Reacher postanowił podążyć szlakiem zachodzącego słońca i przejechać z Maine do Kalifornii. Ale, jak zwykle, nie ujechał daleko. Przy leśnej drodze w Nowej Anglii widzi drogowskaz do miejsca, w którym nigdy nie był: miasteczka, gdzie mieszkał jego ojciec. Czym jest jeden dodatkowy dzień podróży? Dla Reachera niczym szczególnym.
Kiedy Reacher przekracza granicę miasteczka Laconia, kilka kilometrów dalej dwojgu Kanadyjczykom psuje się samochód. Muszą zatrzymać się w odciętym od świata motelu, choć każda jego ściana zdaje się wołać do nich, żeby wynosili się stąd jak najszybciej. Ale samochód nie działa, a właściciele obiecują pomoc...
Następnego ranka Reacher stara się dowiedzieć czegoś o rodzinnym domu. W archiwach Laconii nie ma jednak po nim śladu. Reacher będzie musiał wpakować się w niezłe kłopoty, żeby odnaleźć strzępy informacji o ojcu. Ale w znacznie gorszych tarapatach znajdzie się dwójka Kanadyjczyków... I Reacher dokona szokującego odkrycia: teraźniejszość może być ciężka do zniesienia, ale przeszłość też nie jest spokojna... Raczej zabójcza.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2019-01-16
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Czyta:
Tytuł oryginału: Past tense
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Jan Kraśko
Po raz pierwszy na swojej długiej drodze znajomości z bohaterami powieści spotkałam Jacka Reachera. Pierwsze wrażenie? Trochę dziwny, tajemniczy i zawsze chodzący swoimi ścieżkami jak dziki kot. Ale im dalej znajomość się rozwijała, tym bardziej zmniejszał się dystans między nami i zaczynaliśmy się lepiej rozumieć.
Akcja najnowszej powieści Lee Childa toczy się na na dwóch płaszczyznach. Para kanadyjskich przyjaciół Shorty i Patty zmierzają przed siebie, aby rozpocząć nowe życie. Wszystko zostawiają za sobą, całą przeszłość. Po długiej i męczącej podróży, na przekór losowi, z zepsutym autem, znajdują odpoczynek w przypadkowym motelu. Czy naprawdę przypadkowym? Jak się okaże później, nie będzie to przypadek, lecz dokładnie i precyzyjnie zaplanowane działania. Właściciele motelu wydają się być bardzo dziwni i tajemniczy. Za wszelką cenę, używając rozmaitych sztuczek psychologicznych, jednak nie używając żadnej przemocy fizycznej, starają się zatrzymać ich w motelu. U bohaterów zaczynają się rodzić dziwne przypuszczenia i myśli, coś im nie pasuje, ale nie wiedzą jeszcze co. A na dodatek do motelu zjeżdżają się dziwni goście. Czy życie Shortego i Patty będzie zagrożone? Czy właściciele chcą ich zamordować? Ale jaki mieliby powód? Przecież ani nie są bogaci ani nie dysponują żadną tajemną wiedzą. Tak naprawdę para zostanie wkrótce uczestnikiem gry, niebezpiecznej gry, w której może być tylko jeden zwycięzca …
Kilkadziesiąt kilometrów dalej poszukiwania swoich przodków, a zwłaszcza ojca, rozpoczyna Jack. Odwiedza miejscowe archiwa, przegląda spisy ludności, chwyta się równych sposobów, aby trafić na ślad swojego ojca. On też wkrótce będzie w niebezpieczeństwie, jego życie będzie zagrożone. Prowadząc mozolne i czasochłonne prywatne śledztwo dowiaduje się zaskakujących rzeczy o przeszłości swojej rodziny. Czy wiedza, którą posiądzie, zmieni jego stosunek do rodziny, a zwłaszcza ojca? A może utwierdzi go w przekonaniu, że ojciec to bohater? Czy zrozumie postępowanie ojca i zaakceptuje wybory ludzkie, które miały miejsce kilkadziesiąt lat wcześniej?
Początkowo akcja tej powieści toczy się dość mozolnie, brakuje w niej zrywu i porywających wydarzeń. Jednak już po kilkudziesięciu stronach totalnego spokoju wszystko nabiera rumieńców, tempo przyśpiesza, wydarzenia nabierają blasku i się krystalizują, otrzymujemy to, czego możemy się spodziewać po autorze. Aura sprzyjająca tajemniczości, elektryzujące opisy scenerii, dziwni i zaskakujący bohaterowie i ich niespodziewane przygody przyprawiają o nieustanne palpitacje serca. Ja byłam uczestnikiem tajemniczej gry, uciekałam razem z bohaterami, walczyłam, z każdym kolejnym krokiem byłam coraz mocniej uwikłana w całą sytuację, momentami byłam bezsilna i bez pomysłu na zwycięstwo. Targały mną różnie skrajne emocje w zależności od sytuacji, w jakiej się znajdowałam. Ciało przeszywał dreszcz podniecenia i strachu, cały czas krążyło wokół mnie pytanie: przecież mogą mnie dogonić i zabić, co robić? Naprawdę, sami musicie spróbować zaczerpnąć choć szczyptę emocji, które zapewnił nam Lee Child. Obok tych wydarzeń nie można przejść obojętnie, zostawiają w nas swój ślad, trwały ślad.
Z jednej strony mamy Jacka, bohatera – według mojej oceny – nie do końca realnego. Samotny wilk, pokonujący wszystkich, którzy staną na jego drodze, zawsze wychodzący zwycięsko z każdej potyczki. A z drugiej strony całkiem normalnych, z przyziemnymi i codziennymi problemami, doświadczonych przez życie bohaterów - kanadyjską parę. Ale ta celowa kompilacja bohaterów o zróżnicowanym stopniu realności nadaje powieści smaku, pikanterii i utwierdza w przekonaniu, że pomimo piętrzących się trudności i niepokojów, zwycięży dobro.
„Czas przeszły” mistrza kryminału Lee Childa to wyniesione na wyżyny kunsztu literatury sensacyjnej dzieło. Utwierdza nas w przekonaniu, że warto walczyć o poznanie swojej przeszłości, ale uczy też, nie powinno się kwestionować wyborów najbliższych i ich decyzji, trzeba mieć świadomość, że były one podejmowane kiedyś – w przeszłości, w określonych okolicznościach, o których możemy się dowiedzieć tylko z opowieści. Nie powinno się nikogo za to potępiać, wielką sztuką jest zrozumieć postępowanie i wybory najbliższych z przeszłości i wybaczyć. To tylko potrafią nieliczni, ludzie o wielkim sercu i ogromnej pokorze. Nie oceniaj nigdy innych, nie wiesz, dlaczego postąpili tak, a nie inaczej.
Emocjonująca i pochłaniająca gra ludzkimi emocjami, dostarczająca niezapomnianych wrażeń i wzruszeń. Cała kompozycja przemyślana, oryginalny i nietuzinkowy pomysł na fabułę. Grad emocji zagwarantowany do samego końca. Polecam szczególnie osobom o zdrowych nerwach, osoby chorujące na serce zalecam trzymać jak najdalej od tej powieści.
To już 23 część z cyklu Jack Reacher i tym samym kolejny spotkanie z tą postacią. Moje dopiero pierwsze i po przeczytaniu zdecydowanie
wiem, że chciałabym sięgnąć po poprzednie części. Jeśli Wy również ich nie czytaliście i obawiacie się, że powinniście zacząć od pierwszej, to spokojnie możecie tak samo, jak i ja ruszać od tej! Rozmawiałam również z kilkoma osobami, które również zaczynały czytać ten cykl od środka i naprawdę nie ma to aż tak dużego znaczenia!
Tutaj mamy postać Jacka, który w poszukiwaniu przeszłości odwiedza miasteczko jego ojca, czyli Laconię! Ile tutaj się dzieje! Życiorys jego taty był naprawdę bardzo zagmatwany i na sam koniec wychodzą takie fakty! Sama czekałam od początku, jak rozwinie się ten wątek i uwielbiam takie tajemnice i naprawdę byłam zaskoczona! Obok za to mamy parę, której psuje się samochód i trafiają do bardzo dziwnego i praktycznie opuszczonego hotelu... Gospodarze są dziwni, a im ciągle nie udaje się stamtąd uciec i ciągle coś nowego staje im na przeszkodzie. Jak połączą się te dwie historie? Co naprawdę ma miejsce w tym dziwnym i mrocznym miejscu w samym środku opuszczonego lasu?
Mamy tutaj trochę tajemnicy, trochę horroru i trochę krwawego thrillera! Ja jestem na tak!
„Czas przeszły” to moim zdaniem najlepsza część serii o Jacku Reacherze. Lubię całą tę serię bez wyjątku i zawsze wciąga mnie opowiadana przez Lee Childa historia (chociaż czasami mam wrażenie, że już tę opowieść znam), ale tym razem przeszedł samego siebie. Nie mogłam się oderwać – i co dziwne: bardziej interesował mnie prowadzony równolegle wątek, który z Reacherem – na pozór - nie ma nic wspólnego.
Lee Child zastosował tutaj interesujący zabieg: jak wspomniałam, w powieści toczą się równolegle dwa wątki, które początkowo wydają się zupełnie od siebie oderwane. Pierwszy – to Jack Reacher i jego zwyczajowa włóczęga, podczas której trafia do miasteczka, w którym, jak wie z rodzinnych opowieści, mieszkali jego dziadkowie i ojciec, zanim wstąpił do armii. Jack chce wykorzystać fakt znalezienia się w tym miejscu i dowiedzieć się czegoś o swojej przeszłości. I jak to zwykle bywa w jego przypadku – podpada ludziom, którym lepiej jest schodzić z drogi. A wiadomo, że Jack nie należy do osób, które schodzą z drogi, nawet jeśli zdrowy rozsądek każe to zrobić… Ten wątek przypominał mi western w starym dobrym stylu: małe miasteczko, samotny bohater i nieokreśleni „oni”, którzy do miasteczka mają zjechać, aby się rozprawić z samotnym bohaterem. Jak zawsze – świetnie się to czyta. Ale drugi watek przebił – moim zdaniem – historię Reachera. To historia dwojga młodych ludzi, Patty i Shorty’ego – którzy dość pechowo, z powodu awarii samochodu – trafiają do motelu na odludziu. Wita ich tam czworo właścicieli, którzy przyjmują ich bardzo miło, ale… No właśnie: coś jest nie tak, i to widać na każdym kroku. Atmosfera się zagęszcza, narasta zagrożenie, czytelnik ma pewność, że Patty i Shorty nie są tutaj bezpieczni i powinni uciekać – ale są uziemieni, samochód nie działa, telefony – jak twierdzi właściciel – również, a do najbliższego miasta jest ponad trzynaście kilometrów. W coraz większym napięciu czytamy kolejne strony – i czekamy, kiedy nastąpi nieuchronny cios – bo mamy pewność, że jest nieuchronny. A kiedy już wydarzy się to, na co czekamy… napięcie zamiast opaść, jeszcze bardziej wzrasta!
Książka bardzo mi się podobała – a nawet bardzo bardzo. Z jednej strony mamy to niespieszne, leniwe i na pozór błahe śledztwo Reachera, dotyczące jego rodziny, a z drugiej – coraz bardziej dramatyczną sytuację pary młodych ludzi, którzy stopniowo uświadamiają sobie, że wpakowali się w poważne tarapaty, choć nie mają pojęcia, czego mogą od nich chcieć właściciele motelu. Zabieg przeplatania tych dwóch wątków sprawił, że napięcie coraz bardziej narasta – tym bardziej że także wątek Reachera szybko przestaje być spokojny – pojawia się zagrożenie, które Jack, jak to Jack – przyjmuje ze spokojem… Ale czytelnik taki spokojny nie jest – przerzuca kolejne strony z wypiekami na twarzy i zastanawia się, czy tym razem bohaterowi uda się wyjść cało z bagna, w jakie wpadł…
Akcja zaczyna w pewnym momencie gnać jak szalona, i praktycznie do ostatniej karteczki trzyma czytelnika w napięciu. Świetnie się bawiłam podczas lektury i już nie mogę się doczekać na kolejną część serii!
Komu może spodobać się ta książka? Miłośnikom przygodowych powieści, sensacji, westernów, a także thrillerów i każdemu, kto lubi pełne napięcia historie. I wszystkim, którym podobają się powieści, w których bardzo dużo się dzieje, jest żywa akcja i niebanalni bohaterowie.
Podsumowując: świetnie napisana i trzymająca w napięciu książka, od której bardzo trudno się oderwać.
Czytanie na urlopie weszło za mocno. ?
Nieprzespane noce, byleby tylko wiedzieć co będzie dalej. Nie myślałam, że ta książka
tak zadziała na mnie. Ale z drugiej strony, czemu mam się dziwić, skoro to mój drugi tom, który czytam. I po Nocnej rundzie byłam zafascynowana głównym bohaterem. No, cóż... "Czas przeszły" za mną a fascynacja nie minęła.
Uwielbiam Jacka Reachera. To już niezaprzeczalny fakt. Uwielbiam dialogi, które prowadzi i kłopoty, w które pakuje. Sam początek i dialog z kierowcą, który podwozi głównego bohatera sprawia, że mimo wszystko się uśmiecham.
A fabuła? Jak zwykle wciągająca, pełna akcji. Czytelnik nie ma czasu, czy możliwości się nudzić przy tej lekturze.
Czy polecam? Absolutnie, tak jak mawia pewna bohaterka Klanu.
I chcę więcej.? Co prawda przede mną ostatni tom, ale zawsze można dokupić brakujące części ? to przecież nic, że moja kupka wstydu rośnie zastraszającym tempie, bo przecież w końcu przeczytam te wszystkie książki, które na mnie czekają. ?
Dobra, lekko trzymająca w napięciu. Nie poleciłbym jako reklamy serii, ale jako kolejny tom dla fana. Z niepokojem jednak zauważyłem, że do poznania całego cyklu brakuje mi tylko najnowszej części.
Fenomenalna, wciągająca nie mogłam się odwrwać jak zwykle, mogło by się wydawać, że po 23 spotkaniu z tym samym bohaterem nic nas nie zaskoczy nic bardziej mylnego. W tej odsłonie Jack Reacher wyrusza w podróż do Laconi by poznać miejsce, w którym urodził się jego ojciec. Serdecznie polecam.
Najnowsza książka Lee Childa spodobała mi się jeszcze bardziej niż poprzednia. Uwielbiam czytać przygody tego bezkompromisowego awanturnika kierującego się tylko własnymi zasadami.
Tym razem towarzyszymy Reacherowi w sentymentalnej podróży do przeszłości. Jack odwiedza miejscowość, z której pochodził jego ojciec, by rzucić okiem na rodzinny dom. Okazuje się, że nie jest to tak proste jak mogłoby się wydawać, a jego przodkowie mieli swoje sekrety. Jack nie byłby oczywiście sobą gdyby przy okazji nie nadepnął miejscowym na odcisk, oczywiście w obronie słusznej sprawy i nie wplątał się w grubszą aferę.
Czy uda mu się odnaleźć rodzinne korzenie?
Jaką tajemnicę skrywa motel skryty w lesie? Czy wiąże się z nim mroczny sekret, a może intuicja Reachera tym razem go zawiedzie?
Wypiłam wspólnie z Jackiem hektolitry kawy, spędzając z nim, jak zawsze, kilka emocjonujących godzin. Mimo, że to już 23 tom przygód z Reacherem w roli głównej, czyta się je z przyjemnością i widać, że autorowi nie brakuje pomysłów na kolejne intrygujące opowieści.
„Lubił iść naprzód. Nie zawsze przed siebie, lecz zawsze naprzód”.
Pewnie już się Wam to znudziło, ale będę monotonnie powtarzać, że Jack Reacher to mój książkowy mąż. Niekoniecznie z twarzą i gabarytami Toma Cruise’a Ma magnetyczną moc przyciągania kłopotów, chociaż unika ich za wszelką cenę. Reacher to dla mnie przystojniejsza i bardziej męskawersja Chucka Norrisa. Diabelnie inteligentny, silny i potrafiący tę siłę wykorzystać, wyszkolony w walce i nieustępliwy. A przy tym współczujący, uczciwy i pomocny. Tym razem los zaprowadza go na ścieżkę wiodącą w przeszłość — do miasteczka, w którym urodził i wychował się jego ojciec. Przegrzebując archiwa i odwiedzając zapomniane miejsca Reacher wplątuje się w lokalne niesnaski, następuje na odcisk niewłaściwym osobom i sprowadza na siebie większe kłopoty,niż mógł się spodziewać. Jednak tym razem uwagę czytelnika przyciągają wydarzenia rozgrywające się bez udziału głównego bohatera…
„Jak na starym,wyblakłym plakacie reklamującym czarno-biały film sprzed wielu, wielu lat. Dzieło z sentymentalnym scenariuszem. […]Słowem, dramatyczna szmira. Grali jak na scenie”.
„Czas przeszły” toczy się dwutorowo, jakby w dwóch niezależnych wątkach, które dopiero po pewnym czasie zaczynają się do siebie zbliżać. Poza tytułową przeszłością, w której grzebie Reacher w poszukiwaniu korzeni pojawia się też motyw bardziej mroczny, który nasunął mi na myśl cykl horrorów o wspólnym tytule „Hostel”. Do umiejscowionego na kompletnym odludziu motelu trafia para podróżnych. Zostają przyjęci miło przez właściciela, jednak jego pomoc zmierza w nieoczekiwanym kierunku. Czym tak naprawdę jest zajęty przez młodych Kandyjczyków pokój numer dziesięć? Co zgotował dla nich los i rezydenci motelu? Przyznam, że przez ten wątek książka stała się dużo mroczniejsza i brutalniejsza od poprzednich tomów z cyklu. Nie wiem, czy w ten sposób autor chciał pokazać w jak drapieżnych i bestialskich czasach żyjemy, czy może chciał dodać dreszczyku emocji do w przeważającej większości przewidywalnych perypetii Reachera? Niezależnie od przesłanek muszę przyznać, że lektura „Czasu przeszłego” wywołała u mnie dreszcze na plecach i gorzki smak strachu w ustach.
„Lubię być w ruchu. Ale nie znoszę,kiedy ktoś próbuje mnie przepędzić. Zwłaszcza ktoś,kto chce mnie zrzucić z dachu wieżowca”.
„Czas przeszły” odbiega od poprzednich tomów cyklu. Bohater Lee Childa pokazuje więcej „ludzkiej” twarzy, niż do tej pory. Sam fakt, że zaczyna grzebać w przeszłości ojca i odbywa niejako sentymentalną podróż w czasy jego dzieciństwa, nadkrusza lekko jego nieprzebity do tej pory pancerz opanowania i odcięcia od emocji. Końcówka powieści sprawiła, że otwarłam szeroko oczy ze zdziwienia i szoku. Autor totalnie mnie nią zaskoczył i sprawił, że na długo zapamiętam tę książkę. I z pewnością nieprędko pozwolę ją przeczytać mojemu nastoletniemu synowi, któremu „Nocna runda” ogromnie się podobała. Tym razem mój „filtr rodzicielski” stwierdza, że zawarta w „Czasie przeszłym” przemoc jest zbyt krwista i za mocno działa na wyobraźnię…
Polecam najnowszego Reachera nie tylko fanom cyklu, oraz wielbicielom klasycznej sensacji. Moim zdaniem, ten tom spodoba się także tym, którzy lubują się w mrocznych klimatach i stylistyce horrorów o odludnych motelach
Jack Reacher to człowiek, który nie istnieje. Dawniej żandarm wojskowy, obecnie cień bez stałego miejsca zamieszkania, bez dokumentu ze zdjęciem...
