Każdy Polak, niezależnie od płci czy wieku, wie kim byli Krzyżacy. Ale wydaje się że dokładniejsza wiedza o wojnach Polaków z Zakonem Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego, pomimo niewątpliwych starań nauczycieli historii, w dalszym ciągu jest domeną wybranych. Dlatego też z entuzjazmem chwyciłam „Wojny polsko-krzyżackie” Witolda Mikołajczaka, historyka który stara się popularyzować to zagadnienie.
Gdyby należało opisać tę książkę jednym słowem, byłby nim najprawdopodobniej przymiotnik „sucha”. Śledzimy dokładnie ruchy wojsk polskich i krzyżackich miejscowość po miejscowości, postój po postoju; poznajemy nie tylko dowódców, ale także każdego rycerza który się dla sprawy w jakikolwiek sposób przysłużył. Na palcach jednej ręki można policzyć ile razy autor plami się dowcipnym stwierdzeniem czy anegdotą. Także niewiele jest ciekawostek, którymi można by się potem chwalić przed znajomymi. Poznajemy fakty, całe fakty i tylko fakty.
Z drugiej strony właśnie dzięki temu jest to rzetelna praca historyczna, która obala mity, którymi na przestrzeni wieków obrosły walki z Krzyżakami (o niektórych czytelnik nawet wcześniej nie wiedział…). Jest napisana rzeczowo, z odwoływaniem się do rozmaitych źródeł wobec których autor wykazuje się daleko posuniętym krytycyzmem. Mikołajczyk jest historykiem i opisuje rzeczy, które wie, a nie tylko takie które przed pisaniem tego dzieła gdzieś przeczytał, co da się zauważyć u niektórych autorów.
Jednak już sam tytuł może zmylić – „Wojny polsko-krzyżackie” powinny zawierać wszystkie konflikty z Zakonem na przestrzeni wieków, jednakże czytelnik znajdzie tu wydarzenia tylko do 1435 roku. Późniejsze wypadki nie zasłużyły sobie nawet na wzmiankę czy ich zasygnalizowanie. Nie jest to więc przekrojowa praca, która powie nam wszystko o zmaganiach Polski z Zakonem. Wydaje się też, że lepiej byłoby je przedstawić w kontekście albo innych wydarzeń w Polsce i w państwie zakonnym, albo konfliktów europejskich. A tak wojny wiszą niejako w próżni. Także jeżeli ktoś szuka jakichkolwiek informacji na temat codziennych zadań w wojskowych obozach, czy choćby opisania związków taktycznych jakich używano w tamtych czasach, zawiedzie się srodze. Autor wyraźnie zakłada, że mówi do czytelnika z tematem obeznanego.
Mieszane uczucia wywołują także zamieszczone w książce mapki. Z jednej strony są bardzo dokładne i pokazują całościowo przebieg bitew czy kampanii, z dokładną legendą… ale przez to są przeładowane informacjami i, w niektórych przypadkach, nieczytelne. Najlepszym komentarzem będzie tu chyba (trafna) uwaga, jaką po dokładnym obejrzeniu planu bitwy pod Płowcami wygłosiła moja kuzynka: „O! Pokreślony pociąg!”. Ale trzeba też przyznać, że końcowe mapki ratują nas przed wertowaniem atlasów Polski w poszukiwaniu Pasłęku czy Kościana.
Trudno jest określić, do kogo adresowana jest ta książka. Wydaje się, że osoby już wcześniej obeznane z tematem znudzi dokładny opis wydarzeń, bez rozszerzania tematu o przemiany jakim ulegał Zakon czy Polska, albo struktury armijne obydwu stron konfliktów. Na pewno jednak docenią tytaniczną pracę włożoną przez Mikołajczyka w określenie prawdziwej liczby chorągwi jakie brały udział w starciach, nie polegając na ocenach innych autorów i nie wierząc ślepo w przedstawiane przez kronikarzy epoki liczby. Czytelnik który ma ochotę poznać od podstaw historię wojen z Zakonem zostanie niechybnie przygwożdżony przez natłok dat, nazwisk i miejsc. Ale będzie miał okazję poznać dokładnie tę część historii Polski w sposób do bólu aż rzeczowy.
„Wojny polsko – krzyżackie” to książka średnia: dokładna, ale nudna. Polecam ją wytrwałym, których miejscami drętwy język nie odstraszy, a którzy chcą dowiedzieć się więcej.
Bitwa pod Grunwaldem to symbol i mit. Niekiedy jednak to, co dziś uznaje się za oficjalną wersję wydarzeń na grunwaldzkim polu, budzi wątpliwości. W...