Recenzja książki: Warszawskie kawiarnie literackie

Recenzuje: Beata Bednarz

Już widzę dawną Kawiarnię Literatów i stołówkę w piwnicy; nieraz tutaj jadałem tzw. związkowe obiady, tanie i smaczne. Pierwszy raz przyszedłem do Literatów w 1957 roku. […] Czas był po Październiku i w kawiarni panowało ożywienie. Wtedy, w wyniku odwilży po Stalinie, wróciło do Polski wielu zesłańców z ZSRR. […] Wśród nich znaleźli się ludzie pióra. […] Przychodziłem do Kawiarni Literatów z kolegami ze „Współczesności”: Staszkiem Grochowiakiem, Leszkiem Płażewskim, Edkiem Stachurą, Bogdanem Wojdowskim, Andrzejem Brychtem, Romanem Śliwonikiem. Wszyscy tam drukowaliśmy, zdobywając literackie ostrogi. Towarzyszył nam nieraz  Janek Himilsbach, wtedy jeszcze nieaktor i niepisarz, raczący nas obficie barwnymi opowiastkami z życia niższych sfer. Głos już miał charakterystyczny, sznapsowaty i śmiesznie wyglądał w ożywionej rozmowie ze Stanisławem Dygatem. Pat i Pataszon. […] W dniach zebrań zarządu głównego i zjazdów ZLP można było spotkać w kawiarni luminarzy literatury: Marię Dąbrowską, Juliana Stryjkowskiego, Andrzeja Kuśniewicza, Wilhelma Macha, Adama Ważyka, Adolfa Rudnickiego i wielu innych.

 

Marek Nowakowski, Nekropolis, Świat Książki, Warszawa 2005, s. 23-30.

 

Wspominając w tomie Nekropolis nieistniejącą już Warszawę, wybitny pisarz Marek Nowakowski wraca pamięcią między innymi do dawnej Kawiarni Literatów (dziś Literackiej). Wydawałoby się, że lokal ten spełnia wszystkie kryteria, jakie wymienił w swojej niedawno opublikowanej książce Andrzej Z. Makowiecki, aby można było go określać mianem „kawiarni literackiej”. Autor jednak pominął ten zakład gastronomiczny w swojej publikacji, tłumacząc to tym, że lokale stowarzyszeń twórczych okupowali jedynie przedstawiciele danych środowisk i że brakuje w nich publiczności nietrudniącej się literaturą czy sztuką. Przedstawione przez Makowieckiego kryteria dokonanej selekcji są zrozumiałe i do przyjęcia, ale trochę szkoda, że ograniczył on w ten sposób opis tego typu instytucji życia literackiego. Mam nieodparte wrażenie, że obok powojennych kawiarni, takich jak PIW, Ujazdowska i Czytelnik, które obszernie charakteryzuje i demitologizuje, Kawiarnia Literatów również zasługuje na uwagę i opisanie, bo przecież też była lokalem otwartym i z pewnością kulturotwórczym. Wstęp do niej był wolny, zatem może jednak publiczność nie składała się wyłącznie z literatów, filmowców czy aktorów, wbrew temu, co pisze Nowakowski - „rasowy” bywalec kawiarni warszawskich.

 

Oczywiście, ta cecha wcale nie umniejsza znaczenia i walorów książki historyka literatury okresu Młodej Polski i Dwudziestolecia Międzywojennego, notabene wielbiciela kawy i kawiarni - Andrzeja Makowieckiego. Monografia wypełnia bowiem istniejącą od dawna lukę w obrazie polskiej kultury literackiej. To chyba pierwsze takie syntetyczne i bardzo potrzebne z tego względu ujęcie zjawiska rodzimych kawiarni jako instytucji życia literackiego.

 

Początki instytucji kawiarni literackiej sytuuje autor na przełomie XIX i XX wieku… w Krakowie, nie Warszawie. To właśnie w grodzie wawelskim narodziła się protoplastka wszystkich polskich kawiarni literackich. Była to kawiarnia założona przez Turlińskiego przy placu Szczepańskim, naprzeciwko Teatru im. Modrzejewskiej, dziś - Starego. Jej pewne cechy i elementy, pozwalające określić dany przybytek jako lokal kawiarniany o charakterze literackim, powtarzały się potem przez sto lat. Makowiecki zwraca uwagę na romantyczny i postyczniowy rodowód warszawskich kawiarni literackich. W kulturze literackiej lokale w takiej postaci funkcjonowały już w dobie romantyzmu, ale ich wydźwięk i forma nie mieszczą się w ramach przyjętych przez badacza starannie uzasadnionych kryteriów. Peregrynację po dawnych warszawskich kawiarniach literackich rozpoczyna Makowiecki więc od wizyty w młodopolskich przybytkach: Starorypałce, U Miki, Nadświdrzańskiej i Udziałowej. Później szlak wiedzie do kawiarni powstałych w trakcie dwudziestoletniego karnawału wolności, czyli do obrosłych legendą Picadora, Kresów, Małej Ziemiańskiej, IPS-u, SiM-u i Zodiaka. Wędrówka wśród oceanu czarnej kawy zaprowadzi autora do takich dwudziestowiecznych wysp Ukojenia, jak wspomniane wcześniej: PIW, Ujazdowska i Czytelnik. Symbolem łączącym prawie wszystkie wymienione kawiarnie był i pozostał paradoksalnie człowiek, który nie parał się rzemiosłem literackim, mianowicie Franciszek Fiszer - oryginał, erudyta, bohater i twórca licznych anegdot i paradoksalnych dowcipów, ale na pewno nie człowiek pióra. Na miano weterana kawiarnianych konwentykli zasługuje też niewątpliwie Antoni Słonimski. Postaci te najczęściej przewijają się przez zachowane relacje i wspomnienia, których fragmenty obficie przytacza Makowiecki. Pod względem dokumentacyjno-badawczym praca autora jest godna podziwu i uznania. Nie tylko porządkuje wiedzę oraz rozwiewa mity na temat kultowych kawiarni literackich, czyli międzywojennych i powojennych, ale przede wszystkim przybliża szczegółowo mniej znane tego rodzaju instytucje środowiskowe oraz ich uwarunkowania. Najciekawsze są rozdziały poświęcone właśnie młodopolskim lokalom, choć - niestety - skąpo zachowana dokumentacja nie pozwalała autorowi na rozwinięcie wielu ciekawych wątków.

