Znajdujemy się w Chinach po tzw. rewolucji kulturalnej. Niepodzielne rządy sprawuje partia komunistyczna. W jej szeregach znajduje się także zawodowy pisarz. Sekretarz zleca mu napisanie powieści pt.: "Uczymy się od towarzysza Lei Fenga". Kimże był ten towarzysz? Otóż był żołnierzem Ludowej Armii Wyzwolenia, wzorem wszelkich cnót, który oddał swe życie za rewolucję. Zadaniem pisarza jest odnalezienie współczesnego Lei- Fenga, wzoru do naśladowania dla milionów i opisanie jego życia. Jeśli mu się to uda, zostanie uhonorowany wpisem w Wielkim Słowniku Pisarzy Chińskich. Jeśli nie, może zapomnieć o pracy, pensji i mieszkaniu, o słowniku już nie wspominając. Tylko gdzie znaleźć takiego współczesnego bohatera? Przecież otaczają go zwykli ludzie, których życie jest szare, a historie niejednokrotnie bardzo smutne. Jest wśród nich aktorka, która całkowicie zagubiła się w życiu i nie mogąc sobie poradzić z wewnętrzną pustką popełniła na scenie samobójstwo. Redaktor całkowicie zdominowany przez żonę- słynną pisarkę, który po latach upokorzeń szuka w końcu ukojenia w ramionach kobiet piszących listy miłosne na adres redakcji. Uliczny pisarz tworzący listy na zamówienie. Dziewczyna, która przeżywa załamanie nerwowe wskutek szykanowania przez koleżanki w pracy i biega nago po ulicy. Ojciec, który pragnie pozbyć się niedorozwiniętej córki (wtedy mógłby uzyskać od partii zezwolenie na drugie dziecko- może wymarzony syn), ale wciąż nie może się zdecydować na ten krok. Kobieta zgwałcona zbiorowo na oczach rozentuzjazmowanego tłumu. Malarz mający za towarzystwo kalekiego (pozbawionego jednej łapy) psa, który według pana potrafi mówić ludzkim głosem. Oto prawdziwe życie. Pełne szarości, rozpaczy, brudu. Powstałaby o nim świetna książka. Jednak partia nigdy nie pozwoliłaby na jej wydanie. Przecież Chiny pod jej rządami rozkwitają, ludzie są uśmiechnięci i czeka ich świetlana przyszłość... Czy pisarz znajdzie mimo wszystko współczesnego towarzysza Lei Fenga? Czy uda mu się napisać książkę, której domaga się partia? Nie zdradzę tajemnicy. Jeśli przyrównać powieść do tytułowego makaronu, jest on lekkostrawny, jędrny (al dente), a nie rozgotowany. Na pewno nie jest to spaghetti- nie ma żadnych dłużyzn. Sos, którym go polano, ma różne smaki. Jest w nim pikanteria trafnej obserwacji obyczajowej, gorycz życia pod rządami partii, kwaśny smak uległości wobec rządzących. Gdzieniegdzie (na szczęście rzadko) trafiają się nieco ciężkostrawne kawałki mięsa- szczególnie we fragmencie dotyczącym wymyślonej przez pisarza postaci- właściciela krematorium. Nie zmienia to jednak pozytywnej oceny smaku całości. Kalina Beluch