Recenzja książki: Wędrowiec

Recenzuje: Justyna Gul

Wendeta Röshun

Augere el Mann, pięćdziesiąta rocznica mannijskiej władzy – to wielkie święto dla imperium Mann, oznaka triumfu i zwycięstwa nad licznymi narodami. Jego sile opierają się jedynie Wolne Porty. Mercjańska  konfederacja wysp nadal jest wolna, ale tak naprawdę oblężona przez mannijskie blokady morskie. Potężne mury Bar – Khos, czyli Tarczy Khosu, które od trzech stuleci broniły przed inwazją lądową miasto oraz wyspy Khos, spichlerza Wysp Mercjańskich, już od dziesięciu lat stanowią ochronę przed atakami potężnej Czwartej Armii Imperium.
W tych niebezpiecznych pełnych wojennych zawirowań i knowań kapłanów czasach, toczy się akcja „Wędrowca” Colina Buchanana. To pierwszy tom z planowanej serii, rozbudzającej jednak apetyt wystarczająco, by kolejnych oczekiwać z niecierpliwością.
Poznajemy młodego chłopaka, mieszkańca Bar-Khosu, który zrządzeniem losu zostaje wybrany na ucznia Asha, mistrza elitarnego bractwa, zakonu Röshun. To sekta doskonale wyszkolonych skrytobójców, wypełniających misję wendety. Ich praca jest, mimo rozlewu krwi, moralnie neutralna, co jest podstawą filozofii Röshun. Jeśli jeden z członków zakonu zginie jest zastępowany przez innego do momentu, aż wendeta zostanie doprowadzona do końca, a zobowiązanie wypełnione. Röshuni są częścią cyklu, ale żaden z nich nie nosi magicznej pieczęci, nie szukają też zemsty za swoich ludzi, przerywając w ten sposób cykl i wypełniając zadanie.
Tym razem zagrożone jest życie wszystkich członków bractwa bowiem popełnione zostało morderstwo, a ślady prowadzą do Kapłana Mannu, Kirkusa Dul Dubois, syna świętobliwej Matrony Maan. Ta wendeta może oznaczać koniec zakonu, ale muszą oni działać według ich Cha, czyli „czystego serca”. Kolejni skrytobójcy wyruszają do Q`os nie wiedząc, że nie dość, że skazują się na śmierć, to jeszcze na dworze Matrony jest ich zdrajca – Ché. Początkowo szkolony na akolite, kandydata na kapłana przydał się jednak Imperium w inny sposób. Został wysłany do zakonu Röshun by szkolił się na tajnego skrytobójcę. Dzięki temu poznał nie tylko ich metody i narzędzia, ale przede wszystkim położenie klasztoru ukrytego w górach. Teraz planując zadanie ostatecznego ciosu Wolnym Portom, Matrona chce rozprawić się także z zakonem.
Jak zakończy się ta fascynująca powieść pełna intryg na szczytach władzy, przemocy i bezwzględnych posunięć? Nawet spojona napitkiem o intrygującej nazwie „ogień Cheemu” czyli wodą jęczmienną z kilkoma kroplami potu dzikiego toosu nie zdradzę wam tego, bowiem do Wolnych Portów czy Q`os musicie wkroczyć sami.
Uchylając rąbka tajemnicy powiem jednak, ze „Wędrowiec” mimo stereotypowego motywu walki dobra ze złem wymyka się przeciętności. Choć brak tu zwrotów akcji, szczęku oręża czy odgłosów bitwy to czuje się napięcie, emocje buzują, a wszechobecny ból i wycieńczenie oblężeniem dają się we znaki. Plastyczne opisy Buchanana pozwalają przenieść się do tego świata rodem ze starożytności i z Góry Prawdy wznoszącej się nad Bar-Khos obserwować wydarzenia. Otwierając „Wędrowca” warto jednak na wszelki wypadek mieć na szyi amulet z Midèrés, nazywanego Sercem Świata. On nas ochroni, a jeżeli nawet stracimy życie to możemy liczyć na to, że zakon Röshun rozpocznie wendetę.



Kup książkę Wędrowiec

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Wędrowiec
Autor
Książka
Wędrowiec
Col Buchanan
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy