Aby pisać dobre książki z dziedziny fantastyki należy wzbić się poza ziemską grawitację, uwolnić swoją wyobraźnię na inne wymiary i galaktyki, albo po prostu dużo jej czytać, by wsiąkła w nasz krwioobieg. Czy to jest przepis na autora fantastyki? Może tak, a może nie, jedno jest pewne Rafał Dębski z fantastyką ma wiele do czynienia i świetnie porusza się w tej materii. Jako redaktor miesięcznika „Science Fiction, Fantasy i Horror”, twórca czterech powieści z tego gatunku, niemalże żyje tą literaturą. Teraz przyszedł czas na najnowsze dzieło zatytułowane „Zoroaster. Gwiazdy umierają w milczeniu”.
W swoich dotychczasowych pozycjach Dębski dał się poznać jako zwolennik fantastyki historycznego, a więc silnie nacechowanego kulturowo, dziejowo czy humanistycznie, jeśli można tak powiedzieć. Nie jest to fikcja oderwana od rzeczywistości, wyabstrahowana od ludzkich korzeni, fruwająca w przestrzeni niczym balon bez sznurka. W stosunku do poprzedniczek najnowsza pozycja autora „Łzy Nemezis” odbiega od znanego schematu. Zgrabnie łączy w sobie dwa, zdałoby się bardzo odległe gatunki, powieść z dziedziny fantastyki naukowej z klasycznym kryminałem, z motywem zbrodni w zamkniętym kręgu. W pierwszej chwili jako porównanie przyszło mi na myśl połączenie „Solaris” z „Morderstwem w Orient Express”, lecz to tylko powierzchowne analogie, w które nie warto się zagłębiać. Faktem jest, iż akcja powieści, podobnie jak u Lema, zostaje umieszczona na odległych obrzeżach zamieszkiwanych przez ludzi rejonów, a więc na jednym z księżyców nazwanym właśnie Zoroaster. Do znajdującej się tutaj bazy naukowej pewnego razu trafia komandor Adam Bartold, który z powodu awarii statku zmuszony był na przymusowe lądowanie. Od pierwszego kontaktu z przebywającymi na księżycu naukowcami pilot wyczuwa ogromną niechęć, jaką darzą go gospodarze, traktując jako intruza i nieproszonego gościa. Z czasem przybysz nabiera podejrzeń co do dziwnego zachowania się mieszkańców bazy, którzy jak się okazuje składają się wyłącznie z par małżeńskich. Kolejne rozmowy, dociekania Adama utwierdzają go tylko w przekonaniu, iż dzieje się tutaj coś dziwnego, że naukowcy skrywają mroczną tajemnicę. Jak się później okaże sekret pochłoną już cztery ofiary.
Prócz owej kryminalnej intrygi, odnajdziemy u Dębskiego wiele odwołań do popkultury, sztuki, nauki jak i do dzieł innych autorów, nie tylko fantastyki. Dzieje się tak dlatego, że zamiarem autora było wyjść poza wąskie ramy przyjętej konwencji literackiej. Podobnie rzecz ma się z przemyśleniami głównego bohatera, które często przybierają postać rozważań filozoficznych o istocie i sensie ludzkiego życia, albo granicach samej nauki. Walor edukacyjny książki przejawia się jeszcze w jeden sposób, mianowicie, gdy bohaterowie tłumaczą sobie nawzajem zasady działania różnych urządzeń czy zasad fizycznych, które pomagają lepiej poznać i zrozumieć świat przedstawiony w powieści. Autor stawia również pytanie o kondycję człowieka w dzisiejszych czasach, zastanawiając się jednocześnie, czy my jako ludzkość potrafimy odmienić swoją destrukcyjną naturę. Niestety te wszystkie rozmyślania natury moralnej, czy egzystencjalnej wprowadzają niepotrzebne dłużyzny w rozwoju akcji i mogą skutecznie zniechęcić czytelników od sięgnięcia po „Zoroaster…” kolejny raz.
Evah i jego przyjaciele znaleźli już siedzibę Szalonego Maga. Teraz pozostało wydobyć od niego informację, gdzie należy szukać siedziby Żelaznego Kruka...
Prawo Wilków mówi: wpierw sicz, potem stado, na końcu rodzina Nie gięli karku ani przed Chmielnickim, ani przed carem, ni przed polską szlachtą. Za...