Życiowe doświadczenia, które niemal nie doprowadziły do śmierci, zmobilizowały Agnieszkę Nitsu do pracy nad sobą, nad swoim zdrowiem i dietą. Pomogły jej w tym z pewnością studia na kierunku dietetyka, a obecnie autorka dzieli się swoim doświadczeniem i wiedzą na blogu „Aktywne żywienie”. Zdrowe słodkości to jej pierwsza książka kucharska, w której nie tylko namawia czytelników do zmiany złych nawyków, do rezygnacji ze szkodliwych elementów naszego żywienia, ale też przekonuje, że słodycze mogą być zdrowe. Pod warunkiem, że składają się z nieprzetworzonych surowców i nie zawierają szkodliwego cukru.
I rzeczywiście, autorka serwuje wiele przepisów na pyszne ciasta, ciasteczka, batony i koktajle, które rzekomo możemy spożywać bez wyrzutów sumienia i którymi na pewno powinniśmy zastąpić paczkowane słodycze ze sklepu. Już w pierwszym rozdziale udziela oczywistych porad życiowych, jak żyć zdrowo i szczęśliwie – a więc powinniśmy być aktywni fizycznie, myśleć pozytywnie i się uśmiechać. A następnie analizuje listę wskazanych składników, opisuje różne odmiany cukru, które mają niski indeks glikemiczny, wymienia rodzaje olejów, a także wyjaśnia, dlaczego mąki pszennej powinniśmy unikać. Wszystko wygląda pięknie i bardzo ucieszyłam się, że w końcu powstała książka z przepisami na zdrowe słodycze, które będzie mógł jeść każdy, nawet cukrzyk. Niestety, szybko okazało się, że w większości przepisów mąka pszenna jest zastępowana mąką ryżową i kukurydzianą. I tu odnoszę wrażenie, że autorka nie do końca odrobiła lekcje, bo o ile słusznie uzasadniała, że szkodliwe są dla nas cukry o wysokim indeksie glikemicznymi, stąd warto cukier buraczany i trzcinowy zastąpić ksylitolem, stewią czy cukrem kokosowym, o tyle nie pomyślała w podobnym kontekście o mąkach. Mąka ryżowa, a także ziemniaczana, mają podobny – jeśli nie wyższy – IG jak mąka pszenna, z kolei kukurydziana – niewiele niższy, ale i tak zbyt wysoki. Pomijam dobór owoców, jak np. suszone daktyle, bo te można zamienić z figami, można też zrezygnować z bananów na rzecz innych owoców, jeśli osobie na rygorystycznej diecie nie odpowiadają. Łatwiej zamienić nadzienie niż mąkę, która ma nieco inne właściwości i powoduje inną strukturę ciasta – trzeba mieć w tym doświadczenie.
Mimo tego, że większość przepisów nie będzie mogła zostać wykorzystana z korzyścią dla wszystkich członków rodziny, cieszę się, że wciąż pozostały receptury, które pozwolą mi na przykład upiec zdrowy piernik na święta. Tylko pozwolę sobie powidła zamienić na masło orzechowe: bez cukru (w trosce o mamę...) i zrezygnować z oleju palmowego (i orangutany).