"Główna obozowa aleja była błotnistą breją, a gdy weszliśmy do naszego tak zwanego nowego domu, również wewnątrz zobaczyliśmy ze zdziwieniem wielkie błotniste kałuże. Woda lała się przez dach i przeciekała przez drewniane ściany zrobione z pogiętych, kiepsko przybitych desek. Barak okazał się dosłownie odrażającym chlewem, w którym nie odważyłyby się spać nawet zwierzęta. Lecz właśnie tym byliśmy dla nazistów, dzikimi zwierzętami, i tak nas też traktowali."
Nie warto martwić się czymś, czego nie da się uniknąć. Dość będzie zmartwień, kiedy to już nastąpi.
Nie do łez, to raczej chichot trwający dwie sekundy, który kończy się takszybko, jak się zaczął (szczerze mówiąc, to nie chciała dać mu wygrać), alesię roześmiała.
Bardzo mało osób ma dobry powód, chociaż jeden, by niechcieć iść spać.
"Główna obozowa aleja była błotnistą breją, a gdy weszliśmy do naszego tak zwanego nowego domu, również wewnątrz zobaczyliśmy ze zdziwieniem wielkie błotniste kałuże. Woda lała się przez dach i przeciekała przez drewniane ściany zrobione z pogiętych, kiepsko przybitych desek. Barak okazał się dosłownie odrażającym chlewem, w którym nie odważyłyby się spać nawet zwierzęta. Lecz właśnie tym byliśmy dla nazistów, dzikimi zwierzętami, i tak nas też traktowali."
Książka: Kołysanka z Auschwitz. Audiobook