„Wyzwalanie” Śląska wciąż pozostaje tematem kontrowersyjnym i budzącym emocje w stosunkach polsko-niemieckich. Dyskusje związane z przekazaniem Rzeczpospolitej tych terenów rozbijają się zazwyczaj o kwestię tradycji – czy Śląsk był tradycyjnie niemiecki (z godnymi ubolewania słowiańskimi naleciałościami), polski (z godnymi ubolewania germańskimi naleciałościami) , czy po prostu śląski? Bez względu na to, za którą opcją się opowiada, osoba zainteresowana historią i problematyką tych pięknych rejonów zainteresować się powinna starszawym już (napisanym w latach sześćdziesiątych), ale wciąż intrygującym dziełem niemieckiego generała Hansa von Ahlfena pt. „Walka o Śląsk 1944/1945”.
Jak sam tytuł wskazuje, jest to opis bezskutecznych prób zatrzymania radzieckiej fali wojsk przed zagarnięciem jednego z najważniejszych ośrodków przemysłowych III Rzeszy, pisany z punktu widzenia strony niemieckiej – mamy więc dobrą okazję do poznania działań wojennych na Śląsku z innego punktu widzenia niż jest to nam serwowane przez ciągle jeszcze powielające propagandowe opowieści ZSRR książki historyczne i podręczniki. To próba ukazania jak najdokładniej tego pasa działań, opisania zjawisk, jakie warunkowały obronę i przymiarka do odpowiedzi na pytanie (teraz już trochę spóźnione, ale w latach sześćdziesiątych wciąż aktualne): kto zawinił. Jak można się spodziewać po generale wojsk lądowych, nie mamy tu wiele ponad opisy kolejnych akcji bojowych, oprócz kilku początkowych rozdziałów tekst jest techniczny aż do bólu.
Co to ma właściwie wspólnego z kontrowersjami otaczającymi duchową przynależność Śląska? No cóż, jako sam opis działań wojennych „Walka…” jest nużącą i mało przejrzystą, choć do bólu dokładną i prezentującą ciekawe spostrzeżenia stricte wojskowe książką dla wielbicieli militarystyki. Ale jej prawdziwa wartość leży w osobie autora i jego niedomówieniach. Bo von Ahlfen w podręcznikowy wręcz i ostentacyjny sposób buduje obraz wyłącznie niemieckiego Śląska, epatuje martyrologią ludności niemieckiej, a między każdymi dwoma wierszami wyczytać można, napisane gotykiem, „Deutschland über Alles”. No i klasyka tego sportu – Wehrmacht i Niemcy byli gut, tylko Hitler i bliżej niezidentyfikowani naziści (a tych było mało i nikt ich właściwie nie znał) to byli zwyrodnialcy i przez nich przegrano wojnę. To po prostu bezcenne źródło informacji o sposobie myślenia Niemców bezpośrednio po wojnie i o drobnych przekłamaniach, które całkowicie zmieniają historię. Jeżeli ktokolwiek zastanawia się, dlaczego do lat siedemdziesiątych prognozę pogody w Niemczech podawano w granicach z roku 1937… tu znajdzie odpowiedź.
Uwagę też należy zwrócić na komentarze Tomasza Głowińskiego, który z uwagą zagłębił się w otchłanie tego do bólu subiektywnego dzieła i postawił sobie za cel uściślić wszelkie nieścisłości – przez co czytelnikowi oszczędzone jest samodzielne oddzielanie propagandowych sloganów od prawdy. Miejscami te przypisy wydają się nawet lekko nadgorliwe, ale w żadnym wypadku nie należy ich omijać – spełniają zaszczytną funkcję opracowania tekstu i dają możliwość jak najlepszego wykorzystania zawartych w nim informacji.
Patrząc natomiast na „Walkę o Śląsk…” jako zwykłą książkę o działaniach bojowych trzeba przyznać że nie wyróżnia się na tle innych. Trochę nużąca, ale poprzeplatana interesującymi spostrzeżeniami czynionymi z punktu widzenia wojskowego, a nie historyka - a to stosunkowo ważne, bo wielu badaczy dziejów uważa rzemiosło wojenne za skrzyżowanie szachów z podchodami i wydaje często krzywdzące i mało mające wspólnego z rzeczywistością arbitralne osądy.
Książka von Ahlfena to właściwie pozycja dla tych, którzy szukają książkowej ciekawostki i interesują się dziejami Śląska. Dokładnie odwzorowuje przebieg walk na tych terenach i pokazuje sposób myślenia historycznego naszych sąsiadów z zachodu. Intrygująca, ale raczej dla wybitnie zainteresowanych.