Postapokaliptyczna wizja świata
Nie ma chyba osoby, która nie słyszałaby o Odyseuszu, bohaterze Odysei Homera. Ten władca wyspy - Itaki, jeden z wodzów wojsk greckich oblegających Troję, powracał do domu po dziesięciu latach po jej upadku. Historia tej wędrówki staje się dramatyczną walką bohatera z przyrodą, losem odraz bogami. Odyseusz musi stawiać czoło wydarzeniom i potworom, które dla przeciętnego Greka pozostawały jedynie wyobrażeniem. Odyseja jest wspaniałym przykładem opowieści o wierności małżeńskiej, a sama wędrówka ukazana w dziele stała się podstawą toposu, który określa się słowami peregina-trovitae - wędrówka życia. Jego istota sprowadza się do poznawania samego siebie i swojej historii.
Taką właśnie wędrówkę odbywa bohater fascynującej powieści Wszystko się zmienia Mariana Noconia. Mimo, iż powieść oscyluje pomiędzy książką przygodową a fantastyką, to osadzone w postapokaliptycznym świecie wydarzenia przykuwają uwagę czytelników już od pierwszych stron, sprawiając wrażenie jak najbardziej realnych. Narracja, prowadzona w pierwszej osobie, prosty język, pozbawiony ozdobników i zbędnych słów są atutem książki, której co prawda nie można zaliczyć do wybitnych, ale która z pewnością stanowi pozycję godną uwagi.
Historia zaczyna się niewinnie i nie zapowiada późniejszego koszmaru bohatera. Mieszkaniec Katowic, mąż i ojciec dwójki dzieci, wyrusza wraz z grupą wielbicieli wspinaczki do Tanzanii. Spragnieni afrykańskich wrażeń, sycą oni oczy widokami masywu Kilimandżaro i nawet zagubiony bagaż nie jest w stanie zepsuć ich humorów - szczególnie, że przed nimi rysuje się możliwość spełnienia dziecięcych marzeń: zdobycia szczytu Uhuru Peak. Perspektywa dalszych atrakcji zostaje jednak zniweczona przez wstrząsającą wiadomość - w Europie wybuchł poważny konflikt militarny, którego zarzewiem był atak terrorystyczny w Paryżu. Wybuch tzw. brudnych bomb, zawierających oprócz ładunku pirotechnicznego elementy promieniotwórcze, sparaliżował lotniska, dworce, stacje metra i główne punkty turystyczne. Kolejne ataki, mające miejsce w Madrycie, Rzymie, Antwerpii, Kolonii, Londynie oraz Berlinie, zadały ostateczny cios połączeniom komunikacyjnym. Zaatakowany zostaje internet i giełdy finansowe. Sparaliżowane centra wojskowe, logistyczne i administracyjne nie są w stanie przedsięwziąć środków zaradczych, ludność zostaje pozbawiona wody i prądu. Obywatele masowo wykupują żywność, pojawia się kontrabanda, coraz częstsze są kradzieże i rozboje. W Unii Europejskiej ogłoszony zostaje stan wyjątkowy, a tempo, w jakim nieznani sprawcy zdołali doprowadzić do paraliżu nowoczesnych gospodarek, jest zatrważające.
Bohater, niczym współczesny Odyseusz, uczyni wszystko, aby dotrzeć do ukochanej żony i dzieci, jednak nie spodziewa się, z jakimi trudnościami i jak wielką podłością ludzką przyjdzie mu się zmierzyć. Wraz z towarzyszami wyprawy opracowuje on plan, którego pierwszym etapem jest dotarcie do lokalnego lotniska. Niestety, nieszczęście ludzkie zawsze jest pożywką dla bezdusznych wyzyskiwaczy, o czym mężczyzna przekonuje się wielokrotnie. Ostatecznie podróż przez Afrykę zajmuje mu ponad miesiąc, a dotarcie do zniszczonego zamachami Berlina uświadamia mu, że na miejscu czeka na niego wielka niewiadoma. Czeka - pod warunkiem, że jego wycieńczony drogą organizm przeżyje dalsze zmagania z unoszącym się w powietrzu, śmiercionośnym pyłem, przestępcami i żołnierzami.
Wszystko się zmienia to powieść trzymająca w napięciu, a nagłe zwroty akcji przyprawiają o mocniejsze bicie serca. Kiedy tylko bohater zdaje się przybliżać do celu, zawsze musi przydarzyć się coś, co hamuje jego ruchy bądź wręcz zmusza do zboczenia z obranej drogi. Postapokaliptyczny obraz Europy zatrważa swym prawdopodobieństwem, zaś bohater wzbudza podziw swą determinacją i prawością. Marian Nocoń, tworząc powieść Wszystko się zmienia, ukazał czytelnikom pełne spektrum zachowań człowieka w sytuacji zagrożenia, demaskując jednocześnie mroczną stronę ludzkiej duszy. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że w sytuacji ewentualnego konfliktu zbrojnego u naszego boku stanie bohater Noconia bądź któryś z jego towarzyszy, a nie reszta świata. W przeciwnym wypadku: niech Bóg ma nas w swojej opiece.