Recenzja książki: Zakopiański dom wariatów

Recenzuje: Karolina Mucha

Romuald „Aldek” Roman. Zakopiańczyk, który niemal połowę swego życia spędził w Stanach Zjednoczonych, zaprasza czytelników do „zakopiańskiego domu wariatów”. Czym jest ten dom? Kim są owi „wariaci”? I – co ważniejsze – czy warto ich poznać?

 

Aldek wychowywał się w Zaworach, zwanych później Roztoką – w pensjonacie odebranym właścicielom (ot, tak, dla kaprysu peerelowskiego państwa) na ośrodek szkoleniowy dla junaków (których mały Alduś z ochotą naśladował), a następnie zarządzany przez Fundusz Wczasów Pracowniczych. To dom, w którym – mimo państwowej administracji – przez wiele lat mieszkał Romuald z rodziną. Z rodziną, czyli właśnie z owymi „wariatami”: smutną, często płaczącą mamą – malarką, podstarzałym i trudnym dla otoczenia ojcem oraz z nieznoszącymi się wzajemnie Babcią z Dołu i Babcią z Góry. Nie było to może miłe, przyjemne i pełne ciepła dzieciństwo, ale ukształtowało Romualda na człowieka towarzyskiego, obserwującego świat dość uważnie, ale zawsze ze sporą dawką ironii i – niekiedy czarnego – humoru.

 

Zakopiański dom wariatów to jego kolejna książka, w której wraca do swego rodzimego miasta. I nie jest to, bynajmniej, wzruszająca podróż sentymentalna. Aldek nie wydaje się idealizować przeszłości i – mimo sympatii, jaką sam siebie darzy – nie kreuje się na postać nieskalaną, zachowuje dystans, ze swobodą posługując się autoironią czy nawet cynizmem. Jego opowieści, zamknięte w kolejnych rozdziałach, przypominają swobodną gawędę czy przefiltrowane przez pamięć i późniejsze doświadczenie anegdoty, którymi zręcznie przykuwa uwagę czytelnika. Roman nie odtwarza przy tym przeszłości w jej „czystej”, obiektywnej postaci (co zresztą jest raczej niemożliwe, choć nie każdy autor ma tego świadomość). Prezentuje swoje wspomnienia – o ludziach, zdarzeniach, górskich wędrówkach. Wspomnienia, które wciąż w nim żyją, bo – jak stwierdza na początku:

 

choć niby zrosłem się z Ameryką, to co chwila coś sobie przypominam, coś, co we mnie siedzi, coś, co przeżyłem pod Giewontem. I tak żyję, i tak piszę – jedną nogą tu, drugą tam, między Filadelfią a Zakopanem.

 

Być może odmalowywanie peerelowskiego Zakopanego jest dla Aldka o tyle łatwiejsze, że właśnie taką Polskę zna najlepiej, skoro od 1985 r. bywa raczej jej  gościem niż mieszkańcem. W pewnym sensie czyni to jego perspektywę jeszcze ciekawszą. A choć nie wszystkie rozdziały wydają się w pełni ze sobą współgrać, powtarzając pewne wątki czy opisy, warto wysłuchać tych opowieści, bo stopniowe poznawanie ich autora – tego „zakopiańskiego wariata” z Filadelfii – stanowi ciekawą przygodę.

Kup książkę Zakopiański dom wariatów

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Zakopiański dom wariatów
Książka
Zakopiański dom wariatów
Romuald "Aldek" Roman
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy