Londyn można odbierać dwojako. Z jednej strony - często deszczowa pogoda i wrażenie przejmującego chłodu, mocnego wiatru i wilgoci. Do tego przemieszczanie się metrem pomiędzy pięknymi skądinąd miejscami, które koniecznie trzeba w Londynie zobaczyć. Z okien wagonów, niestety, widać tylko ciemność, co nie nastraja optymistycznie. Fakt, to „krwiobieg” metropolii, który warto zobaczyć. Warto wziąć udział w tym pędzie tłumu i podziwiać piękno niektórych budynków stacji oraz obserwować ludzi różnych nacji, którzy na innych nie zwracają uwagi.
Inaczej patrzy się na Londyn z okien piętrowego czerwonego autobusu. To dopiero frajda! Można podziwiać nowoczesność, wkomponowaną w zabytkowe budynki, które nie zostały nadmiernie zniszczone podczas wojen. Okazuje się wtedy, że Londyn to przepiękne miasto. Wręcz przeurocze, z wieloma prawdziwymi perełkami architektonicznymi i niezwykłymi drobiazgami, szczegółami - jak kolorowe drewniane wejścia do pubów i sklepików, obwieszone mnóstwem kwiatów, jak szereg różnorakich świątyń. Piękna dzielnica Notting Hill. I jeszcze niezwykły targ staroci na Portobello... Do tego niedalekie miasteczko Brighton, sprawiające wrażenie, jakby na plaży z morza miał wyjść za chwilę pewien jegomość w dużym jednoczęściowym kostiumie w paski. Odwiedzenie tych miejsc to szansa na przeniesienie się w czasie o ponad 100 lat wstecz. Niesamowity klimat.
Londyn to jedno z najbardziej etnicznie zróżnicowanych, wielokulturowych miast na świecie. Idąc jego ulicami, odnosi się wrażenie, że to wręcz wielonarodowy, wielowyznaniowy kocioł. Dopiero tam zauważa się, że w Polsce wszyscy wyglądają tak samo (naprawdę - w końcu w większości jesteśmy Słowianami) w porównaniu do mieszkańców Londynu.
Poza miejscami obleganymi przez turystów, metropolia oferuje więcej. Można poszukać "smaczków" - w znaczeniu dosłownym i w przenośni. Aby zanurzyć się w egzotyce, przywiezionej tam ze świata, by dotrzeć do oryginalnych miejsc, których nie znajdzie się w zwyczajnych przewodnikach.
Warto w tym celu sięgnąć po książkę Jarka Sępka W 80 dni dookoła świata (nie wyjeżdżając z Londynu) z reportażowo-podróżniczej serii Bieguny. Pozycja ta powinna tak naprawdę nosić tytuł „W 80 języków…”, ponieważ autor postawił sobie za cel nagranie próbek 80 języków świata od mieszkających w Londynie osób, które uczyły się mówić w swoim ojczystym kraju. A wszystko to w 80 dni. Ambitne i niezmiernie ciekawe zadanie. Nawiązań do przygód Fileasa Fogga jest w książce bardzo dużo.
Z tytułu można wnosić, że Jarek Sępek, który jest podróżnikiem i dziennikarzem, będzie rozmawiał z ludźmi na ulicach, zaglądając do dzielnic, w których skupiają się poszczególne narodowości. Częściowo tak właśnie jest. Jednak na przykład przebogate kulturowo Bałkany autor „załatwił”, udając się do placówek dyplomatycznych (!). Z kolei wiele stron książki niepotrzebnie poświęcił tematowi Zimbabwe, które kiedyś odwiedził. Nie ma zatem w książce wyważenia proporcji pomiędzy poszczególnymi zagadnieniami.
Przyznać jednak trzeba, że - jak na profesjonalistę przystało - autor zawarł w swojej pracy również wiele ciekawostek i cennych, frapujących informacji. Należą do nich na przykład historia metra, karnawał w Nottihg Hill, Polonia, hinduskie święto diwali. Społeczność hinduska jest zresztą ukazana w sposób pełny i cudownie, ciekawie opisana. Na uwagę zasługują również zachwycająco przedstawione dzieje miasta, zajmujące dużą część książki. Nie jest to historia nużąca, bowiem usiana ciekawostkami. To wielki atut W 80 dni…
Z kart książki można wyłuskać podpowiedzi dotyczące zwiedzania miasta, jednak nie ma ich wiele, bowiem autor skupia się głównie na podstawowym celu. Gdyby nie konieczność zbierania próbek języków, narzucona sobie przez Jarka Sępka, jego książka byłaby wspaniałą opowieścią. Rezygnacja z pewnych fragmentów książki, nie wnoszących tak naprawdę do niej zbyt wiele, sprawiłaby, że książka stałaby się naprawdę doskonałą pozycją o historii Londynu oraz jego mieszkańców, o imigrantach, pragnących kultywować swą tradycję, o tym, jak oceniają oni Londyn, z jakimi problemami muszą sobie radzić i co ich w tym mieście fascynuje.
Należy pamiętać, że wielokulturowość i związane z nią skupienie w jednym mieście ludzi o różnych wyznaniach to nie tylko feeria barw. Na tym tle dochodzi również do poważnych konfliktów. O nich również pisze Sępek - świetny reporter, z dystansem do siebie, piszący przystępnie i z poczuciem humoru.