 

W kawiarni u Miki przesiadywali Henryk Pytliński (według zachowanej relacji, do niedawna żonaty z córką Marii Konopnickiej), Jan Kleczyński (mąż siostry przyszłej żony Żeromskiego), ceniony za parnasistowską erudycję poeta, pisarz i tłumacz (m.in. Baudelaire’a) Antoni Lange oraz najwięksi prozaicy młodopolscy: Władysław Reymont (sensata o skromnym zasobie sensu, jak pisarza określił Fiszer prawdopodobnie w tym lokalu ) i Stefan Żeromski. Dzięki wizytom w innej kawiarni, mianowicie Udziałowej, autor Popiołów poznał w 1908 roku swoją przyszłą żonę, Annę Zawadzką. Reymont również odwiedzał tę modną wówczas kawiarnię, najczęściej z żoną, Aurelią, która z zapałem czytała tam magazyny paryskie. Młodopolscy matadorzy pióra okupowali też Nadświdrzańską - słynącą nie tylko ze znakomitej białej kawy, ale też z masła śmietankowego, zawsze świeżego pieczywa i dającego się kroić nożem zsiadłego mleka. Kawiarnia ta była w zasadzie… mleczarnią. W wymienionych lokalach zjawiało się wiele barwnych postaci młodopolskiej cyganerii artystycznej, natomiast Udziałowa była w trakcie pierwszej wojny światowej miejsce zespalającym dwie epoki literackie: Młodą Polskę i nadchodzące dwudziestolecie międzywojenne.

 

Makowiecki zebrał i omówił mnóstwo ciekawych historyjek związanych z życiem literackim toczącym się we wzmiankowanych lokalach. Dowiadujemy się na przykład, skąd się wzięło określenie pół czarnej, tożsamej z pojęciem „mała czarna”. Otóż zawdzięczamy je praktyce stosowanej w Małej Ziemiańskiej, w której kawę podawano w szklankach: duża kawa wypełniała bowiem całą szklankę, mała - pół szklanki. Ponadto właściciel cukierni ulokowanej u wejścia tej kawiarni, jak relacjonował po latach Janusz Minkiewicz, wymyślił niezły chwyt marketingowy, mówiąc dzisiejszym językiem. Ogłosił, że w pewnej ilości sprzedawanych pączków znajdują się złote monety - na brak klientów nie narzekano więc.

Warszawskie kawiarnie literackie to pasjonująca publikacja z dziedziny socjologii literatury. Autor nie tylko dokładnie weryfikuje, a nawet odkłamuje wspomnienia bywalców kultowych lokali, często skłonnych przecież do koloryzowania lub mitologizowania, lecz także prowadzi ciekawe rozważania na temat kulturotwórczej roli kawiarni. Każdy z omówionych lokali wywoływał ferment literacki, czy szerzej - kulturowy, ale nie rewolucję, biorąc pod uwagę znamienne słowa Tadeusza Kantora, iż wszelką rewolucję artystyczną wywołują kawiarnie. Instytucje te powodowały pewnego rodzaju wrzenie w środowisku, tworzyły mody i towarzyskie koneksje, były miejscem, w którym zbierały się redakcje znaczących i opiniotwórczych czasopism literackich, a nawet rodziły się ważkie inicjatywy polityczne (antyrządowe), ale nie przyczyniły się do gwałtownych zmian jakościowych w dziedzinie literatury w danej epoce. Jak bowiem stwierdza w podsumowaniu swoich rozważań Makowiecki, zjawisko określane mianem kawiarni literackiej ma bardziej charakter socjologiczny niż artystyczny. Abstrahując od tego wniosku badawczego oraz od innych interesujących konkluzji autora, warto podkreślić, że wyprawa w świat dawnych lokali kawiarnianych, w których rezydowali ludzie pióra i ich akolici, aby przy pół czarnej lub kefirze poplotkować, poflirtować lub popracować, jest wspaniałym przeżyciem lekturowym. Byłoby ono jeszcze głębsze, gdyby publikacja została wzbogacona o fotografie oraz ilustracje dokumentujące to zagadnienie. Tylko zdjęć w niej zabrakło.

Kup książkę Warszawskie kawiarnie literackie

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Warszawskie kawiarnie literackie
Książka
Warszawskie kawiarnie literackie
Andrzej Z. Makowiecki
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy