Od zawsze było, jest i będzie coś pociągającego w pamiętnikach - oczywiście, dopóki będą wciąż pisane. W tych dzisiejszych, publikowanych przez aktorów, sportowców, dziennikarzy, czy modelki, jedni czytelnicy dość skromnie poszukują odbicia wielkiego świata, który rozgrywa się jakby w innym wymiarze, a drudzy czekają na spektakularne skandale, wyznania lub chociaż odrobinę pikanterii czy smaczków z życia towarzyskiego gwiazd. Inaczej jest z tekstami spisanymi dawno temu, pretendującymi do miana jedynych prawdziwych relacji z danej epoki, ponieważ w nich dzisiejszy czytelnik odnajduje wycinek nieistniejącego już dawno świata. Walor ich diametralnie wzrasta, gdy autor okazuje się kimś znacznym, z wielkim majątkiem i nazwiskiem, dzięki czemu jego relacje dotyczyć będą najwyższych, co za tym idzie - najciekawszych sfer w państwie czy królestwie. To fascynuje bardziej niż plotki, zdrady i wielkie pieniądze gasnącej gwiazdy showbiznesu. Zapewne taki cel przyświecał wydaniu „Wspomnień naocznego świadka” wnuczki ostatniego króla Stanisława Augusta, która odsłania przed nami fragment naszej historii.
Na początek kilka faktów historycznych. Anna z Tyszkiewiczów Potocka-Wąsowiczowa była córką bratanicy Augusta Poniatowskiego, Konstancji Poniatowskiej i hetmana Ludwika Tyszkiewicza, a jako jedynaczka, stała się spadkobierczynią wielkiej rodzinnej fortuny. Dwukrotnie zamężna - z Aleksandrem Stanisławem Potockim i Duninem-Wąsowiczem, adiutantem Napoleona I, zasłynęła w polskiej literaturze z dwóch tomów pamiętników francuskich wydanych w roku 1897 przez Kazimierza Stryjeńskiego, w przekładzie polskim w roku 1898, pozostającymi ważnym źródłem wiedzy historycznej z lat 1794-1820.
Jak wspomina sama autorka, inspiracją, lub - bardziej - powodem napisania wspomnień stała się lektura pamiętników margrabiny von Bayreuth, najstarszej siostry Fryderyka Wielkiego, których ogłoszenie w 1810 roku dla domu brandenburskiego zdaniem Napoleona równało się drugiej bitwie pod Jeną. Wilhelmina z całą kobiecą skrupulatnością opisuje w nich ohydne prawa o stosunkach na dworze pruskim, jak również o dzikości panującego wówczas systemu policyjnego. Niespełna dwudziestotrzyletnia Anna postanawia spisywać wspomnienia, które - jak je sama określiła - odnosić się będą do okresu ostatnich nieszczęść Polski. W jej relacjach odnajdziemy wspomnienia z wyjazdu Augusta Poniatowskiego do Petersburga (gdzie długą i okrutną agonią odpokutował swoje błędy), opis rezydencji w Białymstoku własności hetmana Klemensa Branickiego, gdzie autorka spędziła dni swojej młodości, czy też charakterystykę polskiej emigracji w Paryżu. Ale, co najważniejsze, wiele jest w tej książce charakterystyki całego dworu królewskiego, manier, wzajemnych relacji, upodobań, czy chociażby opisów wzorców francuskich, z których czerpano wtedy pełnymi garściami. Zresztą, jak się okazuje, z końcem 1800 roku w Polsce było pełno przybyszów z tego kraju, którzy, podając się za potomków wielkich rodów, znajdowali u nas gościnę. Mamy tutaj szeroki wachlarz postaci historycznych całej współczesnej autorce Europy - z Ludwikiem XVII i Karolem X (królów francuskich dynastii Burbonów) na czele, a na carycy Katarzynie kończąc. Barwne podróże po najwspanialszych europejskich miastach intrygi polityczne, różnego rodzaju zagrywki strategiczne, wpadki i wiele innych ciekawych sytuacji.
Co najistotniejsze, „Wspomnienia naocznego świadka” Anny Potockiej-Wąsowiczowej zdradzają literacki potencjał autorki, dlatego nie pozostają jedynie suchą kroniką faktów historycznych, ale czarują czytelnika bogatym komentarzem. Dzieje się tak dlatego, iż na pierwszym miejscu pozostaje zawsze subiektywna ocena pisarki, która często bywa surowa i krytyczna wobec własnej rodziny, rodaków i decyzji podejmowanych na szczeblu władzy państwowej, nie zawsze słusznych. Dzięki czemu lektura niniejszej książki bywa tym bardziej interesująca.