Jak powinny wyglądać wakacje idealne? Czy musi to być daleka podróż w egzotyczne kraje? A może niesamowita wyprawa, pełna zapierających dech w piersiach przygód? Gdzie powinniśmy wyjechać? W miejsca ciepłe czy zasypane śniegiem? Pełne innych turystów czy spokojne, zanurzone w ciszy? A może w te doskonale nam znane, w które wracamy z wielkim sentymentem? Matylda, bohaterka książki Katarzyny Wasilkowskiej, ma spędzić kolejne wakacje w drewnianym, usytuowanym w lesie domku rodziców w Chudegnatach. Jest tylko jeden problem: dziewczynka nie chce tam znowu jechać.
Matylda skończyła trzecią klasę szkoły podstawowej. Postanowiła, że spędzi wakacje w mieście ze swoimi koleżankami i atrakcjami, jakie oferuje otaczająca ją betonowa przestrzeń. Rodzinne plany okazały się jednak zupełnie inne. Matylda wyruszyła do Chudegnatów z ciotką, gdyż rodzice nie dostali planowanego urlopu, a brat wybrał się na obóz teatralny. Czy wyjazd do maleńkiej chałupiny otoczonej lasem, w mieścince, w której próżno liczyć na zasięg telefonii komórkowej (o internecie nie wspominając), można spędzić udane wakacje? I co może przytrafić się dziesięciolatce w miejscu, w którym nic ciekawego nigdy się nie dzieje?
Witajcie w Chudegnatach to rewelacyjna wakacyjna książka dla współczesnych dzieci wchodzących w wiek nastoletni. Historia opisana przez Katarzynę Wasilkowską jak w odbiciu lustrzanym ukazuje zachowania, pomysły czy zainteresowania dzieci. I obraz ten nie jest nadmiernie budujący. Przyzwyczajenie – żeby nie powiedzieć: uzależnienie – od smartfonów, komputera czy tabletów pokazuje, jak ubogie bywają zainteresowania dzieci. Czy tam, gdzie pojadę, będę mieć zasięg? – to chyba najczęstsze pytanie, zadawane przez dorastające dzieci, które wybierają się na wyjazdy kolonijne. Aż chciałoby się wtedy odpowiedzieć: A po co ci ten zasięg? Przecież będzie tyle atrakcji, że nie będzie Ci tam potrzebny telefon!
I Katarzyna Wasilkowska to właśnie w swojej powieści kierowanej do dorastających dzieci udowadnia. Pokazuje, że nie tylko można dobrze się bawić bez zasięgu, ale – co najważniejsze – przeżyć bez niego. Choć w opisanej historii dzieje się tak dużo i są to często na tyle dramatyczne wydarzenia, że momentami zasięg telefonu faktycznie mógłby się Matyldzie przydać.
Czytając Witajcie w Chudegnatach, dorosły czytelnik z melancholią powróci do swoich wakacyjnych wspomnień z dzieciństwa. Do wyjazdów z przyczepą kampingową samochodem bez klimatyzacji, do noclegów w brdach, które otoczone były chmarą komarów, do zorganizowanych obozów, na których często nikogo się nie znało. I najlepsze będzie to, że wspomnienia te będą ciepłe, pełne zabawnych sytuacji, momentów, które zostały w pamięci, ale nigdy już nie wrócą. Chwil, które nie były wypełnione social mediami, wibrującym w kieszeni telefonem czy brzęczącym od Brawl Stars tabletem.
Katarzyna Wasilkowska mówi, że wakacje od wszystkiego – szkoły, pracy i technologii – są możliwe. Trzeba tylko chcieć. I to od nas, rodziców, zależy, jak zorganizujemy swoim podopiecznym czas. I pokażemy, że sami potrafimy zachwycać się pięknem otaczających nas przestrzeni bez wgapiania się w ekran smartfona.
Tadzio właśnie przeprowadził się z tatą do nowego domu. Mamę zna tylko ze zdjęć - umarła, kiedy był bardzo mały, ale często rozmawia z nią w myślach. Ulica...
Ryś ma siedem lat i czuwa nad miastem. Wkłada superstrój: kapelusz, marynarkę, adidaski i z laską w dłoni wyrusza wykonywać zadania specjalne. Czasem bywa...