„Wielka księga średniowiecznych legend” to coś więcej niż zwykła książka dla maluchów. To całkiem niezła zabawka, to prawdziwa Przygoda, zapładniająca wyobraźnię, niewolna od mrożących krew w żyłach scen i historii, które na stałe weszły do myśli humanistycznej. Zapowiedź niezwykłości sugeruje już sposób wydania: bardzo gruba okładka ma wycięte na kształt gotyckich okien trzy otwory: widać przez nie sylwetki bohaterów, z którymi spotka się w trakcie lektury mały czytelnik. Wewnątrz znajduje się między innymi nieszablonowe miejsce na podpis właściciela książki, „certyfikat” pasowania małego odbiorcy na rycerza Zakonu Czytelników Średniowiecznych Legend. To jednocześnie uroczyste ślubowanie, które należy podpisać.
„Wielka księga” zawiera jedenaście krótkich opowiadań z różnych zakątków świata. Nie są to tłumaczenia, a streszczenia, przystosowane w dodatku do wieku małych odbiorców – to jest eksponuje się tu mocno główny wątek, dokonuje skrótów i czasowych manipulacji, żeby nie znudzić dziecka, a zainteresować je. Obok tytułów poszczególnych legend widnieją wprawdzie nazwiska twórców, którzy rozsławili daną opowieść, lecz same historie nie mają nic wspólnego z oryginalnymi przekazami. Liczy się przede wszystkim, żeby oswoić maluchy ze średniowiecznymi wątkami – i na wzór bajek czy baśni opowiedzieć im średniowieczne legendy. Znajdzie się tu historia Lancelota, Percewala, Rolanda, opowieść o Rycerzu z Lwem, Zielonym Rycerzu, Robin Hoodzie, Nibelungach, rycerzach Okrągłego Stołu czy Cydzie. Na karty księgi trafią też słynne pary kochanków – Romeo i Julia oraz Tristan i Izolda. Za każdym razem właściwą historię poprzedza króciutki tekst o pochodzeniu legendy, autorze, pierwowzorze… O wszystkim, co stanowi kontekst dla samej legendy. Takie rozwiązanie pozwala wzbudzać ciekawość dzieci, przekształca zwykłe opowiastki, bajki, jakich znają wiele, w wartościowe i ważne historie.
Jednocześnie oswajanie się ze średniowiecznymi motywami zaszczepia w nich znajomość toposów, pozwoli później na rozszyfrowywanie powtarzanych (choćby w grach komputerowych) elementów, zapożyczonych z opowieści dawnych wieków. Rysunki są w „Wielkiej księdze średniowiecznych legend” stylizowane i wyglądają jak stworzone przed wiekami, utrzymane są konsekwentnie w stylistyce, która w jakiś sposób ze średniowieczną twórczością się kojarzy. To rozwiązanie potęguje jeszcze wrażenie „inności” książki, jej egzotyki. Chociaż zaprezentowane w tym tomie historie są mocno skrócone, silnie działają na wyobraźnię, są atrakcyjne dla dzieci i odwołują się do niemal kanonicznych motywów z twórczości dla najmłodszych.
Rycerze, smoki, królowie i królewny zaludniają książkę i mogą stać się inspiracją dla własnych opowiadań. Zakotwiczenie legend w średniowiecznej rzeczywistości wzmacnia atrakcyjność książki. Podoba mi się sposób opisania wszystkich legend. Jest on ujednolicony, nie nadaje się mu sztucznie walorów gawędy (nie ma wymuszonych zwrotów do odbiorcy ani prób imitowania tekstu mówionego). Pozbawione dalszoplanowych elementów opowiadania wciągają i dają maluchowi przynajmniej odrobinę pojęcia o twórczości średniowiecza. Książka ma bogatą szatę graficzną, rzadko kiedy tekst pojawia się na białym tle – rysunki znakomicie oddają nastrój panujący w przytaczanych historiach. Krótkie opowiadania łatwo zapadają w pamięć, a mimo to nie znudzą się zbyt szybko. „Wielka księga średniowiecznych legend” jest niezwykle efektownie przygotowaną publikacją – zaproszeniem do uczestnictwa w tajemniczym i magicznym świecie przeszłości.
Izabela Mikrut