Miłośnicy francuskiego humoru mogą na chwilę odłożyć filmy z udziałem Louisa de Fuinèsa, by sięgnąć po równie zabawny wytwór francuskiej wyobraźni, książkę Marcela Pagnola „Żona piekarza”. Publikacja Pagnola to dramat, utwór gotowy wręcz do wystawienia na teatralnej scenie, dzieło niepodzielnie pochłaniające uwagę czytelnika i rozśmieszające do granic możliwości.
Do prowincjonalnego francuskiego miasteczka przybywa Aimable, nowy piekarz, wraz z małżonką. Mieszkańcy, spragnieni świeżego chleba po samobójczej śmierci poprzedniego piekarza, witają nowego wytwórcę chleba z wielkim entuzjazmem. Piekarz z ochotą zabiera się do pracy i już pierwszego dnia serwuje mieszkańcom chrupiące bochenki chleba oraz smakowite, słodkie bułeczki. Jego młodziutka małżonka, Aurelia, stojąca w piekarni za sklepową ladą, od pierwszego wejrzenia zakochuje się w młodym i przystojnym pasterzu oraz postanawia z nim z miasteczka uciec. Kiedy następnego dnia piekarz zauważa nieobecność małżonki, początkowo tłumaczy sobie jej zniknięcie wyjazdem do matki. Jednak plotki i obserwacje mieszkańców w końcu docierają do uszu piekarza, który w końcu zdaje sobie sprawę, że żona przyprawia mu rogi. Zrozpaczony, przestaje piec chleb. Mieszkańcy, zdruzgotani możliwością rychłej i ponownej utraty chleba, postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce i decydują się, pomimo dzielących ich od wielu pokoleń sporów i swar, na wspólne poszukiwanie niewiernej żony piekarza.
„Żona piekarza” to wspaniała satyra na ludzkie wady i słabości. Autor wręcz z namaszczeniem ukazuje kłótnie i zwady mające każdego dnia miejsce w miasteczku. Na wojennej ścieżce pozostają tu oczywiście proboszcz i nauczyciel-ateista, sąsiedzi, dla których przedmiotem sporów jest wiąz czy gospodarze, którzy właściwie nie pamiętają już przyczyny swojej niezgody. Każdy z nich, stojąc po jednej stronie barykady, otacza się stertą argumentów potwierdzających jego racje, skutkiem czego dojście do kompromisu okazuje się właściwie niemożliwe. Ci francuscy Kargulowie i Pawlacy jednoczą się dopiero w momencie, gdy zawisa nad nimi groźba utraty powszedniego chleba – posiłku, bez którego żadna ze stron nie wyobraża sobie spokojnego i dostatniego życia.
Nie tylko charaktery postaci dramatu Marcela Pagnola są ogromnie zabawne. Rozśmieszają przede wszystkim nieporadne działania mieszkańców, mające na celu znalezienie żony piekarza, ale bawi także zachowanie głównego pokrzywdzonego. Piekarz, nie wierząc naocznym świadkom zdrady żony, żyje w błogim przeświadczeniu, jakoby jego małżonka postanowiła nagle wyjechać do chorej matki. Nie pomagają dowody i tłumaczenia, mężczyzna nie chce wierzyć w nieuczciwość swojej żony. Godnym podziwu jest zwłaszcza zakończenie dramatu. Piekarz, choć jest człowiekiem prostolinijnym, wykazuje się ogromną życiową mądrością, szlachetnością, ale przede wszystkim - umiejętnością wybaczania. Jego słowa kierowane do żony są proste, jednak przepełnione tak wielkim uczuciem i miłością, że dramat nabiera w tym miejscu zupełnie innego wymiaru. Z pozoru banalna komedyjka tchnie mądrością i obfituje w życiowe rady, ucząc i ukazując zarazem, jak wielka siła tkwi w miłości i przebaczeniu.
W komedii Marcela Pagnola nie mogło zabraknąć oczywiście charakterystyki przestrzeni. Mimo, że jest ona okrojona do minimum (mieści się bowiem jedynie w kilku słowach w didaskaliach), to i tak czytelnik wyczuje specyficzną atmosferę francuskiej prowincji, pachnącej kwitnącą trawą czy aromatem świeżych croissantów.
Wartka akcja, błyskotliwe dialogi i wszechobecny humor sprawiają, że „Żona piekarza” to publikacja, która natchnie czytelnika wspaniałym humorem. Książka Marcela Pagnola to także dzieło skłaniające do refleksji, zakończone wyraźną i ogromnie trafną puentą. „Żona piekarza” to lektura, którą czyta się niezwykle szybko, ale która na długo zapada w pamięć.
Beztroskie lato, niezapomniany zapach tymianku i lawendy, majestatyczny cień Taoumé: pozornie w życiu dorastającego Marcela niewiele się zmieniło, a jednak...
Pierwsze wakacje w górach, pierwsze polowanie, pierwsza przyjaźń… Mały Marcel razem z ojcem i wujem tropi kuropatwy skalne w górach...