Z pewnością każdy, kto śledzi, co się dzieje na rynku książek zauważył, że wydawnictwa prześcigają się w publikowaniu coraz to nowszych książek o takiej samej tematyce – paranormal romance. Mimo że uwielbiam tego typu fantasy, to ogrom nakładu mnie już przerasta i staram się nie rozpoczynać nowych serii, jednak do tej książki wszystko mnie przyciągało od samego początku. Pierwszym plusem tej pozycji jest niewątpliwie okładka, która cieszy oko, zaś skrótowy opis dostępny z jej tyłu dodatkowo pobudza ciekawość. Czy można się oprzeć "błyskotliwej, seksownej, świetnie wymyślonej powieści..."? Nie. "Wschodzący księżyc" zdobył moje serce. Historyjka o wampirach, wilkołakach przeplatana wątkiem miłosnym – wszystko już było, jednak Keri Arthur potrafi wciągnąć czytelnika, tworząc odmienną i barwną historię. Można tutaj znaleźć nie tylko wiele nadprzyrodzonych istot, gratką dla czytelników będą też teorie spiskowe i fabuła skupiająca się wokół okoliczności pojawiających się morderstw i klonów. Plusem numer dwa po jej przeczytaniu jest poprawność pisowni - słownictwo zrozumiałe, cięte dialogi i niezwykła tajemnica, która do końca książki i pewnie przez kolejne 8 następnych części będzie nas trzymać w napięciu. Co prawda ocieka ona seksem, jednak dawki są podawane w odpowiednich porcjach nie powodując niesmaku.
Główna bohaterka, Riley, i jej brat bliźniak Rhoan Janson są dla siebie oparciem i tak naprawdę tylko na siebie mogą zawsze i wszędzie liczyć. Dlatego też dla niego jest zdolna do największych poświęceń. Choć posiadają inną domieszkę krzyżówki genów, gdzie u Riley dominuje wilcza natura, a u jej brata górę biorą wampirze geny, to oboje ulegają szale księżycowej gorączki. Nasza wojowniczka posiada zdolności zmiany formy w wilka i ma wyostrzony węch, a dzięki domieszce wampirzych genów obdarzona jest refleksem, siłą i potrafi się zmieniać w cień i przełączyć widzenie na podczerwień. Oboje z bratem są wyjątkowi i tworzą nową rasę tzw. dhampirów. Czytając ich historie, odniosłam wrażenie, że najważniejszy dla nich był tylko seks, bo o miłości ciężko tutaj pisać na podstawie ich przeżyć. „Różnica miedzy seksem i miłością jest taka, że seks rozładowuje napięcie, a miłość je wywołuje”,a ona właściwie to tylko zaspokajała swoje potrzeby bez większego zaangażowania. Jednak czy jest zdolna porzucić swoje zwyczaje dla miłości, która ją … opuściła? Jaka jest szansa na otrzymanie choć jednej szansy na spróbowanie czym jest prawdziwa miłość? Z pewnością dowiemy się tego, sięgając po następną część, która - mam nadzieję - będzie równie dobra co pierwsza.