Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, córka Kossaka, siostra Magdaleny Samozwaniec, znana jest przede wszystkim z erotycznych wierszy miłosnych. Książka Wojnę szatan spłodził ukazuje zupełnie inne oblicze pisarki. To dramatyczne zapiski z czasów wojny, zebrane przez Rafała Podrazę.
Zapiski zaczynają się w momencie wybuchu wojny. Mąż pisarki, „Lotek” Jasnorzewski był lotnikiem. Zostaje on powołany do jednostki. Maria zostaje sama, czeka na powrót męża, a wkrótce okazuje się, że powinni uciekać. Przez Południe Europy, Francję do Anglii. Pisarka przez cały czas prowadzi zapiski, pisząc o codziennych sprawach, wieściach z frontu, a przede wszystkim - o swoim wyglądzie, ubraniach coraz gorszej jakości oraz o tym, że chudnie z dnia na dzień. Pisze o swojej tęsknocie za rodzinną Kossakówką. Narzeka na warunki, w których z konieczności musi mieszkać, na jedzenie, poziom kultury sąsiadów. Pisze o trudnościach w porozumieniu się z mężem. Oboje zżera stres.
Książka wydana bardzo pięknie, okraszona zdjęciami pisarki i jej bliskich, a także fotografiami miejsc, w których Pawlikowska-Jasnorzewska bywała, dokumentami, jak również fragmentami rękopisów. Wszystko to sprawia wrażenie, jakbyśmy zaglądali do prywatnych zapisków pisarki. A przy tym jest to dokument sprzeciwu wobec wojny, która jest męską rzeczą, czymś spłodzonym przez szatana. Często też Pawlikowska ucieka we wspomnienia z domu rodzinnego, szukając w nich pokrzepienia.
Poznajemy osobę nieco egocentryczną, skupioną na sobie. Kobietę, która nie chciała mieć dzieci, by uniknąć wydawania na świat kolejnych śmiertelników (gdyby ludzie byli nieśmiertelni, chciałabym mieć kupę dzieci, ale urodzić śmiertelnika). Kobietę, która stara się unikać cierpienia, by żyć pełnią życia, kochać do utraty zmysłów - dokładnie tak, jak w swoich wierszach. Twierdzi, że jeśli kochać, pragnąć kogoś, to do zatracenia. Szuka mężczyzn, którzy będą umieli zatracić się tak jak ona, ale bez odpowiedzialności, zobowiązań. W czasie wojny marzy o futrze i pieniądzach z nieba, by wreszcie porządnie się ubrać.
Wojna toczy się obok swoim torem, poetka stara się jakoś żyć, choć męczy ją to, że przez całe te pięć lat człowiek ani razu nie odetchnął prawdziwym spokojem.
Pod koniec już wojny dowiaduje się o chorobie. Pierwszymi symptomami są bóle i krwotoki. Rak szyjki macicy. Choroba postępuje. Wyznaczane są kolejne zabiegi. Coraz mniej mi się chce tej operacji – pisze. – Oni się obawiają na przyszłość i chcą mi usunąć na wszelki wypadek coś tam (jajniki)… Mam zamiar nie dać się krajać, bo czuję się w środku dobrze. Mnie potrzeba spokoju i zapomnienia. Potem jednak pozwala sobie wyciąć kolejne kobiece narządy. Zapiski zmieniają się w kalendarz postępowania choroby i nastroju piszącej. Kolejne terapie, zabiegi, nowe objawy. To już nie jest ta sama pełna życia i pragnienia miłości kobieta. Teraz to cierpiąca osoba, starająca się jednak za wszelką cenę zdystansować się do swojej choroby, opisując ją tak, jakby nie jej dotyczyła. Notatki w pewnym momencie się urywają. Ale to nie koniec książki. Zostają jeszcze wiersze poetki.
Wojna, ta córka szatana, kończy się wreszcie, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska umiera 9 lipca 1945 roku w szpitalu w Manchesterze. Jej zapiski kończą się 30 czerwca. Książka powstała we współpracy z Ogólnopolską Organizacją na rzecz Walki z Rakiem Szyjki Macicy „Kwiat Kobiecości.” Ma być zarazem swoistą przestrogą przed tą chorobą.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska należy do poetek kochanych, przede wszystkim przez czytelniczki, które są jej wierne i wciąż ich przybywa. Uważała...
wiersze i proza poetycka Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej (1891-1945) układ tematyczny w 22 częściachantologia Włodzimierza BoleckiegoNiezwykle popularna...