Seria powieści Danuty Noszczyńskiej składająca się na cykl Siedem grzechów głównych powoli dobiega końca. Przedostatni tom, Zobaczyć gdzie indziej skoncentrowany jest na grzechu, który towarzyszy nam niemal każdego dnia – na gniewie. Odsuwając jakby na drugi plan zawiłości fabuły, niespecjalnie mnożąc zwroty akcji i nie skupiając się na jej dynamice, autorka zwraca uwagę przede wszystkim na psychologię swoich bohaterów. Wnika głęboko w ich uczucia, starannie nazywa emocje i pokazuje, że nie ma ludzi idealnych: kryształowo czystych czy też na wskroś zepsutych.
Wiktoria to niespełna czterdziestoletnia kobieta, samotnie wychowująca czternastoletniego syna, Sebastiana. Pracuje w przedszkolu jako pomoc nauczyciela i z własnej woli znacznie bardziej angażuje się w swój zawód niż wynikałoby to z powierzonych jej w umowie o pracę obowiązków. Kobieta pokornie znosi humory swojej apodyktycznej i bezkompromisowej matki, a czasami pozwala wyżalić się przy różnych okazjach zdominowanemu przez nią ojcu. Nieczęsto spotyka się ze swoim starszym bratem, który mieszka w luksusowym apartamencie i któremu wszystko zawsze przychodziło „łatwiej". Życie Wiktorii zapewne nadal płynęłoby ustalonym, przetykanym od czasu do czasu narzekaniem na syna czy brak pieniędzy rytmem, gdyby nie zmiana na stanowisku dyrektorki przedszkola. Miejsce po odchodzącej na emeryturę, pełnej empatii i zaangażowania pani Romie, przyjmuje młoda magister, Ewelina, z którą Wiktoria kilka tygodni wcześniej odbyła burzliwą kłótnię w kolejce w supermarkecie. Przewidywalne życie Wiktorii zmienia się – jak odbiera to sama zainteresowana – w pasmo nieszczęść. Powracają problemy z dawnych lat, na horyzoncie pojawia się ojciec Sebastiana, który porzucił Wiktorię przed ołtarzem, a koleżanki z pracy pokazują nieznane dotąd strony swoich charakterów.
Zobaczyć gdzie indziej to opowieść o tym, że to, jak odbierać będziemy świat i dotykające nas zwyczajne, codzienne wydarzenia, zależy tylko i wyłącznie od naszej perspektywy. Możemy zamartwiać się, popadać w depresję i brnąć w bezsens kolejnych działań, ale możemy też spróbować oderwać się od toksycznego środowiska i zacząć wszystko od nowa. Autorka stara się uświadomić czytelnikom, że trawiące człowieka gniew, złość, chęć zemsty czy odegrania się za doznane krzywdy, nigdy nie przynoszą niczego dobrego. Być może na chwilę uspokoimy zranione poczucie sprawiedliwości, ale na dłuższą metę działania takie w końcu obrócą się przeciw nam. Utkniemy w błędnym kole wiecznej złości, frustracji i rozczarowania. Stracimy cenne siły i energię na wymyślanie kolejnych odwetów, zamiast wykorzystać je do działań, które przyniosą nam lub naszym bliskom coś dobrego. Danuta Noszczyńska za pośrednictwem Kornelii, emerytowanej byłej nauczycielki Wiktorii, będącej uosobieniem „głosu rozsądku" pokazuje, jak nasze wymierzanie sprawiedliwości i domaganie się rekompensaty za doznane przez nas krzywdy może zniszczyć winowajcę. Wyrządzonego zła nie da się już cofnąć, a postępowanie w myśl zasady „oko za oko..." może spowodować jedynie lawinę kolejnych dramatycznych wydarzeń. Zło bowiem zawsze rodzi tylko zło.
Danuta Noszczyńska, prezentując swoich bohaterów, nikogo nie ukazuje jako bezwzględnie dobrego czy złego. Postaci są niezwykle złożone, wpływ na ich decyzje i zachowanie ma szereg czynników, od samopoczucia w danym dniu poczynając, a na bieżących problemach kończąc. Wiktoria, jej rodzice i koleżanki przypominają ludzi znanych nam z codziennego życia, co tym bardziej dodaje im wiarygodności. Autorka szczegółowo opisuje zmiany, jakim podlega Wiktoria. Od dzieciństwa tłamszona przez matkę, opuszczona przez ukochanego mężczyznę w chwili, gdy najbardziej go potrzebowała, rozczarowana synem, w pracy wykorzystywana przez koleżanki – do czasu, gdy stała się popychadłem nowej dyrektorki. W Wiktorii narastają złość, agresja i bunt. Kobieta bierze sprawy w swoje ręce i nie chce już więcej być ofiarą. Czy jednak droga zemsty jest jedynym kierunkiem, jaki może obrać?
Autorka świetnie portretuje także skomplikowane relacje, jakie łączą Wiktorię i jej matkę, ale z ogromnym zaangażowaniem pokazuje także, jak wygląda życie głównej bohaterki orz jej syna. Wiktoria nie potrafi porozumieć się z matką, musi jej ustępować i godzić się na jej wytyczne, sama nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo upodabnia się do niej w relacji ze swoim synem, którego w rzeczywistości zupełnie nie zna i bardzo niesprawiedliwie ocenia.
Zobaczyć gdzie indziej to na poziomie fabularnym dobra, dość przewidywalna, miejscami zabawna, miejscami zaś wzruszająca, ale co najważniejsze: sprawnie napisana obyczajówka. Czytelnik nie powinien raczej liczyć na zagmatwane intrygi, dynamiczne zwroty akcji i sensacyjne fakty. To książka, w której fabuła jest pretekstem do ukazania emocji bohaterów. To bardzo udana próba ukazania gniewu, jego przyczyn i konsekwencji. Autorka portretuje postaci znane nam z codzienności i umiejscawia je w otoczeniu również dobrze nam znanym. Wszystko to pozwala dużo mocniej wczuć się w opowieść, bez potrzeby odbywania podróży w wyimaginowane i sztuczne sielskie siedliska, z nieskazitelnymi, wiecznie młodymi, bogatymi i pięknymi bohaterami.
Powieść Danuty Noszczyńskiej skłania do refleksji nad własnym postępowaniem. Nad tym, jak łatwo przychodzi nam oceniać innych, jak chętnie widzimy się w roli wymierzających sprawiedliwość sędziów, jak bardzo pragniemy zemsty i rekompensaty za każdą doznaną, często najmniejszą, krzywdę. Autorka każe nam zatrzymać się na chwilę, zrobić kilka głębokich oddechów i zmienić punkt widzenia, by zobaczyć pewne sprawy inaczej – z innej, dużo szerszej perspektywy.
I odpuść nam nasze winy... Na ile życie jest zależne od naszych wyborów, na ile od przypadku, a może kieruje nim wyłącznie przeznaczenie? Nad tym zastanawia...
Julia, ambitna trzydziestosześciolatka, miotana emocjonalnie pomiędzy własnymi potrzebami, a potrzebami rodziny, stara się, jak potrafi pogodzić z sobą...