„Wierni i wybrani” Rafała Jaworskiego to tomik świetnie napisany, doskonały pod względem warsztatu, głęboki, oryginalny i przemyślany. To również zbiór odchodzący od panującej dziś mody na poezję, będącą wyłącznie grą słów, mieszaniną konwencji i rekwizytów, ale uciekającą od mówienia poważnie o sprawach ważnych. Jaworski odważnie podejmuje tematy najważniejsze: pisze o wierze i wierności, o patriotyzmie i człowieczeństwie. Wykorzystuje do tego sylwetki i słowa tytułowych „wybranych” – Karoliny Kózkówny, Stanisława Brzozowskiego, Simone Weil, Stanisława Pyjasa czy Karola de Foucauld. Jednak w gronie tym jest również kilku anonimowych bohaterów. Jaworski ukazuje, że człowiek nie jest wielkim, ponieważ został wybrany. Wręcz przeciwnie: człowiek staje się wybrańcem, ponieważ jest wielki. Wielki poprzez swą wierność ideałom, zasadom, wartościom, poprzez stałość postawy i pozostawanie nieugiętym. I jako taki powinien znaleźć swe miejsce w powszechnej świadomości narodu czy całej ludzkości.
Niestety, tak się nie dzieje. Wielkość bowiem wcale nie musi być efektowna, rozjaśniona blaskiem fleszy. Jej istotą jest etyka, nie zaś – estetyka. Tak jest w przypadku bł. Karoliny Kózkówny:
Nawet wytrawnym hagiografom
kartkę papieru trudno zaczernić
jej życiorysem
Kózkówna zginęła w wieku 17 lat, na początku I wojny światowej. Carski żołnierz uprowadził ją przemocą i bestialsko zamordował, gdy broniła się pragnąc zachować dziewictwo. W 1987 r. Jan Paweł II beatyfikował Karolinę, która stała się patronką Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i Ruchu Czystych Serc. Pozostaje jednak w pamięci niewielu.
Śmierć Pyjasa, studenta, zamordowanego przez SB za organizowanie protestów przeciw represjom władz wobec robotników Radomia i Ursusa również była mało „estetyczna” – jego zwłoki znaleziono przecież na śmietniku. Charles de Foucauld poświęcił się działalności misyjnej w Afryce – zginął z rąk muzułmańskiego fanatyka. Brzozowski, pisarz i filozof, jeden z największych piewców idei narodowej, został oskarżony o współpracę z carską ochraną. Dziś o wszystkich tych bohaterach praktycznie zapomnieliśmy.
Zapomnieliśmy, ponieważ zdecydowanie nie pasują do „naszych czasów”. Jaworski kontrastuje ich postawy z postawą ludzi dziś żyjących i kreśli prawdziwy do bólu obraz współczesności. Współczesności, która jest czasem kryzysu wartości i dominacji pseudoautorytetów. Czasów, w których
i świadectwo
i prawdziwa czystość
są podmiotem abstrakcji
Współcześni zachłysnęli się bowiem wolnością, zapominając, że wolność bez prawdy jest niczym. Wolą zapomnieć o tragicznych doświadczeniach przeszłości, o losach narodu, by uciec od jego klęsk i porażek. Tyle, że w ten sposób zapominają również o chwilach chwały i tracą własną tożsamość – nie zdają sobie sprawy z tego, że
Mundurek typu „Europa” nie leży jak ulał
na kościach Racławic, Katynia, Tobruku”
My, ludzie współcześni, gubimy się w pędzie ku wielkiej konsumpcji:
chciwi reklamowych nowinek, w pożądaniu
skrytobójczych awansów, zatrzymani w szczególe:
na byle dotyku, przepełnieni dumą (lub rozpaczą)
z średniej zarobków, cnoty sprytu, z orgazmów
własnych i kochanek, jesteśmy nieznośnym brakiem
miłości i opoką
porządku.
Szczęście konsumenta jest jednak tylko szczęściem pozornym i bardzo naiwnym, zaś nasz postęp to tylko cyfrowe odczyty wszystkiego / co najmniej ważne. Jednak ten postęp daje nam poczucie sytości, więc ludzi, którzy próbują uświadomić nam prawdziwy stan rzeczy, najchętniej ignorujemy i wolimy nazywać „oszołomami”. Tyle, że oszołom – jak pisał cytowany w jednym z wierszy Mirosław Dakowski – wcale nie musi być szaleńcem. Oszołom jest to taki przeciwnik / polityczny, gospodarczy, czy ideowy, / którego argumentom nie potrafimy niczego przeciwstawić. Jednak
Świat zmalał i Pan Cogito
nie wydaje się konieczny. Jako kamyk poety
może funkcjonować coś swojskiego:
szlaka z osiedlowej kotłowni,
klucz do sukcesu, myszka komputera,
a często także zgnieciona puszka
po piwie Gronie.
poszukujemy więc własnych bożków, autorytetów i religii, których jakość jest absolutnie adekwatna do stanu, w jakim znalazł się współczesny świat.
Tom Rafała Jaworskiego to książka bolesna i niewygodna. Uświadamia nam małość naszą i małość czasów, w których żyjemy. Lecz równocześnie ukazuje, że nie możemy zrzucać winy za ten stan rzeczy na innych – to my bowiem jesteśmy odpowiedzialni za świat i za pamięć o przeszłości. To dla nas ironia stała się wartością samą w sobie, a nie środkiem służącym mówieniu o wartościach. W końcu – to my decydujemy, kogo chcemy uznać za autorytet, a kogo nazwać wariatem i skazać na zapomnienie. Ważne, byśmy – dokonując wyboru – nie zapomnieli o tym, że i Chrystus był niegdyś nazywany „oszołomem”.
„Wierni i wybrani” to książka doskonała. Jaworski odważnie podejmuje wielkie tematy. Cechuje go wielki dystans wobec siebie samego i „wartości” rządzących światem współczesnym. Gra słowem, sprawnie posługuje się ironią, ale narzędzia te nie służą tylko popisywaniu się warsztatem. Autor odwołuje się do historii, religii, mitologii czy tekstów kultury, ale nade wszystko stara się opowiedzieć o wartościach i ludziach dziś już nieco zapomnianych. Bo złudzeniem jest przekonanie, że
Trudzą się nadaremnie i daremność
biorą jako nagrodę:
trud po trudzie
strzeliste niespełnienie.
Strzeliste
dla sumień
innych.