Szatańskie wersety
Od czasu „Kodu Leonarda da Vinci” Dana Browna na rynku jest prawdziwy wysyp książek poświęconych religijnym artefaktom, tajemnicom zatopionym w mroku historii i odwiecznej walce dobra ze złem. Bohaterowie wędrują po kolejnych zabytkowych miastach, rozwiązują zagadki, ratują świat i kochają. Jak to zwykle bywa wśród powieści o międzynarodowych organizacjach, których autor postanawia stworzyć własną wersję spiskowej teorii dziejów, można znaleźć prawdziwe perły, ale i pozycje, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Na olbrzymiej popularności książek o tej tematyce korzystają zarówno krytycy, jak i badacze oraz naukowcy z zaciętością wytykający autorom kolejne nieścisłości czy potknięcia.
Nie wiem, jak przedstawia się kwestia poprawności historycznej książki Lynn Sholes i Joe Moore'a, ale pewne jest, że „Zejście do piekła” wciąga niczym bezdenna otchłań. Narracyjnie książka nie wyróżnia się spośród wielu innych, ale sama opowieść już uwodzi i uzależnia.
Ten trzymający w nieustannym napięciu thriller z biblijnym motywem w tle jest kontynuacją książki „Córko anioła”. Kto jednak nie czytał pierwszej części, może bez wahania pominąć tę przystawkę i zacząć od razu od dania głównego.
Od pierwszych stron książki poczujemy drażniący odór siarki, bowiem siły zła ruszają do ataku. Celem jak zwykle jest przejęcie władzy nad światem i pokonanie anielskiej armii. Tym razem purpurowi, czyli wyznawcy Lucyfera (alias Szatana), stawiają na zaawansowaną technologię. Rzesze inżynierów pracują nad skonstruowaniem komputera kwantowego, który będzie w stanie przejąć kontrolę nad wszystkimi zdobyczami cywilizacji.
Zawirusowane komputery osobiste, brak łączności telewizyjnej i radiowej, przerwy w dostawie prądu – wszystko to stanowić ma zaledwie wstęp do chaosu, który może ogarnąć cały świat, a ostatecznie - do samozagłady.
Projekt o „oryginalnej” nazwie "Hades" opiera się jednak na kodzie, który zna wyłącznie autystyczny chłopiec. Devin, bo tak brzmi ziemskie imię genialnego malca, oprócz tego, że jest synem prezesa informatycznej firmy CyberSys, należy do tzw. dzieci Indygo. Uważa się, że osoby o specyficznej niebieskawej aurze wiedzą i czują więcej niż inni, bowiem przychodzą na świat ze szczególną misją ocalenia ludzkości.
Całe szczęście, że po stronie zwykłych śmiertelników stoją istoty dobrego serca. Do nich należy reporterka śledcza Cotten Stone - córka upadłego anioła Furmiela, ale i niezwykła kobieta z krwi i kości. Jako osoba obdarzona cielesnością i wolną wolą, popełnia ona też błędy, jak choćby uczucie (dalekie od nabożnego szacunku) do Jego Eminencji Kardynała Johna Tylera. Wspólnie stawią oni czoło złu, będą chronić zwykłych śmiertelników oraz poszukiwać Włóczni Przeznaczenia znanej też jako Święta Lanca. To właśnie z niej można uzyskać materiał niezbędny do zakończenia prac nad superkomputerem zagłady - todem. W walce pomogą im aniołowie, ale i przyjaciele, prezydent Rosji oraz mała dziewczynka, również spod znaku Indygo.
„Zejście do piekła” to iście piekielna rozrywka, w trakcie której strugi potu ściekają po plecach, a nerwy napięte są jak postronki. Od wieków w tej walce dobra ze złem wygrywa boży pierwiastek, ale co będzie, jeśli tym razem szala zwycięstwa przechyli się na stronę Lucyfera? Będę perfidna jak sam Szatan i nie zdradzę Wam zakończenia tej pochłaniającej książki. W czeluści piekła musicie wkroczyć sami…
Justyna Gul