Kultura macho
Macho to po hiszpańsku samiec, stuprocentowy mężczyzna. Pojęcie to ma jednak szerszy zakres, stanowiąc pewnego rodzaju symbol osobowego wzorca kultu patriarchalnej, latynoamerykańskiej, odwołującej się do pierwotnych archetypów. Macho kojarzony jest z poczuciem honoru, siłą, nawet przemocą, ale i czułością oraz opiekuńczością wobec starszych. Pojęcie to oznacza też pewien bunt wobec rzeczywistości, a wszystko to osnute jest przyzwyczajeniami i patriarchalnymi wizjami rodziny oraz społeczeństwa, a także przekonaniem, że jak walczyć, to do ostatniej kropli krwi. Po symbol ten sięgało i wciąż sięga wielu reżyserów i autorów, ale mało kto wykorzystuje ten motyw w takim stylu, jak czyni to Mario Vargas Llosa.
Jego książka „Wyzwanie. Szczeniaki” stanowi połączenie dwóch publikacji peruwiańskiego pisarza i laureata Literackiej Nagrody Nobla. Tomik „Wyzwanie” miał swoją premierę w 1959 roku, natomiast „Szczeniaki” zostały opublikowane w 1967 roku, teraz zaś dzięki Wydawnictwu Znak możemy cofnąć się do tych pierwszych utworów Llosy i przekonać się, jak bardzo pisarz się rozwinął i jak długą drogę przebył od tych tekstów do chociażby „Historii Alejandra Mayty” czy „Szelmostw niegrzecznej dziewczynki”.
Ten, kto właśnie od „Wyzwania” rozpocznie swą przygodę z autorem, będzie miał niezwykle trudne zadanie, a lektura tych opowiadań może dawać mylne pojęcie o twórczości Mario Vargasa Llosy. Ja sama, choć literatura iberoamerykańska jest bliska memu sercu, mam mieszanie uczucia jeśli chodzi o tę pozycję w dorobku noblisty. Mimo wszystko warto jednak po nią sięgnąć, by obserwować dojrzewanie autora i ciężką pracę nad marką, którą już niewątpliwie zdobył.
Wspomniane „Wyzwanie” to zbiór odrębnych tworów literackich, które jednak mają wspólny mianownik - kulturę macho i postawę dzieci oraz młodych mężczyzn wobec otaczającego ich świata. A ten wydaje się dla bohaterów Llosy wyjątkowo brutalny i niesprawiedliwy, każdy przywilej okupiony jest krwią, zaś przewaga jest wynikiem stosowania prawa pięści. Niezależnie od tego, czy będzie to opowiadanie „Szefowie”, w którym młodzież ze starszych klasy - Średnia - buntuje się przeciwko szkolnej władzy i dyrektorowi, a właściwie przeciwko braku ustalonych terminów egzaminów, „Wyzwanie” i bójka na śmierć i życie, czy też „Młodszy brat”, w którym mamy do czynienia ze spontanicznym i bezrefleksyjnym działaniem, to w każdym z tych tekstów w oczy rzuca się przemoc i bezwzględne podejście do przeciwnika. Bohaterowie Llosy z gwałtowności nie wyrastają, a nawet przeciwnie - wydają się brnąć w tym zatraceniu i braku poszanowania dla innych wartości niż tylko honor, wybujałe ego i poczucie samczej sprawiedliwości. Opowiadania traktują o zwyczajnym życiu, bez upiększeń na potrzeby lektury, o honorze, ale i o miłości, choć daleko jej do afektu z cyklicznych romansów.
„Szczeniaki” o wiele mocniej przykuły moją uwagę i choć historia Cuéllara, rozpoczynająca się w czasie, kiedy bohaterowie - jak mówi narrator - „ze wszystkich sportów najbardziej lubili piłkę nożną i uczyli się pływać z przybojem (…) i byli urwisami, bez zarostu, ciekawscy, bardzo zręczni, żarłoczni”, pozornie snuje się bez żadnej refleksji, to jednak klimat w niej stworzony, przyciąga niczym magnes. Chłopiec od momentu, kiedy zaczął uczęszczać do szkoły, był najlepszym uczniem, a dzięki niebywałej ambicji i woli walki miał również widoki na zyskanie laurów najlepszego sportowca. Przynajmniej dopóki nie zaatakował go Judasz, a sam Cuéllar nie wrócił do szkolnej ławy, jeszcze bardziej zapalony do sportu, ale nieco mniej do nauki, z przezwiskiem „Kutasik” jako pamiątką po spotkaniu z dogiem. Męska duma, to machismo, zostało nadwyrężone, a my poznajemy skutki tego zdarzenia, obserwując losy chłopca na przestrzeni lat.
W książkę Llosy trzeba zaangażować się sercem i duszą, chłonąć każde słowo, bo bardzo często nie sposób doszukiwać się tu wyraźnego podziału na role, gubią się również poszczególne osoby i ich wypowiedzi. Jednak atmosfera „Wyzwania. Szczeniaków” jest charakterystyczna dla autora, to nim warto się otoczyć nawet wówczas, kiedy postawa bohaterów wobec otoczenia czy podejście autora do życia nam nie odpowiada. Czasami zastanawiam się, jak na twórczość Llosy spoglądają mężczyźni i w jakim stopniu ta postawa wobec kobiet, seksualność im imponuje i do nich przemawia. Na razie jednak pozostaje mi obcować z autorem takim, jakiego oglądam przez pryzmat kobiecości - surowym, bezwzględnym, broniącym status quo swojego i bohaterów oraz wskazującym na bezsensowność kultu macho, choć nie do końca go piętnującym. Z autorem – prawdziwym mężczyzną. Takim, jak jego bohaterowie.
Jest to (...) książka bardzo osobista i, w pewnym sensie, coś na kształt autobiografii. (ze wstępu Maria Vargasa Llosy)Czy Llosa mógł zostać...
Kim tak naprawdę jest Alejandro Mayta? Dziennikarskie śledztwo Maria Vargasa Llosy. W Limie wygłodniałe psy biegają po ulicach, a w smętnych barach...