Kiedy autor bądź wydawnictwo zamieszczają w słowie wstępnym informację o przypadkowej zbieżności osób i wydarzeń opisanych w dziele literackim z wydarzeniami, które rzeczywiście miały miejsce, można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że tak do końca przypadkowa zbieżność ta nie jest. Czytając Wyrok Mariusza Zielke, doświadcza się przyjemności na kilku płaszczyznach. Zarówno autor, jak i fakty, stanowiące tło dla snutej przez niego intrygi, nie były mi wcześniej obce. Od jakiegoś już bowiem czasu głośno było o osobliwościach związanych z pewnym krakowskim domem maklerskim. Stosownych informacji, prócz rozmów z osobami z branży, dostarczał też Mariusz Zielke na łamach "Pulsu Biznesu". Nie trzeba zresztą większego wysiłku, by na stronach internetowych tegoż periodyku odnaleźć jego teksty sprzed kilku lat, traktujące o tej sprawie. Znakomitym źródłem informacji jest również elektroniczna Niezależna Gazeta Internetowa, której dziennikarz ten jest autorem. Wróćmy jednak do przyjemności płynącej z lektury tekstu.
Znając kulisy opisywanych wydarzeń, z przyjemnością odnajduje się je w zgrabnej narracji, mocno kojarzącej się z trylogią Larssona. Zresztą, życiowe perypetie polskiego autora mocno przypominają te, które były udziałem bohatera trylogii Millenium. Mamy więc dziennikarza śledczego, walczącego z wszechpotężnymi mackami finansowych rekinów, skorumpowanymi urzędnikami i mediami, które niezależne i niepokorne są tylko intencjonalnie. Ma on, oczywiście, paru sprzymierzeńców, w tym charakterną panią mecenas i uczciwych (cóż, ktoś musi potwierdzać regułę) finansistów. W tym miejscu należy podkreślić, że portret każdej z tych postaci został świetnie nakreślony, także portrety tych, pozornie tylko drugoplanowych. Nie ma tu mowy o ciosanych grubą kreską typowych charakterach, lawinowo ostatnio pojawiających się w powieściach kryminalnych. Rys każdej z postaci Wyroku jest na tyle pogłębiony psychologicznie i opatrzony unikatowymi cechami oraz językiem, że tworzą razem galerię naprawdę wyrazistych i wiarygodnych osobowości.
Styl narracji cechuje się sporą przeźroczystością, Zielke nie epatuje stylistycznymi sztuczkami, przymiotnikami czy wielokrotnie złożonymi zdaniami. Prostota wypowiedzi rekompensowana jest jednak stosowną dla gatunku wielowątkową akcją, z nieodzownymi, całkiem zaskakującymi jej zwrotami, okraszonymi paroma interesującymi retrospekcjami. Wyrok będzie więc emocjonującą rozrywką także dla tych, dla których świat finansów jest raczej obcy. Lekturę można rekomendować każdemu, kto od prozy kryminalnej oczekuje trzymającej w napięciu historii z wyrazistymi postaciami, z którymi nietrudno się identyfikować, jak również osadzenia wydarzeń w konkretnych realiach. W prozie Zielkego konkret uzyskuje wymiar bardzo uniwersalny, uczciwa jednostka zawsze była i będzie łatwym łupem dla skorumpowanych, majętnych i potężnych układów. Historia bohatera Wyroku pokazuje, że nie zawsze jednak i nie całkowicie musi owa jednostka być skazana na porażkę. Napisanie tej książki było pewnie dla autora swoistym katharsis - i takim może być również dla czytelnika. Zwłaszcza dla tego, kto choć trochę otarł się o bagno, z jakim mierzyć się musiał kolejny w panteonie „ostatnich sprawiedliwych”.
„Lobbysta” to powieść sensacyjna zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Książka w sposób bezkompromisowy obnaża mechanizmy polskiego...
Dziennikarz Kuba Zimny pisze artykuł o Adamie Bonarze, właścicielu świetnie prosperującej firmy leasingowej, nagle pomówionym o oszukanie inwestorów...