Szachy… Najbardziej chyba „kryminalna” z gier, często wykorzystywana przez „twórców pokątnej literatury” rozrywkowej. Obecna w powieściach Arturo Perez-Reverte’a i Catherine Neville, tym razem sporą rolę odgrywa w niezłym kryminale „Zugzwang” Ronana Bennetta.
Rosja, rok 1914. Ostatnie lata carskiego imperium. W Petersburgu rozegrany ma zostać turniej szachowy o wymiarze międzynarodowym, który budzi ogromne emocje zarówno w elitarnych gremiach, jak i wśród plebsu. Tymczasem jeden z faworytów turnieju, Abram Szyłowicz Rosenthal, przechodzi załamanie nerwowe. Poproszony o sprawowanie nad nim opieki znanych psychiatra, doktor Spethmann, nie wie, że decydując się na poprowadzenie tej terapii nie tylko wikła się w konieczność rozwiązania diabelnie skomplikowanego przypadku chorobowego, ale też wkracza w sam środek politycznej intrygi, która przerasta nawet o wiele bardziej znaczących niż on ludzi. Nie wie, ze wkrótce stanie w obliczu zugzwangu – czyli tak zwanej sytuacji bez wyjścia.
Na kartach powieści Ronana Bennetta historia przeplata się z grą w szachy, intryga kryminalna z meandrami polityki, a romans – ze zbrodnią. Autor doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nawet największym miłośnikom gatunku trzeba dziś zaproponować o wiele więcej, niż tylko zwykły kryminał.
Pierwszą więc składową tej swoistej „wartości dodanej” są szachy – ta „królewska gra”, o której Bennett pisze z prawdziwym znawstwem. Rozgrywana na kartach książki partia szachów, którą czytelnicy mogą śledzić również dzięki graficznej ilustracji kolejnych sytuacji, jest rzeczywiście zajmująca i wspaniale ubarwia, wzbogaca oraz uzupełnia narrację.
Kolejnym atutem powieści są znakomicie odzwierciedlone w niej poglądy Freuda oraz ich zastosowanie w praktyce terapeutycznej. Doktor Spethmann to psychoanalityk z prawdziwego zdarzenia, ale i jego wiedza często zderza się z murem pozornie nie do przebicia. Spethmann musi więc poszukiwać nowych rozwiązań, musi stale poszerzać zakres badań, obejmując nimi w końcu także siebie oraz własną rodzinę.
Bennett mozolnie odtwarza petersburskie realia początków XX wieku. Zajmuje się historią miasta, opisuje szczegóły jego architektury, czynią to miejscami z niemal przewodnikową dokładnością. Uważny czytelnik skupi wiele uwagi na rzetelności, z jaką Bennett opisuje kulisy i sposoby działania rosyjskiej tajnej policji – ochrany. Także kwestie społeczności żydowskiej w Rosji poprzedzić musiały pewne badania. Miłośnicy historii Rosji być może dostrzegą podobieństwo losów niektórych powieściowych bohaterów do życiorysów postaci historycznych.
Wiele ukłonów czyni Bennett w stronę czytelników obdarzonych szeroką wiedzą, w kierunku erudytów i rusofilów. Mimo tego jednak podczas lektury można momentami odnieść wrażenie, że czegoś tu zbyt wiele, że niektóre elementy tej układanki wplecione w całość zostały na siłę. Że autor tak bardzo pragnął okazać się erudytą, iż po prostu przedobrzył. Trzeba ponadto pamiętać, że choć wplecenie w treść książki zapisu partii szachowej mocno wzbogaca akcję, to jego „ściągnięcie” nie do końca uzasadnione z autentycznej, stosunkowo niedawnej rozgrywki, jest zdecydowanie mniejszym powodem do dumy.
Pomimo wszystko: powieść Bennetta czyta się dość dobrze, a akcja toczy się na tyle szybko, by nie było tu miejsca na nudę. „Zugzwang” to więc bardzo przyzwoita powieść z pogranicza kryminału i thrillera, którą polecić można bez obaw nie tylko miłośnikom gatunku.