Ponad podziałami
Mimo mijających lat, a może właśnie dlatego, niewielu ludzi wie, czego dotyczył amerykański Projekt Manhattan. Rozpoczęty na polecenie Roosevelta program miał na celu skonstruowanie bomby jądrowej, której celem była obrona przed wrogiem. Tyle tylko, że pośród ofiar wojennych zmagań niewielu jest zazwyczaj decydentów, niewielu jest tych, którzy zamiast pertraktować, wolą sięgać po bardziej radykalne środki. Giną natomiast ci, którzy zmuszeni są w imię patriotyzmu i obowiązku wobec swojego kraju bronić jego niepodległości, zabijając drugiego człowieka. Ginie także ludność cywilna, dla której nierzadko samo sedno konfliktu zbrojnego pozostaje nieznane.
O 8:15:19 w Hiroszimie, gdzie po raz pierwszy została zrzucona na polu walki bomba atomowa, został wydany wyrok na trzydzieści procent mieszkańców, co oznaczało około dziewięćdziesiąt tysięcy ludzi. Co gorsza, tę potworną rzeź „w białych rękawiczkach” powtórzono kilka dni później – bomba wybuchła w dzielnicy Nagasaki – Urakami, pochłaniając około siedemdziesiąt tysięcy ludzi. Siedemdziesiąt tysięcy niewinnych ludzi.
Wśród nich był pewien berlińczyk, Konrad Weiss, który kilka minut przed ostatnim oddechem, przed śmiercią, której nadejścia nie był świadom, planował przyszłe życie u boku pięknej i wrażliwej Hiroko Tanaki. Historia tej miłości, a także życia po wybuchu bomby, po tym, jak naznaczyła ona trwale skórę kobiety, opisuje Kamila Shamsie w pięknej, wzniosłej powieści, opublikowanej nakładem wydawnictwa Świat Książki. Wypalone cienie to pozycja, która trwale zapisuje się w pamięci i pozostawia blizny w sercu. Zanurzamy się w wojennej historii, by wraz z wyrokiem nałożonym na miasto zmienić zupełnie swoje spojrzenia na świat i na tkwiące w nim ograniczenia dla naszego szczęścia. Upadamy wraz z Hiroko, by powstać niczym feniks, rozpoczynając nowe życie z dala od tragedii. Szybko jednak przekonujemy się, że gdziekolwiek pójdziemy i cokolwiek zrobimy, pamięć o bombie pójdzie za nami, głęboko tkwi bowiem nie tylko na naszej skórze, ale i w duszy.
Hiroko jest jednak kobietą, która przekonała się, ze może zostawić wszystko za sobą i przetrwać. Po wojnie, jak wielu Japończyków, cierpiała na chorobę popromienną, przez którą znalazła się w szpitalu w Tokio. Bomba zabrała jej dom, zabrała wszystkich, których kochała, a zatem nic nie stało na przeszkodzie, aby podjęła decyzję o opuszczeniu kraju. Podróż do Indii okazuje się brzemienną w skutkach. Odnajduje tam krewnych zmarłego narzeczonego – Elizabeth i Jamesa Burtonów, którzy przyjmują ją pod swój dach. To właśnie tu spotyka również swoją miłość, przekonuje się, że może ponownie kochać i być kochaną.
Sajjad Ali Ashraf, bo o nim mowa, zostaje jej nauczycielem hinduskiego, a wraz z melodią słowa spływa na nich również melodia serca. Hiroko, sama obca pośród mających w Indiach swoją Kolonię Brytyjczyków, nie widzi niestosowności w kontaktach ze służącym, który udaje asystenta Burtonów, marząc o karierze prawnika. Wichry historii, zmierzch Imperium Brytyjskiego, podział kraju na Pakistan i Indie i miesiąc miodowy, z którego oboje już nie mogli wrócić – to wszystko sprawiło, że tęsknota Sajjda za światem wypełnionym kodeksami i paragrafami wypaliła się, jak niegdyś dom Hiroko. Mimo wszystko, oboje zostali obdarzeni cudowną umiejętnością doceniania rzeczy małych i cieszenia się nimi. Zbyt wiele stracili, by przejmować się błahostkami, zbyt wiele przeżyli agresji i poniżeń, by kiedykolwiek potraktować kogoś niegodnie…
Autorka przędzie swoją opowieść poprzez mijające lata, poprzez zmieniające się systemy polityczne, rosnącą nienawiść, ale również miłość – zarówno tę małżeńską pomiędzy Hiroko a Sajjadem, jak i rodzicielską, bezwarunkową, ale jednak pełną oczekiwań, a także poprzez wyjątkową przyjaźń, która połączyła dwie kobiety z dwóch różnych światów. Piękno tej książki tkwi nie tylko w wyjątkowym języku, w plastyce historii, ale też w braku oceny i milczącej akceptacji wszystkich inności, odmiennych poglądów, stylów życia i dążeń. Wypalone cienie to powieść stojąca ponad wszelkimi podziałami, powieść emocjonalna, pisana krwią, potem i łzami – pisana przez życie.
"No dobrze, nie drwijcie, nie śmiejcie się i nie patrzcie na mnie z niedowierzaniem: żyjemy w śmiertelnym strachu przed nie-całkiem bliźniętami”...
Przed czternastu laty matka Aasmaani, Samina radykalna myślicielka i nieulękła aktywistka, wyszła z domu, kierując się w stronę morza. Wtedy widziano ją...