„Z tego pociągu nie ma ucieczki (…). Każde z nas musi dojechać tam, gdzie mu przeznaczone” Wiosna 1918 roku. Iwan Każedub, syn zlikwidowanego przez bolszewików agenta Ochrany, oddany rewolucji, z polecenia Feliksa Dzierżyńskiego i Włodzimierza Iljicza Lenina zostaje dowódcą pociągu. Pociągu wyładowanego 526 tonami złota i drogocenności, należącymi niegdyś do Romanowów. To 28 wypełnionych po brzegi wagonów. Iwan Każedub ma cały transport bezpiecznie dostarczyć do skarbca w Kazaniu tak, by złoto mogło służyć rewolucjonistom. Wraz z nim jedzie Polka – Wanda Laudowska, Żydówka – Salomea Szlifersztajn, Chińczyk – Li Tian... to bogata galeria postaci, które wyśmienicie grają powierzone sobie role. Ekspedycja jest niebezpieczna, 22-kilogramowe sztabki kuszą wielu. Chociaż wyprawa ma być trzymana w ścisłej tajemnicy, wiadomość o złocie Romanowów przechwytują wywiady obcych państw. Pamiętacie „Morderstwo w Orient Expressie” Agathy Christie? Także w „Złotym pociągu” nie wszyscy są tymi, za kogo się podają. Czy niebezpieczeństwo czyha na zewnątrz pociągu, czy raczej czai się w środku? „Złoty pociąg” jest znakomitą powieścią sensacyjną. Autor wykorzystuje w niej wątki historyczne, prawdziwe zdarzenia i istniejące faktycznie osoby. Snuje intrygi kryminalne, zgrabnie wpisując opowieść w realia porewolucyjnej Rosji. Wszelkie niejasności czy wątki, wymagające komentarza, opatruje Bujko przypisami. Tłumaczy się również ze zmian faktów dla celów fabularnych. Bujko prowadzi narrację, przypominającą styl XIX-wiecznych powieściopisarzy. Co jakiś czas zwraca się do czytelników, wyjaśniając sposób budowania historii. Wstrzymuje dodatkowymi odautorskimi (a raczej: od-narratorskimi) uwagami rozwój akcji [„Iwan nie miał większego doświadczenia z kobietami (te zaś, które miał, spiszemy w innym miejscu)”]. Odwołuje się do wiedzy i doświadczeń czytelników („Czytelnik zna zapewne te nieskomplikowane małe szczęścia, polegające na sumowaniu różnych, niby nieważnych, ale przecież jakże istotnych rzeczy”). Wszystkie te zabiegi mają – jak się wydaje – na celu urealnienie opowiadanej historii. Podobną rolę spełniają zresztą wyróżnione graficznie (ikona lokomotywy, czcionka maszyny do pisania) – swoiste podtytuły poszczególnych fragmentów – objaśnienia czasu i miejsca akcji. Równie ważne, jak intryga kryminalna, są u Bujki opisy aktów miłosnych, defloracji, ogólnie – ars amandi. „Wszyscy bez wyjątku pisarze, których czytywał (…) takie momenty nazywali zwykle „chwilami uniesienia”, „miłosnego zapału” lub ględzili o tym w podobnie eufemistyczno-wykrętnym stylu. Że też żaden tego dobrze nie opisał. We wszystkich powieściach, które czytał, gdy miało już dojść do takich chwil, autor albo wykręcał się jakimś wyświechtanym frazesem w rodzaju „fali namiętności”, albo dyskretnie usuwał się z sypialni i rozpoczynał narrację nazajutrz, gdy było już po wszystkim”. Ten przydługi cytat doskonale oddaje nastawienie autora do sposobów relacjonowania „chwil uniesienia”. Narrator „Złotego pociągu” nie wychodzi z sypialni (choćby ta sypialnia była przedziałem wagonu) przed zakończeniem sceny erotycznej. Z lubością roztacza przed czytelnikami obrazy aktów miłosnych. Nie waha się przedstawiać bohaterów w sytuacjach najbardziej intymnych. Jednocześnie – co zaskakujące, bo przecież „Złoty pociąg” ma być jednak powieścią sensacyjną – narrator rezygnuje praktycznie z opisywania scen morderstw. Na moment przed zabójstwem cara - urywa relację. O spaleniu jednego z napotkanych na trasie ludzi dowiadujemy się z późniejszych rozmów. Rozstrzelanie Admirała nie ma w sobie krzty emocji – ot, pada człowiek, który właśnie otrzymał kilka kul w tył czaszki. Przedstawianie śmierci (wszak każda rewolucja wymaga ofiar) jest zdecydowanie najsłabszym punktem „Złotego pociągu”. Jednak poza tym (i – być może – nużącymi niektórych fantazjami erotycznymi Bujki) książka nie ma słabych punktów. 520 stron czyta się błyskawicznie. Bujko jest – oprócz pomysłowości w dawkowaniu emocji, w stopniowaniu dramaturgii – mistrzem opisu. Ponadto – w wartościowy sposób wykorzystał swoje zainteresowania. Praktykuje iaido – japońską sztukę miecza. Wykładnię tego hobby przemycił zgrabnie na kartach „Złotego pociągu”. Wydaje się, że Bujko znalazł receptę na skonstruowanie świetnej powieści sensacyjnej. Starannie wyważone relacje międzyludzkie (nie wyklucza to wielkich namiętności!), zapierająca dech w piersiach fabuła, umiejętność opowiadania i dawkowania napięcia – wszystko to sprawia, że „Złoty pociąg” ma szanse stać się w krótkim czasie bestsellerem.
Gdańsk. W hali dworca głównego pojawia się ogromne płótno i kilka na pozór zwyczajnych osób próbujących skupić na nim...
Wyspy Szerszenia to trzecia, po Złotym pociągu i Czerwonym Byku, powieść z cyklu, którego tło stanowią autentyczne wydarzenia z dziejów minionego stulecia...