Nie ulega wątpliwości, że dzieci lubią rymowanki. Rytm wierszyków i podobieństwa brzmieniowe w klauzulach wersów sprawiają, że mali odbiorcy nie tylko z zapartym tchem śledzą przygody lirycznych bohaterów, ale również mogą upajać się samą sferą foniczną. Bajki pisane wierszem cieszą się wielkim uznaniem dzieci i ich rodziców. Nadają się do czytania na dobranoc, bo dzięki sylabotonizmowi łatwiej ukołysać brzdąca do snu. Sprzyjają rozwijaniu pamięci, bo wielokrotnie powtarzane bez trudu dają się przyswoić, zapewniają więc maluchom tak im potrzebne poczucie bezpieczeństwa. Wiele zalet posiadają rymowanki dla najmłodszych – pod warunkiem, że są dobre. Mam mieszane uczucia co do książeczki Jana R. Czarnockiego „Żółw w tarapatach”. Mówiąc oględnie – Brzechwa czy Tuwim toto nie jest. Z drugiej jednak strony autor radzi sobie z historyjką całkiem nieźle. Mój sprzeciw budzi strona formalna. Ale od początku…
„Żółw w tarapatach” to czternastozwrotkowy wierszyk o żółwiu, który postanowił pójść na spacer. Ubrał się i wyszedł z domu – lecz spotkała go przykra niespodzianka: przewrócił się na grzbiet i nie umiał wstać. Na szczęście z pomocą przyszedł mu syn leśnika, Krzysio. Tym samym Krzysio zadał kłam przestrogom babci naszego bohatera – babcia żółwia ostrzegała bowiem wnuka, że ludzie są źli, a z żółwi robią zupę. Jednak żółwik przekonał się, że w świecie obok zła jest także dobro: takie umoralniające i optymistyczne zakończenie proponuje Czarnocki. Fabuła jest zatem przyjazna maluchowi, perypetie biednego żółwia przyciągną uwagę odbiorców, podobnie zresztą jak sympatyczne, utrzymane w brązowo-zielonej tonacji ilustracje Marii Gorlich. Problemem natomiast jest sprawa rymów i budowy poszczególnych zwrotek.
Tym razem to forma rządzi autorem, a autor wyraźnie nie umie okiełznać treści. Zamiast – do czego wyraźnie dąży – zamykać w obrębie jednej strofy jeden aspekt historyjki, czasami stosuje przerzutnie do następnej zwrotki. Niepotrzebnie, bo wystarczyłaby niekiedy drobna redakcja bądź rezygnacja z jakiegoś rymu, by wszystko ułożyło się znacznie lepiej. Nie do wybaczenia jest za to ogromna ilość rymów gramatycznych. Powiedziałabym, że Czarnocki ma pomysł, ma wizję wydarzeń, ale nie umie ich opowiedzieć w historii rymowanej; wydaje mu się, że rymuje, a przeważnie po prostu dobiera wyrazy ze względu na podobieństwo w paradygmacie odmiany. Dziecko tego nie zauważy – ale to nie jest powód, by rezygnować z dbałości o styl. Mimo to warto zajrzeć do historii o żółwiu w tarapatach i pokazać maluchom, jakie przygody mogą spotkać zwierzątka, ale też – by nauczyć dzieci wrażliwości na krzywdę naszych braci mniejszych.
WIELBŁĄD I MUŁ Autorzy: Jan R. Czarnocki klasyfikacja: dla dzieci kategoria: Literatura dziecięca i młodzieżowa Ciekawie opowiedziana historia o złośliwym...