Wielki wampir patrzy…
Wszyscy lubimy tajemnice, sekrety, a ich zgłębianie oraz wyciąganie na światło dzienne fascynuje tłumy. Z tego powodu tak wielkim powodzeniem cieszą się programy typu realisty show, w których zarówno uczestnicy znajdują ujście dla swych ekshibicjonistycznych skłonności, jak i widzowie mogą bez zahamowań sycić się bezkarnym naruszaniem prywatnych sfer życia.
Nic wiec dziwnego, że skoro wampiry się ucywilizowały i dążą do osiągnięcia jak największego stopnia człowieczeństwa, to będą robiły wszystko, by nawet w konsumpcjonizmie zbliżyć się do ludzkiej natury. Zagryzanie przestało być trendy (robią to wyłącznie Malkontenci), podobnie jak picie krwi (dlatego też Roman Draganesti wynalazł jej syntetyk), coraz częściej także wampirzyce głoszące ideę równouprawnienia stają na czele klanów. Swoich wiernych widzów ma jedyna stacja telewizyjna w ich wymiarze rzeczywistości, nadająca takie hity jak „Moda na krew” czy wampiryczny talk-show z ponętną Corky Courrant w roli prowadzącej. Do pełni sukcesu brakuje jeszcze realisty show, a jego reżyserką ma być nieumarła Darcy Newhart, bohaterka zabawnej komedii romantycznej z wampirzym wątkiem w tle autorstwa Kerrelyn Sparks. „Wampiry w wielkim mieście” to druga część serii zapoczątkowanej powieścią „Jak poślubić wampira milionera” i aż boje się pomyśleć co będzie dalej.
Sparks bowiem coraz bardziej „uczłowiecza” krwiożercze bestie, zacierając granice pomiędzy nimi a ludźmi. Już sam program na żywo o oryginalnym tytule „Najseksowniejszy mężczyzna na ziemi” zakłada uczestnictwo śmiertelników, a zwycięzcę wybierać ma słynny były harem Romana Draganesti. Stawką w grze, oprócz grupy nieco kosztownych i wymagających (choć pięknych) kobiet na utrzymaniu, jest 5 milionów dolarów, nic więc dziwnego, że zapowiada się szczególnie emocjonujące widowisko. Takie będzie z pewnością dla Darcy, która po raz pierwszy od czterech lat, czyli od czasu transformacji, wyszła z kryjówki, a na dodatek czuje niezdrowy pociąg do jednego z uczestników. Nie wie, niestety, że ów szarmancki przystojniak nie jest przeciętnym mężczyzną, tylko Austinem Ericksonem, agentem CIA, na dodatek obdarzonym parapsychicznymi zdolnościami. Kłopoty zaczynają się jednak, kiedy również Austin okazuje się szaleć za Darcy, wierząc święcie, że jest śmiertelniczką sterowaną przez wampiry.
Czy na granicy dwóch światów uda im się spotkać i porozumieć? Czy związek wampira ze śmiertelnikiem jest możliwy pomimo oczywistych przeszkód? Romanowi Draganesti się udało, ale czy Austin przezwycięży wstręt przed pocałowaniem… trupa? O nie, moi kochani, nie udzielę wam odpowiedzi na te pytania, bowiem o niebo (a może - o piekło?) lepiej uczyni to Kerrelyn Sparks. A kiedy już zasiądziecie do lektury „Wampirów w wielkim mieście, popijając Blissky (najnowszy wynalazek – syntetyczna krew ze szkocką whisky), zastanówcie się, czy wy moglibyście pokochać wampira? Ta nuta refleksji może się wam przydać. W końcu - nigdy nic nie wiadomo…