Żabcio to typowy bohater bajek dla dzieci. Rezolutny, pomysłowy i odważny wciąż próbuje być samodzielny i pakuje się przez to w coraz to nowe tarapaty. Budzi sympatię, kiedy zdobywa kolejne doświadczenia – a i niepowodzenia stają się tu źródłem śmiechu. Żabcio da się lubić, bez wątpienia, w dużej mierze właśnie dzięki uaktywnianiu tradycyjnych wzorców. Nie ma tu miejsca na eksperymenty, klasycznym – pochodzącym z najlepszych źródeł – wzorcom fabułek towarzyszy tu taki sam rodzaj formy.
Mariusz Niemycki idealnie wpasowuje się w konwencję. To ważne dziś, kiedy w twórczości dla najmłodszych tak często pojawia się banał i brak staranności wykonania. W „Żabciu podróżniku” pojawiają się trzy wierszyki, bajki spojone obecnością głównej postaci. To „Jak Żabcio wywędrował w świat”, „Jak Żabcio nawarzył bigosu” i „Jak Żabcio zbudował wynalazek”. Pierwsza historyjka jest dosyć tendencyjna, oparta na znanym i często wykorzystywanym pomyśle opuszczenia rodzinnego domu i wędrówki w nieznane – wędrówki, która oczywiście skończy się w prosty do przewidzenia sposób. Natomiast już w drugiej opowiastce pojawia się tak cenna z edukacyjnego punktu widzenia zabawa frazeologizmami. Warzenie bigosu – w sensie dosłownym – będzie tu pretekstem do odsłonięcia drugiego, przenośnego dna, a zatem, do poszerzenia słownictwa dzieci. Najciekawszą historyjką okaże się natomiast ostatnia w tym tomie bajka: tu nie da się przewidzieć zakończenia, każdy stopień opowiastki staje się zaskakującym elementem fabuły.
Siłą „Źabcia podróżnika” jest niewątpliwie humor. Mariusz Niemycki zdaje sobie sprawę z wagi komizmu w twórczości dla dzieci i skwapliwie wykorzystuje poczucie humoru oraz wieloplanowe źródła śmiechu, by rozbawić małych odbiorców, a tym samym przyciągnąć ich do lektury. Dzięki zabawie wzbogacającej książkę, łatwiej jest dzieciom śledzić przygody zielonego Żabcia. Żarty, jakie proponuje Niemycki, należą do dość prostych, ale przy tym nie banalnych. Dowcipne okazują się same przygody bohatera, rozwiązania fabularne – w tym głównie sprzeczności między stanem faktycznym a wyobrażeniami czy marzeniami postaci – ale też i w warstwie tekstowej kryje się humor.
Mariusz Niemycki czasem celowo prowadzi relację tak, by wpisać w nią dodatkowe drobne żarciki, które jeszcze ubarwią całość. Pod względem rymów jest natomiast „Żabcio podróżnik” nieco słabszy niż „Żabcio marzyciel” – trochę więcej tu współbrzmień gramatycznych i banalnych, chociaż, prawdę mówiąc, nie rzuca się to w oczy podczas lektury. Przygody Żabcia całkowicie zaprzątają uwagę dzieci. Trzeba przyznać, że także od strony warsztatowej nie można Niemyckiemu nic zarzucić. Sięga po wiersz sylabotoniczny, ośmiozgłoskowiec. Utrzymanie regularnego rytmu sprawia, że przygody Żabcia mogą też być dobrą lekturą na dobranoc. Podoba mi się w książce Niemyckiego naturalność, z jaką pisze swoje rymowanki. Autor nie popada w literackie niezręczności, mówi wierszem tak samo swobodnie jak prozą, nie ma tu sztuczności, podporządkowywania treści formie czy inwersji, stosowanych zwykle dla ułatwienia sobie rymowania. Jednym słowem, nie ma fałszu.
Dorota i Marek Szal przygotowali ilustracje do „Żabcia…”. Tła i tekstury z programów graficznych kontrastują z kreskówkowymi sylwetkami bohaterów. Warto jednak zwrócić uwagę na działania zwierzątek dalszoplanowych, nieujętych nawet w treści – te bowiem zwykle robią coś ciekawego, a przynajmniej wzbogacają znaczenie obrazków. Ładne są tu nieistotne detale, które mają uwiarygodnić scenki – na przykład porzucone i niedokończone rysunki przedstawiające żaby, a rozłożone w domu głównego bohatera. Ilustracje przyciągają wzrok także przez kontury, wszystko jest tu obrysowane innymi niż czarny kolorami.
Mariusz Niemycki nie rozczarowuje. Jego książki z pewnością zyskają uznanie maluchów – powinny też cieszyć się dobrymi recenzjami, bo są udane zarówno od strony formalnej, jak i treściowej. Przyciągają dowcipem, pomysłami, realizacją, ale i jakością wydania.
Izabela Mikrut
W ciemnym lesie na pustyni, w głębi morza czy na łące znaleźć można opowieści dziwne, śmieszne, wzruszające. Włóż bajkowe okulary, a zobaczysz, jak ich...
Dziewięcioletnia Matylda wraz z tatą przeprowadzają się do Miłopola. Czeka tam na nich dom pełen magii, dziwna Malinowa Pani, tajemniczy ogród i nie tylko...