Jest rok 1996. Jack Reacher dostaje medal za udaną misję na Bałkanach i zaraz potem "znika z radaru" - zostaje skierowany na kurs współpracy międzyagencyjnej...
Ocena: 5, Przeczytałam,
Lee Child i w tym roku nie zawiódł swoich fanów i nakładem Wydawnictwa Albatros ukazała się kolejna książka o Jacku Reacherze pod tytułem „Czas Przeszły”.
„Czas przeszły” to 23 ksiązka z serii i mówiąc wprost jedna z tych bardziej udanych.
Laik zapewne pomyśli: Co! 23 ksiazka o tym samym gościu? Skąd się wziął fenomen historii z tego cyklu? Jak to możliwe że poprzednie 22 tomy nie znudziły czytelników i bohater wciąż cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem?
Otóż spieszę z wyjaśnieniem.
Podstawą fenomenu jest oczywiście charyzmatyczny i nietuzinkowy bohater. Samotny wilk, były wojskowy, bez adresu, ale z nieprzeciętnym poczuciem humoru, niezależny, inteligentny, silny, z sztywnym kodeksem moralnym, który nie potrafi zagrzać nigdzie na dłużej miejsca - to cały Jack Reacher.
Tym razem jak głosi tytuł Jack, mimo że nie taki był plan, zawita do Laconii - miasta skąd pochodził jego ojciec. Tam grzebiąc w archiwach, przeglądając spisy i próbując odkryć tajemnicę rodziny wpada w kłopoty, o co w przypadku naszego bohatera nietrudno.
Dzięki prowadzeniu akcji dwutorowo, historia nabiera tempa. W tym samym czasie kiedy Jack powraca do korzeni, do motelu oddalonego od niego o kilkadziesiąt kilometrów trafiają Patty i Shorty. Para z Kanady zostanie wciągnięta w sam środek mrożącej krew w żyłach gry, gdzie będą odgrywać rolę ofiar.
Jednak bez obaw wszystko zostanie tak zręcznie poprowadzone że losy pary oraz Reachera przetną się, a bohater będzie mógł wykazać się nie lada odwagą.
„Czas przeszły” ma w sobie to co w tej serii lubię najbardziej, a o czym autor zdaje się na chwilę zapomniał w poprzednich tomach. Jednym słowem wreszcie powiało czymś nowym.
Fabuła niezwykłe mnie wciągnęła, akcja była nieprzewidywalna i naprawdę trzymała w napięciu, w powietrzu czuć było tajemnicę. Przebieg zdarzeń faktycznie był szybki, jedynie początek momentami niezwykle się ciągnął.
Lee Child pokazał swój stary dobry styl pisania. Autor serwuje nam całą gamę emocji, od strachu po radość. Bohaterowie są charakterystyczni i świetnie wykreowani. Przedstawiona sceneria pozwala wyobrazić sobie mroczny klimat książki, gdzie trup ściele się gęsto. Całość wypada świetnie, dlatego też książkę czyta się niezwykle szybko i przyjemnie, poza tym chce się jak najprędzej dojść do końca i zobaczyć jak to się skończy.
Nie przeszkadza mi że Jack Reacher mimo swoich 58 lat wypada, aż nader nierealnie, bowiem potrafi wykaraskać się z każdych kłopotów, jego umiejętności dedukcji, a z drugiej strony walki robią wrażenie, ale przecież to fikcja literacka i nie wszystko musi się zgadzać.
„Czas przeszły” pozwolił spojrzeć na Jacka z innej szerszej perspektywy, lepiej i głębiej go poznać. Każdy z nas potrzebuje raz na jakiś czas oddać się rozważaniom i melancholii, a po tylu latach tułaczki Jackowi również się to należy. Wcale a wcale nie przeszkadza mi że Reacher nie został wplątany w żaden romans, mógł dzięki temu skupić się na bardziej wartościowych kwestiach.
Pozycja obowiązkowa dla fanów twórczości Lee Childa, ale nie tylko. Polecam sięgnięcie po nią osobom które w książce szukają dreszczyku emocji i akcji, poza tym z „Czasem przeszłym” nie ma się poczucia źle spożytkowanego czasu.