Kryminalne zagadki Rosji
Zawsze, kiedy mam do czynienia z kolejnym tomem serii, zastanawiam się, czy autor mnie pozytywnie zaskoczy. Niestety, zazwyczaj taka przygoda z kolejnymi już tytułami cyklu kończy się bolesnym rozczarowaniem, ale tym razem… nie miało to miejsca. Po lekturze „Kontroli” i „Wyboru” Wiktoria Suworowa książka, której akcja rozgrywać miała się przed wydarzeniami opisanymi w poprzednich częściach, była jedną wielką niewiadomą. I mimo, iż nie mogłam sobie wyobrazić powieści o Nastii Strzeleckiej bez Nastii Strzeleckiej, to „Żmijojad” okazał się wciągającą lekturą, choć od zachwytu jestem daleka.
Tym, którzy z Wiktorem Suworowem spotkają się po raz pierwszy przy okazji „Żmijojada”, spieszę donieść, że muszą oni przygotować się na historyczną podróż w czasie, prosto w duszący klimat komunistycznej Rosji. Cofamy się zatem do 1936 roku, kiedy to w Związku Radzieckim toczą się bezpardonowe walki o władzę i wpływy. Towarzysz Stalin ostrzy zęby i szpony na konkurencję, a solą w oku jest dla niego szczególnie Lenin, którego kult rozkwita, a on sam - choć wycofany i odizolowany od świata i władzy - jest uwielbiany przez tłumy. Stalin dzięki makiawellicznym ruchom sprawił, że Komitet Centralny właśnie jemu zlecił pielęgnowanie słabego zdrowia Włodzimierza Iljicza, co skwapliwie wykorzystuje. Taka przebiegłość (w tamtych czasach raczej będąca zapobiegliwością) jest konieczna, by przetrwać w dżungli stworzonej przez kierownictwo partii, Armię Czerwoną i NKWD.
W tej siatce szpiegów, wzajemnych interesów, wspólnych obszarów zainteresowań i nienawiści, jak ryba w wodzie wydaje się poruszać tytułowy Żmijojad, młody i bystry enkawudzista, który z dnia na dzień ze zwiadowcy-obserwatora na ósmym peronie Dworca Jarosławskiego awansuje na stanowisko pomocnika wykonawcy. Nowa, dobrze płatna i fascynująca praca wydaje się korzystnym zrządzeniem losu, ale władza nie robi nic bezinteresownie. Zdecydowanie tkwi w tym nieoczekiwanym zaszczycie "haczyk", mężczyzna musi tylko go odnaleźć. Być może chodzi o zaginionego pasażera z dworca?
Okazuje się, że owa tajemnicza zguba to kurier przybyły z Władywostoku, a jedynie Żmijojad, dzięki swej fotograficznej pamięci, jest w stanie rozwiązać sprawę. A z racji tego, że przełożonym się nie odmawia (szczególnie, jeśli dysponują tak bogatym asortymentem środków - nazwijmy to delikatnie - motywacyjnych), mężczyzna zostaje wciągnięty w wir wydarzeń, które mogą zmienić bieg historii. I tak sierota skrzywdzony przez los i brutal żądny zemsty, utalentowany chłopak o niezwykle bystrym umyśle szybko zdobywa zaufanie „góry”, którego nie zachwieje nawet zabójstwo więźnia Iwana Nikiticza przed wykonaniem oficjalnie orzeczonej kary śmierci. Co z tego wniknie? Jaki ładunek przewoził zaginiony kurier? Jaką rolę (dodam, że na razie marginalną) odegra sama Nastia?
Wiktorowi Suworowi po raz kolejny udało się stworzyć w „Żmijojadzie” plejadę barwnych, wyraźnie zarysowanych postaci, a sama fabuła to wciągająca i uzależniająca używka dla uzależnionych od dobrej lektury. I mimo, iż akcja rozgrywa się w kraju naszpikowanym sabotażystami, szpiegami, dywersantami, trockistami i zinowiewcami do tego stopnia, że nie wiadomo, kto tu przyjaciel, a kto - wróg, to polityczno-gospodarcze konotacje nie męczą podczas lektury. Sam styl autora - oszczędny, prosty język (dość brutalny miejscami), którego używa Suworow, oraz bezpośredni sposób prowadzenia narracji sprawiają, że powieść czyta się jednym tchem. Jeśli zatem niestraszne są wam tortury, morderstwa oraz ciągłe poczucie zagrożenia, to śmiało możecie po „Żmijojada” sięgnąć i (niezależnie od tego, jak to wobec tematyki absurdalnie brzmi) dobrze się bawić.
Swoista kontynuacja bestselleru ?22 czerwca 1941 roku, czyli jak zaczęła się wielka wojna ojczyźniana?. Autor, korzystając z ogromnej ilości dokumentów...
Wiktor Suworow odnajduje rażące nieścisłości w ?najprawdziwszych? dokumentach i źródłach, które miały ukazać światu posągowy, wręcz monumentalny obraz...