Jak być (nie)grzeczną i szczęśliwą
Możemy pozwolić uczynić się niewolnicami konwenansów, ale możemy też narzucić własne reguły. Możemy maszerować zgodnym krokiem z innymi, ale możemy też wyjść przed szereg. Brzmi nierealnie? Zbyt idealistycznie? Mówisz: „To nie dla mnie, mam przecież dzieci/męża/stabilną pracę/muszę zająć się domem…” (dowolne skreślić). Takie już my, kobiety, jesteśmy, że wciąż szukamy wymówek, aby odsunąć od siebie szczęście i by nie troszczyć się o swoje potrzeby.
Wpajane nam od dzieciństwa przekonanie, że dziewczynka musi być grzeczna, że powinna pomagać (czyt. "służyć") każdemu, że nie powinna wychodzić z szeregu, że ma być zawsze skromną i uległą, wcale nie poprawia sytuacji. Przeciwnie. Konsekwencją tego są dorosłe kobiety, które nie potrafią sięgać po swoje marzenia, które nie potrafią naprawdę żyć, które boją się wszystkiego, a - co najgorsze - które zaczynają wierzyć, że wcale spełnienia swoich snów nie potrzebują. Żeby uświadomić sobie, że w życiu dałyśmy się sprowadzić do roli bezwolnych istot, przyjmujących z pokorą wszystko, co je spotyka i dbających o wszystkich, tylko nie o siebie, niekiedy wystarczy tylko spojrzenie kogoś z zewnątrz na naszą sytuację, niekiedy jednak potrzebny jest prawdziwy wstrząs. Sabine Asgodom oscyluje pomiędzy tymi skrajnościami, a jej książka Żyj dziko i zachłannie. Poradnik dla kobiet, które chcą więcej od życia to nie tylko klarowny obraz współczesnej kobiety, która z jednej strony może być przebojową bizneswoman, a z drugiej - pozwala się terroryzować mężowi i dzieciom, ale też receptura na zmiany, które możemy zacząć wprowadzać w każdej chwili.
Sięgając po poradniki, zawsze zastanawiam się, ile wyniosę wiedzy z kolejnego i jak bardzo odmieni on moje życie (oczywiście, wszystkie obiecują zmianę o 180˚). Prawda jest jednak taka, że żaden, nawet najcudowniejszy i napisany przez największy autorytet w danej dziedzinie poradnik nie jest w stanie dokonać niczego, jeśli mu na to nie pozwolimy. Motorem zmian jesteśmy bowiem my sami, a poradniki takie jak ten autorstwa Sabine Asgodom warto potraktować jak bodziec do tych zmian właśnie.
Autorka mówi o swoim poradniku: książka o kobiecej wolności i przedstawia dziesięć swobód, jakie kobiety mogą sobie przyznać. Dziesięć praw, które wyzwalają z pętli oczekiwań, ocen, norm, granic i stereotypów narzuconych przez rolę w społeczeństwie. Praw, pozwalających siebie lubić, odnosić sukcesy, zestarzeć się, okazywać emocje, popełniać błędy, bać się, wychodzić przed szereg oraz mówić „nie” i „tak”. Autorka udowadnia czytelnikom, że warto również pozwolić sobie na bycie szczęśliwym i na to, by zmieniać świat. Paradoksalnie, mimo niezadowolenia z teraźniejszości, to właśnie tej zmiany boimy się najbardziej, bowiem zawsze wiąże się ona z pewnym ryzykiem. Nie trzeba jednak od razu rozwodzić się, rzucać studiów i pracy, by nasze życie zyskało nową jakość. Czasami wystarczy po prostu wyjść z domu do kina, zostawiając dzieci z opiekunką, zapisać się na kurs tańca i z biurowej urzędniczki wieczorami zamieniać się w uwodzicielską tancerkę flamenco czy odwiedzić kosmetyczkę.
Jeśli zawsze będziemy postępowały według utartych schematów, jak możemy liczyć na spektakularny sukces? Tymczasem nawet drobna modyfikacja zachowania, nowa pasja, której się oddamy w pełni czy poznani ludzie stają się generatorami zmian w naszym życiu, a - przede wszystkim - motywacją do próbowania wciąż nowych rzeczy, nowych doznań i odkrywania tym samym naszych pragnień.
Oczywiście, te czytelniczki, które liczą, że sama lektura poradnika Żyj dziko i zachłannie coś zmieni, srodze się przy tym zawiodą. Spotkanie z książką powinno być tylko pierwszym krokiem na drodze ku czerpaniu z życia pełnymi garściami. Bowiem wyłącznie od nas zależy, czy pójdziemy w kierunku wskazanym przez Sabine Asgodom. Czy zatem jesteś gotowa do podróży?
Przed laty słowo sexy było synonimem spódniczki mini, lwiej grzywy i naiwnych spojrzeń. Wyemancypowane kobiety w żadnym wypadku nie mogły być sexy. Autorka...