„Więc myślisz, że jesteś człowiekiem?” Felipe Fernandeza-Armesto – wykładowcy historii na Tufts University oraz na University of London - jest propozycją skrótowego, ale i wnikliwego spojrzenia na ewolucję problemu fundamentalnego nie tylko dla dyscyplin antropologicznych. Problem ten można ująć następująco: „Kim/czym jest człowiek?”, „Co to znaczy być człowiekiem?”, „Czym jest człowieczeństwo?”. Nie ulega wątpliwości, że są to pytania koronne, ponieważ starają się dociec istoty nas samych. Żmudne i usilne poszukiwania na nie odpowiedzi ciągną się od kilkudziesięciu wieków i niestety do tej pory nie przyniosły satysfakcjonujących rezultatów, a mimo to człowiek nie chce zrezygnować z dalszego brnięcia w pojęcia i klasyfikacje. Widać, że nie zamierza skorzystać z wygodnych ofert postmodernistycznych myślicieli (np. Richarda Rorty’ego), którzy sceptycznie odnoszą się do arbitralności, pojęć typu „prawda ogólna”, „człowieczeństwo”, „istota rzeczy”, sądząc, że za ich sprawą nastąpiło więcej sromotnych porażek niż chwalebnych zwycięstw. Żałuję, mając na uwadze szkicowy charakter książki, że Fernandez-Armesto nie ustosunkował się do haseł postmodernistycznych filozofów. Podtytuł publikacji brzmi „Krótka historia ludzkości”. I rzeczywiście esej ten jest krótką historią ludzkości, zresztą zgrabnie napisaną. Fernandez-Armesto czerpie z wiedzy paleoantropologicznej, antropologicznej, etnograficznej, biologicznej, aby uświadomić kłopotliwość w definiowaniu pojęć „ludzkości” i „człowieczeństwa” oraz zaprezentować wyniki (nierzadko graniczące z niedorzecznością) definicyjnych eksperymentów, które przeprowadzano na przestrzeni wieków: od starożytnych filozofów greckich (Arystoteles) i starożytnych myślicieli chińskich przez Ojców Kościoła (Augustyn) i renesansowych obieżyświatów (Kolumb) oraz XIX-wiecznych przyrodników z Darwinem na czele, po współczesnych genetyków, inżynierów biologicznych, co czyni lekturę naprawdę zajmującą. Okazuje się, że przy bogactwie dzisiejszej wiedzy nie sposób bezproblemowo odseparować człowieka od świata zwierzęcego. Dawniej, by cel ten zrealizować tworzono i wykorzystywano prymitywne kryteria bądź biologiczne, bądź kulturowe. I o ile wtedy takie postępowania wystarczały, o tyle obecnie nie mają żadnej wartości. Z ustaleń badaczy wynika, że zwierzęta i ludzie posiadają więcej wspólnego, niż się sądziło, zaś tzw. niebiologiczne kryteria człowieczeństwa, jak wytwarzanie narzędzi, posługiwanie się językiem (Fernandez-Armesto dowodzi, bazując na konstatacjach Noama Chomsky’ego, że język jest tylko szczególną cechą gatunku, systemem symbolicznym, a nie tylko człowiek posługuje się symbolami), samoświadomość, rozum, wolna wola, moralność, religia, sztuka itp. zawiodły i stały się dysfunkcjonalne. Czytając książkę, odnosi się wrażenie, iż Fernandez-Armesto chce przekonać, że im bardziej zbliżamy się do rozwiązania rozważanego tu problemu, tym staje się on odleglejszy i bardziej nieuchwytny. Bo przecież ciągle zbyt mało wiemy o nas, naszej przeszłości oraz o otaczającym nas świecie, by wysunąć wartościowe wnioski i - wydaje się - nieprędko będziemy wiedzieć więcej. Zaś rzekomo uprzywilejowane miejsce człowieka w świecie świadczy o jego dziecinności, megalomanii i okazuje się płonną iluzją. Autor twierdzi, że „wydaje się, że nigdy nie przestaliśmy być małpami; a jednak pragniemy być aniołami” i „Ludzie są wyjątkowi, lecz ich wyjątkowość nie jest w żaden sposób wyjątkowa”. Zatem korelacja i kolidowanie świata ludzkiego ze światem zwierzęcym tkwi na pierwszym biegunie rozważań. Na drugim znalazł się człowiek pośród innych ludzi. Fernandez-Armesto barwnie szkicuje historię mitu „dzikiego człowieka” (szkoda, że w tym wypadku nie odniósł się do koncepcji Jeana-Jacquesa Rousseau), zajmując się problemem ras, uwrażliwia na niedorzeczność traktowania koloru skóry jako podstawy w ocenach człowieka. Trzeba było kilku wieków, by zrozumiano, że rasa nie istnieje. Takie „wewnętrzne” podziały jedynie sankcjonowały rasizm, dopuszczały eksterminację jednych grup przez inne, co w skutkach okazało się katastrofalne. Genetyka – bodajże jedna z najchwalebniejszych zdobyczy XX wieku – wykazała, że pomimo znacznych rozbieżności w wyglądzie ludzi, ich różnice są bardzo znikome. Końcowe refleksje Fernandeza-Armesto przywodzą na myśl badacza zatroskanego o przyszłość ludzkości. Bowiem zagadnienia, które Armesto roztrząsa są najgorętszymi tematami ostatnich lat: eutanazja, aborcja, inżynieria genetyczna (począwszy od eugeniki), robotyka, eksperymenty ze sztuczną inteligencją, technologizacja życia. Autor chce podkreślić kryzys w definiowaniu człowieczeństwa i obudzić sceptycyzm wobec eksperymentów na ludzkim życiu. Fernandez-Armesto raczej stawia pytania, niż udziela odpowiedzi. W temperamentną, zsubiektywizowaną narrację umiejętnie wplata ciekawostki historycznokulturowe (pisze o średniowiecznym prawie przydzielania adwokata zwierzętom oskarżonym o przestępstwo), korzysta z literatury pięknej, co czyni jego esej wyśmienitą pożywką intelektualną. „Więc myślisz, że jesteś człowiekiem?” Felipe Fernandeza-Armesto jest książką, która świetnie sprawdzi się jako wprowadzenie do kulturoznawstwa. Ale powinni po nią sięgnąć wszyscy, którym nieobojętne są zawirowania ludzkiej i zwierzęcej koegzystencji w świecie. Bo w końcu „nie wiemy, co to znaczy być człowiekiem”, może nigdy się tego nie dowiemy i chyba – mimo wszystko - tak będzie jednak lepiej.