„Wino, kobiety i śpiew” Andrzeja Mleczki to nie tylko świetny, przezabawny album jednego z najbardziej chyba popularnych polskich rysowników. To także bardzo trafny opis polskiej rzeczywistości – tym razem przede wszystkim jej warstwy obyczajowej. O tym, że Andrzej Mleczko należy do czołówki polskich satyryków i jest zarazem rysownikiem najbardziej popularnym i rozpoznawalnym, nie trzeba nikogo przekonywać. Niemal każdy, kto choć raz zetknął się z jego ilustracjami, z miejsca rozpozna charakterystyczną kreskę czy sposób ukazywania postaci.
Mleczko rozbawi każdego, kto posiada choć cień poczucia humoru – niezależnie od tego, czy akurat komentuje wydarzenia polityczne, elementy życia publicznego, czy też nasze przypadłości narodowe. W najnowszym opublikowanym nakładem Iskier zbiorze rysunkowych komentarzy satyrycznych Mleczko skupia się przede wszystkim na naszej obyczajowości. W „Dialogach metafizycznych” opisuje specyficzne dla Polaków wyobrażenie nieba oraz te elementy religii, które rzutują na nasze życie czy codziennie zachowanie. W „Zwierzyńcu” ludzie i zwierzęta często zamieniają się rolami, co przynosi nieraz bardzo zaskakujące i – oczywiście – niesamowicie zabawne rezultaty. Również w „Świecie dziecka” bohaterowie ilustracji zmagają się z własną polskością i ukazują, że są nieodrodnymi synami „tej ziemi”. Wieś oczywiście „tańczy i śpiewa”, a gospodyni zamiast „cip, cip” nawołuje „KRUS, KRUS”.
Przezabawne „Historyjki obrazkowe” często opowiadają o przemianach, jakie przeszła nasza obyczajowość, a bywa, że i „Rozgrywki małżeńskie” mają miejsce w przestrzeni publicznej. Nawet „Polityka dzika” raczej opisuje nasze przypadłości i wady narodowe, niż wyśmiewa konkretne partie polityczne. Na koniec Andrzej Mleczko ukazuje święta polskie i dodaje kilka „Rysunków bez ładu i składu”. Choć na ostatnich stronach publikacji znaleźć można tłumaczenie tekstów w dymkach i komentarzy do ilustracji na język angielski, ofiarowanie tego tomu obcokrajowcowi, który nie mieszka na stałe w naszym kraju nie byłoby zbyt dobrym pomysłem. Wiele spośród rysunków bez znajomości kontekstu jest zbyt hermetyczna. Nie znaczy to, że po upływie lat przestaną być one zrozumiałe – po prostu Mleczko wyśmiewa cechy, jakie sami sobie najczęściej przypisujemy, a komentuje przede wszystkim wydarzenia, które w pamięci pozostaną na wiele lat. Z rzadka też w tomie tym rysownik bywa wulgarny.
Owszem, nie mogło zabraknąć w tomie jednego z podstawowych elementów edukacji dziecka, jakim jest poznanie wiadomego słowa zaczynającego się od litery „k”, ale to chyba jedyny tego rodzaju dowcip. Co innego seks. Mleczko często balansuje na granicy obsceniczności, bez zahamowań zagląda Polakom do sypialni czy pod kołdrę, jednak właściwie zawsze udaje mu się uniknąć prymitywnego żartu. Co ciekawe – i ważne – autor zbioru ukazuje też, że Polacy zaczynają odkrywać internet i uczą się z tego narzędzia korzystać. Ma to oczywiście bardzo różne konsekwencje – i owocuje rysunkami arcyzabawnymi.
Właściwie zbiorek „Wino, kobiety i śpiew” ma tylko jedną wadę. Wymaga bowiem sporego poczucia humoru. Osoby go pozbawione niech omijają nie tylko tę, ale właściwie wszystkie książki Andrzeja Mleczki.
W najnowszym albumie Andrzej Mleczko bawi się erotyką – jak zwykle wykazuje przy tym niesamowite zdolności obserwatorskie. To rysunkowa parodia Kamasutry...
„Polacy zajęci przez całe stulecia walką o niepodległość, powstaniami i modlitwą, nie mieli czasu na zajmowanie się seksem, a współżycie służyło...