„Lubił iść naprzód. Nie zawsze przed siebie, lecz zawsze naprzód”.Pewnie już się Wam to znudziło, ale będę monotonnie powtarzać, że Jack Reacher to mój książkowy mąż. Niekoniecznie z twarzą i gabarytami Toma Cruise’a Ma magnetyczną moc przyciągania kłopotów, chociaż unika ich za wszelką cenę. Reacher to dla mnie przystojniejsza i bardziej męskawersja Chucka Norrisa. Diabelnie inteligentny, silny i potrafiący tę siłę wykorzystać, wyszkolony w walce i nieustępliwy. A przy tym współczujący, uczciwy i pomocny. Tym razem los zaprowadza go na ścieżkę wiodącą w przeszłość — do miasteczka, w którym urodził i wychował się jego ojciec. Przegrzebując archiwa i odwiedzając zapomniane miejsca Reacher wplątuje się w lokalne niesnaski, następuje na odcisk niewłaściwym osobom i sprowadza na siebie większe kłopoty,niż mógł się spodziewać. Jednak tym razem uwagę czytelnika przyciągają wydarzenia rozgrywające się bez udziału głównego bohatera…
„Jak na starym,wyblakłym plakacie reklamującym czarno-biały film sprzed wielu, wielu lat. Dzieło z sentymentalnym scenariuszem. […]Słowem, dramatyczna szmira. Grali jak na scenie”.„Czas przeszły” toczy się dwutorowo, jakby w dwóch niezależnych wątkach, które dopiero po pewnym czasie zaczynają się do siebie zbliżać. Poza tytułową przeszłością, w której grzebie Reacher w poszukiwaniu korzeni pojawia się też motyw bardziej mroczny, który nasunął mi na myśl cykl horrorów o wspólnym tytule „Hostel”. Do umiejscowionego na kompletnym odludziu motelu trafia para podróżnych. Zostają przyjęci miło przez właściciela, jednak jego pomoc zmierza w nieoczekiwanym kierunku. Czym tak naprawdę jest zajęty przez młodych Kandyjczyków pokój numer dziesięć? Co zgotował dla nich los i rezydenci motelu? Przyznam, że przez ten wątek książka stała się dużo mroczniejsza i brutalniejsza od poprzednich tomów z cyklu. Nie wiem, czy w ten sposób autor chciał pokazać w jak drapieżnych i bestialskich czasach żyjemy, czy może chciał dodać dreszczyku emocji do w przeważającej większości przewidywalnych perypetii Reachera? Niezależnie od przesłanek muszę przyznać, że lektura „Czasu przeszłego” wywołała u mnie dreszcze na plecach i gorzki smak strachu w ustach.
„Lubię być w ruchu. Ale nie znoszę,kiedy ktoś próbuje mnie przepędzić. Zwłaszcza ktoś,kto chce mnie zrzucić z dachu wieżowca”.„Czas przeszły” odbiega od poprzednich tomów cyklu. Bohater Lee Childa pokazuje więcej „ludzkiej” twarzy, niż do tej pory. Sam fakt, że zaczyna grzebać w przeszłości ojca i odbywa niejako sentymentalną podróż w czasy jego dzieciństwa, nadkrusza lekko jego nieprzebity do tej pory pancerz opanowania i odcięcia od emocji. Końcówka powieści sprawiła, że otwarłam szeroko oczy ze zdziwienia i szoku. Autor totalnie mnie nią zaskoczył i sprawił, że na długo zapamiętam tę książkę. I z pewnością nieprędko pozwolę ją przeczytać mojemu nastoletniemu synowi, któremu „Nocna runda” ogromnie się podobała. Tym razem mój „filtr rodzicielski” stwierdza, że zawarta w „Czasie przeszłym” przemoc jest zbyt krwista i za mocno działa na wyobraźnię…
Polecam najnowszego Reachera nie tylko fanom cyklu, oraz wielbicielom klasycznej sensacji. Moim zdaniem, ten tom spodoba się także tym, którzy lubują się w mrocznych klimatach i stylistyce horrorów o odludnych motelach
ACK REACHER JEST BOHATEREM 20 BESTSELLEROWYCH THRILLERÓW TO JEDNA Z NAJPOPULARNIEJSZYCH SERII SENSACYJNYCH NA ŚWIECIE: PONAD 90 MILIONÓW...
Światem rządzi przypadek, ale raz na jakiś czas wszystko idzie zgodnie z planem. Niestety, nie tym razem… Reacher jak zwykle podróżuje...