MILICJANT DETEKTYWEM
"Wzywam 07" to seria opowiadań milicyjnych odgrzebanych przez redakcję wydawnictwa Vesper. W latach 1968-1989 ukazywały się opowiadania kryminalne drukowane przez wydawnictwo Iskry w zeszytach formatu A5 i opatrzone kryptonimem „Ewa wzywa 07”. Ich celem było przeniesienie komercyjnego - jakby nie było - gatunku na polski grunt i dostosowanie kryminalnych wątków do socjalistycznych realiów, a przy tym chodziło o wzbudzenie sympatii do funkcjonariuszy milicji obywatelskiej, którzy, niczym ich zachodni koledzy po fachu, prowadzili błyskotliwe śledztwa. Autorami opowiadań byli wówczas między innymi: Janusz Głowacki, Andrzej Szczypiorski, Aleksander Ścibor-Rylski, dziennikarze Wanda Falkowska i Kazimierz Koźniewski, a głównie klasycy polskiej powieści kryminalnej (milicyjnej): Danuta Frey, Barbara Gordon, Helena Sekuła, Jerzy Edigey, Jerzy Siewierski, Zygmunt Zeydler-Zborowski. W ramach akcji promującej dzielnych milicjantów wychodziła także seria komiksów z kapitanem Żbikiem.
Kryminał milicyjny realizował w pełni schemat typowego kryminału z genialnym detektywem w roli głównej. Inni byli jedynie przestępcy – przeważnie odmieńcy, ludzie z marginesu społecznego, którzy nie przystawali do socjalistycznego ideału.
Tom trzeci opowiadań milicyjnych przypomina opowiadania Jerzego Siewierskiego ("Zaproszenie do podróży", "Opowieść o duchach i gorejącym sercu"), Witolda Szymanderskiego ("Ekspedycja") oraz Barbary Gordon ("Błąd porucznika Kwaśniaka").
W "Zaproszeniu do podróży" mamy obraz środowiska polskich hippisów, próbujących usilnie naśladować zachodnie wzorce. Jest tu też ciekawa, choć gorzka obserwacja ówczesnej sytuacji: „Chłopaki i dziewuchy mają tam dosyć społeczeństwa, w którym wszystko ma swoją cenę i wszystko można kupić. Mają powyżej uszu swoich superlodówek i supersamochodów, które trzeba kupować, jeżeli człowiek chce się w ogóle liczyć. Mają tego wszystkiego dosyć. (…) Pozostaje więc tylko ucieczka. (…) Psychodeliczna przygoda z narkotykami, roślinna wegetacja na marginesie życia. To wszystko od biedy można zrozumieć, pokwitować wzruszeniem ramion. Ale mi chodzi o tych naszych, swojskich. U nas, w naszych warunkach, ich istnienie jest po prostu absurdem…” Faktycznie, polska sytuacja powinna była wykluczać kontestację.
"Opowiadania milicyjne" są niejako głosem z tamtego, jakże teraz odległego świata. Przypominają problemy, które teraz już nie istnieją. Na przykład: w jaki sposób jeden milicjant, aresztujący grupę podejrzanych gdzieś na peryferiach miasta, miał wezwać wsparcie, nie mając telefonu komórkowego? Wątek kryminalny to jedno, bardziej jednak dziś fascynować może to, co wokół niego, kontekst społeczny. Na przykład to, że podczas wykopalisk archeologicznych posiadanie przez studentów wódki stanowiło akceptowalną normę. Ba, nawet sam opiekun proponuje młodocianym alkohol. Albo spędzanie urlopu na działce zamiast na zagranicznych wojażach po Bułgarii. "Opowiadania milicyjne" przywołują czasy, kiedy czarno-biały telewizor był luksusem. Warto po nie sięgnąć, by przywołać to, co (na szczęście) minęło.
Dynia to bezsprzecznie królowa jesieni. Majestatyczna i wyjątkowa. Można jeść ją na okrągło! Pieczoną, gotowaną, smażoną a nawet na surowo. Na słodko i...
Publikacja przeznaczona jest dla dzieci czteroletnich i jest dostosowana do ich możliwości manualnych i percepcyjnych. Ćwiczenia zawarte w publikacji...