końca pozbawione podstaw.
Sława! Nam, zwykłym ludziom, wydaje się, że to tylko kawior i szampan, a tak naprawdę pewnie nie jest lekko, co?
Znowu spojrzał na nią w lusterku. Nie podobało jej się to. Te jego niebieskie, wpatrujące się w nią oczy. Mogła oczywiście zrozumieć, że człowiek, który spotyka osobę znaną dotychczas tylko z mediów jest jej ciekawy, ale mógłby się w nią aż tak nie wgapiać.
Sięgnęła do torebki i wygrzebała z niej maseczkę. Nałożyła ja na twarz. Ta głupia pandemia miała jednak, jak się okazuje, swoje dobre strony.
Wszystkie gazety, serwisy internetowe, telewizje i portale plotkarskie będą miały używanie. Na dzień lub dwa przebije nawet rozkręcającą się znowu pandemię. Zostanie w końcu pełnosprawną celebrytką, tak jak on tego chciał. Tylko z nieco innego powodu.
Nie wiadomo na ile nas stać, dopóki nas nie sprawdzą.
Książka: Głębia