Nadnaturalnymi mocami obdarzeni są nie tylko czarodzieje czy magowie, bohaterowie książek rozgrywających się w fantastycznych, nierzeczywistych światach. Czasami zdolności takie posiadają także, zdawać by się mogło, zwykli, przeciętni ludzie. I właśnie o takich zwyczajnych-niezwyczajnych bohaterach opowiada Elina Rouhiainen w pierwszym tomie serii Vaki, w książce Lato skowronków.
Kiuru ma 16 lat. Ma też nadprzyrodzoną zdolność zaglądania do wspomnień innych ludzi, które jawią się jej jako najróżniejsze gatunki ptaków. Dziewczyna wie, że podobną zdolność – ale dotyczącą zaglądania do ludzkich myśli – ma też jej przyjaciel, Samuel. Nastolatki ukrywają swoje moce w tajemnicy. Nikt o nich nie wie. Mało tego: nikt nie może się dowiedzieć.
Na skutek dziwnego zbiegu okoliczności Kiuru wpada – dosłownie – na nieznajomego chłopaka i przypadkowo kradnie mu wspomnienie. Chłopak zaczyna nawiedzać Kiuru w snach i, jak się niedługo później okazuje, również obdarzony jest niewytłumaczalnymi mocami.
Kiuru i Samuel trafiają do skłotu, gdzie mieszka Dai – chłopak ze snów Kiuru – jego starszy brat, Nelu i ich towarzysz/ka, genderqueer Bollywood. Nowi znajomi nastolatków również posiadają nadnaturalne moce, mają też – podobnie jak sama Kiuru – cygańskie korzenie. Młodzi ludzie zaczynają szukać odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Skąd mają moce? Dlaczego to właśnie im przypadły one w udziale? I tym sposobem trafiają na organizację o nazwie Vaki, która zaczyna deptać im po piętach.
Vaki. Lato skowronków to książka z jednej strony oparta na sprawdzonych schematach, ale z drugiej – wymykająca się oczywistym rozwiązaniom fabularnym. Urban fantasy nie jest nowym zjawiskiem literackim, a raczej gatunkiem, który zbiera całkiem dobre recenzje i gromadzi rzesze czytelników od dłuższego już czasu. Tutaj, poza elementami fantastyki dochodzi jeszcze nietuzinkowa atmosfera miejsca, w którym rozgrywa się historia. Owszem, jest to duże miasto. Jednak miasto, które nieczęsto staje się tłem dla opisywanej historii. Opowieść rozgrywa się bowiem w Helsinkach, mieście, które wielu czytelników kojarzy chyba tylko z nazwy. Autorka zabiera czytelników w niesamowitą podróż po stolicy Finlandii. Oglądamy to miasto z zapartym tchem, chłoniemy jego niepowtarzalną atmosferę. W pierwszym tomie Vaki akcja toczy się latem, zatem i pogoda wydaje się zupełnie nietypowa dla Skandynawii. Finlandię poznajemy jednak nie tylko powierzchownie, nie tylko z jej pięknej strony. Elina Rouhiainen zwraca uwagę na sytuację polityczną i społeczną w Finlandii. Wylicza błędy systemu, które należy naprawić. Pokazuje, że pod przykrywką wielkich słów kryją się ogromne niedociągnięcia.
Zjawiska nadprzyrodzone opisane są w książce jakby mimochodem. Nie dominują one w powieści, są subtelne, idealnie wyważone i wpisane w atmosferę historii. Nadają jej nowego, fantastycznego wymiaru i sprawiają, że powieść unika sztampowych rozwiązań fabularnych.
Tym, na czym zdaje się koncentrować autorka, jest psychologia jej bohaterów. Elina Rouhiainen skupia się na emocjach Kiuru. Na jej strachu, bezradności i samotności. Na zagubieniu, prowadzącym ją wprost w ramiona ludzi, których jej matka określa jako margines społeczeństwa. Autorka pokazuje, że zwykle ci, którzy mają mało, chętniej dzielą się z innymi swoim skromnym dobytkiem aniżeli ci, którzy żyją ponad stan. Elina Rouhiainen pokazuje też, jak cienka granica przebiega między tym, co dobre, a tym, co złe, kiedy człowiek jest w wielkiej potrzebie.
Vaki. Lato skowronków to również opowieść o miłości i dojrzewaniu do niej. O miłości, która rozpala, osacza zmysły, która nadaje sens istnieniu. O miłości, która przytrafia się tylko wybranym.
Książka Eliny Rouhiainen to dopiero zapowiedź dalszych przygód Kiuru, Samuela, Daia, Nelu i Bollywooda. Lato skowronków, jak to zwykle w przypadku pierwszych tomów cykli bywa, wprowadza czytelnika w atmosferę historii, zarysowuje problem, przedstawia bohaterów, po czym kończy się w najbardziej dramatycznym momencie. Nie pozostaje zatem nic innego, tylko czekać na ciąg dalszy, opisany w kolejnym tomie serii Vaki.